Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość co ja mam zrobić

Związek z wdowcem i problemy

Polecane posty

Gość co ja mam zrobić
Przed swoją żoną miał inne kobiety i co ożenił się z nią. Byle mu nie przeszkadzały. Powinien się pogodzić że ona nie wróci, posprzątać jej rzeczy. Nie może nią żyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
autorko, to ty spaprałaś sprawę, niedelikatna, roszczeniowa, bez zrozumienia. Nie wiem co ty sobie myślałaś, na siłę oczekując od niego deklaracji i czynów. Pomijam to że ty narzucałaś sie a on nie wykazywał większych starań by wam sie coś ułożyło. W ogóle od początku nie było "was", tylko w twojej głowie. Pewnie ma ładny dom i samochód, co? Bo widać, że płytka z ciebie osóbka, uczucia za wiele dla ciebie nie znaczą, chciałaś nagle zastąpić kobietę ot tak zająć jej miejsce, i burzysz się dlaczego on tego nie chciał. A ból po jej stracie widocznie jest jeszcze bardzo duży bo musiała być wspaniałą osobą, po tym co ty opisałaś nie wskoczysz na taki poziom, dlatego on ciebie nie chce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość co ja mam zrobić
Ja pamiętam ją jako uśmiechniętą osobę, zawsze pomocną, ładnie ubraną. Tak ją pamiętałam jako sąsiadka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Heeelooooł! Autorka naprawde jest tępą dzidą. Co innego skonczyc zwiazek normalnie a co innego gdy konczy go czyjas smierc. Dlaczego kazdy to rozumie tylko nie ty. Jesres pieprzona egoistka i tyle. Jakby ci dziecko umarlo, a potem miala drugie i to drugie oczekiwaloby bys nie kochala tego pierwszego i nie wspominala go, to co bys czula? A no tak, nie masz dzieci, to nie wiesz. Znajdz sobie kogos bez doswiadczen zyciowych z kim bedziesz miec proste i lekkie zycie. Bo do tego zwiazku sie nie nadajesz. Pewnie oczekiwalsbys tez by wasze wspolne dzieci kochal bardziej niz swojego syna. No rece opadaja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
daj mu spokój , facet ewidentnie traktuje cię jak koleżankę a ty jak psychiczny natręt zagielas na niego haki , nienormalne jest twoje zachowanie , on cie nie chce nie widzisz tego ? burzysz jego spokoj , nie pozwalasz przezyc żałoby pchasz mu się do łóżka , on tego nie chce , ma dziecko male i to na nim powinien skupic teraz swoja uwage a nie na obcej d***e minelo dopiero 3 lata , biedny jest przyczepiło sie do niego babsko , truje mu i pakuje z buciorami , nie widzisz tego ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość co ja mam zrobić
Minęło już 3 lata. Do końca życia żyć tak nie powinien. Dziecko i tak matki nie będzie podpierać miał 2 lata jak zmarla. On powinien normalnie żyć. A on dalej nosi obrączkę, nie spakował jej rzeczy, czuje jej obecność gdzie to już jest dziwne i wymaga leczenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
facet ma cholernego pecha w życiu stracił ukochaną a zyskał agresywną suke która łazi za nim jak pasożyt i nie pozwala życ swoim zyciem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość co ja mam zrobić
Widziałam jak wychodził z domu z małym i taką ogromną kulą zniczem taki kryształowy piękny. Znów jedzie na cmentarz, przedwczoraj, wczoraj, dzisiaj i tak cały czas. U niej ciągle ktoś przy tym grobie jest. Jak nie on z synem, to jej rodzice, albo hego rodzice, albo jego rodzeństwo, albo jej babcia (stara a sama idzie na cmentarz i siedzi tam godzinami ).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
daj mu spokój kobieto, niech on przezywa załobe ile musi a nie juz ma wrocic do normalnosci bo pojawiłas sie Ty, on Cie zlewa a Ty sie narzucasz, zwiazku z tego nie bedzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość co ja mam zrobić
Jest zimno, pada a on z dzieckiem będzie stal na cmentarzu. Przecież zachoruje. A u niej już pewnie ciała nie ma same kości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anutkaaaaaaaaaaa
Marne prowo albo po prostu ty jesteś jakaś psychiczna??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość co ja mam zrobić
To dziecko powinno wiedzieć jak najmniej aby nie przeżywało że nie ma mamy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MamaBerta
Jetes bardzo nietaktowna... Milosc nie jest nienormalna i nie wymaga leczenia. Nawet milosc do osoby zmarlej. Jest nas tutaj kilka wdow na tym forum, pewnie kazda Ci powie, ze te trzy lata to tyle co nic. Nie dojrzalas do tego zwiazku. On bedzie zawsze czul obecnosc swojej zony, chocby poprzez dziecko. Na jego miejscu obawialaby sie tego, ze kiedys twoja niechec do niej moglaby sie zwrocic wlasnie przeciwko dziecku. On ja poznal, pokochal, o nia zabiegal, ja wybral na zone i matke swoich dzieci! Zabiegal o Ciebie? Nie wyglada na to... To przykre, ze musisz cierpiec, niemniej nie zmienia to faktu, ze on Ciebie nie kocha.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość co ja mam zrobić
Dlaczego na mnie akurat to trafiło. Ja go kocham.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
autorko jesteś nietaktowna ale z drugiej strony to nie jest normalne zachowanie, bliscy odchodzą i jakos trzeba żyć dalej. Powinien skorzystać z porady psychologa bo tak żyć się nie da

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość co ja mam zrobić
No właśnie tak żyć się nie da. Z cmentarza wrócił dopiero po 2 godzinach. Teraz jest u niego jego brat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój teść nie żyje ponad 4 lata a teściowa nadal potrafi godzinami siedzieć na cmentarzu mimo że nie byli idealnym małżeństwem. A Twój wybranek kochał bardzo i miał udane szczęśliwe małżeństwo którym jeszcze nie zdążył się nacieszyć a Ty oczekujesz że nagle zapomni o ukochanej bo zjawiła się Ty o wielka pani i teraz trzeba rzucić wszystko i latać za Tobą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
niektóre baby w tym ty sa takie tepe ze i 1000 wpisów tego nie zmieni,po tych kilkudziesieciu wpisach twoje wypowiedzi nie uległy zmianie,mam nadzieję że cię kopnie w doopę i sie od takiej namolnej jak ty baby odczepi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość co ja mam zrobić
Małżeństwem byli 6 lat, znali się 8 lat. Nie wiem jakim małżeństwem byli, ale wszędzie razem w pracy w domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam wrażenie ze to kolejne prowo pisane ciągle przez jedna osobę...taki sam styl miala ostatnio tesciowa ktora wyzywala swoją synowa ze sie źle ubiera zabiera wnuka na mecze itp styl pisania identyczny...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój kuzyn, swego czasu wdowiec stracił żonę kiedy ich dziecko było niemowlakiem. Żona spowodowała wypadek będąc pod wpływem, od czego nigdy nie stroniła. Ogarnął się dość szybko. Pomógł mu w tym psycholog i psychiatra - wybitny specjalista. Wiecie co powiedział mu lekarz na 2-giej wizycie? Powiedział, że skoro minął pierwszy miesiąc to faza wyjścia z szoku jest za nim, więc niech zacznie do niego docierać, ŻE JEJ NIE MA. Żeby przeniósł ją do sfery wspomnień, ale nie żył wspomnieniami tylko rzeczywistością. A rzeczywistość to np. jego dawna znajoma, z którą odnowił znajomość 2 tyg. po pogrzebie. I na poparcie pokazał statystykę, która jest niezmienna od lat przedwojennych. Dla młodych mężczyzn ok. 25-35 lat wygląda to mniej więcej tak: w ciągu pierwszego roku jakieś 5 % weźmie kolejny ślub. Z chwilą upływu roku pojawiają się lawinowo śluby. Z chwilą upływu 2-2,5 roku 60% wdowców ma kolejną żonę. A co z resztą zapytacie? Reszta się nie liczy, zapije się, zdziwaczeje itp. Po kilku miesiącach podzielił się z psychiatrą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiesz co? Dla mnie to jest jakieś chore. A całe to wysiadywanie na cmentarzu jest hmmm..jakby trochę na pokaz. O ile w przypadku jej najbliższych powiedzmy w pierwszych miesiącach może wydawać się to naturalne, o tyle u powinowatych czyli de facto obcych ludzi to coś nienaturalnego. Myślę, że chodzi im to o chęć bycia przykładnym żałobnikiem. Skoro facet tak dramatycznie demonstruje żałobę to jego rodzina uważa, że też powinni świecić takim przykładem. Myślę, że otoczenie wzmacnia u Twojego przyjaciela tę chęć demonstrowania żałoby, pochwala to zamiast pomóc mu z tego wyjść (chodzi mi o patologiczną formę żałoby). U mnie zmarł tata, potem mama wyszła za mąż, zmarł ojczym, teściowa mamy. Owszem, odwiedzamy groby, czasem wspomnimy, zwłaszcza w rocznicę śmierci, ale bez przesady jak to ma miejsce w opisanym przez Ciebie przypadku. Moja teściowa jest aktualnie chora na nowotwór i raczej nic nie wskazuje na to, żeby mogłaby być wyleczona i przygotowuje powoli nas wszystkich na swoją śmierć. To cudowny człowiek i nie mogę się z tym pogodzić, że może jej za chwilę zabraknąć, że moje dzieci najprawdopodbniej nie będą jej pamiętały jako własnego wspomnienia, a jedynie z naszych opowiadań. Najbardziej i jej i nam zależy na tym, aby Tata nie był samotny i nie umartwiał się do końca życia. Ma dopiero 63 lata, jest postawnym, przystojnym, dobrze zarabiającym mężczyzną. Wierzymy, że jeszcze jakieś 20-30 lat przed nim czyli tyle, że nasze dzieci zdążą dorosnąć i zaprosić go na swoje wesela i mam nadzieję, że zatańczy na nich ze swoją nową miłością, może żoną :) Takt to jedno, ale spojrzenie prawdzie w oczy to drugie. Myślę, że przydałby się temu wdowcowi ktoś kto postawi go do pionu - najlepiej specjalista typu psycholog wyspecjalizowany w zagadnieniach żałoby lub psychiatra. Moja rodzina dwukrotnie korzystała ze wsparcia psychologicznego przy Instytucie Onkologii w związku z chorobą nowotworową osoby bliskiej. Naprawdę pomagają tam wrócić do normalnego życia w krótkim czasie i schować wspomnienia czy żal głęboko w sferę uczuć, zamiast manifestować to na każdym kroku i umierać samemu. Moja koleżanka zginęła w wypadku i jej mąż będąc świadkiem jej śmierci również to mocno przeżył. Ale po 6 miesiącach wrócił do pracy, ożenił się chyba po około 2 latach. Cała rodzina zmarłej, jej znajomi i przyjaciele bardzo mu kibicowali jak znalazł nową kobietę. Wręcz jak składali kondolencje podczas pogrzebu to mu życzyli, żeby jak najszybciej ułożył sobie życie. I tak zrobił. Co roku, w każdą rocznicę śmierci tej dziewczyny jej rodzice organizują mszę świętą w jej intencji. Spotkałam go w zeszłym roku razem z jego żoną. Piękna, wykształcona kobieta. Tworzą bardzo uśmiechniętą i sympatyczną parę. Dla mnie to on jest wzorem i podziwiam za to jak potrafił pozbierać swoje życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A statystyka, o której mówi osoba wyżej jest tutaj: http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/8807029 Tylko myślę, że większość piszących tu autorów raczej nie posługuje się językiem angielskim - ich poglądy wskazują na dość niski poziom intelektualny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×