Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Kto z was nie zaznał miłości rodzicielskiej

Polecane posty

Gość gość

?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja,na swój sposób może i matka mnie kocha,ale jakoś nigdy tego nie okazywała,zawsze byłam dla mnie jednym wielkim rozczarowaniem,nie zajmowała się mną jakos tam, musiałam od małego dziecka być samodzielna,nigdy nie przytuliła,nie zainteresowała się niczym,wszystko mialo być dobrze,tylko wymagała ojciec,jest inny,bardziej uczuciowy uważam,ze taka osoba jak ona,nie powinna w ogóle mieć dzieci,nie sprawdziła się jako matka w stosunku do mnie,dostała i drugą szansę,i też nie wyciągnęła wniosków,moja młodsza siostra ma podobne zdanie niestety gorzka to prawda,ale prawdziwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Elektronikełee
ja nie zaznałem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Brak miłości rodzicielskiej bardzo rzutuje w zdrowie emocjonalne dzieci, w pozniejsze ich losy, decyzje, .. najgorsze jest poczucie odrzucenia przez matkę lub ojca :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
:-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja oprócz braku miłości, który już jest dużą traumą, zaznałam tak wielu krzywd, najgorsza z nich - wykorzystanie seksualne. Zaczęłam pisać ostatnio bloga na ten temat www.annanawrodzka.blogspot.com. Staram się tak kierować moim życiem, żeby nie było ono tylko rozdrapywaniem ran, wierzę, że szczęście jest też dla mnie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
słuchajcie, a jak sobie z tym poradzić ? moja matka była dręczona przez swoją matkę a moją babcię, potem moją matkę dręczył mój ojciec a jej mąż, całe życie jest głęboko nieszczęśliwa, dużo choruje w tym na nowotwór, ja i mój brat także odczuwam daleko idące skutki tej pokoleniowej patologi, co z tym zrobić żeby polepszyć sobie komfort życia ??? jak sobie poradzić z głęboką traumą która trwa od kilku pokoleń, jak zamknąć za sobą tamten rozdział ? czy może ktoś z Was wie jak to się nazywa w psychologii, czy jest na to jakiś termin ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ogolnie nie ma czegos takiego jak matczyna milosc bezwarunkowa ! Gdy dziecko urodzi sie chore badz brzydkie matka nie pokocha tak jak dziecko zdrowe czy ladne ! Dlatego wiele matek i ojcow odtraca swoje dzieci , nie chwali , nie pomaga w zyciu ! Wynika to chyba z tego ze sami maja kompleksy i nie udane zycie co pozniej nieswiadomie przekladaja na dzieciakki ! Tak jak napisala wyzej przedmowczyni tacy ludzie nie powinni miec dzieci sa nieprzygotowani do zycia do roli rodzica bo nie potrafia wychowac i uksztaltowac mlodego czlowieka i wprowadzic go w dorosle zycie .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ale po to jesteśmy rozumnymi ludźmi,żeby nie kalkować złych postaw rodziców czy rodzica,pomimo,że moja matka nigdy nie dorosła do roli matki ja nie będę rozdrapywała ran,bywa ze mnie złpaie jakiś dolek,ale wina już jest we wcześniejszym pokoleniu,babka była za młoda na zakładanie rodziny,i nie przekazała odpowiedniego pakietu uczuć,tylko wymagała,wysługiwała się dziećmi,które pouciekały szybko z domu,i nawet jedno w ogóle się z nią nie kontaktuje,bo fakt faktem ma paskudny charakter ...poradzenie sobie z przeszłością jest badzo ważne,szczególnie jak była jakakolwiek przemoc,ale życie ,kiedy ciagle oglądamy się wstecz nie ma sensu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
najlepszym dla Ciebie rozwiązaniem to pójść na terapię dla DDD, przerobić tam traumę z dzieciństwa oraz praca nad sobą aby nie powielić w swojej rodzinie tamtych wzorców i przerwać tą pokoleniową tragedię

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja się tam wypowiadałam właśnie,i ja jako siostra wprowadziłam w dorosłe życie moją siostrę,mam nadzieję ,że to włożyłam jej w głowę będzie procentowało,jest piękną młodą kobietą,mądrą ,choć popełnia błędy,ale zawsze jestem dla niej,pomagam,ale i wymagam wychowanie młodego człowieka w tych czasach jest nie lada wyzwaniem,żeby miała kodes wartości,żeby potrafiłą dokonywać dobrych wyborów,swoich wyborów! nasza matka,jest szczęśliwa jak ma w domu jak w muzeum,jak ma kasę i jest sama,jej do zycia nikt nie jest potrzebny,smutne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Prawda jest taka ze po 2 wojnie swiatowej nasi dziadkowie powinni byc leczeni psychiatrycznie z traumy jaka byla ta wojna i ukonczyc jakies szkoly by zdobyc wiedze! Natomiast co bylo szybko zakladali rodziny , nie ksztalcili sie wychowali zle pokolenie naszych rodzicow przekazujac im same zle zachowania ! A nasi rodzice nie wyciagneli wnioskow i przekazuja je nam ! Co my z tym robimy masz racje nie powielamy bo wiekszosc ludzi dzisiaj nie zaklada rodziny bo mamy swiadomosc ze sie nie nadajemy dlatego korzystamy z urokow zycia i cieszymy sie nim !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja tez od matki nie zaznałam miłości rodzicielskiej, wręcz przeciwnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
moja matka cały czas mówi o tym co ją spotkało ze strony babci, czynów mojego ojca sama byłam świadkiem przez lata, to są najgorsze i najpodlejsze czyny mające na celu zniszczyć człowieka, wiem, że moja matka nie przesadza kiedy mówi, ze nie jest w stanie o tym zapomnieć, to co się stało cały czas ją niszczy, mimo że babcia i ojciec już nie żyją, tamte wydarzenia wypływają w prawie każdej rozmowie, ja nie wytrzymując ciśnienia w domu rodzinnym wyprowadziłam się ale utrzymuję bliski kontakt z matką i bratem, odwiedzam ich często, ja tez nie mogę żyć normalnie mając świadomość tego co zaszło, na co dzień udaję, że jest dobrze, dużo czasu spędzam w pracy, pracuję w czterech miejscach, żeby zając sobie czymś czas, ale wystarczy, że widzę w tv jak facet zadaje cios kobiecie i chce mi się wyć, teraz jest taka akcja w mediach, która nawołuje, żeby wzmacniać poczucie wartości dziecka, mówić mu często kocham cię, wierzę w ciebie, nie jestem w stanie o tym słuchać ani czytać, zaraz dostaję ataków histerii i czuję potężną złość i żal jak z tym k***a żyć ???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja miałam niby normalny dom ale miłości w nim nie było. Nie czułam się kochana a na co dzień słyszałam stek wyzwisk pod swoim adresem. Pamiętam jak bałam się powrotu mojego ojca z pracy. Kiedy nadchodziła ta godzina to cała roztrzęsiona czekałam o co tym razem się przyczepi. I pamiętam jak dziś, że zazdrościłam innym ojców pijaków bo mieli na co zwalić ich zachowanie. Mój ojciec na trzeźwo, z premedytacją podważał za każdym razem poczucie mojej wartości. O epitetach pod swoim adresem nie będę tu pisać ale bolało i boli do dziś. Mam zaniżone poczucie własnej wartości i choć dzisiaj jestem dorosłą osobą mam przez to problemy emocjonalne i kłopoty z utrzymaniem zdrowych relacji z innymi. Pracuję nad tym ale wciąż we mnie tkwią słowa mojego ojca. Z tym piętnem będę chyba żyła do końca. Teraz mam swoje dzieci i za każdym razem staram się im mówić ile dla mnie znaczą, jak są ważni i że są wartościowymi osobami. Chciałabym by dla nich dom rodzinny był ostoją, przystanią do której powrócą z każdej "podróży". I powrócą z radością, wiedząc że są tu kochani i że tu jest ich azyl. Ja tego w swoim domu nie miałam choć wydawał się taki całkiem normalny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jakie to smutne :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja,na swój sposób może i matka mnie kocha,ale jakoś nigdy tego nie okazywała,zawsze byłam dla mnie jednym wielkim rozczarowaniem,nie zajmowała się mną jakos tam, musiałam od małego dziecka być samodzielna,nigdy nie przytuliła,nie zainteresowała się niczym,wszystko mialo być dobrze,tylko wymagała ojciec,jest inny,bardziej uczuciowy uważam,ze taka osoba jak ona,nie powinna w ogóle mieć dzieci,nie sprawdziła się jako matka w stosunku do mnie,dostała i drugą szansę,i też nie wyciągnęła wniosków,moja młodsza siostra ma podobne zdanie niestety gorzka to prawda,ale prawdziwa. ******************************************************* takich samych kłamstw nasłuchałam się niedawno od pewnej młodej damy. jaka ta jej matka jest bee. prawda jest taka, że to rozwydrzona i bezczelna córunia myśli, że jest pępkiem świata i wszystko jej wolno, nawet nie szanować własnej matki, która wychowała ją na wykształconego człowieka, a nie prostą ulicznicę. ta matka zawsze całym sercem wspierała córkę, zawsze jej pomagała, a gdy sama się rozchorowała, to super córunia własna matkę olała i potrafiła wykrzyczeć jej, ze rozbija się po warszawach zamiast siedzieć w domu, gdy chora matka pojechała na 1 dzień do specjalisty. taka z niej podła gówniara.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
08.11.13 Ale "gościu" ja nie jestem gówniarą,a dojrzałą kobietą,i z perspektywy czasu obiektywnie potrafię ocenić pewne sprawy nie jestem ani rozwydrzona,a od kilkuletniego dziecka odpowiedzialna ,jaka matka zostawiała samo w domu kilkuletnie dziecko ?fakt pracowała blisko,ale w życiu bym czegoś takiego nie zrobiła,jak już byłam bardziej ogarnieta,to trzeba było i zapalić w piecu,jak chciałam mieć ciepło i sobie samej zrobić jeść byłam wzorową uczennicą,ale nigdy nie byłam świadoma ,że mogę wszystko,że mogę osiągnąć wiele-bo ona wbijała mi do głowy,że jestem nikim i nic nie osiągnę,że nie zasługuję na miłość ,ani jej ,ani zainteresowanie żadnego mężczyzny a prawda jest taka,że byłam bardzo ładną dziewcyną,ja tego nie wiedziałam,bo wiecznie mnie udu piała co wydała na moją naukę oddałam co do grosza,a nawet więcej,jakby mogła to by mnie oskubała do złotówki,teraz właściwie kształcę młodszą siostrę nigdy się nie wypięłam na rodzinę, a w momencie gdy przyszły poważne problemy finansowe,pożegnałam się ,ze swoimi marzeniami i planami i właściwie 10 lat pracowałam na nie swoje długi,by uratować dom rodzinny,więc proszę Cię nie mierz wszystkich jedną miarką łatwo przychodzi mi nauka,mam zdolności do języków obcych,ale nie mogłam tego rozwijać,bo trzeba była zsuwać w wielu pracach żeby "przeżyć",a już na więcej mi siły nie starczyło, chyba to nie jest normalne by matka dziecko urodziła,,,i właściwie scedowała wychowanie na męża i córkę to ja młodą się zajmowałam,od praktycznie 8mcy,karmiłam,przewijałam,spacerowałam i to ja z nią chodziłam do lekarza,bo matka nigdy choroby nie widziała,mówiła,ze jej przejdzie... ja płaciłam na korepetycje.nie wszystkie ale jednak,jak ubrałam na studniówkę i ją opłaciłam,ja płacę od x lat za młodej komórkę,ja ją ubieram,płacę za fryzjera ,i to do mnie dzwoni jak ma problemy to nie jest normalne,a nie zwraca się do swojej biologicznej matki,bo ta albo nie ma czasu,albo jej to nie interesuje nawet potrafiła powiedzieć swojemu dziecku,żeby rzadziej ze studiów przyjezdzała bo jej to przeszkadza nawet nie chce mi się tego komentować załuje,że poświęciłam ten czas,i tyle pieniędzy,bo należało się odciąć od tej toksycznej osoby,a ja chciałam ratować rodzinny dom.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość z 08.11.13 wszystkich do " jednego wora " a jaki szybki do oceniania...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja, matka nigdy mnie nie przytuliła ani nie pocałowała. Jak byly życzenia np. na Wigilie czy przy imieninach to czułyśmy się nieswojo musząc się pocałować. Ojciec to samo. Odbiło się to na moim dorosłym życiu, bo dla osoby która mi okazała nieco uczucia zrobiłabym wszystko. Źle na tym wychodziłam. teraz stałam się zimną suką i jest mi z tym w miarę dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Aha, i jeszcze dodam, ze teraz z perspektywy patrzac, to byłam idealnym dzieckiem. A wciaż słyszałam, dlaczego 4 a nie 5?? Albo, twoja kuzynka to umie sie "przypindrzyć", a ty co? (to a propos mojego wygladu)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
smutne losy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Godismy
Ja! :( Właśnie niedawno matka mi powiedziała, że nie jestem już jej córką! :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zawsze będziesz jej córką.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Godismy
Biologicznie tak, mentalnie nie... Zawsze kochała tylko jedną córkę, ja byłam całe życie na uboczu, a teraz powiedziała mi to prosto w twarz! :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×