Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość przyjazna_dusza

przedłużony zespół odstawienny po paroksetynie

Polecane posty

Gość przyjazna_dusza

Witam Chcę się z Wami podzielić moją historią związaną z przyjmowaniem paroksetyny ku przestrodze dla osób które stosują ten lek. Brałam go przez blisko 6 lat. Został mi on przepisany na nerwicę, jak się okazało lekarzom łatwiej było wmówić mi że moje problemy ze zdrowiem wynikają z nerwicy niż sprawdzić czy nie ma jakiejś przyczyny dla której tak źle się czuję. Dopiero po długim czasie dzięki swojemu uporowi (lekarz któremu na wstępie mówisz że leczysz się na nerwicę nie potraktuje cię poważnie) znalazłam przyczynę mojego strasznego samopoczucia dziś jestem po skomplikowanej operacji i czuję się lepiej. Niestety długotrwałe przyjmowanie tego leku to nie przelewki. Bardzo długo nie mogłam go odstawić ponieważ ten schemat który lekarze zalecają czyli zejście 10mg na tydzien czy dwa to w moim przypadku byłoby samobójstwo. Próbowałam w ten sposób i za każdym razem zespół odstawienny był nie do zniesienia, objawy były trudne do opisania i zrozumienia dla osoby która tego nie doświadczyła. Teraz od ponad 2 miesięcy jestem wolna ale nie znaczy to że efekty uboczne minęły. Trwaja nadal i nie wiem jak długo jeszcze tak będzie. Odstawiałam stopniowo przez bardzo długi czas, napiszę tylko że zejście z ćwiartki leku zajęło mi 5 miesięcy a to przez co przeszłam to piekło na ziemi, czułam się sto razy gorzej niż kiedy zaczynałam ten lek brać a było naprawdę źle. Najgorsze są zawroty głowy uczucie braku równowagi i to że co rusz "robi mi się słabo" tzn tak jak bym miała zemdleć. Do tego dochodzą poważne problemy hormonalne, w czasie odstawianie nasiliły się do tego stopnia że na jajnikach miałam niezidentyfikowane zmiany, badali mnie pod kątem nowotworu. Wiem że to wydaję się nie mieć związku ale zaznaczę że nigdy problemów hormonalnych nie miałam, mam 27 lat i w ostatnich badaniach po odstawieniu paroksetyny zmiany zniknęły. Lekarze sami się dziwili jakim cudem skoro utrzymywały się przez kilka miesięcy a ja nie zastosowałam żadnej z kuracji jakie mi proponowali. Więc nikt mi nie powie że to zbieg okoliczności. Do tego dochodzi rozchwianie emocjonalne które najbardziej dawało się we znaki kiedy odstawiałam lek teraz jest już lepiej, w jednej chwili potrafiłam wpaść w wielki gniew z byle powodu i potem długo nie mogłam się uspokoić, błache rzeczy potrafiły wyprowadzić mnie z równowagi na długi czas. Ale to już prawie minęło, podobnie jest z mdłościami, które najbardziej nasilone były w moim przypadku rano, nie mogłam nic zjeść najpierw wymiotowałam ale potem zdałam sobie sprawę że to bez sensu bo nie przyniesie ulgi i siłą woli powstrzymywałam wymioty, wychodziłam na świeże powietrze i tak siedziałam aż trochę minęło. Do tego dochodzi bezsenność, nie mogłam przespać spokojnie jednej nocy, wybudzałam się miałam bardzo wyraźne i straszne sny zrywałam się ze snu na równe nogi. To już prawie minęło, zdarza się raz na jakiś czas. O wszystkich skutkach nie wystarczyło by miejsca żeby tu napisać, na szczęście powoli mijają i stopniowo jest ich co raz mniej, jednak przedłużony zespół odstawienny o którego istnieniu lekarze zazwyczaj nie mają pojęcia jest bardzo ciężki do przetrwania dla pacjenta. Życzę powodzenia osobom które jak ja prowadzą walkę o normalne życie i których jedynym marzeniem jest normalne życie. Nie poddawajcie się, da się to przetrwać choć jest bardzo ciężko. Jeśli są osoby, które chcą pogadać, podzielić się swoją historią, zapytać o coś, piszcie na mój adres: szaramysz86@interia.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przyjazna_dusza
adres: szaramysz86@interia.pl bez tych znaczków które wyskoczyły mi powyżej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a na co bylas chora?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przyjazna_dusza
Witam W odpowiedzi na pytanie. Miałam bardzo poważne problemy z zatokami czołowymi i mam cały czas duży problem z kręgosłupem szyjnym. Nikt z lekarzy u których byłam te kilka lat temu nie zwrócił uwagi na to co mówiłam na temat tego w jakich okolicznościach zaczęłam się gorzej czuć. Stwierdzili, że pewnie panikuję a okazało się coś zupełnie innego. Walczę cały czas o powrót do zdrowia. Sądzę że osób takich jak ja jest więcej. A wyrwać się z tego zamkniętego koła jest piekielnie trudno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przestrzegam wszystkich przed tym świństwem - TO MOŻE BYĆ BILET W JEDNĄ STRONĘ!!! Paroksetynę przepisała mi pani psychiatra, ponieważ fluoksetyna działała coraz słabiej. Nie powinnam była się na to decydować, tylko po prostu pier...nąć pracą, bo to przez stresy z nią związane wylądowałam na antydepresantach. (Więc nie depresja endogenna, tylko środowiskowa). Jakiś rok po rozpoczęciu przyjmowania paroksetyny zaczęły pogłębiać się moje problemy ginekologiczne (a zaczęły się już na fluoksetynie - endometrioza). Po paroksetynie bóle stawały się coraz częstsze, a okresy coraz okropniejsze. Rezultat jest taki, że po 8 latach na paroksetynie urósł mi dodatkowo 9-centymetrowy mięśniak macicy, okresy krwotoczne i zwijanie się z bólu, anemia... (I informacja, że to przez antydepresanty, nie jest wyssana z palca - dokopałam się do opracowań naukowych potwierdzających, że leki SSRI, szczególnie paroksetyna, zaburzają metabolizm estrogenów i stąd moje problemy. Ponadto zwiększają też ryzyko raka piersi...) Co więcej, obrzydliwie na tym leku przytyłam - trzeba bardzo pilnować się z jedzeniem. Postanowiłam zacząć odstawiać - zmniejszyłam dawkę o połowę i doświadczyłam tortur psychicznych, jak nigdy przedtem. Mój mózg mało nie eksplodował od koszmarnych myśli, najczarniejszej rozpaczy i całkowitego poczucia beznadziei - chyba tak właśnie wygląda piekło. Gdyby nie to, że mam na tym świecie niedokończone sprawy z bardzo ważnymi dla mnie osobami, bez wahania skończyłabym ze sobą. Te najgorsze stany trwały po kilka dni (związane z wahaniem poziomu hormonów w cyklu miesięcznym kobiety), potem trochę się uspokajało - gdyby tak nie było, wróciłabym do całej tabletki. Koszmarne nastroje pojawiały się do około pół roku po zredukowaniu dawki, potem trochę złagodniały. Do tego przez cały ten czas miałam potworne nocne poty - strużki potu spływające po czole i budzące mnie, mokre całe włosy i poduszka, piżama przesiąknięta... Oprócz tego wyraźne pogorszenie sprawności intelektualnej. Po względnej poprawie nastroju po mniej więcej 8 miesiącach postanowiłam spróbować, jak to by było odstawić lek całkowicie - i znów jakieś 2 tygodnie dołów, a do tego w dół poleciało poczucie własnej wartości i pojawiło się wręcz obrzydzenie do własnej osoby. Po około 3 tygodniach - nienaturalne pobudzenie, okropne problemy z koncentracją, stany podgorączkowe, palpitacje serca, fontanny potu, koszmarne zaparcia i zupełna bezsenność (przez tydzień mało co spałam). Stwierdziłam, że jeśli dalej tak pójdzie, to wyląduję w szpitalu z odwodnienia i wyczerpania nerwowego. (Aha, co ciekawe - gdy nie brałam leku wcale mięśniak nieco się zmniejszył). Spróbowałam ćwiartki - niewielka poprawa, więc powrót na pół tabletki i dopiero potem redukcja do 1/3. Nie wiem, jak długo tak pociągnę, bo doły psychiczne znów się pojawiają, poza tym znowu problemy z bezsennością i zaparcia (SSRI pobudzają perystaltykę jelit, więc w ten sposób również można sobie zaszkodzić). Pośpię góra 5-6 godzin po zażyciu melatoniny i już się budzę, a normalnie do zdrowia potrzebuję 8 godzin. Nie wiem, czy w ogóle kiedykolwiek uda mi się odstawić ten lek całkowicie i wrócić do równowagi. Moja próba odstawiania trwa już 9 miesięcy. Mięśniak próbuję leczyć u specjalistki tradycyjnej medycyny chińskiej - hormonów boję się jak ognia, żeby nie uczyniły jeszcze gorszego spustoszenia w moim organizmie i nie zrobiły ze mnie potwora. Jeśli to nie poskutkuje, to grozi mi histerektomia - a co ciekawe, przy paroksetynie mogą być problemy z narkozą i może być konieczne jej odstawienie... Tak więc wpakowałam się w niezłe g.... Ludzie, jeśli tylko możecie funkcjonować bez antydepresantów, to ich nie bierzcie. Jeśli nigdy nie mieliście z nimi do czynienia, a Wasza depresja jest lekka lub umiarkowana - spróbujcie najpierw wyciągu z dziurawca (nie wolno po nim się opalać!) i wszelkich innych naturalnych sposobów - ja, gdybym mogła cofnąć czas, właśnie tak bym zrobiła. Podaję również ciekawy link: http://oczymlekarze.pl/raporty/1836-depresja-epidemia-chorych-dusz/3060-antydepresanty-moga-uzalezniac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ston
A czy ty masz opiekę lekarską ? Z tego co wiem to najmniejsza lecznicza dawka paroksetyny to 20mg a nie jakieś pół lub ćwierć tabletki .... co to ma być ? zmień lekarza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×