Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Epoxx

Odmowa zbliżeń po 5 latach

Polecane posty

Gość Epoxx

Witam Jestem z dziewczyną prawie 5 lat, mamy po 24 lata i właśnie kończymy studia. Moim a właściwie naszym problemem jest brak zbliżeń. Ale może od początku. Poznaliśmy się ponad 4 lata temu, mieszkaliśmy w innych miastach więc widywaliśmy się co 2 -3 weekendy. Po 3 latach przeprowadziłem się do miasta w którym ona studiuje. Współżycie zaczęliśmy stosunkowo późno bowiem po 2 latach bycia razem. Byliśmy dla siebie pierwszymi partnerami seksualnymi. Dopóki dojeżdżałem do niej to kochaliśmy się prawie za każdym razem jak się widzieliśmy. Było to jakby takie naturalne. Pomimo tego, że była bardzo wierząca nie przeszkadzały jej zbliżenia między nami, nawet nie raz je prowokowała. Owszem kilka razy odmawiała tłumacząc się zasadami wiary. Ja nigdy nie przywiązywałem wagi do religii, zawsze byłem z tych wątpiących. Ale wszystko pozostawało w granicach normy. Trochę zmieniło się to po tym jak zamieszkaliśmy w tym samym mieście. Okazji do zbliżeń było dużo więcej (oboje wynajmowaliśmy mieszkania z innymi studentami, często sypialiśmy w jednym łóżku w pustym mieszkaniu), ale paradoksalnie seksu wcale więcej nie było. Chociaż z drugiej strony bywało z tym różnie, bywały tygodnie gdy kochaliśmy się i trzy razy w tygodniu, jednak bywały i okresy przerwy dwumiesięczne. Zdaję sobie sprawę z tego, że mamy różne temperamenty.. Ja uwielbiam seks, na różne sposoby, zawsze to ja wymyślam coś nowego. Moja dziewczyna owszem godzi się na wszystko, podobają się jej moje pomysły, ale to zawsze ja prowokuję zbliżenie. Trochę mnie to męczy, że gdyby nie moje starania to chyba tworzylibyśmy kompletnie aseksualny związek. Doszło do takiej sytuacji, że dla mnie seksu jest za mało, a dziewczyna twierdzi, że za dużo. Sami oceńcie czy zbliżenie 3 dni pod rząd, po miesięcznej przerwie to tak dużo? Moja luba ma takie podejście, że nieważne jak długo się nie kochaliśmy to właśnie takie seks każdego dnia nawet przez 3 dni to już za dużo. W międzyczasie parę razy przewijał się temat wiary, a mianowicie, że seks przedmałżeński jest zły i nie należy się kochać. Zawsze dochodziliśmy do kompromisu i wszystko wracało do „normy”. Ostatnio jednak pod wpływem „ostrej” spowiedzi dziewczyna zapowiedziała, że zamierza żyć według zasad wiary (w sferze seksualnej oczywiście). Powiecie, że to nic, że w końcu się dogadamy, ja jednak sądzę, że nie. Zacięła się i to strasznie.. Napisała mi jak wygląda seks po chrześcijańsku to przeraziłem się trochę. Wytrysk tylko w pochwie, seks tylko w dni niepłodne i zakaz seksu oralnego, o innych punktach nie powiem. Dla mnie który lubi różne eksperymenty (takie małe) jest to po prostu śmierć łóżkowa. Nie potrafię sobie wyobrazić , że nagle mamy przestać się kochać.. Nawet mój organizm „buntuje” się przeciw takiemu stanowi. Dla mojej dziewczyny zaprzestanie współżycia oznacza zaprzestanie współżycia. Dla mnie jest to coś co wywołuje dużo większe konsekwencje. Nie potrafię spać z nią w jednym łóżku, nie wiem co mam zrobić z rękami.. Czy położenie ręki na piersi czy pupie to dobrze czy już grzech? Czy nie pozwolę sobie na za dużo gdy mocno się przytulę i mój penis zrobi się większy? To na dłuższą metę boli nawet fizycznie. Nie chcę się tak pobudzać bo wiem, że nic z tego nie będzie.. Powoli zacząłem unikać takich sytuacji w których bylibyśmy sami i mieli sprzyjające warunki do zbliżenia. Mojej dziewczynie jest teraz dobrze, niczego jej nie brakuje, jest czuła i w ogóle. Ja nie potrafię tak, mi bardzo brakuje seksu. W głowie rodzą się pytania czy może nie było jej wystarczająco dobrze, może jestem nieatrakcyjny, może przestało jej na mnie zależeć.. Na wszystkie te pytania odpowiada przecząco, cały czas twierdzi, że chodzi tylko i wyłącznie o religię. Pomimo tego, że bardzo ją kocham to nie potrafię tak dalej żyć, czuję jak coraz bardziej oddalam się od niej, spotykamy się coraz rzadziej a mi to nie przeszkadza . Powiecie, że jestem zwykłym gnojem któremu zależy tylko na stałym ciupcianiu.. Nie jest tak, seks był pewnym stałym elementem związku, który tylko umacniał bliskość, intymność, wzajemne oddanie… Bez tego ciężko mi po prostu.. Boję się jeszcze jednego, że jeśli teraz mówi mi nie ze względu na wiarę, pod wpływem traumatycznej spowiedzi to po ślubie powie kiedyś nie antykoncepcji, zbliżeń będzie mało aż szybko zanikną..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćnocny
Nie wróżę Wam szczęśliwej przyszłości razem,takie nie dopasowanie źle wróży. Mimo ,ze jestem kobietą,radzę. Ci,znajdz sobie kogoś na boku. I wiesz,lekko pokręcona ta Twoja dziewczyna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
O stary współczuję :( Prawdopodobnie dziewczynie może chodzić o ślub i w ten właśnie sposób chce Cię do niego zmusić. Może być też tak, że jest po prostu zdrowo popieprzona. Chłopie , jeśli Ona w tym wieku robi takie numery to co będzie po 10 latach ? Będziesz żył pod jednym dachem z młodym moherem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
świtnie Cię rozumiem,ja mam analogiczny problem z moim mężem,to mi brak sexu,a on twierdzi,ze jest starszy ode mnie więc się wyeksploatował,boli

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Epoxx
Pomimo tego, że na innych polach dogadujemy się super, to o seksie nie mówimy prawie wcale.. Po prostu głupio mi kończyć związek tylko przez seks.. Ale zdaję sobie sprawę, że na dłuższą metę tak się nie da.. A właśnie za kilka lat nic z tego nie będzie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Epoxx
Jaki sens ma szukanie sobie kogoś na boku? W szerszej perspektywie to nie ma w ogóle sensu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A nie myślałeś, żeby się z nią po prostu ożenić? Już nie jesteście dieciakami i mieszkacie w jednym mieście. Skoro wcześniej już z Tobą sypiała, to nie jest aseksualna...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Epoxx
Owszem planujemy ślub, ale nieco później. Wiesz sądzę, że sformalizowanie związku nie jest idealnym rozwiązaniem. Bo teraz jest argument, że przed ślubem nie wolno, a później będzie, że to nie po bożemu, że tak często, że w taki sposób, że w gumce to a fe! Dopóki ta sprawa nie zostanie wyjaśniona to nie mam ochoty na ślub. Ślub to nie czarodziejskie zaklęcie po którym zmieni się to na lepsze..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćnocny
Święte slowa Epoxx,Wy jesteście niedopasowani,w dodatku ona bardzo wplywowa jest. Sex z poczuciem winy z jej strony,to nie będzie udany sex...współczuję..zle to wszystko wróży na przyszłość

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Za kilka lat będzie po sexie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Skoro jest wierząca czyli o antykoncepcji po ślubie raczej też nie będzie mowy, i skoro wytrysk tylko do środka to chyba planujecie mieć bardzo dużą rodzinę. Kalendarzyk to śliska sprawa, ciężko utrafić czasem te płodne i niepłodne dni.... więc może się zdarzyć że zaliczycie nawet kilka wpadek. O udziwnieniach też możesz zapomnieć, seks oralny możesz zapomnieć, ortodoksyjne katoliczki tego nie robią. Czeka cię w tym związku totalna posucha seksualna. Najgorszy scenariusz to oddzielne łóżka w jednej sypialni. Może trzeba iść do seksuologa ? Może to wina wychowania ? Zastanów się dobrze czy chcesz brnąć w taki układ.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Epoxx
To też jest seks z poczuciem winy z mojej strony... Bo mam świadomość, że wyrządzam jej krzywdę.. Tworzymy bardzo fajny związek ale ten brak dopasowania jest nie do przejścia... I właśnie tak jak mówicie, po kilku latach seks może być tylko "miłym" wspomnieniem..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Z jednej strony możecie być niedopasowani, z drugiej może rzeczywiście chodzić o wiarę, spowiedź itd. Jeśli twoja luba wychowana została w jakiś bardzo restrykcyjno-katolicki sposób, to uwierz, będzie miała teraz takie wahania jeśli chodzi o poglądy związane ze swoją seksualnością. Widzisz to jest na takiej zasadzie - chciałabym, ale się boję (bo kołacze mi, że to grzech, że tak się nie powinno, bo ksiądz na spowiedzi.....). Myślę, że większość z was nie zrozumie o czym piszę, ale takie dylematy moralne są naprawdę trudne. Pewne rzeczy mogły jej zostać niejako wdrukowane w dzieciństwie. Podejrzewam, że zawsze gdzieś tam kołatać będą jej zasady wpojone przez kościół. I tu leży problem. Problem może też zrodzić się po ewentualnym ślubie - bo wejdą w życie zasady "religijnego" współżycia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Epoxx
Wiesz ja naprawdę rozumiem jej rozterki.. To znaczy nie rozumiem ale rozumiem.. Po prostu dla mnie jest to nie do przyjęcia na dłuższą metę.. Bardzo obawiam się tego co będzie po ślubie bo jeśli mamy się kochać "po bożemu" to nie będzie to satysfakcjonujące... A nie chcę się po kilku latach obudzić jako smutny flustrat zaczynający z bezsilności zdradzać żonę.. To nie ta droga.. Ja już teraz myślę, że może mały skok w bok nie byłby taki zły, szybko to w sobie gaszę ale takie myśli się pojawiają...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Skoro teraz takie myśli się już pojawiają to niestety ale echhh małżeństwo jak sam powiedziałeś nie jest magicznym sposobem na odmianę sytuacji. Legalizacja nic w tym układzie nie zmieni na lepsze. Nie zazdroszczę sytuacji, jest ona bardzo trudna. decyzja należy do ciebie niestety. Jakie są opcje ? Każda wygląda niezbyt kolorowo. Albo to zaakceptujesz i wyzbędziesz się fizycznej strony waszego związku żyjąc w układzie platonicznym, idąc do łóżka tylko w celach prokreacji w dni płodne, albo to zaakceptujesz i wyzbędziesz się fizyczności i będziesz ją zdradzał masowo, albo się pobierzecie ty tego nie zaakceptujesz i będziecie ciągle walczyć ze sobą, albo się rozejdziecie....są jakieś inne opcje ? Cholera sorry ale ja takowych nie dostrzegam :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciezki dzień
Podzielam zdanie przedmowcow za kilka lat będzie sfrustrowany facetem który nawet jak odejdzie od kobiety to z nową pójdzie najpierw do psychologa się wyleczyć niestety. Czego oczywiście Tobie nie życzymy. Oczywiście skoro na rozmowę nie masz co liczyć w temacie odpowiedź sobie sam chcesz być z nią ??? Jak tak idzcie do seksuologa może powie Wam jak ratować związek. Powodzenia Nie słuchaj innych którzy mówią że nie tylko seks się liczy on jest zaj....ie ważny i jak czytam kafe to właśnie seks a właściwie frustracja z niego wychodząca może Wam baardzo zepsuć niedługo relacje między Wami. Życzę Wam powodzenia bo się przyda ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Epoxx
Ja też nie widzę właśnie innych opcji... Zdrady bardzo nie chcę i sądzę, że jak przyjdzie co do czego to nie odważyłbym się na taki krok... A życie w czystości nie pasuje mi.. Nie spodziewam się konkretnego sposobu postępowania, ale Wasze wypowiedzi tutaj potwierdzają moje przemyślenia i pomagają mi w sensie, że to może nie ja jest psychiczny i nie wymagam kosmicznych rzeczy... Tylko bliskości i "potwierdzenia" miłości jej do mnie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Epoxx
Wiecie trudno jest mi też z powodu tego, że przeprowadzając się do jej miasta zostawiłem całe swoje dotychczasowe życie. Wszystkie znajomości, zależności.. Postawiłem wszystko na jedną kartę i coraz częściej przekonuję się, że nie był to AS.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wiesz kurczę jeszcze młody jesteś.....wiem to takie puste gadanie, ale pomyśl lepiej teraz się zastanowić niż mieć te 40 lat i obudzić się z ręką w nocniku :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a taki jeden
Chlopie spier.....daleko od takiej kobiety ,zyje 10 lat z kobietą ona juz spi a ja przy komputerze,sexu zero bo nie ma ochoty i tak juz od kilku lat ,gdybym wiedzial ze tak bedzie wygladac moje zycie to nigdy bym w to bagno ne wszedl a tak zyje dla dzieci bo inaczej dawno bym odszedl.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Epoxx
Wiecie ja nie chcę od niej odchodzić... Nie wiem może po prostu przyzwyczaiłem się do niej.. A może... No nie wiem co...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hej, nie chciałabym Cię straszyć, ale to nic dobrego nie wróży. Ona się nie zmieni, po ślubie też będziecie się kochać jak na lekarstwo, z czasem coraz rzadziej, i tylko z Twojej inicjatywy. Znam taką parę po 20 latach małżeństwa - ona w kościele co 2 dzień, on po ścianach chodzi już nawet nie z braku seksu, ale braku bliskości w ogóle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie martw się, po ślubie będziesz miał 'weselej', aż jajka spuchną, a odcisków się nabawisz na łapie, że ho ho. Powodzenia ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Poczytaj "sex jest boski czyli erotyka katolika" ks. Knotza. Gwarantuję, że o takich rzeczach nawet się tobie nie sniło. Kup książkę dziewczynie, żeby jej się śniło. I nie dajcie sobie wmówić, że seks to coś złego. Oczywiście PO sakramencie małżeństwa. Teolog świecki pozdrawia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeśli ktoś swoją niechęć do seksu usprawiedliwia wierzeniem w Boga, to nie ma pojęcia o czym mówi. Ja jestem mężatką od lat 18 i możecie wierzyć- mój mąż na brak seksu nie narzeka. Przykładna katolcka para nie bzykająca się tylko kilka dni w miesiącu :) z powodów związanych z religią. To my. W pozostałe dni, zawsze choć prxytuleni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość qqnamuniuxxx
"Napisała mi jak wygląda seks po chrześcijańsku to przeraziłem się trochę. Wytrysk tylko w pochwie, seks tylko w dni niepłodne i zakaz seksu oralnego, o innych punktach nie powiem" przerażające jest to zdanie. Mam analogiczną sytuację do Twojej, tylko że ja jestem kobietą, kobietą z dużym temperamentem. Domyślam się co czujesz, bo sama mam bardzo podobnie. - po każdym zbliżeniu mam wrażenie, że je wymusiłam, pojawia się poczucie winy itp. - mam wątpliwości co do tego, jak będzie wyglądało nasze współżycie po ślubie, bo jak do tej pory miga sie zasłaniając religią - brak mu polotu i fantazji w łóżku, zawsze wydawało mi się że każdy ma coś, co kręci go najbardziej, on nic nie jest w stanie wymienić - najbardziej boję się że religia to tylko wymówka bo boi się zbliżyć "za bardzo" - jestem jego pierwszą kobietą, ja jestem nieco bardziej doświadczona Tak mi się wydaje że czas na dłuuugą poważną rozmowę, może w Twoim przypadku też by się taka przydała?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Epoxx
Rozmowa był i przyniosła chyba dobry skutek.. A w każdym długa i intensywna noc za nami ;) Przeczytałem bardzo wiele artykułów, wypowiedzi innych osób, fragmentów książek i uzbroiłem się w sporą liczbę argumentów. Gdy dołączyłem do tego własne przemyślenia to wyszedł ciekawy koktajl. Taka mieszanka musiała odnieść oczekiwany skutek, w przeciwnym razie znaczyło by to, że ostatnie 5 lat było porażką.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×