Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość na_rozdrożu_27

Wynajem mieszkania z zadłużonym partnerem i dzieckiem czy pozostanie u rodziców

Polecane posty

Gość na_rozdrożu_27

Mam 27 lat, umowę o pracę na czas nieokreślony, dochód 1200 na rękę i jestem w 7 miesiącu ciąży. Od stycznia na macierzyńskim będę mieć 80% wypłaty przez rok, czyli około 900 zł. Ojciec dziecka ma 700 zł z wypłaty na umowie zleceniu; jest to 50% jego zarobków, drugie 50% zabiera komornik. Do zeszłego miesiąca pobierano mu 100%. Jego zadłużenie to około 20 tys. złotych. Czyli od stycznia nasz wspólny dochód to 900+700=1600 zł. Mieszkam obecnie u swoich rodziców, on wynajmuje pokój na stancji za pożyczone pieniądze. Zastanawiam się nad wynajmem mieszkania od stycznia wraz z ojcem dziecka. Wynajem kawalerki w mieście, w którym pracujemy to koszt minimum 1000 zł. Na życie zostaje 600 zł. Mój ojciec zaoferował nam pomoc w wysokości 400zł na miesiąc. Ojca oszczędności wynoszą 10 tysięcy. Ojciec mojego dziecka, spłacając zadłużenie w ratach 700zł miesięcznie, spłaci je za około 2,5 roku. Przez 2,5 roku oszczędności mojego ojca, przy wspieraniu nas kwotą 400zł/mc, wyczerpią się. Mam możliwość pozostania w domu rodziców z dzieckiem, bez ojca dziecka. Mój ojciec chce nam pomóc z własnej woli, żeby dziecko miało kontakt z obojgiem swoich rodziców. Ja nie mam sumienia brać od swojego ojca zaoszczędzonych przez niego pieniędzy. W domu rodziców mam warunki średnie: razem ze mną są tu 4 dorosłe osoby na trzech niewielkich pokojach. Dodatkowo mieszkają tu 3 koty. Dom jest zimny, ogrzewany kominkiem, temperatury są zmienne. Bywa tu głośno, są wieczne napięcia, kłótnie, trzaskanie drzwiami. Z jednej strony chcę zapewnić dziecku spokój, odpowiednie warunki, które miałoby w wynajętej kawalerce. Z drugiej, pozbawianie mojego ojca oszczędności uważam za zło. Aby dopełnić obraz, dodam, że ojciec mojego dziecka jest człowiekiem niezaradnym, chodzącym z głową w chmurach, co doprowadziło do jego długów, o których nie wiedziałam bardzo długo. Nie sądzę, żeby znalazł dorywcze zajęcie na weekendy. Boję się też, że pewnego dnia okaże się, że te 700zł mu zabiorą, bo doszedł nowy wierzyciel (on sam nie wie, jakiej wysokości są jego długi, kazałam się mu tego dowiedzieć, złożyć wniosek na piśmie w poniedziałek, sam na to nie wpadł). Doradźcie mi obiektywnie, jak mam postąpić. Czy pozostanie w domu przez najbliższe 2 lata, dopóki ojciec dziecka nie spłaci długów, nie wpłynie na dziecko źle (ze względu na brak ojca na co dzień i nie najlepsze warunki w domu)? Potrzebuję obiektywnych, nawet krytycznych opinii.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zapomnij o tym do czasu splaty zadluzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ufasz swojemu partnerowi w ogole?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jedyna opcja jaką widzę to niestety, ale dorośnięcie Twojego partnera. Jak to możliwe, żeby dorosły facet nie wiedział ile ma długów? Niezaradny może byc, ale chyba kobieta w ciąży i niedługo dziecko powinno go zmotywować? Nie piszesz jak się między Wami układa, ale raczej mu zależy, nie wypiera się odpowiedzialności, tylko nie umie sobie poradzić finansowo. To niech się weźmie w garść i zepnie poślady, bo nie może tak być, że Ty z dzieckiem u rodziców, gdzie jak sama piszesz nie ma dobrych warunków, a książę buja się z długami i mu z tym dobrze... To on powinien się Tobą teraz opiekować, zadbać o Waszą przyszłość, szczególnie że Ty też nie siedzisz z założonymi rękami, tylko pracujesz póki możesz, martwisz się, myślisz jak to będzie... Kisy, jako nastolatka, czytałam taką książkę M. Musierowicz "Brulion Bebe B.". I tam była historia dziewczynki która miała bardzo zimną matkę i szukałą ciepła u obcych ludzi. Jak wszystko wyszło na jaw, matka się wściekłą, potem popłakała w rozmowie z jedną kobietą i powiedziała coś w stylu "Ja kocham moją córkę, tylko nie umiem jej tego okazać, ale ona o tym wie" Kobieta jej odpowiedziała "Też coś, okazać nie umie! To niech się lepiej nauczy, i to prędko" To samo tyczy się Twojego faceta- nie umie sobie poradzić? To niech się nauczy, i to prędko, bo musi myśleć już nie tylko o sobie. Inaczej całę życie będziesz z taką ciapą z głową w chmurach, która pewnego dnia podąży za jakimś marzeniem, a Ty zostaniesz z ręka w nocniku i nie daj Boże jego długami...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kiedyś, nie kisy^^ Dopiero wstałąm i jakoś mi dziwne słowo wyszło:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jesteś odważna wiążąc się z nieodpowiedzialnym facetem.Ciekawi mnie jak to sobie to wyobrażasz?! Do tego dochodzi wychowanie dziecka.Jeżeli spłaci swoje długi dopiero powinnaś rozważyc wspólne zamieszkanie.Trzeba było o tym pomysleć wcześniej, w ten sposób unieszczęsliwiasz nienarodzone dziecko.Bieda, rodzi biedę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość na_rozdrożu_27
Nie ufam mu pod względem finansowym i mam wątpliwości, czy da radę o nas zadbać. Póki co, to jemu cały czas rodzina pomaga, bez tego nie miałby nawet tej pracy (nie utrzymałby się w mieście, w którym pracuje). Z zachowania jest dla mnie bardzo dobry, pyta co dzień o to, jak się czuję, pyta o dziecko. Do niedawna byłam przekonana, że go kocham, ale przez tę sytuację utraciłam do niego zaufanie. Martwi mnie tylko to, czy oddzielne mieszkanie nie wpłynie negatywnie na dziecko. Oczywiście, gdybyśmy byli oddzielnie, nie utrudnię mu widywania dziecka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja by sie bala znow zabiara mu hajs i zostaniesz bez pieiedzy na wynajem i mleko z tak akasa sory ale siedz gdzie siedzisz i nie mysll o wynajmnie wam zwyczajnie nie starczy, serio to patologia niezla

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Na pewno nie wpłynie to na rozwój dziecka jeżeli nie zamieszkacie razem.Najpierw nich spłaci swoje długi a potem wspólne życie.Osobiście bała bym się z kims takim wiązać się na stałe.Po urodzeniu dziecka MUSI partycypować w kosztach. A jeśli nie???? Znów facet będzie miał problem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość na_rozdrożu_27
Dziękuję za odpowiedzi, są dla mnie bardzo cenne. Potrzebowałam bardzo realistycznego spojrzenia na problem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nastroszony22
tak to jest jak przed kopulacją nie sprawdza się BIK-u

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie pytałaś już wcześniej na forum, bo coś kojarzę, że pieniądze wydał na bieżące wydatki, by przed Tobą szpanować?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość na_rozdrożu_27
Piszę tu na forum pierwszy raz. On tych długów narobił sobie, zanim się poznaliśmy, a w trakcie znajomości powiększył je o raty, których nie spłacał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zapomnij o nim,to nie jest materiał na męża i ojca dla dziecka. urodź,skup się na dziecku, zostań w domu rodzinnym. musisz przystosować wszystko w pokoju dla swojego i dziecka komfortu---a to nie są duże pieniądze. ja widzę tylko takie bezpieczne wyjście dla ciebie. nie zamieszkuj z nim, on jest nieodpowiedzialnym człowiekiem, przekonasz się o tym jak się dziecko urodzi. nie będzie w stanie zapewnić mu niczego jako ojciec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość na_rozdrożu_27
Dziękuję za odpowiedzi. Już wiem, co mam zrobić. Z wyprawki już mi niewiele zostało do kupienia, będąc w domu rodziców, nie będę się martwić, że mi na coś zabraknie, dochód mam. Pracę mam w dobrej, przyjaznej matkom firmie, jestem tam potrzebna - całe szczęście w tej sytuacji. Mogłabym nawet odkładać systematycznie pieniądze na konkretny cel. Jakoś zniesiemy z małym te utrudnienia związane z mieszkaniem w domu rodziców, wielu ludzi mieszka w o wiele gorszych warunkach. Nie mogę narzekać. Ważne, że rodzice nie mają nic przeciwko, żebym się u nich przechowała, a przecież nie każdy ma tak różowo. Wierzę, że będzie dobrze. Ojcu dziecka dam czas, żeby załatwił swoje sprawy. To prawda, trzeba było myśleć wcześniej - ale ja mimo wszystko cieszę się, że to dziecko jest w drodze. Pozdrawiam i dziękuję raz jeszcze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×