Gość Moonlie Napisano Listopad 17, 2013 Witam. Mam ogromny problem, wewnętrzną rozterkę. Jakiś czas temu poznałam świetnego chłopaka, który był kompletną odskocznią od panów, których poznawałam do tej pory. Czułam, że mnie docenia. Był taki delikatny, czuły, umiał słuchać, wspierał mnie w trudnych momentach. Nieważne dla mnie było też to, że jest młodszy o okrągły rok, bo przecież to tylko liczby. Myślałam, że zmieni całe moje życie, bo rzeczywiście obrócił je do góry nogami, ale byłam cholernie szczęśliwa. Wiedziałam też, że ma za sobą ciężki, dwuletni związek, bo dziewczyna go zdradziła. No i teraz pojawia się problem, owa była. Jakiś czas temu napisała do niego, bo jej dziadek chorował dość poważnie i napisała, że zmarł. Szukała u niego wsparcia, on jej nie odmówił, bo akurat jest chłopakiem do rany przyłóż. I oczywiście to zrozumiałam. Tyle, że wczoraj byliśmy na urodzinach naszego znajomego, i tam zamiast spędzać czas ze mną, on znów pisał z nią. Chyba nie muszę mówić jak się czułam, gdy ktoś na kimś mi zależy pisze na moich oczach z inną, której poświęcił praktycznie pięć lat swojego życia. Boję się, że nigdy nie będzie traktował mnie tak poważnie jak jej, ona jest jego pierwszą i do tej pory jedyną miłością. Nie wiem co mam robić, zależy mi na nim jak cholera, jestem gotowa poczekać, aż sobie wszystko poukłada, aż będzie w stanie stworzyć coś ze mną, ale ciągle mam wrażenie, że patrząc na mnie widzi ją, i jeszcze dzisiaj dowiedziałam się, od niego, że nadal ją kocha, ale zarazem nienawidzi za to co zrobiła. Co Wy byście zrobiły w takiej sytuacji? Poczekały, aż wszystko się unormuje, aż on poukłada sobie wszystko, być przy nim, wspierać go czy odeszły pozwalając mu być nadal samotnym? Nie ukrywam, że bardzo się boję, że jednak druga opcja jest jedyną rozsądną, bo naprawdę wiążę plany i pomysły z tym chłopakiem. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach