Chory psychicznie czy dobry aktor

Sytuacja przedstawia się tak, rozstałam się z chłopakiem po 10 miesiącach związku, ponieważ czułam, że razem nie będzie nam dobrze. Utrzymywaliśmy koleżeńskie stosunki, mimo, że wciąż coś nas do siebie ciągnęło i uczucie tak szybko nie zgasło. Wczoraj zostałam wyciągnięta przez Dagmarę na urodzinową imprezę w plenerze, dlatego poprosiłyśmy mojego eks o transport i spytałam się czy odwiezie mnie o 19 do domu, na miejscu spotkałam jednak wielu znajomych i dobrze się tam bawiłam, dlatego o 18.30 wysłałam do niego smsa, że wrócę z koleżankami, on wkurzony zadzwonił do mnie, że olewam go i traktuję jak śmiecia, dałam mu do telefonu Dagmarę i to po nią przyjechał. W drodze do domu był wściekły na mnie, że - jak twierdził - potraktowałam go jak szmatę. Był bardzo nerwowy - Daga mówiła, że wcale nad sobą nie panował. Zaczął przy niej wyzywać mnie od dzi*wek, szm*at i kur*w i powiedział, że jestem pierwszą dziewczyną, którą mógłby uderzyć. Kiedy był już w domu zadzwonił do niej, że wpadnie tam z kolegami i skończy z tym... to już była gruba przesada. Dziś sobie mieliśmy wszystko wyjaśnić, ale on twierdzi, że połowy rzeczy nie pamięta, że był w amoku i nie wie dlaczego oraz że nigdy nie podniósł na mnie ręki i dlaczego miałby to zrobić? Dla mnie to wszystko jest chore, a on chyba powinien się leczyć, skoro nie panuje nad emocjami... Jak myślicie?