Byłem dziś w sklepie

We "Fracu" w Stalowej Woli. Margaryna "Delma" (2,95), 20 dkg sera żółtego (4,10), 25 dkg szynki (5,21)... Obok mnie przy stoisku z mięsem stanęli dwaj panowie, jeden koło 35 lat, drugi koło 50 lat. Ten starszy (zapewne były SB-ek) odzywa się do ekspendientki obsługującej stanowisko: - Pani tu waży ? - Tak. - Chcielibyśmy z panią porozmawiać... - Ale ja tu muszę obsługiwać. - Nie szkodzi. Zaczekamy. I nie wiem co z tego dalej wynikło, bo poszedłem.