Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość akanamakaa

Małżeńskie pitu pitu

Polecane posty

no ja ci ciągle mówie ze rusz cztery litery, przestan sie uzalac i oglądać na niego i bez pytania zacznij coś robić...co?? nie wiem nie jestem ani tobą ani w twojej skórze odpowiedzi na takie pytania musisz udzielic sobie sama. I odwagi wiecej. On ma prawo do kolegów i wyjsc racja. A ty masz prawo??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak to jest, jak się baba pakuje w małżeństwo nie będąc samodzielną finansowo. bez mężusia po prostu byś nie przeżyła i on doskonale o tym wie. ---- może po tobie jeździć ile chce, a ty i tak mu nie podskoczysz. wpakowałaś się w bardzo zły układ i teraz ponosisz konsekwencje. ot, życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość akanamakaa
nie chodzi mi o to by siedzial ze mna w domu, bo moze sobie isc, i wychodzi jak pisałam z kolegami czy to na piwo czy na kręgle, ale jednoczesnie zarzucił mi ze nie mam kolezanek i ze to zle, bo tak jakbym zabraniala mu tych wyjsc. A jedyne o co mi chodzilo to to,że nie podoba mi sie ich forma. A druga sprawa to jak juz chcialam zrobic cos dla siebie nie myslac o nim, to nas nie stac, wiec chyba pojawia sie tu jakis dysonans?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Alicja Donnikova---> a ty jak stracisz prace lub zdrowie to sie rozwiedziesz?:classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A druga sprawa to jak juz chcialam zrobic cos dla siebie nie myslac o nim, to nas nie stac, wiec chyba pojawia sie tu jakis dysonans? xx wiec zapytaj go wtedy czy na kregle nas stac?:classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ale on ma rację może źle to ubrał w słowa, ale moim zdaniem chciał ci zwrócić uwagę, że powinnaś mieć własne życie to tylko w legendach kobieta i mężczyzna stanowią połówki pomarańczy i są sami dla siebie całym światem prawdziwe życie jest inne - małżeństwo to dwie odrębne osoby które chcą być ze sobą i budować związek, ale szanują swoje granice

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość akanamakaa
przez ponad rok jak bylismy razem zarabialam tyle co on a nawet i wiecej, wiec problemu finansowego nie bylo, sytuacja ktora trwa od mniej wiecej trzech miesiecy też jest przejsciowa, wiec calowicie uzalezniona od jego pieniedzy nie ejstem. Poza tym nie one mnie przy nim trzymaja i tak jak mowie, nie bylo sytuacji w ktorej p[ieniadze ktore ja wydaje były mi wydzielane. Tylko i wylaczie ta sytuacja o ktorej pisałam wczensiej była sygnałęm czy też jakims obajwem ze cos jest nie tak, ze ja sobie nie moge pozowlic na drbna rzecz w poronaniu do wydatków całkiem niepotzrebnych jakie ma on. Gdyby mi przyszlo życ samej poradziłabym sobie i nie liczyła na utrzymanie i pomoc z jeo strony. Mam do czego wracac, gdzie mieszkac i za co utrzymac jakby zaszla sytuacja ze zostaje sama.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość akanamakaa
no wlasnie ja zdaje sobie sprawe z tego ze on ma rację, pod tym wzgledem ze ja nie mam kolezanek i jestem jakby uwiazana w pewnym sensie do niego, do domu itd...ze nie zajmuje sie w zaden sposb sobą. Ale jsli juz mam zamiar to spoyyka sie to z takim rodzajem oporu wlasnie. Wiec nie rozumiem go. Z jednej strony jaknby chcial, bo moze uwaza ze go ograniczam czy cos, a z drugiej jak juz ja chce cos zrobic to tak jakby on sie bał ze tej swobody bede miala za duzo./

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiec juz naucz sie mu stawiac granice i byc niezalezna ...jesli masz na coś ochote zrób i nie pytaj nikogo o zdanie. Masz do tego świete prawo :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość akanamakaa
zreszta nie trezese sie nad nim jak mamusia jakas, w koncu to dorosły facet, ale faktem jest tez t ze jest jedynakiem i w niektorych sprawach ma egoistyczne podejscie.i wydaje mi sie ze w tej sytuacji to sie po prostu w taki sposob ujawnilo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość łubudubu
no ale moment, czy to normalne, ze dorosły facet dwa razy w tygodniu wychodzi z kolegami i wraca nad ranem nabity?? Ja rozumiem raz na jakiś czas- ale regularnie? Co on nie umie wypić 3-4piw i do domu wrócić?? To po pierwsze. A po drugie- kasy na Twoją zumbe nie ma, ale na jego wyjścia, gdzie na pewno wydaje więcej niż 12zł już jest? Ja, na Twoim miejscu, po prostu bym sie zapisała na siłownie. I jak on wychodzi na piwo z kolegami, szłabym na tą zumbę. Nie widzę problemu. Ty sie go pytasz czy możesz, a on Ciebie? Nie doczytałam tego :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość akanamakaa
nie kazdy tydzien jest taki ze wychodzi dwa razy, ale raz w tygodniu to juz taka norma wyjscia na kręgle plus jakies małe piwo, ale sa sytuacje mniej wiecej raz, dwa w miesiacu kidy wlasnie to picie jest bardziej ostre. niestety wtedy moje proby nazwijmy to "sciagniecia" go do domu, spełzaja na niczym. nie do konca bylo tak ze ja sie go pytalam czy mogę, bardziej stwierdzilam ze pojde, na co on odpowiedzialze nie stac nas. Ale on mnie nie pyta czy moze, tylko bardziej informuje, czasem nawet tuż przed.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiesz co ja bym mu powiedziała?? Nie stac nas?? wiec zrezygnuj z kregli za z moich zajec nie mam zamiaru:classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość madamada
Ja jestem prawie 16 lat po ślubie, ale na początku była u nas identyczna sytuacja. Moje koleżanki były za daleko na spotkania, mąż miał mnóstwo kolegów. Ja pracowała za marne grosze i to on zarabiał na utrzymanie domu. Wychodził kilka razy w tyg., czasami łaskawca mnie gdzies zabrał. Sytuacja troszkę dla mnie zmieniła się jak znalazłam lepszą pracę. Nowi znajomi i nowe możliwości ale nadal kochałam swojego męża. Niestety mąż stracił pracę, utrzymanie domu spadło na mnie. Dodatkowo zaczął mnie zdradzać. Wybaczyłam, przyszło na świat dziecko. Ja naiwna zmieniłam pracę, żeby być bliżej domu i dziecka. Starciłam kontakt ze znajomymi - sytuacja zaczęła się powtarzać - ja w domu sama z dzieckiem, on wyjścia i wyjazdy. Zaczęłam mniej zarabiać, mąż dostał nową prace na bardzo wysokim stanowisku. I znowu kolejna zdrada, chodziłam "po ścianach" ale...znowu wybaczyłam. Jesteśmy razem ale sama nie wiem po co? Zastanów się co teraz robisz, czy za parę lat będziesz miała o czym z mężem rozmawiać, czy nie będziesz czuła, że zaprzepaściłaś całe swoje życie? Ja tak czuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość akanamakaa
ja sie zastanawiam czasem czy w pewnym momencie nie nadejdzie taki moment ze oboje sie zwyczajnie sobą znudzimy, bo faktem jest ze oboje pracujemy, czas jaki spedzamy po pracy to zazwyczaj czas w domu, bardzo rzadko zdarza sie takie wyjscie ktore zaplanowalibysmy tylko dla siebie, ewentualnie czasem bywam dodatkiem do kolegów, kiedy mąż wychodzi na kręgle. Ale boje se tego ze jak on nie zauwazy we mnie kobiety ktore tez cos dla siebie potrafi zrobic i nie oglada sie na niego, to nie tyle dojdzie do zdrady, tylko po prostu znudzenia się soba, zdrada to by byla chyba jedna z najgorszych ewentualnych konsekwencji. W sumie wszystkie pozostale sfery zycia ukladaja sie nam. mysle ze mimo dosc krotkiego stazu to duzo razem przeszlismy i bywaly rozne sytuacje ale wyszluismy z nim zwyciesko. Tylko chyba wlasnie przez to ze juz poznalismy sie w okresie kiedy ja bylam po studiach i moje zycie juz wtedy opieralo sie na w wiekszosci spedzaniu czasu w pracy, to jak zaczelismy byc razem to to towarzystwo ktore ja mialam tez bylo ograniczone i wpewnym momencie pozostal mi tylko mąż. i moze dlatego on reaguje tak beznadzieje nie moja marna probe pewnej iezaleznosci, bo sie boi ze ta niezaleznosc zmienie w wieksza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość łubudubu
wiesz co.. Na Twoim miejscu zastanowiłabym sie dlaczego nigdzie razem nie wychodzicie... Jesteście przecież młodym małżeństwem, dwa lata w sumie razem...Smutne to trochę....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
własciwie to po co być małzenstwem skoro kazde ma skrajnie odrębne zycie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość akanamakaa
mój mąż utrzymuje ze jest domatorem;) ja też nie ejstem jakas szczegolną milosniczką imprez, ale czasem naprawde fajnie byloby wyjsc do kina czy nawet na spacer. Ale nie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość akanamakaa
no i własnie, jak znależć złoty środek, bo tak...z jednej strony ludzie w małżenstwie maja pozostac niezalezni po to by po jakims czasie nie miec siebie dosc, ale z drugiej strony małżenstwo to dwoje ludzi zaleznych od siebie, mających tworzyc jeden zgrany duet, w ktorym czesto nie ma miejsca na taka swobodną niezaleznosc, bo tak naprawde w wielu aspektach sa zalezni od sibie, czy to uczuciowo, czy tez finansowo czy pod kazdym innym wzgledem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość łubudubu
a przepraszam, jak Twój mąż może twierdzić, że jest domatporem, skoro wychodzi z kumplami? :) No błagam Cię. Domator to ktoś, kto lubi w domu siedzieć, a nie upijać się na mieście z kolegami. Ale na spacer z Tobą, czy kino to czasu i chęci brak... Na Twoim miejscu zapisałabym sie na zumbę i naciskała go na wyjscie np. do kina, czy na kolację. Potem bedziecie mieli dzieci, wiec i możliwości wyjsć ograniczone.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość akanamakaa
to domatorem było z mojej strony z przekąsem;) on uwaza ze jemu takie wyjscia sa potrzebne,naturalne itd. Szczerze mowiac to jest z mojego punktu widzenia zdrowe dla pary kiedy czasem maja okazje spedzic czas oddzielnie, ale ja nie mam takiej mozliwosci zeby gdzies zaciagnac jakas kolezankę. Poza tym ze spacerami to jest albo za zimno, albo za goraco, albo cos jest w tv, albo tysiac innych rzeczy.... do kina juz rezerwowalam kilkanascie razy bilety i spelzło na niczym.... a ja wspolnego wyjscia na zakupy nie zaliczam do rozrywek, wiec sila rzeczy zadnych przyjemnosci z wspolnych wyjsc nie mamy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość łubudubu
ale dziewczyno, przecież Wy w ogóle razem nie wychodzicie, ot tak, zeby pobyć razem, pogadac. My też wychodzimy osobno, ale też i razem. ja uwielbiam z moim mężem iść np. na kolację, napić sie dobrego wina, pogadać. W domu to już jakoś inaczej. Albo do kina, popcorn kupić, wielką colę. Po prostu lubię te nasze spotkania z meżem. Niedługo urodzi się nam dziecko- z przyczyn naturalnych te wyjścia się ograniczą. A może zapytaj męża, czy on Cie w ogóle lubi? Bo, ze kocha to na pewno, ale czy lubi? Bo dla mnie to troszkę dziwne, ze on wychodzi z kumplami a z Toba tylko w domu siedzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość akanamakaa
samą mnie to zastanawia. Jemu chyba wystarczy sama obecnosc ze ja jstem obok w domu i już. Jescze jak nie mieszkalismy razem to wychodzilismy, moze nie często, ale zawsze coś, pozniej jak zamieszkalismy razem, to mielsismy i mamy dalej dosłownie rzut beretem do rynku, zeby nakolacje pozjsc czy na spacer i naprawde mnostwo razy mu mowilam o tym,że ja bym chciala, gdziekolwiek tak zeby pojsc , oderwac sie od domu... ale nie dociera.ja wiem ze siedzenie razem w domu to tez wspolne spedzanie czasu, ale to nie to samo zeby dla zwyklego psychicznego odpoczynku razem gdzies wyjsc. on ma taka potrzebe wyjscia z kolegam,i, a ja widac wystarczam mu tylko w domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość akanamakaa
nie ma powodu zeby suie mnie wstydzic;) maszkaronem nie ejstem , umiem sie zachować, wyglądam jak normalna kobieta, niczego mi nie brakuje, a wiem też i mam swiadomosc tego ze podobam się facetom. Zawsze slyszalam ze jestem bardzo naturalna i to wlasnie urzeka. Wiec nie wiem co nim kieruje,że tak sie zamknelismy wspolnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A skąd jesteś autorko? mam troszkę podobnie, mogłybyśmy się spotkać :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
spoko nie stać was na karnet na zumbe a na cotygodniowe imprezki męzusia tak

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość P
moim zdaniem on po prostu woli wyjscia z kumplami i juz. Widocznie z Toba na kolacji sie nudzi a z kumplami na piwku nie. Spróbuj przygotowac pyszną kolacje do tego winko czy co tam lubicie razem pić wskocz w ładna sukienke i zobacz czy bedzie zainteresowany spedzaniem czasu z Tobą. Na tą zumbe to idz i sie zapisz natychmiast. Ja bym nie pozwoliła na to by mój mąż wychodzil gdzie chciał i wydawał pieniadze a mi tego zabrobił. On moze wydawac tyle kasy na to co mu rujnuje zdrowie (papierosy)??? A Ty chcesz spedzac czas aktywnie i nie mozesz?? nonsens

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość akanamakaa
ogolnie powiem ze mieszkam po prawej stronie Wisły;) w jednym z większych miast. no wlasnie o to cały problem się rozgrywa, jak pogodzic myslenie dwojga osób i dojsc do konsensusu,ze tak samo moja zumba jest wazna i mi potrezbna jak jemu wyjscia z kolegami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja tez po prawej stronie Wisły ale miasto ok 90 tys. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wybacz autorko ale skoro Twój maz wychodzi średnio dwa razy w tygodniu i pali paczke dziennie to trochę kasy idzie na jego "hobby" wiec wydaje mi sie ze Ty też możesz wieść na zumbe czy aerobik. Stać was na jego wyjcia i pety a dla Ciebie juz kasy brak? Co za d**ek!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×