Gość gość Napisano Grudzień 10, 2013 Jestem pasztetem. K****, używam multuma fotoszopów, wydaje mnostwo pieniedzy na odzywki do wlosow, fluidy, pudry i torebki, ale i tak jestem pasztetem. Jestem gruba, kocham wp*****lać. Nigdy tego nie zmienię i niechaj świat nadal mnie hejtuje, bo jestem grubą, zapryszczona świnią z wagrami na dekolcie, chociaz smaruje je *****ymi kremami, maseczkami i innymi g***ami. Mam dość wydawania pieniędzy n******** odzywki do włosów, które mają przywrócić je do normalnego stanu, a i tak są c*****e, a moje przyjaciółki nie muszą tego robić i wyglądają super. Mój chłopak mnie kocha i docenia, ale JA MAM LUSTRO. I proszę mi nie pisac: nooo moja droga, wystarczy ze trochę ograniczysz słodycze i pójdziesz do fryzjera. NIE, NEIN, NOŁ. Po prostu k***a jestem tłustym pasztetem, który pierwszy się spoci na zumbie. Będę w dresie dobrej marki, w którym będe wyglądać najgorzej niż wszystkie baby razem wzięte w getrach z chinola za 10 zł. Jestem obrzydliwą świnią z krzywym ryjem i dupnym nochalem, SYFAMI WSZĘDZIE. Co z tego, że mam 200 lajków. To nie ja, to jakaś laska z wciągniętym brzuchem. Niech nikt nie p******i, że mam super ciuszki i wszyscy mnie uwielbiają. Lubią mnie zakompleksione laski, które lubią obracać się w towarzystwie brzydszych od siebie. Dzisiejszy świat kocha chude suki, które mają wszystko na wyciągnięcie ręki. Co z tego, że ponoć jestem duszą towarzystwa, znam się na modzie i mam ciekawą osobowosc, ponoć. Mam dość dbania o siebie, to jest niepotebna i żmudna syzyfowa praca. P******ę. Bycie paszczurem jest mi dane. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach