Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość FatalnieeeZauroczona

Toksycznie

Polecane posty

Gość gość
skad u Was tyle jadu:P?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość FatalnieeeZauroczona
samozwańczy psycholog - trafnie się określiłaś ;) Wiem, że zaburzenia zostały stwierdzone i tak jak radziłaś wcześniej dużo czytałam o tym narcyzmie... i wiadomo, ża dużo zachowań się zgadza itp. ale jednak jeszcze nie jest ze mną tak całkiem ok... myślę, że z czasem musi być lepiej bo inaczej to już nie wiem ;) Jeśli Tobie się udało to wierze, że i u mnie będzie ok, może mi potrzeba więcej czasu czy coś ale chyba musi być dobrze... Stwierdziłam, że nie będę sluchac tych co mi radza klin klinem - musze sobie sama poogarniac te sprawy, dojść do siebie, w samotności, a później może będę miała ochote kogos poznawać, teraz mi wszystko jedno i nie chce ani nikogo poznawać ani żeby ktoś w ogole robil sobie jakiekolwiek nadzieje co do mnie. . A co najlepsze... pomyslalam, ze jeśli ten mój caly narcyz jeszcze będzie się odzywal to napisze do niego wiadomość, ze sobie nie zycze i nie zamierzam z nim rozmawiać... bo wiem, ze jak dotkne jego ego to się po prostu obrazi i nie będzie się odzywal, a wiem ze obrazac to on się potrafi. Ale miałam mu to wyslac meilem gdyby jeszcze się odzywal i ulozylam sobie w glowie to co bym mu powiedziała i chciałam to zapisac na poczcie żeby mieć gotowe jakby co... A tu co.. wchodzę dziś rano na swoje poczte a tam pelno wiadomości od kogos.. początkowo ktoś pisal jakby mnie znal, po imieniu i w ogole pytal o cos, jakbyśmy się znali, ale adres nienzjaomy, pytam kto to.. i ten ktoś zaczal jakieg głupoty wymyslac i tak dziwnie pisać.. wiec już z nim nie pisałam, ale dostałam chyba z klikadziesiat krótkich meili... po sposobie pisania, po tym co pisal, to niestety stwierdzam, ze to ten mój narcyz - ale oczywiście nie napisał ze to on. Na dodatek ciekawy zbieg okoliczności - bo pelno tych wiadomośc**przyszlo w nocy na meila z innego adresu, a później on napisał do mnie ze swojego normalnego adresu.. już na prawde nie wiem o co mu chodzi... Bo początkowo pisal do mnie jako ktoś inny... było pelno meili i po przeczytaniu wszystkich jestem na 100% pewna ze to on, chociaż się nie przyznal.. nie wiem już po co on tak dziwnie kombinuje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość FatalnieeeZauroczona
Nie wiadomo skąd u niektorych tyle jadu, no ale jedni zieja jadem, inni sa narcyzami a jeszcze inni maja inne problemy... Gosciu - my nie jesteśmy w głupich związkach, zle trafilysmy, a tu po prostu wymieniamy się spostrzeżeniami, ale już jako wolne osoby, po takich związkach ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość_p
a ile lat w ogóle ma ten (nie)Twój "narcyz"? zachowuje się na 15 latka, ale zachowanie również typowe dla narcyzów - kiedy "ofiara" jest niedostępna, i nagle się poczują samotni, to próbują z każdej strony, żeby tylko do skutku. z tego co naczytałam się o tym zaburzeniu. wiecie, że mój "narcyz" wie, że z nim coś nie tak, a mimo wszystko robił to wszystko, co najpodlejsze? nawet chodził do psychologa! (o ironio!) nie rozmawialiśmy o tych spotkaniach, ale jednego razu natknęłam się u niego na artykuł o unikaniu zobowiązań i lęku przez zaangażowaniem. wszystko to, co widziałam przez te lata, a bałam się ostro i jasno postawić sprawę, żeby uciekać, bo ciągle wierzyłam, że on się zmieni. a było coraz gorzej. pochodził, pochodził tam, i zakończył terapię, nic nie dała. u mnie kolejny dzień dołujący. nie mogę przestać o nim myśleć, choć próbuję na siłę. myśli strasznie się napędzają, i mam wrażenie, że już to nie minie nigdy. że się nigdy nie uwolnię z tych chorych myśli i tego związku! że mam prawie 30 lat i mało możliwości spotkania już jakiegoś fajnego faceta, który będzie miał poukładane w głowie, który będzie mnie szanować. kiedy mam takie myśli, to nagle ogarnia mnie panika, i nie wiem, co z sobą zrobić w wolny dzień. nagle czuję okropną samotność, która boli, oj booooli!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość_p
znalazłam jeszcze to forum-netkobiety.pl/t17705.html. mnóstwo kobiet w podobnej sytuacji, dają siłę!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość FatalnieeeZauroczona
gość_p - zerknę na to forum. Mój narcyz ma 30 lat, już niedługo 31 ;) a zachowanie jak pisalas, na 15-latka... A co do tych zachowan, to tez czytałam, ze dużo się zgadza z tym narcyzmem, ale ostatnio to wręcz nie do pomyślenia, ja już nie wiem o co mu chodzi. Szczególnie ze on sam chyba się do związku nie nadaje, bo miał wiele szans, wiele czasu, żeby mogl być normalny i nigdy nie był. Może to wynik tego ze traci kontakt, grunt pod nogami, a moze po prosotu kaprys, tak się zachowuje i tyle.. No to przynajmniej Twój miał jakas swiadomosc ze z nim nie tak, a mój to nic zupełnie nic - on jest normalny a jak cos to inni według niego sa nienormalni ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość FatalnieeeZauroczona
gość_p - a z tymi myślami, i paniką ... mam dokładnie tak samo, więc doskonale Cię rozumiem, na dodatek i Tobie i sobie nie wiem co poradzić w tej sytuacji.. bo spotkanie ze znajomymi, zakupy, fitness, cokolwiek to rozwiązanie na chwilę, później wracasz do domu i ta panika jest... Ale to chyba tak okresowo ta panika czasem wraca, taka silniejsza i wtedy nie możesz przestać o nim myslec, przywołujesz same dobre momenty, chociaż było ich tak niewiele... po prostu taki az bol fizyczny, taka tesknota... tez czasem miewam takie gorsze dni.. ten weekend można pod to zaliczyć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość_p
dokładnie... zwłaszcza, kiedy są chwile, które spędzało się zwykle wspólnie - święta, weekendy, urlop. wtedy też najwięcej wolnego czasu i czasu na te przerażające myśli. ale to chyba tak ma być, że te myśli muszą nachodzić, i jakoś trzeba z nimi być i zaakceptować, przetłumaczyć sobie i nad nimi pracować, a w końcu same miną, i tłumaczyć sobie, że to normalne, że one są (w końcu widzimy po tym forum, że nie tylko ja je mam:)), że dokładnie jak piszesz, tych miłych chwil z nim było tylko niewiele, a niedobrych pełno! mój narcyz też 30lat. kiedyś czytałam jakiś artykuł, że istnieje teraz plaga tych narcyzów, wiecznych chłopców. dla mnie to trochę dziwne - facet 30 lat, a zachowania jak nastolatek. chociaż czasem i nastolatki nie mają takich huśtawek humorów. ale wszystko zależy od wychowania, charakteru - nie ma co uogólniać. mój może i wie, że z nim nie tak, ale zrobił z tego świetną wymówkę i argument na prawie każdą naszą kłótnię - "przecież wiesz, że mam niskie poczucie własnej wartości". generalnie robienie z siebie ofiary w każdej sytuacji. i nie tylko ja się na to nabierałam, bo kiedy opowiadam naszą historię znajomym, to oni oczy otwierają, co on potrafił robić, a przecież to taki dobry i miły chłopak, cichy i porządny, muchy by nie skrzywdził, nikt się nie spodziewał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość FatalnieeeZauroczona
Masz racje z tymi myślami, to musi być, musi minąć, tyle że z czasem - u wszystkich tak było wiec i u nas tak będzie, tylko jednym potrzeba więcej innym mniej czasu... Tak jak pisalas, najbardziej myśli się w swieta, weekendy, urlop, jakies dni wolne itp... ale damy rade... przed nami walentynki to dopiero będzie dzień heh ja już mysle co zaplanować od rana do wieczora żeby mnie myśli nie dopadly. . To Twój narcyz miał taka wymowke... mój z kolei na odwrot - miał bardzo wysokie mniemanie o sobie, on jest naj naj, najlepszy itp. we wszystkim i na wszystkich patrzyl z góry z taka arogancja, bezczelnoscia, olewka.. Wszystko co jego było ok a na reszte miał fale niekonczacej się krytyki..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość FatalnieeeZauroczona
Eh ja już z nim nie mogę... Wiem, ze te meile które dziś dostałam, niby od nieznanego adresu to on... później pisal mi smsy. A niedawno znowu propozycja kolacji i kilka chwil później poinformowanie, ze jednak nie, jednak znowu mnie wystawia... oczywiście to monolog z jego strony bo ja nie odpisuje... Nie wiem już o co mu chodzi. Chyba chce zebym się zgodzila na spotkanie i żeby mogl mnie tak oficjalnie wystawić... chyba tylko po to ciagle ponawia te propozycje. Normalnie nerwy wziely gore taka jestem zla już o to!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość_p
Fatalnie Zauroczona, wejdź w link do forum, który podałam. mnie bardzo podniosło dzisiaj to forum. znów czuję w sobie przypływ siły i parcia do przodu, byle od niego. Dziewczyny piszą wiele mądrych słów, zaczęłam od 1. strony. a co do Twoich nerwów, to bardzo dobrze, że jesteś konsekwentna i nie pokazujesz mu, że możesz być na każde jego kiwnięcie palcem! niech się męczy chłop, a tak w ogóle, to won z nim, w końcu się zmęczy i uświadomi sobie swoją porażkę. wyobrażasz sobie tak całe życie? ja się czułam w moim związku okropnie. potrafiłam płakać przy nim i mówić, jak czuję się nieszczęśliwa. mówiłam to na głos, a sama siebie nie słyszałam! żenujące. dzisiaj płakałam, bo byłam na siebie wściekła za tolerowanie wszystkich tych okropnych jego zachowań. głupia baba! na zmianę z emocjami, że tęsknię. przeszło. dzięki czytaniu forum i rozmowie z Tobą ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Drogie Panie, bardzo delikatnie macie podaną nazwę "narcyz".Z tego co czytam to ewidentnie socjo-lub psychopata.Uciekajcie!! Wam dowala,Wami manipuluje a przez to sam się w chory sposób dowartościowuje !! To typowy schemat.Taki nie ma uczuć empatii więc postarajcie się nie rozkminiać co autor ma na mysli pisząc/esemesując/dzwoniąc.Cel jest prosty : "zmiekczyć" Cię,by ponownie usidłić i zabrać to,co wypracowałaś. A Ty zablokuj ten adres z którego do Ciebie pisze.Przynajmniej czytać nie będziesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość FatalnieeeZauroczona
gość_p - z tym płaczem przy nim i mówieniem że jest mi źle itp. miałam tak samo, wiele razy potrafił mnie bez większego powodu doprowadzić do łez i zupełnie go to nie ruszalo - 0 empatii... Teraz jak o tym pomysle, tez jestem zla sama na siebie, ze tak długo to znosiłam... damy rade... Ty chyba i tak masz o tyle dobrze, ze on Ci nie funduje już takich huśtawek tak jak ten mój, z tymi kolacjami, meilami itp. Wczesniej tego nie było i odcinanie było latwiejsze, ale jeśli uodpornie się i na to, a dodatkowo jemu się z czasem znudzi takie pisanie bez efektow to chyba może być już tylko lepiej... . Zabieram się za czytanie forum, trzeba się podnosić na duchu z każdej strony :) . A swoja droga... wczoraj mnie wystawil z ta propozhycja kolacji, a dziś od rana mi pisze mile wiadomości typu 'jak mija dzień kochanie' - ciekawee nie dość ze się nie odzywam do niego - tylko on sam albo pisze monologi, albo sobie robi jaja z innego adresu itp. to jeszcze tak się długo nie widzieliśmy, bo odcinanie już będzie ponad miesiąc wiec od tego czasu się nie widzieliśmy. Ciekawe jest bo jak ja milcze, to on pisze non stop, a jak np. wtedy kiedy pare dni temu puscily mi nerwy i mu cos odpisze - to już cisza z jego strony. Ten adres meilowy - już do mnie nie pisze, ale jakby jeszcze napisał chcoiaz 1 wiadomość to faktycznie zablokuje, po co to czytac nawet. A z drugiej strony ciekawe, bo on z tego adresu chciał się ze mna umowic, jako ktoś inny.. w ogole go nie rozumiem. A co najlepsze pisal, ze ma mój numer od kogos znajomego, a widział mnie ostatnio na imprezie - dobra sciema.. bo przez odcinanie to ja ostatnio mało co wychodziłam ze znajomymi, a już na pewno nie imprezy wiec tu mu się kłamstwo nie udało..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość FatalnieeeZauroczona
A swoją drogą, też jak czytałam o socjopatach, socjopatii, to właśnie takie pasujące zachowania... narcyzm to właśnie takie delikatne określenie w stosunku do nich. Ja początkowo się naczytałam o socjopatii i mi do niego wszystko pasowalo, wiec gość_p - polecam Ci i o tym poczytać :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość FatalnieeeZauroczona
gość_p - poczytałam trochę to forum, które znalazłaś, faktycznie wiele osób ma takie problemy, dobrze, że my się już odcięlysmy, a czytając to tez mi się humor poprawil, bo przecież chyba żadna z nas nie chce mieć takiego zycia... Widzialam tam tez, ze ktoś polecal jakas ksiazke na ten temat, może tez sciagne, będzie co poczytać, byle tylko nie myslec o tych dobrych chwilach z Nim..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość_p
Te milczenia, niezdecydowania to głównie na tym opierał się nasz związek, mam wrażenie. Kiedy ja również milkłam, bo moje próby na nic się zdawały, to nagle jego taniec miłości, jak on kocha, że tęskni, że kolacje, restauracje i prezenty. A ja szczęśliwa, i jak na skrzydłach znów się dawałam wmanewrować. Nie mijał miesiąc****onownie czułam się nieszczęśliwa. Jestem absolutnie na siebie wściekła jak sobie to wszystko przypominam, i wiele wiele innych odzywek, zachowań. Doskonale też znałam historię jego poprzedniego związku. Ale dałam się nabrać na tego skrzywdzonego chłopca, takiego dobrego, niewinnego. Po tym wszystkim co się naczytałam, to schemat jak wyjęty z książek! Mnie natknięcie się na literaturę otworzyło oczy! Było to akurat podczas jednego z miliona jego nieodzywania się tygodniami. I bach, trafiło mnie! Na tyle, że postanowiłam to zerwać, a potem pochłaniałam całe stosy książek i artykułów, o socjopatii, psychopatii, narcyzach, ale najważniejsze: o moim uzależnieniu, kochaniu za bardzo, o schematach jakie mam w głowie, i teraz, kiedy już wszystko wiem, dlaczego robię jak robię, przeanalizowałam swoje poprzednie związki, to zajęłam się sobą i tym się teraz zajmuję. Przez te 4 miesiące zrobiłam kawał roboty. Czasem zdarza mi się - jak w weekend - stanąć w miejscu i rozbeczeć, że nie daję rady, chcę wrócić do tego co było. Ale zawsze głos z tyłu mówi: nie daj się, to chwilowe, przejdzie zaraz. Zazwyczaj w chwilach doła otwieram pozakreślane fragmenty książek, dobre cytaty powypisywane, czytam forum, artykuły. I dziś (kiedy wczoraj wręcz było do bani) znów czuję jaki mam przypływ energii, aby biec jak najdalej od tego syfu. Polecam Ci na początek: "Moje dwie głowy" Maja Friendrich "Nałogowa miłość" Eugenia Herzyk + portal Kobiece Serca i artykuły wszystkie tam jak leci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość FatalnieeeZauroczona
To mamy wiele podobieństw - u mnie też na milczeniu i niezdecydowaniu - z jego strony i cierpieniu z mojej strony opierał się ten 'zwiazek'. I teraz to sama jestem na siebie zla, ze tesknie za tym, ze o dziwo w pamięci mam te kilka dobrych chwil, zamiast lawine tych złych, kiedy było mi zle, przykro, smutno, kiedy plakalam przez niego, kiedy czułam się ciagle gorsza i nigdy nie dość dobra dla niego... Bez sensu... . A dziś czytałam te rozne fora, artykuly... i widze, ze dobrze, ze się odcielam, bo przecież nikt nie chce takiego zycia później... ale z drugiej strony nie wiedzieć czemu czuje taka pustke, taki bol, tesknote za nim... Na dodatek dzis napisał mi kilka smsów, później dzownil... ja tym razem zamiast nie obierać - ignorowałam jego polaczenie... chyba się zorientowal bo już później przestal zupełnie dzownic... Dziwne, na niego nie działa, jeśli powiem nie, napisze nie, jeśli jestem obojetna, ale jak widzi ze tak z premedytacja nie odbiore, odrzuce - to wtedy owszem działa - obraza się, urazone zostanie jego ego i mam spokoj. Ale po tym ignorowaniu to nie wytrzymałam i jednak polaly się lzy... Eh nie wiem czemu się tak z tym mecze, przecież nie mogę odebrać, bo on nic nie ma mi konkretnego do powiedzenia... co najwyżej może mi narobić złudnej nadziei na spotkanie, które i tak nie dojdzie do skutku, bo on mnie zwyczajnie wystawi, a poza tym byłabym calkiem naiwna, żeby wierzyc, ze on się w końcu zmieni... miał setki szans i nic, a poza tym, on nawet nie widzi ze wypadaloby się zmienić.... ehhh :( Urywam ten kontakt, odcinam się i jest ciężko, czasem sa dni kiedy jest lepiej ale ogolnie to bardzo ciężko...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość FatalnieeeZauroczona
Poczytam to co poleciłaś, ja też C***olecam coś tego typu, adekwatne do naszej sytuacji - Norwood Robin "Kobiety ktore kochaja za bardzo"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc pisalam pare dni temu
Mialam to samo, tez gdy urywalam kontakt, to on po prostu przyjezdzal do mnie, kiedy mowilam, ze nie mam czasu, on dawal mi tydzien i dzwonil czy czas juz mam. Zlosc C**przechodzi, to normalne, on powie cos smiesznego, Ty powoli sobie myslisz, ze moze rzeczywiscie wyolbrzymiasz...To bledne kolo - rozstawalismy sie pol roku. I tez zastanawialam sie co zrobic zeby zakonczyc to raz i na zawsze. Bo za kazdym razem czulam sie coraz slabsza, i przekonana, ze jestem na niego skazana. Wzielam sie wiec w garsc i zrobilam to co wiedzialam, ze poskutkuje. Zawsze panicznie bal sie odrzucenia, stad chyba jego problem. Zebralam wszystkie sily w sobie i zagralam. Z usmiechem na twarzy. Nawet nie chce mi sie wspominac, co mu powiedzialam, bo glupio mi ze musialam az tak nisko upasc, ale podzialalo. Obrazil sie na amen i wiecej problemu nie mialam. To na plus. Na minus, ze wyszlam na czlowieka bez serca w oczach calej jego rodziny i przyjaciol. Mimo wszystko mysle, ze warto. Dostalam od losu troche czasu, zeby dojsc do siebie bez irytujacych wizyt, przypominania o sobie, w razie gdybym juz miala zapomniec. Ignorujac telefony, nie odbierajac, albo placzac w sluchawke proszac by wiecej nie dzwonil tylko go nakrecasz. Tacy ludzie sa jak zwierzeta. To ich kreci. Zreszta moze sie myle, kazdy przypadek jest inny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość FatalnieeeZauroczona
Masz rację - takie zachowania ich chyba kręcą, że ktoś ich prosi, błaga o takie ludzkie odruchy, o chwile swojej uwagi, o czas. Mi jest teraz okropnie ciężko i myślę, że ten mój tak samo boi się odrzucenia, dlatego się teraz obraził i mam spokój... tego chciałam ale co najgorsze - czuje się winna, że tak zrobiłam... to bez sensu, bo ja musiałam tak zrobić, żeby to skończyć bo inaczej ciągle by mną pomiatał, byłabym na kazde zawolanie... czuje się winna, smieszne bo przecież ile razy to on mi sprawil przykrość, przecież to przez jego zachowanie, przez to jaki jest, musze się odciąć.. Nie chce zniszczyć sobie zycia a przy okazji wykonczyc się tymi huśtawkami emocjonalnymi i cierpieniem... wiec sama nie rozumiem dlaczego czuje się winna i czuje wyrzuty sumienia... Albo po prosotu mam w ostatnich dniach jakiś większy kryzys w tym "odcinaniu" :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość samozwańczy psycholog
To całkiem normalne co przezywacie, te Wasze pytania, ktore zostaja bez odpowiedzi. I zostana tak na zawsze. Meczycie sie, cierpicie, ale minie to Wam. Jesli oczywiscie nie zrobicie nic glupiego i pokornie nie wrocicie do nich. Wiem, ze sie zastanawiacie, ze staracie sie ich zrozumiec, ale swoim rozumowaniem ich nie pojmiecie. Nie da sie. Linia myslowa przecietnego czlowieka idzie prosto. Liniae myslowe Waszych bylych gdzies pobladzily, pogubily sie. Oni mysla zupelnie inaczej. Nam jest ciezko uwierzyc, ze ktos moze tak myslec jak oni. Jednak moze. Niestety. Nie zrozumiecie ich "swoim ludzkim podejsciem i rozumowanie". To sa ludzie okaleczeni emocjonalnie, bez wyrzutow sumienia, bez empatii. Najlepiej sie w to nie glebiac, ale rozumiem, ze musicie - tez to przerabialam. Na pocieszenie powiem, ze to mija. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość FatalnieeeZauroczona
No właśnie ja tez się pocieszam tym, że to mija i też w takich momentach przypominam sobie o jego zaburzeniach, o tym, że to nienormalne itp. Właściwie to ciężkie tak się odciąć i nie zwracać na to uwagi, to jest trudne... łatwiej byłoby ulec temu znowu i nie walczyc... ale po co.. skazywać się na te huśtawki, znowu na cierpienie, jak pomysle jak mogloby wygladac moje zycie gdybym np. miała z nim dziecko, albo gdybym z nim była... aż strach pomyslec jak by mnie to wyniszczylo albo jak on moglby jeszcze gorzej się zachowywać niż teraz... . Mam nadzieje, ze dam rade... wiem ze nie mogę się z nim spotkać itp., odpisywać na te kolacje itp. jedyne co, to napisałam mu cos, po czym wiedziałam, ze się obrazi i będę miała spokoj.... Teraz już nie boje się ze się odezwie, ze znowu będą te smsy z kolacjami itp., ale znowu czuje to, ze sama zrobiłam cos żeby on się nie odezwal, czuje z tego powodu jakies poczucie winy, ze tym razem to ja zepsułam, a może on chciał dobrze (Jaki paradoks... przecież doskonale wiem, ze nie chciał dobrze, nigdy nie chciał)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość FatalnieeeZauroczona
Aaa w ogóle jeszcze niedługo walentynki, ostatnio już wszędzie wszystko o tym przypomina, na miescie, na każdym kroku... Chcialam zaplanować ten dzień od a do zet, żeby nie myslec o nim, o tym ze jestem bez niego, a tak bardzo bym chciała żeby był normalny i zebym z nim była... a czuje ze i tak w ten dzień pomysle i serce mi się na nowo zlamie i znowu będę się czula jak na początku odcinania, fatalnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość FatalnieeeZauroczona
Eh... no i mijają kolejne dni... po tych całych jego propozycjach-olewkach z kolacjami - napisałam jeszcze ostatniego smsa - że mam dość takiego traktowania itp. itd. kulturalnie, ale dałam mu do zrozumienia, że mam dość... Pewnie nie dotarło do niego, ale mi lepiej, powiedziałam też, żeby więcej mnie nie dręczył smsami bo zmieniam numer (oczywiście nie planuje zmieniac ale chciałam żeby poskutkowało) i poskutkowało od tego czasu on już się nie odzywa i nie pisze mi o tych kolacjach żeby mnie jednocześnie zaraz po tym wystawić. . Poza tym, zajmuje się wszystkim byle o nim nie myslec, czytam tez te artykuly o narcyzmie no i ksiazke - bardzo ciekawa 'Kobietyktore kochają za bardzo i wciąż wierza ze on się zmieni' będę miała lekcje na przyszlosc, kogo trzeba omijac, jaki typ facetow... Ale gdzies miedzy wierszami mysle o nim... boje się ze nie pokocham już nigdy nikogo tak, z nikim nie będzie mi tak dobrze, niestety pomimo wszystko nadal za nim tesknie i cos do niego czuje... :( A wiem, ze to nie może mieć miejsca, bo odcinam się, musze myslec o swoim zyciu, bo co mi z tego, ze się odetne jak ciagle będę o nim myslala, to odetne się fizycznie a psychicznie, myślami to będzie tak jak wcześniej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość samozwańczy psycholog
boje się ze nie pokocham już nigdy nikogo tak, z nikim nie będzie mi tak dobrze, Raczej z nikim nie bedzie Ci juz tak zle - patrzac na caloksztalt jego zachowania. Jestes po prostu uzalezniona od niego. Czlowiek uzaleznia sie od narkotykow a one przeciez sa paskudne. Ale czlowiek i tak to kocha. Raz jest na haju, raz jest na glodzie. Ty tez to przerabialas. Raz Ci dawal stan zaspokojenia, raz glodu. :) Silne doznania, emocje, ale zero milosc***Przejdzie. Uszy do gory. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość FatalnieeeZauroczona
Masz rajcę... z tym uzależnieniem, często właśnie tak o tym myślę, że jestem od niego tak uzależniona... źle kiedy on się odzywa... ale jeszcze gorzej kiedy się nie odzywa... ale jak się nie odzywa jest bardzo źle, a za kilka dni jakoś się przyzwyczajam i jest w miarę ok... i żeby się wtedy już nie odzywał to byłoby mi łatwiej. W każdym razie od kiedy napisałam mu takiego smsa i wygarnelam co nieco, ego chyba ucierpiało bo się obrazil na amen i szczęście w nieszczęściu nie odzywa się. A ja chociaż miotam się jak ryba bez wody to wiem ze tak jest lepiej i ciagle to sobie powtarzam... a ten okropny stan musi minac.... Przynajmniej już nie czekam az się odezwie, nie patrze jak glupia w telefon itp. wiec powoli bardzo małymi kroczkami chyba się cos poprawia... Dotarlo do mnie, ze nawet jak napisze o kolacji to wcale nie ma zamiaru się ze mna spotkać, pisze tak nie wiem.. z nudow, z kaprysu, żeby mnie wkurzyc, no nie wiem. . Ale dziś to jakiś kryzys, jakas panika, ze zostane sama itp. bo tak - z nim nie mogę być, obecnie kogos innego nie chce, nikogo, zadnego innego faceta, jestem anty nastawiona, wiec takie blednego kolo, przez co ur******* się panika heh...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość FatalnieeeZauroczona
Kolejny dzień, powoli idzie to do przodu.. On się nie odzywa... - sposób z urażonym ego, żeby się obraził był jednak niezawodny... Ale dziwne... bo kiedy się odzywał, nawet pisał o tych kolacjach, wystawiał mnie, ale się odzywał... to ignorowałam to, nie chciałam tego, a teraz jak wiem, że się nie odezwie, to ciągle o tym myślę... Tak musi być, nasz kontakt musi umrzeć śmiercią naturalną itp. ale dlaczego takie skrajne emocje mam, że jak się odzywa, to tego nie chce, a jak się nie odzywa to mnie to martwi... Ehh pomieszanie z poplątaniem :( . Dziś zaplanowałam wyjście ze znajomymi, nie mam wcale na nie ochoty no ale musze... w końcu on się dobrze bawi a ja tylko się smuce i doluje, wiec może takie wyjście pomoze na chwile..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość FatalnieeeZauroczona
Ale mnie jakaś panika dopadła - mam ochote się do niego odezwac, oczywiście nie zrobie tego, ale samo to ze tak chce napisac, odezwac się, już mnie martwi, bo w ostatnich dniach wydawalo mi się ze już sobie poradziłam z tym, żeby się nie odzywac... Może to jakas dziwna rekacja na to ze on się już nie odzywa... Ale pare dni i to minie,,, przestane mieć taka paniczna ochote żeby się odezwac. Bo po co, urywam kontakt i musze o tym pamietac...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość FatalnieeeZauroczona
Kolejny dzień... on milczy i raczej tak zostanie. Cięzko mi bardzo, ale lepsze to niż te huśtawki i odzywanie się z kolacjami-olewkami... Kiedy miałam w weekend ogromną ochote się odezwać (nie wiadomo po co) jakoś to przetrwałam i na szczęście nie odzywalam się do niego. Mysle teraz o nim trochę bardziej bo niedługo walentynki i to głupie i nawiane, ale zastanawiam się czy pomyśli o mnie w ten dzień ehh nie powinnam sobie tym glowy zawracać, bo on już pewnie ma inna czy cos, a nawet jeśli nie to o mnie nie pamięta... . A poza tym czytam jakies książki, artykuly o takich zachowaniach jak jego i trochę powoli układam to sobie w glowie.... I planuje znowu w tym tyg wizyte u psychologa...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość FatalnieeeZauroczona
No i jutro Walentynki... niestety mysle o nim intensywnie w związku z tym... on nadal milczy wiec z tym już mam spokoj... Mysle ze jutro już jak przezyje ten dzień, bez kontaktu to będę miała jasność ze to koniec, ze musze zapomnieć i nie ma wyjścia.. Nie jest latwo ale nie będę już na pewno myslala, ze może jednak w końcu on zrozumie... . Dziwne bo z jednej strony tak bym chciała napisac do niego jutro... powiedzieć co czuje... niestety musze się powstrzymać bo to do niczego nie prowadzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×