Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

macierzyństwo BEZ LUKRU

Polecane posty

Gość matka swojego dziecka
"...powinniśmy zdawać sobie sprawę" a życie, życie życie... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A, tam, karmienie to akurat najmniejszy problem, nie wychodzi piersią, to karmisz mm i po sprawie. Schody zaczynają się, kiedy masz już dziecko mobilne, musisz mieć oczy dookoła głowy, a kiedy jeszcze jest to dziecko tak absorbujące, że nie pozwoli Ci nic w domu zrobić, bo jęczy, jęczy i jęczy, kiedy nie poświęcasz mu 100% uwagi, to jest dopiero problem! I kiedy wszystko, co masz do zrobienia musisz zaplanować na czas jego drzemki, włączając tryb "turbo" w d**ę! Masakra jakaś!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A, i jeszcze setki dobrych rad i prób pomocy, a ja każdą traktowałam jak atak na siebie i krytykę. Mama mówi że go przypilnuje, a ja się zdrzemnę? Na pewno uważa że jestem przemęczona i sobie nie radzę. Mąż mówi że wyjdzie na spacer, bo trzeba go przewietrzyć? Pewnie za mało z nim wychodzę. Siostra pyta dlaczego mu w nosku furczy, czy nie ma kataru? Sugeruje że zaniedbuję i powinnam z nim dawno do pediatry iść. Grzało mi porządnie. Najgorsze że za nic nie pokazałam że cokolwiek jest nie tak, że faktycznie muszę czasem odpocząć, mogę mieć bałagan, mogę chodzić nieuczesana i bez makijażu, może mnie coś boleć, a dziec**** prostu miewają wzdęcia i wysypki. Nie, gdzie tam, u mnie wszystko było idealnie ;) Pamiętam jak siostra kiedyś się złamała po swoim porodzie i płakała że ona nie daje rady karmić, faktycznie miała problemy, tłumaczę że to nie takie łatwe, żeby nie wykańczała się tylko najwyżej butelkę dała. A ona mi rzuciła: "ty jakoś nie miałaś takich problemów!". Kiedy opowiedziałam jakie problemy faktycznie miałam, zrobiła oczy jak pięć złotych... Co gorsze, do tej pory traktują mnie jak osobę która niczym się nie martwi i wszystko ma pod kontrolą, jak dziecko choruje nikt mnie nie uspokaja i nie pociesza, tylko dają gdzie do lekarza, sugerują poważne choroby w ramach doinformowania mnie... Ale dość szybko odetchnęłam. Dziecko wyrosło z pieluch, ząbkowania, butelek, papek a ja naprawdę cieszę się macierzyństwem, synek to fajny, mądry człowiek, no i zabawny jak to dzieci. Miło się spędza z nim czas, nie wiedziałam że aż tak, ma niesamowitą wyobraźnię i zaraża radością.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Karmienie może jest najmniejszym problemem jak matka podchodzi do tego na luzie i rozsądnie, ale mi tam grzało zdrowo po porodzie, przyznaję otwarcie... Fakt, jak zaczął raczkować i wstawać dostawałam korby, ale przynajmniej rozumiałam co i dlaczego się ze mną dzieje, wyluzowałam, zabezpieczyłam mieszkanie i sporo sam się sobą zajmował.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
i tak kochacie te dzieci bardziej od mężów, mimo, że nie ma tam lukru i mimo, ze oni wam tak pomagają niby....nie zalapia sie na pierwsze miejsce w sercu, tak czy owak;-/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja tam nie wiem, czy się załapią, czy nie:( Nie zastanawiam się nawet nad tym, bo dopadła mnie rutyna, zmęczenie i fakt, już nie patrzę na mojego męża tak jak kiedyś;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny nie ma zasad. Niech kazda zrobi jak jej serce podpowiada. Wiem,rozumiem ze przy pierwszym dziecku czlowiek ma wyrzuty ,bo poszedl do toalety a dziecko plakalo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
autorko nie przejmuj sie , nikt nie rodzi dzieci z instrukcja obslugii, kazdy popelnia bledy, pamietam jak w szpitalu przy zmianie pieluszki zuzylam pol opakowania chusteczek, a wydawalo mi sie ze to pikus :) pierwsze dwa miasiace sa najgorsze bo dopiero poznajecie sie nawzajem ale pozniej juz wejdziesz w rutyne, bedziesz wiedziala kiedy przygotowac mleko kiedy dziecko jest zmeczone, rozroznisz kazdy placz. ja przez pierwsze miesiace bylam zalamana bo mnie to wszystko przeroslo ale teraz maly ma 4 miesiace to juz sie w dzien chwile soba zajmie,, nie mowie ze wazna jets pomoc drugiej osoby, my np z mezem zawsze w sobote podrzucamy wnusia dziadkom i robimy sobie krotki wypad np na lyzwy :) pomaga takie oderwanie sie chwilowe od codziennosci. narazie jest ok ale juz zaczynam sie bac zabkowania i jak ktos tu wyzej napisal ponoc najgorszy okres to jak dzidzius zaczyna chodzic (tesciowa tez tak mowi)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Prawda jest taka, że macierzyństwo to jedno wielkie pasmo udręk. Niestety kula u nogi na całe życie :-( Pokochałam moje dziecko jak miało jakieś 18 miesięcy. Wcześniej owszem opiekowałam się ale bez emocji. Teraz ma już 3.5 roku i jest lepiej niż było ale gdybym tylko mogła cofnąć czas to nie zdecydowałabym się nigdy. Zabralo mi całą moją wolność, moją osobowość i bardzo przyjemne życie To co jest teraz to wegetacja i odliczanie lat do chwili kiedy się usamodzielni i wyprowadzi z domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agdziewtymwszytskim
A ja się pytam gdzie w tym wszystkim są wasi partnerzy???Czy totalnie nic nie robią? To chyba też ich dziecko? Czy jedynym ich obowiązkiem jest zarabianie na rodzinę? Ja mam półtoraroczne dziecko i gdy ja zajmowałam się Małym i zdarzyło się, że ciężko mi było na początku wszystko ogarnąć to mąż mi bardzo pomagał A to ugotował obiad, posprzątał czy zabrał małego na spacer to miałam czas żeby odespać czy coś...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiesz, w moim przypadku to chyba nie chodzi nawet o pomoc męża bo on mi pomaga. Może nie jakoś szaleńczo ale pomaga. Ja pracuję więc nie chodzi o to że jestem uwiązana w domu. Nie umiem tego wytłumaczyc..... Są fajne chwile z dzieckiem, nie zaprzeczam ale to jest margines. Skala zabranego życia jest nieporównanie większa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
upup

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mój maz niestety nie pomaga nic. jedyne co robi to chodzi do pracy. po pracy spi, a potem komputer. nie mam sily już z nim walczyc. gdyby było mnie stać na samodzielne zycie to bym się nie wahała ani chwili i rozwiodła z tym dupkiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×