W roku 2010 miałam duże powodzenie

Nie zdążyłam odpędzić jednego to nawijał się kolejny. I tak ciągle ich przybywało i potem ubywało. Jeszcze do tego wszystkiego nauczyciel mnie podrywał. Niezłe czasy. Teraz już nie jest tak kolorowo.

i zyjesz tym przez 3 lata?

Nie, po prostu dziś tak pomyślałam, ze nie interesuje się mną już tylu facetów.

Żałuję, że olałam wtedy zaloty nauczyciela. Oczywiście w tamtym momencie nie był to już obecny nauczyciel, tylko z gimnazjum. Pamiętam, że łączyło nas coś... Wyśmiejcie mnie, ale byłam w nim zakochana przez 3 lata. Na myśl o lekcji z nim płakałam ze szczęścia, a w wakacje ryczałam z tęsknoty.

idz się przespij,wez coś na omamy i wróc do rzeczywistości bo bredzisz i masz halucynacje

W chwili gdy napisał do mnie, nie byłam już w nim zakochana. Miałam innego... A żałuję.... Mogłabym teraz być jego żoną. A on jest już mężem innej. W wakacje wzięli ślub. Poczułam wtedy smutek, choć na co dzień o nim nie myślałam.

Nie bredzę. Miałam same szóstki i piątki u niego. Nie było lekcji żeby mnie nie wychwalił. Poza tym te ciągłe uśmiechy...puszczał nawet oczka, a ja się niewinnie rumieniłam. Kochałam takie sytuacje. A potem gdy do mnie napisał na portalu społecznościowym to zwyczajnie go olałam.

Zawsze miałam pecha w miłości. Najpierw ta nieszczęsna miłość do nauczyciela w wieku 13 lat. Następnie w liceum kilka porażek. Na studiach już konkretne znajomości, ale również nieszczęśliwie zakończone.