Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość herz aus glas

Czy da się uratować związek po zerwanych zaręczynach

Polecane posty

Gość herz aus glas

Witam wszystkich. Potrzebuję rady, opinii kogoś, kto zna podobne przypadki. Nie mam z kim o tym porozmawiać... Przed świętami mój narzeczony (już były...) zerwał zaręczyny. To był efekt rozmowy po tygodniu cichych dni, które nam się nigdy nie zdarzały. Chciałam się dowiedzieć, co się stało. Nie chciał rozmawiać, ale w końcu wybuchnął, że nie jest szczęśliwy. Że chyba nie jestem jego drugą połówką, choć sam nie wie, jak taka druga połówka powinna wyglądać i czy w ogóle można taką spotkać, czy to może tylko w filmach... Twierdzi, że mnie kocha, ale nie wie, czy to jest "to" na całe życie... Boi się, że kiedyś (czyli po ślubie) mogę się zmienić. Teraz kocha, ale już nie jest "zakochany". Próbowałam mu tłumaczyć, że to inny etap miłości, że nie mozna mieć motyli w brzuchu całe życie, hormony opadły i tak dalej... Szkoda, że taki duży facet tego nie rozumie... Spadło to na mnie jak grom z jasnego nieba. Wcześniej nie dawał mi żadnych sygnałów, że coś jest nie tak... Najmniejszych. Nawet przeglądałam stare smsy w skrzynce, żeby spróbować stwierdzić, kiedy się zaczeło sypać. I nie ma takiego momentu. Tylko ten felerny tydzień! Byliśmy bardzo udaną parą. Praktycznie się nie kłóciliśmy. Jesteśmy razem od 4 lat, mieszkamy razem od roku, oświadczył się pół roku temu... Dodam, że facet jest sporo po 30-tce. Nie wiem, co mam o tym myśleć. Póki co zerwane zostały tylko zaręczyny. I tylko między nami. Przed rodzicami i znajomymi odstawiamy szopkę, że wszystko jest w porządku. Święta i Sylwester były przez to okropne... Dałam mu czas, żeby poukładał sobie w głowie. Na ten czas wyjechałam. Jesteśmy "w separacji". Przez ten czas raz napisał, że tęskni, ani razu, że kocha. Poza tym ograniczamy się do wymiany informacji, co u nas słychać. Nie wiem, czy to w ogóle ma sens... Powinien był zadać sobie takie pytanie zanim poprosił mnie o rękę. Minęło tak niewiele czasu od zaręczyn i BUM. Daliśmy sobie czas, bo nie chcemy rezygnować z tego związku, ale jeśli jego zdaniem to "chyba nie jest to", to raczej jest to sztuczne podtrzymanie przy życiu... Chyba się raczej nagle znowu nie zakocha?? A może w grę wchodzi inna kobieta, mimo, że zaprzeczał... Co o tym myślicie? Ja już powoli tracę nadzieję...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość misiek haribo
nu>

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wszystko wskazuje na to, że najlepszym wyjściem jest postawienie sprawy jasno i rozstać się. Jeśli zatęskni będzie próbował wrócić ale rozsądek i intuicja powinny C***odpowiedzieć, czy warto.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Inna kobieta na horyzoncie na bank.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Myślę, że niestety mu się znudziłaś. I nie da się tego już uratować. Niedojrzały 30letni bydlak zabawił się dziewczyną 4 lata, znudził się i porzucił jak szmatę. Tak to wygląda niestety, sorry za ostre słowa. Koleś sam nie wie czego chce od życia. Jest bardzo niedojrzały mimo 30 lat. Robi ci łaskę, że się z tobą ożeni. Jak dla mnie powinnaś go kopnąć w doopsko a nie się przed nim płaszczyć i prosić się o uczucie, analizować. Tu naprawdę nie ma co analizować. On się po prostu tobą znudził jak zużytą zabawką i nie wydaje mi się, żeby dało się naprawić choćbyś stawała teraz na rzęsach żeby mu sie przypodobać, wzbudzić w nim uczucie, tylko po co to robić skoro on cię już po prostu nie chce? 30letni stary żałosny lovelas co się szybko nudzi kobietami. Daj sobie z nim spokój i nie poniżaj się przed nim, nie walcz o niego, bo naprawdę nie ma o co, ten facet to zwykłe ZERO

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziwne zwązki w których nie ma sprzeczek, każdy powinien mieć własne zdanie, a u was jakby wszystko zawsze grało. Twój facet, jak go opisałać, jest raczej osobą bez charakteru, po prostu taki nudny nudziarz. Twierdzisz, że kocha ale ci tego nie mówi - On się boi ci to mówić, bo sam w to nie wierzy, tak uważam. Na twoim miescu zastanowił bym sie na związkiem ze zbuntowanym pantoflem :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Już go trochę znasz, musisz przemyśleć dlaczego ma takie myśli że się boi może chodzi o jego dom wyjściowy bo to ma duży wpływ na zachowanie. Może były jakieś sytuacji po zaręczynach, może coś się stało jakieś wydarzenia, które skłoniły go do przemyśleń?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
chcesz zmuszać do związku faceta, który cię nie chce??? słyszałaś kiedyś o takim trudnym słowie "godność"?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale tu naprawdę nie ma czego przemyśliwać, tu nie ma żadnej filozofii. Jak facet kocha kobietę to ona może go traktować jak psa, wyzywać, a on i tak z nią będzie. Więc ty nie popełniłaś błędu, po prostu ten facet to zwykły niedojrzały doopek, popaprany emocjonalnie, który sam nie wie czego chce od życia. Był z tobą 4 lata i już mu się znudziłaś, to taki typ. Teraz ogląda się pewnie za nowym towarem, bo stary się już znudził. Facet z kulturą by się ożenił z samego szacunku do dziewczyny, a takie ZERO jak ten twój chloptaś ma to gdzieś, u niego popęd do nowych kobiet jest silniejszy od poczucia szacunku i klasy. Powinnaś naprawdę zakończyć znajomość, zerwać kontakt, bo jak bydlak mówi ci, że cię nie kocha to już nic nie zrobisz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość herz aus glas
Nie chcę go zmuszać. Już wyparłam w swojej głowie myśli o "zmuszaniu". Teraz się po prostu wycofałam i czekam, czy sobie to poukłada czy nie. Ale coraz częściej dopadają mnie myśli o żałości tego postępowanie. Godność, honor, te sprawy... Jeśli chodzi o jakieś tło psychologiczne... Wiem tylko, że całe życie był sam. To znaczy wiązał się z różnymi kobietami, ale nigdy z żadną nie mieszkał. W ogóle od czasów studiów z nikim nie mieszkał. Nawet mieszkanie studenckie wynajmował sam. Do wspólnego zamieszkania też długo dojrzewał i to był spory egzamin, ale miałam wrażenie, że wyszliśmy z niego zwycięsko. Kurczę, naprawdę było dobrze. Wspólnie urządzaliśmy mieszkanie. Zawsze był samotnikiem, ale nigdy go nie ograniczałam. Spotykał się z kumplami kiedy chciał. Nawet wyjeżdżał z nimi na weekendy. Zawsze z moim błogosławieństwem. Ale ta wspólna zabawa w dom... Może to go przerosło. Że jednak stabilizację kojarzy z rutyną. Nie jest typem imprezowicza, ale samotnika i domatora. Uważam, że ma poukładany system moralny. Sama już nie wiem... Z domu wyniósł dobre wzorce. Jego rodzice są bardzo rodzinni i tworzą udaną parę. Jedno z niewielu udanych małżeństw, które znam. Też mi się wydaje, że chodzi o inną kobietę. W końcu żaden facet nigdy się do tego nie przyzna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość herz aus glas
Ale on mi nie powiedział, że mnie nie kocha. Gdyby tak było, nie byłoby tematu. On właśnie twierdzi, że kocha. Dlatego nic nie rozumiem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
taaaa kocha i zrywa zaręczyny? :D rusz glowa i zwracaj uwage na to co robi a nie na to co mówi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czekasz, tylko na co? Aż wielki z****** książę się namyśli czy chce z Tobą być czy nie? Nie uważasz, że to żałosne? To kobieta powinna być górą w związku a nie facet, to facetowi powinno bardziej zależeć. Od razu jak c***owiedział, że cię nie kocha, to powinnaś zakończyć tę farsę a nie jeszcze czekać aż pan się namyśli. Zycie jest nieprzewidywalne i nie ma co sobie planować. Dobry porządny facet może się też tobą znudzić i cię zostawić. Musisz się z tym pogodzić. Odejść godnie. I poszukać kogoś innego. Zycie toczy się dalej. I naprawdę nie ma sensu analiza jego rodziny, cech osobowości, zastanawianie się czemu Cię nie chce itp. szkoda czasu na to.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Skoro: zerwał zaręczyny, powiedział że już nie jest zakochany (30 letni bydlak nie jest już zakochany, jakie to żałosne, myślałam że nastolatki mają takie problemy a dorosły facet jednak jest mądrzejszy...), że nie jest szczęśliwy, nie jesteś jego półowką, to CIE NIE KOCHA, czytaj między wierszami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość herz aus glas
Tłumaczy to tym, że się boi ślubu. Bo większość jego znajomych jest po rozwodach. Dla niego rozwód to byłaby życiowa porażka. Miał dużo czasu, żeby sobie przemyśleć, tak czy siak. Po co było pół roku temu wyskakiwać z pierścionkiem? Wtedy jeszcze sam się śmiał, że się wcale nie denerwował przed oświadczynami, bo w naszym przypadku to miała być tylko formalność... Podobno kocha, więc zerwane zostały zaręczyny, ale się nie rozstaliśmy jako tako.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
slucham? facet zrywa z toba zareczyny a ty dalej niby z nim jestes? zenada, dal mnie bylby to konic zwiazku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To tylko takie głupie wymówki... boi się ślubu, żałosne. A ty łykasz wszystko jak młody pelikan. Wcale się nie zdziwię jak on za 5 lat ożeni się z jakąś 22 latką i nie będzie miał takich problemów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość herz aus glas
To też nie było tak, że przyszedł i powiedział: słuchaj, oddaj pierścionek. Po prostu rozmawialiśmy, wyłożył mi to co siedzie u niego w głowie, jakie ma wątpliwości i to ja stwierdziłam, że w takim razie trwanie w stanie narzeczeństwa nie ma sensu... Bo przyznał się, że się boi ślubu, ergo - nie chce go, ergo - noszenie pierścionka mija się z celem. Z jednej strony wiem, że go bezsensownie usprawiedliwiam, ale z drugiej strony - naprawdę bardzo go kocham. Trudno mi się pogodzić z tym, co się stało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no widzę właśnie że go beznadziejnie usprawiedliwiasz. To że kogoś kochasz nie znaczy, że masz się poniżać i płaszczyć. Poza tym nie on jeden na świecie. W innym facecie też byś mogła się zakochać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość herz aus glas
Nie wiem, na tę chwilę nie potrafię sobie wyobrazić związku z kimś innym. On posiada wszystkie pożądane przez mnie cechy i jest naprawdę najlepszym facetem jakiego znam (pomijając ostatnie wydarzenia... to jest jakiś megawstrząs...). Mieszkałam w różnych miejscach i miałam swego czasu dosyć bujne życie towarzyskie, ale nigdy nie spotkałam nikogo, kto - zupełnie racjonalnie, pomijając aspekt miłosny - spełniałby moje wyobrażenia o idealnym facecie w takim stopniu. W ogóle bardzo długo nie mogłam się z nikim związać. I pomyliłam się - raz podczas tego rozstania napisał, że kocha. Ale przepraszał wtedy za megawpadkę, zapomniał o czymś bardzo ważnym i się kajał, więc to "kocham" to chyba nie było takie do końca "bez okazji".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Takie jest życie. Myślisz, że wreszcie po wielu latach szukania spotkałaś miłość swojego życia, a tutaj nagle rozpada się wszystko jak domek z kart. Szczęścia musisz szukać w sobie, a nie w kimś. I nigdy nie ufać żadnemu facetowi, nawet takiemu co wydaje się mieć bardzo dobre serce. Mnie się już kilka razy tak rozpadł świat, a jakoś żyję dalej. I nie wierzę już w żadnego księcia z bajki ani w drugą połówkę czy miłość na całe życie. Nie ma czegoś takiego. Może kiedyś znajdziesz jeszcze kogoś kto szczerze Cię pokocha. Ten Cie nie kocha więc dalszy związek nie ma sensu. Odejdź z godnością. Jak będziesz z nim dalej to tylko na jego łasce, będziesz się męczyć. On górą w tym związku, bo kocha mniej, a ty bluszcz na jego łasce, czy cię kocha czy nie, czy się z tobą ożeni. Teraz w to nie wierzysz ale ta miłość c**przejdzie za jakiś czas i pokochasz kogoś innego. Kiedyś ktoś mądrze napisał na forum: nie liczy się to co ty czujesz kobieto, tylko to jakie kto ma do ciebie podejście. Jak ktoś cię nie szanuje to nie ma sensu być z takim mężczyzną, nawet jeśli go kochasz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
On się będzie teraz bawić tobą, pastwić się nad tobą bo to mu sprawia przyjemność że widzi jaki on jest ważny, a ty cierpisz. Nie daj sobą manipulować. Po prostu zerwij kontakt, pozmieniaj numery itp. Nie pozwól żeby się ktoś tobą bawił. Pokaż mu że radzisz sobie dobrze bez niego i on nie jest ci do niczego potrzebny. Pokaż mu że jesteś silna i masz go w doopie. Będzie w szoku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mam podobny wątek co prawda nie o zaręczynach, ale sytuacja podobna i facet tez po 30 ja sporo młodsza.. tez powiedzial mi, ze to nie jest TO a zyc mi nie daje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość herz aus glas
Paradoksalnie to, że nie zerwaliśmy definitywnie wtedy po tej rozmowie, traktuję jako przejaw szacunku. Mógł to przecież załatwić w inny, bardziej ostateczny sposób. Ja wiem, że on też jest w tym bardzo pogubiony. To jest człowiek, który nigdy z nikim nie mówi o swoich problemach, a na moją prośbę zdecydował się porozmawiać o tym ze swoim (żonatym) przyjacielem. Dla mnie to dużo. Prosił o chwilę oddechu - daję mu ją. Już prawie 3 tygodnie się nie widzieliśmy. Sama przestałam pisać pierwsza. Od dwóch tygodniu tylko on pisze pierwszy, ja jedynie odpowiadam. Jednak się sili na jakieś podtrzymanie kontaktu. Myślę, że jednak może mu zależy, tylko sam nie wie, czego chce... To wszytko jest takie skomplikowane...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To wejdź w etap nieodpisywania. Na siłę się z kimś umów, żeby go zaszokować swoim postępowaniem. Zrób coś co nie jest podobne do ciebie, nie pozwól mu dyktować ciągle warunki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
herz aus glas - a ja myślę, że sobie tylko tłumaczysz. Teraz jest zagubiony, ale przecież już mu przez gardło przeszło, że nie wie czy to jest to. Teraz już będzie łatwo odejść, nie licz, że nagle będzie dobrze. Gdyby Cię kochał to nie byłoby takiej sytuacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość_M
On C***owiedział autorko, że nie jesteś jego drugą połówką, że nie jesteś miłością jego życia, że nie czuje zakochania... Myślisz, ze łatwo to komuś powiedzieć? Komuś kto jest dobrym człowiekiem? To jest bardzo ciężkie i niemożliwe, aby powiedzieć to w twarz osobie, którą się kocha. On to miał już przemyślane, on to już przeanalizował na wiele sposobów, pewnie przez kilka tygodni, miesięcy zastanawiał się jak Ci to powiedzieć, więc czas raczej tutaj nic już nie zmieni. Musisz odejść, odciąć się to Twoja jedyna szansa, aby coś z tego mogło być.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale jakie on ma problemy? On ma takie wielkie problemy, że aż się zdecydował o tym pogadać z jakimś tam żonatym kumplem. Czyż to nie żałosne? 30letni bydlak gada z kumplem bo dziewczyna z którą śpi od 4 lat mu się znudziła już, i nie wie czy ma się z nią żenić bo ona tak chce i tak wypada, czy ma ją zostawić bo go k/u/t/as swędzi i nowej baby się zachciewa, OTO JEGO MEGA WIELKI PROBLEM. Nie widzisz jakie to żałosne i jak śmieszna musiała być ta rozmowa? Czy ci nie wstyd że jakiś żonaty koleś widzi jak się poniżasz i żebrzesz o ślub i uczucia jakiegoś niedojrzałego palanta? Śmiać mi się chce jak to czytam :D stać z boku i popatrz na to jakie to śmieszne. Żałosny 30letni stary pryk szuka rady u kumpla bo nie wie czy ma się ożenić z kobietą czy nie. Co ten kumpel musi mysleć sobie o Tobie teraz, że jesteś takim bluszczem czekającym na łaskę swojego pana i władcy. A powinnaś go właśnie kopnąć w doopsko i poszukac nowego faceta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
powiem ci tak, też kiedyś miałą takiego faceta jak ty, który sam nie wiedział czego chce. Po dwóch latach takiego związku wreszcie ja zdobyłam się na odwagę i sama odeszłam. Teraz mam wspaniałego męża od 16 lat, a tamten do dziś żałuje, wpadł z jakąś dziunią , ożenił się po roku roku rozwiódł i błagał na kolanach o szansę. Szkoda Twojego życia takie typy nigdy się nie zmieniają, ty sobie ułożysz zycie z innym, jak ja a wtedy od będzie żałował ale bedzie juz za późno. Tacy nie powinni zakładać żadnych rodzin, bo po prostu do tego nigdy nie dorastają. Życzę ci takiego faceta w przyszłości jakiego ja mam męża. Nigdy nie żałowałam swojej decyzji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość herz aus glas
Dziękuję za wszystkie wypowiedzi. Dały mi naprawdę bardzo dużo do myślenia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×