Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Margaret001

rozstanie i powrót czy to możliwe

Polecane posty

Witam, wiem że podobny temat już istnieje na forum ale może warto zacząc dyskusje na nowo, na świeżo. Może znajdą się osoby, które opowiedzą jak to było u nich. Bo każdy przypadek jest inny. Zastanawia mnie jak to było o innych. Co zdecydowało o rozstaniu i czy pomimo tego można do siebie wrócic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak, ja jestem bardzo szczęśliwą mężatką i mieliśmy taką właśnie historię. Spotkaliśmy się na samym początku studiów, zakumplowaliśmy się, ale on od początku próbował czegoś więcej. W pewnym momencie i ja zakochałam się i tak byliśmy ze sobą przez rok. Pewnego dnia wynikło między nami wielkie nieporozumienie. Ja myślałam, że on chce się ze mną rozstać i uniosłam się dumą, prowadziłam rozmowę na zasadzie, no skoro tak Ci coś nie pasuje to musimy to zakończyć. W rzeczywistości było tak, że on nie chciał się rozstawać, a jedynie rozwikłać pewne nasze problemy, porozmawiać o naszych postawach itd, ale o tym dowiedziałam się dopiero po latach. Wtedy i on i ja unieśliśmy się honorem. Bo skoro to drugie tak łatwo odpuszcza, to znaczy że mu nie zależy i wynikło wielkie nieporozumienie. Po rozstaniu przez 2 lata nie mogłam dojść do siebie, żyłam w letargu, ale byłam pewna że słusznie postąpiłam, skoro on mnie nie kochał nie mogłam go zatrzymywać. Przez następne lata było już ok, ale zawsze gdzieś w środku czułam, że nigdy więcej kogoś takiego nie spotkam i żyłam z dnia na dzień. Moje relacje z innymi facetami były bardzo powierzchowne, nie potrafiłam się na nich otworzyć i nie dopuszczałam ich do siebie, bo czułam, że to nie to, że nic z tego nie będzie. Wróciliśmy do siebie po pięciu latach od rozstania. Kilka razy spotkaliśmy się porozmawiać co słychać itd i okazało się, że zarówno po jednej, jak i po drugiej stronie uczucie nie wygasło, a my dopiero po tych pięciu latach dorośliśmy do tego co to znaczy miłość i rozmowa kochających się ludzi. Wtedy byliśmy jeszcze po prostu niedojrzałymi dzieciakami i straciliśmy przez to nie potrzebnie pięć lat wspólnego życia. To doświadczenie nauczyło nas za to jak łatwo można stracić miłość swojego życia przez własną głupotę i nauczyło nas dbałości o naszą relację za wszelką cenę. Jesteśmy teraz 5 lat po ślubie i mamy ślicznego synka :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Drogi „gościu”z tego co piszesz wynika, ze jesteś bardzo szczęśliwą mężatką nawet pomimo rozstania.:) Tylko czy w mojej sytuacji mogę mieć jeszcze jakąkolwiek nadzieję… Po Nowym Roku zostawił mnie chłopak. Byliśmy ze sobą rok i był to najlepszy czas. To on się o mnie starał. Był dla mnie dobry, w każdej sytuacji był ze mną i mnie wspierał, czy było dobrze czy źle. Dobrze się dogadywaliśmy i czuliśmy ze sobą. Znajomi mówili, że pasujemy do siebie i jesteśmy super parą. Nic nie wskazywało na to ,że coś się szykuje. Powiedział, że chce być sam, że czuje, że nie jest wystarczająco odpowiedzialny i dojrzały. Płakałam i on też. kilka dni później przyszedł do mnie i poprosił mnie jeszcze o czas na przemyślenie, że za szybko podjął tą decyzję. Zgodziłam się, I tak minęły 3 tyg. Nie wytrzymałam i pojechałam do niego. Powiedział, że coś w nim się wypaliło i nie możemy już być razem, że coś czuje ale nie na tyle żeby wrócić. Ze dobrze wie, że będzie tego żałował i, że beze mnie wcale nie jest lepiej ale poprostu już nie chce związku. Znam go i czułam, że mówi to wbrew sobie. Nasi wspólni znajomi też twierdzą, że on się bardzo zmienił, że stał się obojętny na wszystko i jakiś taki nieobecny się zrobił. Jego dobry przyjaciel powiedział mi, że kiedyś zwierzył mu się, że ja już tak poważnie myślę o wszystkim i on sam nie wie czego chcę. Nie wiem czy możliwe jest to, że naprawdę wypaliło się w nim uczucie czy mówi tak tylko dlatego żeby jakoś usprawiedliwić swoją decyzję. Strasznie mnie to męczy i już nie daje sobie z tym rady. Proszę doradzcie coś co myślicie o tej sytuacji. Czy bez jakiegolowiek powodu można ot tak przestać coś czuć. A może on sam sobie to wmawia bo się zagubił i nie jest pewiem czego chce w życiu. „Gościu” jeżeli jeszcze odwiedzisz ten wątek bardzo proszę o kilka słów na ten temat. Ktoś kto przeszedł rozstanie i powrót może spojrzy na to z innej perspektywy. Zycie pisze przecież różne scenariusze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ech margaret tak mi cię szkoda, bo jesteś taka głupiutka... Gnojek się tobą znudził po prostu jak zużytą zabawką i on już do ciebie nie wróci, bo po prostu już mu się znudziłaś. I nie da się juz tego naprawić, musisz się z tym pogodzić. Trafiłaś na taki typ chłopaka co sam nie wie czego chce, zabawi się dziewczyną jakiś czas, a jak mu się znudzi już w łóżku, to zaczyna coś kręcić i robić z siebie cierpiącą ofiarę, takiego biedaka, który sam nie wie czego chce, musi sobie przemyśleć. A prawda jest taka i nie ma tu żadnej filozofii, że mu się nowych panienek w łóżku zachciewa bo twoja ciało już mu się znudziło. I nic z tym nie zrobisz. Choćbyś stawała na rzęsach, to taki roochacz już i tak się w tobie nie zakocha, bo się zwyczajnie w świecie tobą znudził jak starą zużytą zabawką. Dlatego miej godność i zakończ tę znajomość, nie łudź się, że coś z tego będzie. A żebrząc o kontakt z nim, jeżdżąc do niego tylko robisz z siebie idiotkę i się poniżasz, a on ma satysfakcję jaką władzę ma nad tobą, jakim zerem dla niego jesteś, a on wielki pan i władca, który się zastanawia czy dać ci drugą szansę... Miałaś pecha i trafiłaś na faceta doopka, co poroocha dziewczynę rok-dwa , po czym się nią znudzi, bo przy jednej dziurze taki doopek nie wytrzyma, i ją porzuca. Bo kootas go swędzi za nową panienką w łożku, stara się znudziła, opatrzyła, już na niego nie działasz. Tu naprawdę nie ma żadnej filozofii dziewczyno, to jest wszystko tak proste, a faceci są naprawdę prości jak budowa cepa. Musisz zakończyć znajomość i odejść godnie, nie poniżać się przez c***jkiem bo nic to ci nie da, on już i tak do ciebie nie wróci, no chyba że na chwilę, bo ty bardzo chcesz, to z litości z tobą może pobędzie, ale nie na długo, za jakiś czas sytuacja się powtórzy i znowu zacznie coś kręcić. Ten chłopak to nie jest ten właściwy facet dla ciebie, a tak w ogóle poczytaj książkę: mężczyźni kochają zołzy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość z początku
Margaret, ten powyżej to nie mój wpis. Ja jestem ta z góry, szczęśliwa mężatka. Jestem odmiennego zdania i nie ze wszystkim się zgadzam co napisał gość powyżej, ale nie znam szczegółów Waszej znajomości. Być może wcale nie o łóżko tutaj chodzi tylko o zwykłą niedojrzałość (tak jak to było w przypadku moim mojego ówczesnego chłopaka, a teraz męża). Faceci czasem tak mają, że potrzebują się zdystansować, aby coś do nich dotarło, do jednych dociera dłużej, do innych szybciej. Jeśli rzeczywiście jest tak, że byliście szczęśliwą parą i czułaś prawdziwą wzajemność, to wcale może nie być tak, że jest zwykłym draniem. Ja też miałam takich doradców, którzy mówili - kobieto, otrząśnij się, wy już nigdy nie będziecie razem itd. W moim przypadku to było mi potrzebne, żeby jakoś przetrwać te 5 lat, aby też dojrzeć. Wmawianie sobie, ze nie będziemy razem paradoksalnie uczyniło mnie osobą dojrzalszą i małymi krokami doroślałam, ale gdzieś w głębi jakaś cząstka mnie cały czas czuła, że straciłam miłość swojego życia i że nigdy nie będę już taka szczęśliwa. Dlatego też ta cząstka którą starałam się zagłuszyć wierzyła, że może jeszcze kiedyś.. Nie wiem jak to jest u Ciebie, ale ja byłam wtedy w swojej niedojrzałości bardzo honorowa, dlatego tak łatwo pozwoliłam aby to się zakończyło, ale trzeba też rozeznać, cz na miejscu w danej sytuacji będzie napraszać się. Może lepiej dać do zrozumienia, że czekasz, ale też pozwolić na ten dystans, tak długo, jak długo on będzie tego potrzebował...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jesteś po ślubie dopiero 5 lat a mądrzysz się jakbyś wszystkie rozumy pozjadała. Co innego jakbyś była 30 lat po ślubie ale 5? Litości. Ja uważam żebyś się tak nie cieszyła, bo znając życie, to pewnie i tak za 10 lat będziecie już po rozwodzie. Bo to dla mnie dziwne, że według ciebie chłopak cię tak strasznie kochał, a przez kilka lat miał cię w doopie i sypiał z innymi. No ale łudź się jaka to wielka nieskończona miłość was łączy. Pewnie główne co was łączy to dziecko i taka prawda. A o miłości to możesz pisać na łożu śmierci a nie mając 25 lat i będąc 5 lat po ślubie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lary
O prawdziwej miłości można mówić po przeżyciu wspólnie 30 czy 40 lat. Kiedy przejdzie się przez wszystkie życiowe problemy. Wiedząc, że zawsze można na sobie polegać i nie zawiedzie się wzajemnego zaufania. A więc szczęśliwa mężatko życzę ci wszystkiego najlepszego w twoim związku. Obyście nigdy nie mieli problemów finansowych, które toksycznie potrafią zniszczyć każdy układ między dwojgiem ludzi. Na razie jest pięknie i daj Ci Boże oby tak zostało. :-) Najważniejsze to dużo i szczerze ze sobą rozmawiać o wszystkich problemach, które nieuchronnie pojawiają się podczas trwania każdego związku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość z początku
Nie mam 25 lat, a 36. Mężatką jestem od 5 lat, wcześniej spotykaliśmy się 3 lata + ten rok kiedyś na początku. Jesteśmy dla siebie jedynymi partnerami w łóżku. Mimo, że mój mąż podczas tamtej rozłąki spotykał się z innymi dziewczynami, to jednak z nimi nie sypiał i co do tego mam pewność. Jesteśmy wierzący i staramy się budować życie w zgodzie z naszą wiarą. Nasza pierwsza noc, choć to brzmi bardzo staroświecko i niemodnie, była po ślubie. Choć było bardzo ciężko udało nam się dotrwać, bo bardzo nam na tym zależało. Uwierzcie mi, że wiedziałabym gdyby on już z jakąś sypiał, po prostu da się to wyczuć, bo wszystkiego uczyliśmy się razem od siebie i śmialiśmy z takich gaf z jednej i drugiej strony, że głowa mała... Przez problemy finansowe też już przechodziliśmy, choć oczywiście zdajemy sobie sprawę że wiele kryzysów jeszcze przed nami, to jednak wiara w Boga i wspólne fundamenty dodają nam odwagi. Miłości mojego męża akurat jestem pewna jak niewielu rzeczy w moim życiu, ale też tego, że stale trzeba ją pielęgnować... Dzięki za dobre słowa Lary a co do gościa, to mam wrażenie, że jesteś bardzo poraniony i rozgoryczony, życzę Ci wszystkiego co najlepsze, abyś odnalazł to co w życiu najważniejsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do "szczęśliwej mężatki"... ja też mam takie odczucie, że to bardziej chodzi o jakieś rozterki i niedojrzałość do poważnego związku,,,być może pojawiły się jakieś wątpliwości i niepewność.. Napewno nie chodziło tylko o sex, a dlaczego?? tego jestem pewna, bo gdyby tylko jemu chodziło o to jedno to już wcześniej byłoby widać, że woli szukać innej rozrywki i spędzać inaczej czas. Tego jestem pewna, że to nie ten typ. a co do "gościa"...to wydaje mi się, że może Ciebie ktoś tak potraktował albo Ty tak traktujesz innych...zresztą po stylu Twojego pisania to mam wrażenie, że jesteś jakąś rozkapryszoną gówniarą...która weszła na ten wątek tylko po to żeby komuś dowalić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ten ostatni post jako gość to ja "margaret" tylko wypadło mi z głowy zalogowanie się:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×