Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość mam dwoje dzieci

Pomoc mamy

Polecane posty

Gość mam dwoje dzieci

Dziewczyny czy Wy możecie liczyć na pomoc mamy swojej? Ja przyznam jestem już zirytowana. Moja mama deklaruje pomoc, chętnie opowiada jak to nam wielce pomaga a prawda jest taka, że prosić ją o coś to albo robi to z takim nastawieniem, że człowiek czuje, że ma dług wdzięczności wobec niej bo poprosił by przy okazji zakupów kupiła marchewkę. Albo jej pomoc odbywa się na jej warunkach a takiej pomocy często nie potrzebujemy. Wiecznie deklaruje jak to będzie z synem na spacery chodzić. A syn ma obecnie 4 lata i była z nim kilka razy w życiu. Bo a to za zimno, a to za ciepło, a to wolałaby jechać nad jezioro, a to jest zmęczona i dzisiaj nie. Ale chętnie opowiada wszystkim ile to nam pomaga. Teraz mam noworodka w domu i też w kwestii deklaracji pomocy było och i ach a teraz? Przyszła, zapytała dlaczego nie prasuję rzeczy dzieciom (bo k***a nie mam kiedy), posiedziała i poszła. I oczywiście usłyszałam jak to będzie wiosną z dziećmi na spacery chodzić. Czy Wy możecie liczyć na jakąś sensowną pomoc ze strony rodziców? Dodam, że o pomoc prosimy już wyłącznie w sytuacjach podbramkowych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość danka sie walesa
nie naduzywam moje dzieci jej uprzejmosc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak poprosze to posiedzi z synkiem a ja moge cos zalatwic, jak do niej jedziemy to obiad dla dziecka ma,albo za mnie mu ugotuje. Ale ja wole sama. Jak przyjedzie,albo jak chwilowo musialam u niej pomieszkac to sie umeczylam bardziej niz jak jestesmy z mezem we trojke.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam super mamę i zawsze mogę liczyć na jej pomoc. Czasem nawet tą pomoc dostaję mimo iż o nią nie proszę :) Mama przeszła na wcześniejszą emeryturę żeby zająć się wnukami w domu (dziećmi mojego brata wtedy), zawsze była na każde zawołanie jak dzieci chore i trzeba było z nimi zostać itp. Moimi też się zajmuje, po obu porodach przeprowadziła się do nas na miesiąc i mi pomagała czyt. wszystko robiła sama poza karmieniem piersią, nawet w nocy czasem do dzieci wstawała i kołysała hehe Potem my się do niej z niemowlakiem przeprowadzaliśmy na 2 miesiące. Na każde wakacje i ferie dziadkowie zabierają wnuki z sobą (teraz najstarszy już nie jeździ) i wszystko sami opłacają. Córka regularnie co miesiąc czy dwa jeździ do babci na tydzień, czasem dłużej. Przed Bożym Narodzeniem moja mama wzięła do siebie moją dwójkę na 3 tygodnie, żebym mogła spokojnie posprzątać w domu i ciasta upiec. Oprócz tego zawsze mi podrzuca jedzenie, kupuje na targu warzywa, owoce, mięso, twaróg. Mama jest kochana i zawsze mogę na nią liczyć a ona powtarza wszystkim, że skoro nie może pomóc dzieciom bezpośrednio finansowo to pomaga w inny sposób :) Aha, no i co tydzień jeździmy do niej na obiad z dziećmi. Wiem, że ktoś mógłby pomyśleć że ją wykorzystujemy czy coś, ale to na serio tak nie jest. Ona sama dzwoni i się pyta kiedy do niej podrzucimy wnuczkę bo się stęskniła. Jak zagajam temat zapłaty za zakwaterowanie na wakacjach to ona mówi "chyba żartujesz...!" i urywa temat. A jedzenie to czasem mówię jej że nie chcę bo nie potrzebuję a ta i tak pakuje całą torbę dla mnie. Nie przegada się jej :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja mama mi bardzo pomaga, ma juz swoje lata i jest schorowana ale zawsze z chęcią zostanie z wnukiem, zwariowala na jego punkcie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja też pomaga i mój tata też :) Super. A teściowie przyjeżdżają ,,na kawę,,.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja mama jeszcze pracuje, ale jeśli się z nią wcześniej umówię to zawsze po pracy wygospodaruje tyle czasu ile mi potrzeba. Teściowa już emerytka i dostała pierdo*ca na punkcie wnuka, więc jest na zawołanie. Chociaż jej akurat nie lubię o pomoc prosić, bo jej stosunek do wnuka jest niezdrowy. Mało tego 2 razy w tygodniu, gdy ja pracuję bardzo krótko, bo tylko po 3 - 4 godziny zostaje z nim moja babcia:) Bardzo doceniam pomoc każdej z nich:) i wiem, że jesteśmy z synkiem szczęściarzami:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mogę liczyć na pomoc i mamy i teściowej, jak tylko o nią poproszę, nie oczekują szczególnej wdzięczności, ale proszę o pomoc w awaryjnych sytuacjach. Obie pracują, mają rodziny, domy i ogólnie swoje życie, to że nie mają małych dzieci nie znaczy że mają mniej zajęć. Wiem że kochają wnuki, ale rzadko mają czas żeby zajmować się nimi dla przyjemności.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama na urlopie
no jak u mnie :) moja mama nie pracuje, więc teoretycznie ma full wolnego czasu. ALE. spędza go na lataniu po lekarzach/po galeriach/pomaga pozostałym wnukom i mojemu rodzeństwu (chodzi o pomoc typu "jadę do dzieci, bo X i Y idą do kina"... to jako odpowiedź na moje "mamo, spałam dziś 3h łącznie, padam na pysk-pomogłabyś mi trochę w tym tygodniu?!" po tym ich kinie oczywiście 2 dni musi odpocząć, bo "tańczyłam i się wygłupiałam i zmarzłam na spacerze".) jak przyjeżdża to zazwyczaj z kartką, na której ma wypisane co mam jej w internecie sprawdzić (dziecko w tym czasie każe położyć do łóżeczka, "trochę popłacze to nic się jej nie stanie" - ostatnio, czyli jakieś 2 mies. temu;) zwróciłam jej uwagę, że sorry, ale wolę pobawić się z małą, jeśli to nic pilnego to zostaw tę kartkę i sprawdzę ci wieczorem. OBRAZA.) jeśli miałabym podliczyć to widuję się z nią ok. 2-3 razy w miesiącu, z czego 70% tych spotkać inicjuję ja i to ja dojeżdżam z dzieckiem do niej. Jeśli jest u mnie to nigdy się z małą nie bawi, nie siedzi u niej w pokoju, nie buduje, nie czyta książeczek... Zdarzyło się, że po porodzie dwa razy mi wyprasowała stertę ciuchów, z którą nie miałam kiedy się zmierzyć. Po porodzie, jakiś tydzień po dokładnie, przyjechała i ugotowała mi obiad. Bardzo dobry, nie powiem, ale dziecko nie spało ani w dzień, ani w nocy... za to ja przy matce zasnęłam na siedząco ;/ na co ona zamiast zająć się dzieckiem potrząsała mnie za ramię i mówiła "no zjedz coś, nie masz siły, zjedz ugotowałam c**przecież!!" "mamo, BŁAGAM CIĘ O 10 MINUT SNU, BŁAGAM PROSZĘ... ZJEM PÓŹNIEJ... POTRZEBUJĘ SIĘ ZDRZEMNĄĆ..." - "MUSISZ COŚ ZJEŚĆ!!!! UGOTOWAŁAM CI!!!" + komentarze na głos, przez co i tak nie mogłam przysnąć... i się rozbeczałam wtedy z tego zmęczenia, w****ienia i w ogóle... ubrała buty i wyszła zostawiając mnie w takim stanie. ogólnie już nie chcę, żeby nas odwiedzała, i tak musze ją obsłużyć, bo kawka, obiadek, potem zmywam. A moimi sprawami się nie interesuje-przez cała wizytę opowiada mi o problemach swoich koleżanek. Nie potrzebuję jej - nie było jej w moim dzieciństwie, nie potrzebuję jej w dzieciństwie moich dzieci. Chciałam naprawić relację, ale do tanga trzeba dwojga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja bardziej mogę liczyc na teściów. Matka jak już mi pomoże to potem mi to wypomina i chce cos w zamian , np. żebym jej okna umyła. Teściowie są na każde zawołanie, zawsze pomocni i o tym nie mówia, widać że są szczerzy w tym co robią. Wstyd mi przed męzem,że mam takich rodziców a on takich fajnych

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×