Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość migottkaa

nie nadaje sie do MACIERZYŃSTWA

Polecane posty

Gość migottkaa

to straszne.... syn ma skonczone 2 miesiace a ja nadal nie czuje tego "czegoś" owszem zajmuje sie nim jest przebrany, nakarmiony,zapewniam mu bliskosc ale.....gdy płacze ,marudzi mam ochote wyskoczyc przez balkon, gdy tylko maz przychodzi z pracy najchetniej zamknelabym sie w drugim pokoju i spala lub wychodze z domu pod byle pretekstem; gdy placze to maz potrafi go uspokoic mi potrafi plakac***plakac - mam wrazenie ze mnie nie lubi nie czuje ze mna wiezi mimo tego ze sie staram .... zal mi go gdy placze a ja jestem taka beznadziejna ze nie potrafie mu pomóc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mila__
Jak masz negatywne nastawienie do macierzyństwa i swojego dziecka to ono to wyczuje... Dziecko czuje i rozumie o wiele więcej niż nam się wydaje:) Może jakaś kuracja u psychologa?:) Albo chociażby witaminy na poprawienie kondycji fizycznej i psychicznej skoro jesteś taka wymeczona:) Głowa do góry i ciesz się najpiękniejszymi chwilami w Twoim życiu!:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak mozna nie kohac takiej malej istotki?nie rozumie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Można,bo mam tak samo...kiedy śpi jest taki słodki i bardzo kochany,wtedy patrząc na niego aż się wzruszam...ale gdy zacznie się ryk to juz nie daje rady...placze całymi dniami i nocami a ja nie wiem jak mu pomoc..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Daj spokój. Nadajesz się. Tez tak miałam jak Ty. A to, ze dziecko Cię nie lubi :) - tez tak myślałam. Jemu jest wszystko jedno, kto sie nim zajmuje. Che mieć spokój i poczucie bezpieczeństwa i tyle, a Ty jestes zdenerwowana i to wyczuwa. To minie, zobaczysz. A ta magiczna więź często sie rodzi w bólach i potrzeba na to czasu. Ja to COŚ poczułam, jak moja mała miała 13,5 miesiaca (wcześniej ja kochałam, owszem, ale mnie wkurzało, ze marudzi i chętnie zostawiałam ja pod opieka ojca czy babci). Późno, ale teraz dam sie za nia pokroić i jestem w stanie zniść wszystkie jej humory i mogę robic w środku nocy kakao i mnie to nie złości (no prawie :)). Kazdy mój wysiłek i poswięceie jest teraz oczywistoscia płynaca z serca. Wcześniej musiałam się do tego zmuszać (wczesne niemowlectwo), a potem mobilizować (jak miała ok pół roku), czyli juz poprawa :) No a potem miłość zalewajaca serce juz pełna gebą :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość a do z
U mnie to coś przyszło jak mały miał ok 6 mies. wcześniej też zajmowałam się nim po prostu jak najlepiej i tyle. z czasem więź jest coraz mocniejsza. teraz ma 4 lata i życie bym za niego oddała :) Tak samo on z czasem nauczył się tulić i dawać buziaki. teraz uwielbia sie przytulać a ja jestem cudownie szczęśliwa w takich momentach :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
też tak miałam przez jakieś 3 mc, hormony jeszcze skaczą, nowa sytuacja nie zawsze można sobie ze wszystkim poradzić. Mąż tak samo tylko umiał go uspokoić ale to dlatego że dziecko wyczuwa nasze emocje i nastawienie. Moj synek ma teraz 10 mc i jest zdecydowanie bardziej za mną niż za mężem;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Coś Ty! Nie dołuj się, wiele matek to przechodzi. Dla mnie wycie dziecka do tej pory jest nie do zniesienia, ale jak pojawia się pierwszy uśmiech na Twój widok, pierwsze świadome przytulenie, kiedy dziecko robi się kontaktowe- wszystko mija, uwierz! Ja też byłam w takim stanie na początku macierzyństwa, że tylko wyć się chciało- zero miłości do dziecka, sam obowiązek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tak właśnie wygląda macierzyństwo, tylko nikt tego nei przyznaje będzie lepiej gdy dziecko zacznie być bardziej rozumne i kontaktowe czyli gdy będzie mieć około roku a potem zaczną się bunty dwulatka, trzylatka i inne hece

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
udaj się do psychologa, być może masz tzw baby blues

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Poczekaj jeszcze ze 2 -3miesiące, jak się mały rozkręci, zacznie się z wami kontaktować to wszystko będzie wyglądało inaczej. Na początku, wstyd przyznać, też tak miałam. Jak nie je, to śpi, jak nie śpi to płacze... Jeszcze były kolki do tego i latanie po lekarzach i szpitalach, bo miał słabe wyniki krwi. Teraz ma 5 miesięcy i w niczym nie przypomina tej małej kijanki z pierwszych 3 miesięcy ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja natomiast do macierzynstwa jestem stworzona uwielbiam byc mama,ale za to kompletnie nie nadaje sie do bycia w zwiazku takim gdzie sie razem mieszka,nie moge sobie z tym poradzic :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja nie jestem z tych idealnych mamusiek kafeterianek ale (z taką różnicą, że ja nie zajmowałam się w ogóle domem bo mieszkam z mamą i ona to robiła) cieszyłam się od samego początku. Na kolki wymyślałam sposoby np. tańczenie z Małym w nosidełku. Po za tym Młody był spokojny, kolki godzina dziennie, płakał (oprócz kolek) głównie jak chciał jeść lub miał mokro. Jest wcześniakiem-dużo spał. Za to teraz mi daje popalić (ma rok) Od początku czułam "to coś" do synka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość migottkaa
wow.... to pocieszające czytać ze nie zawsze jest tak pięknie i idealnie i jednak jest odsetek kobiet które w tym idealnym świecie z niemowlętami sobie nie radzą ....:) dodam, że mały się uśmiecha czasem aż na głos do męża , do mnie czasem jak ma dobry humor zadrży mu kącik ust jakby się uśmiechną :o panicznie boje się z nim wychodzić wiec wszystjie wizyty, szczepienia odbywajac sie w takich godzinach aby mąż byl ze mną ( celu uniknięcia żanującej sutuacji jak zacznie mi płakać a ja bede bezradna miedzy ludzmi )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
O kurde, jak Boga kocham tez tak mialam :) Pamietam jak pierwszy raz sama z młoda mialam jechać na szczepienie - miała z 1,5 miesiaca jakoś. Ona wyła, ja wyłam (w sensie histeria) i zasmarkana dzwonilam do meza, że musi przyjechać, bo nie dam rady - z godzinę wizyta dziecko nie ubrane, ja nieubrana nieumyta i cała zasmarkana. He he he to był hardkor. Tez sie stresowałam spacerami, ze bedzie wyć i takie tam, ale potem pomyślałam, ze jak będzie to bedzie i już. To malutkie dziecko i ma prawo i wcale nie musi sie uspokajać jak sie je o to grzecznie prosi. Jak sobie przypomnę początki to chce mi się i śmiac***płakać :) Jeszcze do niedawna się lekko denerwowałam jak z młoda zostawałam sama, a przeciez siedziałam z nią prawie rok. Na szczęscie mi juz minęło. W końcu :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam na odwrót. Jak dziecko było małe to chodziłam na rzęsach z niewyspania ale wszystko robiłam bez żadnego sprzeciwu i nerwów. Teraz gdy ma prawie 6 lat, ja nie mam żadnych pokładów cierpliwości ani chęci. Wypaliłam się jakieś 2 lata temu i jest mi ciężko. Mam dosyć gadania, marudzenia. Straszne to jest ale nie umiem sobie z tym poradzić chociaż kocham ten mój skarb najbardziej na świecie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
pozniej jest gorzej ja nienawidze swojej rodziny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
powinno za kilka miesięcy przejść

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×