Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość nerwica czy norma

Mamy jak macie w domach?

Polecane posty

Gość gość
Tak ci powiem autorko nie wiem ile lat ma twoje dziecko ale z moich obserwacji wynika że jak dziecko małe widzi że rodzic sprząta zabawki i wkłada do kosza to właśnie wtedy nagle przypomina sobie o ich istnieniu i chce się koniecznie wszystkimi bawić, najczęściej są to klocki czyli coś czym można bardzo nabałaganić a co jednocześnie uchodzi za "pojedynczą zabawkę". Z doświadzenia wiem że ciężko u mnie umyć choćby tą tace od krzesełka do karmienia ale taca to tylko przykład. Generalnie ciężko zrobić cokolwiek, czy to załadować bęben pralki czy rozwiesić pranie, bo mały w tym czasie jest niczym piesek spuszczony ze smyczy i robi szturm na najbardziej zakazane miejsca w domu. Wyrzucić śmieci to też dla mnie przedsięwzięcie. Także jeśli uda się raz na dzień coś wynieść to jest sukces. Dwa razy dziennie to już pedantyzm. A dlaczego przedsięwzięcie ? Mieszkam na 3 piętrze bez windy. A więc żeby wynieść śmieci musiałabym zejść na dół zamknąć drzwi na zamek zostawiając małego w tym czasie całkiem samego w domu w łóżeczku a co za tym idzie na pewno by zaczął płakać. Ewentualnie mam opcje wyrzucić śmieci wychodząc z małym na spacer ale to też troche nienormalne dźwigać w jednej ręce 10-kg dziecko i torbe na zakupy do sklepu a w drugiej tachać śmierdzący worek ze śmieciami. Innym wyjściem jest zejść na dół jak jest mąż ale sorry w tym czasie to ja najczęściej idę pod prysznic albo idę przyszykować coś do jedzenia bo to jest ważniejsze a dodam że mężulek mam wrażenie że mi liczy ile i co robie w czasie jak on z dzieckiem posiedzi, a nie zawsze mam ochote robić kłótnie przy dziecku. Także sorry... Ja bym tylko chciała te porządnickie widzieć w akcji co się z tymi waszymi dziećmi dzieje w czasie jak wy pucujecie dom. Bardzo bym chciała to widzieć. A dodam że takie rzeczy jak zrobienie wszystkich czynności domowych tak jakby się chciało zajmuj***ardzo dużo czasu nawet bo jakby to zliczyć to byłoby tego kilkadziesiąt a więc bez dziecka jest to czasochłonne a co dopiero z roczniakiem np. bo to już uchodzi za sztukę. Także chętnie zobaczyłabym was w akcji. Oczywiście zakładam też że żadna z was nie mieszka z rodzicami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
na kafe to każda ma czysto i błysk... a tak naprawde macie bałagan i syf

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja podziwiam te matki co mają wszędzie czysto bo wiem że są takie, mnie pół na pół tam gdzie nie chodze czyli dwa pokoje gościnne czyte, bo tam nie chodzi nikt, łazienka zawsze czysta bo tam mój facet ma manie sprzatania, na piętrze które stanowi tylko salon połaczony z kuchnią z reguły czysto ale ja tam nie mam za wiele sprzatania, duzy naroznik, stół i tv to w sumie porządnie odkurze i jest czysto, chociaż jakiś głupek przed nami zrobił tam kominek z kamienia i tego kominka nie moge doczyścić, nie wiem jak nawet czyścić kamień, kuchnia wiadomo, wszystko do zmywarki i szafek :P góra córki pokój tam kurzu nie ma, brudu tez nie ale zabawki rozpierdzielone wiecznie przemieszane z ubraniami, nasza sypialnia to tam w sumie tylko łóżko, zamiast szafy facet zrobił mi garderobe oddzieloną takimi drzwiami przesuwanymi na których jest lustro to w tej garderobie wieczny rozpierdziel a na lustrze odbite łapki mojej córki. Największy problem schody, która wie co to są kręcone schody od parteru do samej góry mnie zrozmie, jakis idiota obkleił je wykładziną :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mi to wisi jak inni maja w domu, czysto czy syf. Nigdy nikomu z tego powodu niezwrocilam uwagi. Ale w domu gdzie jest syf niczego nie tkne do jedzenia. Np u mojej tesciowej. Ma cholerny balagan. Wszystko sie lepi, ona pali wiec wszystko jest przesiakniete fajami, nawet szklanki. Jak jestem z mezem 8 lat tak moze ze 3 razy u niej cokolwiek jadlam czy pilam. Tak nie tkne nic nawet na swieta. Odrzuca mnie. Na poczatku nie wiedziala o co chodzi ale potem jej syn, moj maz ja uswiadomil, ze moze by zrobila porzadek bo ma taki p*****lnik ze sie odechciewa jesc. Ona nic wiec ja tez nie musze u niej jesc. Maz jest pedantem chyba wlasnie dlatego ze w dziecinstwie mial taki syf w domu.Podobnie jest u mojej kolezanki tez u niej nic nie tkne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"ja idziemy na spacer z dzieciakami taki popołudniowy to ja zanim wyjdę muszę posprzątać wszystko ,pozmywać ,łóżka im pościelić ,przygotować piżamy że jak wracamy to nie dzikiego latania tu gary ,tu zabawki a wszystko przygotowane ,kąpiel kolacja i spać ." Jakbym ja tak miała że "zanim wyjdę to muszę posprzątać wszystko ,pozmywać ,łóżka im pościelić..." to nigdy bym z tego domu nie wyszła. To nie dziwota że ty przed wyjściem piżamy szykujesz jak zanim zdążysz na spacer wyjść to czarna noc cie zastaje Haha

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja lubię mieć czysto- bez szaleństw, wyluzowałam dość szybko i nie biegam ze szmatką krok w krok za dzieckiem wycierając z luster i szyb odciski brudnych rączek. Ale przede wszystkim staram się, wciągnęłam w to męża i razem uczymy tego dziecko, nie robić bałaganu. Brudnego kubka nie odkładam na stół tylko do zlewu, brudnych ubrań nie rzucam na fotel czy podłogę tylko wrzucam do kosza od razu, zamykam szafy. Jak coś trzymam w ręce to po prostu staram się odkładać to tam gdzie należy. Nawet wyjmując z szafy ubrania wystarczy minimalna uwaga żeby nie porozwalać reszty. Dziecko też wie że po przyjściu do domu kurteczkę daje się rodzicowi do odwieszenia, buty odkłada na półkę. Przy niemowlaku miałam tak samo i ułatwiało to organizację, nie lubię chaosu wokół siebie, nie mogę wtedy nawet spokojnie zjeść. Wkurzało mnie jak przychodziła moja mama czy siostra niby z pomocą, ale przewijały dziecko- pielucha zwinięta rzucona na podłogę, dziecko nakarmione- pieluszka którą podkładały i butelka odłożone na stoliku, zmieniały ubranko- poprzednie zostawało na przewijaku, torba i kurtka przeważnie rzucone gdziekolwiek... Dziecko nie musi być wyjątkowo czyste, ale pilnujemy mycia rąk przed jedzeniem i po spacerze, a kuchnia to mój osobny bzik- uważam że tam musi być czysto po prostu dla zdrowia, regularnie myję kuchenkę, lodówkę, przy przyrządzaniu posiłków blat myję na bieżąco, od razu odkładam to czego nie używam, wyrzucam opakowania, staram się też od razu myć naczynia/przybory kuchenne. Ale poza tym- różnie, dziecko przeważnie ma klocki na podłodze- bo się nimi bawi co chwilę, ale np. książeczki ma odkładać na półkę- bo się inaczej szybko niszczą. Jak jest za dużo porozrzucanych pluszaków czy pojazdów, przypominam o sprzątaniu, ma też zawsze sprzątać swoje rzeczy przed bajką na dobranoc. Zamiatane lub odkurzane jest codziennie, podobnie naczynia- chociaż bywa że do wieczora czekają, podłogę raz na kilka dni myję, kurze czy przecieranie mebli zwykle raz na tydzień, wystarczy żeby było "w miarę".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
" ...najmlodsza dziewczynka wyglada jak laleczka Chuki..." Jak się ma ten fakt do sprzątania ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"my mamy raczkujace / wstajace dziecko i codziennie łóżko jest pościelone, pampery od razu po przewinięciu lądują w łazience w specjalnym koszu i co dziennie ewentualnie co drugi dzień są wynoszone, posiłki podaję w krzesełku, więc nie ma opcji upaćkania wszystkiego na około jedzeniem, jedyne co to zabawki dziecka, które są rozrzucone na kocu w pokoju w ciągu dnia, bo mała się nimi bawi cały czas ale wieczorem po kąpieli od razu są składane i chowane. Odkurzam średnio co 2 dzień, naczynia od razu lądują w zmywarce, pranie robię na bieżąco, więc ogólnie mam czysto. Jak czytam o twojej znajomej, to bym chyba torsji dostała w takim mieszkaniu." Co drugi dzień śmieci wyrzucasz ????To syfiara z ciebie! Autorka wyrzuca pieluchy dwa razy dziennie!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja trochę zazdroszczę takim bałaganiarom.Mam fioła na punkcie porządku (błysk na podłodze, określona kolejność poduszek, wszystko stoi miejscu wymierzonym co do centymetra) i urządzania wnętrz. Kłuje mnie i wręcz boli jak w salonie stoją pstre niepasujące dziecięce akcesoria, a chciałabym jednocześnie,by Córeczka miała pełen luz podczas zabawy. Wszystko,co przestawione, przesuwam od razu na właściwe miejsce. Musi mi pasować styl, kolor, kształt, tekstura, rozmiar etc. A połączenie biało-czarnego mieszkania z kolorami dziecięctwa w takim przypadku to codzienne wewnętrzne zrezygnowanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko kiedy miałam jedno dziecko też miałam wszystko zapięte na ostatni guzik. Czyściutko, zabawki posegregowane, codziennie nauka poprzez zabawę z dzieckiem, pomalowane paznokcie i lekki makijaż. Kiedy przyszło drugie dziecko mój plan legł w gruzach. Oczywiście nadal sprzątam jak opętana ale brakuje dnia i wyć się chce. Przykład z dzisiaj. Sprzątnęłam w salonie i jadalni, wzięłam się za łazienkę. W tym czasie wrócił mąż z dziećmi (3 latka i roczek). Gdy wyszłam z łazienki doznałam szoku. Wszędzie porozwalane ubrania, buty, bananem umazany wypoczynek, płytki, panele, wszędzie okruchy, rozlany kompot, rozmazana czekolada, bułka wciśnięta w każdy kontakt, łapki na ścianie i szybie. Po 30 minutach wpada w odwiedziny kuzynostwo (11 lat i 5 lat). Efekt... świeżo umyta łazienka zasikana, rozlany jakiś płyn do mycia i rozmazany, podarty papier toaletowy. Lampka nocna, zabawki i część pościeli z sypialni w łazience się wala. A w sypialni kocioł, pościel jak psu z gardła bo dzieci robiły fikołki i im ta pościel przeszkadzała. A w pokoju z zabawkami wszystko na środku jak na wysypisku śmieci. Płakać się chce. Musiałabym nic nie robić tylko stać na tą gromadą i mówić "nie wolno" "zostaw". Mąż oczywiście nie widzi problemu, bo "się" posprząta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bez przesady skoro sprzatalas salon trzeba bylo powiedziec mezowi zeby dopilnowal dzieci. Banan na wypoczynku? To sie bierze talerzyk, zreszta wprowadza sie zasady ze jemy przy stole. Mam 2 dzieci 4i 6 lat i nigdy nie mialam upackanej sofy a dodam ze mam z jasnej skory. Dzieci od malego uczone ze sie je przy stole a lazi z jedzeniem po calej chacie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A dzieciom ktorym wpaja sie pewne zasady nie trzeba powtarzac non stop "zostaw" i "nie wolno". Dzieci musza wiedziec co moznw a co nie, gdzie sa granice. Jak beda chcialy powisiec na lampie pod sufitem to tez sie rodzice zgodza? U mniebw domu nie ma ciagania poscieli z lozka po calej chacie. Ona sluzy do spania i powinna byc czysta a nie zamaita sie nia cala chate. Rozumiem zabawa zabawa ale stawia sie granice. A po zabawie dzieci maja sprzatac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a ja mam tak (w sumie nie wiem jak to wytlumaczyc), ze mam okresy ze nic mi sie nie chce, sprzatam od niechcenia i wszedzie syf, i nagle zmiana o 180 stopni okres mega czystosci i porzadku jak jest syf to mi to nie przeszkadza, a z kolei jak mam okres czystosci to nawet maly papruch doprowadza mnie do furii, cos w stylu border line hahaha najwazniejsze zebysmy we wlasnym domu nie czuli sie niewolnikami rzeczy, ja wyznaje zasade ze im mniej mam tym mniej do sprzatania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
0:29 - wiem co czujesz, mam dokładnie tak samo :) czasem już mnie gardło boli od tego upominania zostaw, nie ruszaj, nie wolno :D jak do ściany bym mówiła

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×