nie wierzę ze starająca odpuszcza sobie i

i nagle zachodzą w ciąze. Mysle ze zawsze ale to zawsze nawet gdy juz jestesmy zrezygnowane - siedzi to w podswiadomosci, a nóż sie uda. nie ma czegos takiego - odpuscilam i zaszlam.

nie wierz

są, znam wiele takich kobiet. Niektore zaszły w ciąże np w trakcie procesu adopcyjnego. Spory procent niepłodności siedzi w głowie

ja tak miała. Zrezygnowałam całkowicie. Nawet zwolniłam sie z pracy i szukałam nowej juz na lajcie,ze nie muszę miec pracy dla świadczeń....

znajoma 2 lata starala si eo dziecko az wkoncu powiedziala sobie dosc, zaczeli zastanawiac sie nad adopcja, wyjechali na wakacje aby odpoczac od tego wszytskiegi i wrocili juz z zarodkiem w brzuszku :)

moja ciotka lata temu pogodziła się z bezpłodnością po czym zaszła mocno po 40-tce, a zaraz potem drugi raz. a już dawno zanim to się stało wszyscy- i oni sami- ich zaszufladkowali jako starsze[na owe czasy] bezdzietne małżeństwo..

nie każdy dostępuje łaski wiary. Na szczęście ja nie musze wierzyć - ja to wiem, bo tego dośiadczyłam ;)

ale czasami to nie jest żadna wiara tylko zbieg okoliczności, bo akurat warunki biochemiczne w organiźmie uległy zmianie bo akurat ktoś zmienił diete na wyjeździe do kraju w którym np. kuchnia jest zdrowsza albo nieświadomie zrobił coś co oczyściło organizm z jakiejś choroby lub grzyba candidy czy coś w tym stylu

ja odpuściłam tzn stwierdziliśmy że jak się uda to się uda,bezsensowne dla mnie zrobiło się czekanie od testu do testu,stres wtedy jest mniejsza a i szanse wyższe