Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gfdgf

Szukam mam dzieci w dziennych szkołach muzycznych

Polecane posty

Gość gfdgf

Są tu takie mamy? Jak czują się w takich szkołach wasze pociechy? Pytam bo powoduje mną niepokój. Uważam dzienną szkołę muzyczną za skrajnie trudną dla dziecka. Tymczasem mam dziecko które będzie musiało iść do szkoły wcześnie, do pierwszej klasy w wieku niespełna sześciu lat. Od razu trafi na wiele godzin nauki i wysokie wymagania dot. instrumentu. W związku z tym zastanawiam się czy nie odroczyć obowiązku szkolnego indywidualnie. Nie chciałabym jednak żeby dziecko czuło się inne (choćby rocznikowo), czy mniej zdolne. Jak zatem jest w waszych szkołach? Idą do nich już sześciolatki czy pięciolatki do zerówek? I jakie są wasze ogólne opinie o "swojej" szkole?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiesz to zależy czy dziecko chce iść czy ty. Mój syn na początku ryczał bo inne dzieciaki sie bawiły a on siedział cymbałkami (od nich zaczynali by ćwiczyć słuch i rytm). Córka teraz poszła od września i jest zachwycona. Pierwszy rok to raczej luzik zwłaszcza, że dzieci nie dosięgają do pedałów pianina i zbyt wiele na nim nie grają :P Córka gra na flecie to pierwszy tydzień wałkowali tylko do re mi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gfdgf
Mhmmm... Mam córkę, podejrzewam że będzie reagować jak twój syn. Sama zresztą pamiętam jak klęłam na naukę i stałam z nosem przy szybie bo inni się bawili. A byłam starsza i nie przyzwyczajona do przesiadywania na podwórku jak moja córka. No nic, są plusy i minusy a na coś trzeba się zdecydować. A twoja córka uczy się grać na flecie poprzecznym? Właśnie na ten instrument chciałam posłać dziecko. A syn jest w klasie jakiego instrumentu? Przy okazji dziękuję że się odezwałaś. Nie sądziłam że znajdzie się ktoś z doświadczeniem na ogólnotematycznym forum a innych miejsc w necie nie znalazłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Córka zaczęła z prostym ale zmieniła na poprzeczny. Syn był w klasie skrzypiec ale nauczycielka stwierdziła, że ma dlugie palce i wysłała go na altówkę :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gfdgf
Aha, dzięki! Sorry że cię absorbuję tematem. Ale odpowiedz mi jeszcze, proszę, czy to prawda że nauka gdy na flecie jest łatwiejsza, zajmuje mniej czasu na ćwiczenia i łatwiej osiągnąć dobry poziom i sprostać wymaganiom, niż w przypadku skrzypiec czy altówki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja chodzilam dk szkoly muzycznej cala podstaowke i opisze ci moje spostrzezenia. Baaardzo chcialam isc dl szkoly muzycznej i nauczyc sie grac, moi rodzice zgodzili sie i poslali mnie do dziennej szkoly-po latach wspominam milo, ale lekko nie bylo. Po poerwsze i chyba najgorsze przezycie - co pol roku egzaminy-przesluchania z glownego instrumentu. Siedzi komisja kilkuosovowa a dziecko kiluletnie ma wejsc i zagrac a jemu wystawiaja za to ocene. Stres przeogromny nawet dla ,,odpornego dzieciaka''.po drugie wieczny brak czasu na zabawe.zdarzalo sie ze w drugiej czy trzeciej klasie ze wzgledu na zajecia z instrumentu glowego czy proby choru wychodzilam ze szkoly ok.18. W domu wiadomo oboad, lekcje i podczas gdy inne dzieci mialyby labe - ja musialam siadac do pianina i cwiczyc. Ponadto od pierwszej klasy sa dodtakowe przedmioty, ksztalcenie sluchu, ktore wspominam jako koszmar-ze wzgledu na nauczycieli chyba. Plusem byla mala liczba osob w klasie, w ktoryms momemcie bylo nas 14 osob. Jednak i to nie do konca, bo wiekszosc dzieci byla z bogatych domow, tylko nieliczni byli w normalnych, ewentualnie troche biedniejszych. I podzial byl niestety, bo te ,,bogatsze" dzieci czuly sie lepsze i czesto to pokazywaly. Ogolnie podstawowke moze dlatego ze minelo juz kupe lat wspominam tak sobie, czlowiek stara sie pamietac tylko te lepsze momenty, ale wiem jedno - mam corke i chocby bardzo chciala tak jak ja isc do dziennej szkoly muzycznej nie pozwolilabym jej na to. Poszlaby do normalnej podstawowki i na popoludniowe zajecia w szkole muzycznej, ewentualnie do gimnazjum jesli nadal na tym etapie by chciala moglaby juz isc - u nas od gimmazjum tez przyjmuja dzieciaki ktore nie mialy wczesniej stycznosci z muzyka.nie zrobilabym mojemu dziecku tego co w jakims stopnii popsulo moje ogolnie szczesliwe dziecinstwo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc z 11 17
Aha i jeszcze odnosnie instrumentow. Ja zaczynalam od fortepianu i w trzeciej klasie przeszlam na flet poprzeczny - nie bylo mozliwosci od poczatku, dzieciaki graly tylko na pianinie, skrzypcach, kilka osob na wiolonczeli i na gitarze. Dopierl w trzeciej klasie mozna bylo zmienic instrument. I powiem ci ze wcale flet nie jest prostszy - wrecz przeciwnie dla mnie o wiele ciezszy w porownaniu do fortepianu - innego porowania nie mam bo tylko na tym gralam. Razem ze mna flet zaczynaly jeszcze trzy inne osoby i zostalam tylko ja bo dzieciaki mdlaly na lekcjach w wyniku ,,dotlenienia'' przez instrument dmuchany czy po prostu sobie nie radzily.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moj brat i ja tez uczeszczalismy do szky muzeycznej bo juz od malego mielismy uzdolnienia w tym kierunku. Na fortepianie gralam od pierwszej klasy i tak jak gosc wyzej najgorsze byly dla mnie egzaminy co semestr i ten stres przed komisja. Nie raz sie pomylilam z tego wszystkiego. W 3 klasie dodatkowo wybralam flet poprzeczny bo na skrzypce mialam za krotkie palce i wtedy odechcialo mi sie tej szkoly. Za duzo zajec, za duzo obowiazkow do tego oprocz zwyklych lekcji zadania domowe z instrumentu no i ten chor ktory prowadzila wstretna nauczycielka. Skonczylam podstawowke ale do sredniej nie poszlam a moj brat tak i teraz ma wlasny zespol muzyczny :) wiem ze wiele dzieci po roku po prostu rezygnowalo bo nie dawalo rady. Ja osobiscie wysle mojego synka jezeli bedzie chetny bo widac ze ma uzdolnienia w tym kierunku ale jezeli nie bedzie dawal rady to go przeniose do zwyklej szkoly.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja chodziłam 12 lat do szkoły muzycznej, z tym, że była do szkoła popołudniowa. Może się mylę, ale wydaje mi się, że taki system: rano szkoła zwykła, po południu szkoła muzyczna jest bardziej obciążający dla dziecka. Pamiętam, że nieraz kończyłam zajęcia bardzo późno (znienawidzony chór kończył się o 19.40). Nieraz trzeba było dobrze kombinować, żeby zgrać plany lekcji w szkole zwykłej i muzycznej, było mało czasu, żeby odrobić lekcje czy nawet dotrzeć z jednej szkoły do drugiej. Wydaje mi się, że szkoła muzyczna dzienna jest dużym ułatwieniem i dla dziecka i dla rodzica. Nie wiem jednak jak z poziomem nauki, szczególnie w wyższych klasach. Mnie na dobre wyszło chodzenie do dwóch szkół, bo poszłam do bardzo dobrego liceum, a później na studia nie związane z muzyką (nie chciałam iść do Akademii Muzycznej). Nie wiem czy w przypadku dziennej szkoły muzycznej, na pewnym etapie przedmioty ogólne nie są traktowane trochę po macoszemu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do goscia powyzej:-) wszystko zalezy ld szkoly.u nas byl bardzo wysoki poziom jesli chodzi o nauczanie przedmiotow oglonych-ci ktorzy po liceum nie zdecydowali sie na akdemie muzyczne podostawali sie do najlepszych uczelni w kraju. I nie wiem jak u was bylo, ale u mnie zdecydowanie wiekszym obciazeniem byla dzienna szkola muzyczna - nie bylo problemu co prawda ze zgraniem planow, ale ogrom dodatkowych przedmiotow sprawial ze rzadko kiedy wychodzilam ze szkoly wczesniej nic o 18-19. Bo a to instrument glowny, potem dodatkowy, akompaniament, chor. Nie liczac oczywiscie wplexionych w zwykly plan takich przedmiotow jak ksztalcenie skuchu, audycje muzyczne, historia muzyki, etc. Naprawde moim zdaniem to zbyt duze obciazenie dla dziecka. I moim zdaniem duzo lepiej wyslac dziecko do zwyklej podstawowki i na popoludniowe zajecia w szkole muzycznej.latwiej potem zrezygnowac gdyby jednak dziecku sie odwidzialo, a tak potem doszedlby jeszcze stres zwiazany ze zmiana szkoly podstawowej. Nigdy w zyciu nie zrobie mojemu dziecku tego na co ja sama poniekad sie zdecydowalam. Takze drogie mamy przeczytajcie powyzsze wspomniania i same wyciagnijcie wnioski czy warto!:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Na pewno wszystko zależy od szkoły. Co do obciążenia dziecka to tutaj obiektywnie mogłaby sie wypowiedzieć tylko osoba, która chodziła i do szkoły dziennej i do szkoły zwykłej+muz po południu. Trzeba jednak wziąć pod uwagę to, że program muzyczny w szkole dziennej i popołudniowej jest ten sam (też jest kształcenie słuchu, audycje, chóry itd). Dziecko chodząc do szkoły muzycznej dziennej jest zawożone rano, "odbębni" wszystkie zajęcia, zje w szkole obiad i po południu/wieczorem wraca do domu. W przypadku chodzenia do dwóch szkół moim zdaniem dziecko jest bardziej zagonione. Na pewno wydłuża się czas przebywania poza domem, bo dochodzą jeszcze dojazdy do szkoły muzycznej, czasem ciężko zgrać 2 plany lekcji, żeby to miało jakiś sens... W obrębie jednej szkoły też chyba łatwiej dogadać się z nauczycielem np. żeby przełożyć jakiś sprawdzian, bo dzień wcześniej zajęcia skończyło się wieczorem. W szkole zwykłej nikogo to nie interesuje. Ja chodziłam do 2 szkół, bo innego wyjścia nie miałam (szkoła dzienna była za daleko). Ale z perspektywy czasu wydaje mi się, że byłoby mi łatwiej (moim rodzicom na pewno też), gdyby zajęcia ogólne i muzyczne tworzyły ciągłość i odbywały się w jednym miejscu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To co napisales na poczatku ma sens, jedni beda twierdzic ze lepiej w dziennej inny ze w popludniowej. U nas panowal poglad ze dzieciaki z popludniowki maja lepiej. A skad ten poglad, a chocby i od nauczycieli przedmiotow muzycznych, ktorzy na kazdym kroku powtarzali ze w popoludniowce jest nizszy poziom i jak ktos sobie nie radzi to zeby sie przeniosl. Ale pewnie wszedzie tak nie jest. Moja siostra co prawda tylko rok chodzila tak jak ty, do zwyklej szkoly i potem do muzycznej i powiem ci ze jak patrzylam na jej program w tej drugiej to szli duuuzo wolniej, latwiej bylo o lepsze oceny, co szkola to inna historia pewnie. A i z ta wyrozumialoscia nauczycieli od przedmiotow ogolnych bym nie przesadzala. U nas tez nikogo nie obchodzilo ze ktos pozno konczy lekcj***** zdarzalo sie nawet ze z orkiestra mielismy wystep zamiejscowy i wracalismy o 22-23, nastepnego dnia oczywiscie do szkoly i z rana niezapowiedziana kartkowka, ktorej nijak bylo przelozyc mimo ze pol klasy padalo na twarz i na dobra sprawe nie mialo kiedy nawet lekcji odrobic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mamawrzesinka2014
Ja i maz chodzilismy do szkol popoludniowych, nigdy nie postrzegalismy tego jako obciazenia, bo bardzo chcielismy grac. Dla mnie w podstawowce byl luz, bo lekcje konczyly sie kolo 12-14, a do muzyka szlam dopiero na 16 i siedzialam z reguly do 19-20stej. Natomiast jak poszlam do liceum, bylam w takiej klasie, ze codziennie mialam lekcje od 8 do 15.15 i na zlamanie karku bieglam do domu, a potem do muzyka i tez wracalam kolo 20stej. U nas w miescie akurat w dziennych szkolach muzycznych byl nizszy poziom anizeli w popoludniowkach (mowie o zajeciach muzycznych), poziom nauczania ogolnoksztalcacego byl wrecz zenujaco niski. Wydaje mi sie, ze duzo zalezy od tego czy dziecko chce grac, czy jest to fanaberia rodzicow. Jesli dziecko samo sie garnie do grania, to mozna smialo posylac moim zdaniem. W ostatecznosci zawsze mozna zmienic szkole na zwykla.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Z tymi sprawdzianami to chodziło mi m.in też o to, że w szkołach są jakieś przepisy, które regulują to, że np. w ciągu dnia nie może być więcej niż 3 spr. W obrębie jednej placówki łatwiej to wyegzekwować. Ale wiadomo, liczy się też dobra wola nauczyciela, jak wszędzie :) U mnie w mieście była tylko jedna szkoła, więc porównań kto ma lepiej, a kto gorzej nie było. Zgodzę się jednak z tym, że często jak ktoś był bardzo wybitny i wiązał przyszłość z muzyką (a najczęściej jeszcze miał ambitnych rodziców z parciem na szkło), to po I stopniu przenosił się do innego miasta do liceum muzycznego ze względu na wyższy poziom. Tak czy owak, szkoła muzyczna na pewno zabiera mnóstwo czasu i wymaga trochę wyrzeczeń. Mimo tego, ja osobiście nie żałuję, że poświęciłam 12 lat na muzykę, chociaż obecnie robię w życiu zupełnie co innego. A oswojenie się ze stresem od małego bardzo mi się przydało w dorosłym życiu :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To zazdroszcze ci troche:-) bo ja uwarzam ze szkola muzyczna po trochu zrujnowala moje dziecinstwo, ale coz. Przypomnialo mi sie jedno. Mialam kolezanke ktora miala ,,szurnieta" mamuske. Dziewczynka za grosz sluchu nie miala, z ogolnych przedmiotow radzila sobie swietniw natomiast muzyczne kulaly od poczatku. Mamuska sie uparla i mimo rozmow z nauczycielami ze po co dziwcko ma sie meczyc zeby przepisac do zwyklej podstawowki ta z uporem mianiaka tweirdzila ze ma w domu drugiego mozarta. Tak sie konieta wczula w rolei chciala corce pomoc ze uczeszczala razem z nia na skrzypce- nawet kapcie do szkoly przynosila, oczywiscie dla siebie. Skutek byl taki ze biedna dziewczynka nie wytrzymala cisnienia i podczas semestralnego egzaminu w trzeciej klasie pomyliwszy sie w utworze poplakala sie, posikala i prawie histerii na koniec dostala. Szkoda mi jej jak nie wiem z perspektywy czasu, bo gdyby nie glupia mamusia nie musialaby przechodzic takiej traumy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Uwazam - nie uwarzam mialo byc:-) co ta prasa robi z mozgu:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mniej zdolne i leniwe nie posyłać na fortepian czy skrzypce. Lepiej flet gitara. Mniej się ćwiczy. Wiem coś o tym:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Oj, takich szurniętych mamusiek to w szkołach muzycznych (ale pewnie też w innych "artystycznych") jest sporo... Chyba najważniejsze, żeby dziecko samo chciało grać. Ze mną to było tak, że na początku bardzo chciałam grać, potem mi się już trochę nie chciało (przełom podstawówki i gimnazjum), ale mnie przekonali że trochę szkoda to wszystko rzucić. A w liceum to w ogóle nie miałam czasu na szkołę muzyczną, ale sama doszłam do wniosku, że tyle czasu poświeciłam, że warto skończyć coś, co się kiedyś zaczęło. Może gdyby mi kiepsko szło, decyzja o rezygnacji byłaby łatwa. No ale jak na złość, szło mi bardzo dobrze, mimo, że sobie to trochę olewałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
spam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A dlaczego uważasz, że szkoła zrujnowała Ci dzieciństwo?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja poznałam w szkole muz. fajnych ludzi, wyjeżdżaliśmy razem na wakacje (były organizowane przez szkołę, później sami już jeździliśmy). Pod tym względem w ogóle nie żałuję chodzenia do muzycznej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
przepraszam, że piszę tak w kawałkach, ale kafe wyrzuca mi posty jako spam :/ chciałam tylko jeszcze dodać, że jak człowiek ma tyle zajęć to nie ma czasu na głupoty i to też chyba jeden z plusów chodzenia do szkoły muzycznej :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gfdgf
Dziewczyny, bardzo dziękuję za odzew i wszystkie opinie. Temat zawieruszył mi się, dopiero do znalazłam i trudno mi będzie odnieść się do wszystkich uwag, choć każdą przeczytałam wnikliwie. Dałyście mi do myślenia. Dlaczego piszę... Wybór szkoły muzycznej na pewno nie jest rozwiązaniem pozbawionym wad. Mam tego świadomość. Sama kończyłam da stopnie, w systemie wieczorowym, i mogę potwierdzić co piszecie. Ale... w szkołach publicznych JEST coraz gorzej. Poziom spada, polityka wzmacnia te zjawisko. Chcę więc ominąć szkołę publiczną. Na prywatną mnie nie stać a i zdolności dziecka warto wykorzystać. Znam też moją córkę, wiem jakie ma cechy i jak mocno uwarunkowane, i wiem że potrzebuje dyscypliny bo sama z siebie nie będzie się ambitnie uczyć. Po prostu interesuje ją zupełnie co innego, wiem po kim to ma i wiem czym grozi. :D Czy będzie chciała ćwiczyć? Jestem absolutnie przekonana że żaden rodzic ani same dziecko tego NIE WIE, póki nie przyjdzie co do czego. A jednak jakąś decyzję trzeba podjąć. Szkołę sprawdziłam. Wiele się pozmieniało od czasu naszych doświadczeń. Obecnie ta dzienna o której myślę ma wysokie miejsce w rankingu szkół i wysoki poziom. Wydaje mi się więc że sporo tych i podobnych argumentów za muzyczną. Pisałyście m.in. o wadach szkół dziennych jeśli chodzi o środowisko. Cóż, ale akurat te osoby od których pochodzą opinie, nie wiedzą co to jest zwykła podstawówka na blokowisku np w dzielnicy robotniczej. Nie będę się rozpisywać ale bywa hardkorowo. :) Czy ktoś ma jeszcze opinie z perspektywy rodzica i to aktualnie? Dzięki raz jeszcze. Dzięki m.in. za te informacje o zasłabnięciach z powodu gry na flecie. Nie miałam pojęcia o takim zjawisku!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gfdgf
(Nie wiem o co chodzi z tą wadą Kafeterii że w niektóre dni odrzuca dłuższe posty jako spam, ale też się zetknęłam parokrotnie. Szlag może trafić!)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gfdgf
W górę!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dzień dobry. Czy może się wypowiedzieć na temat poziomu nauczania w szkołach muzycznych ktoś ze Śląska? Zastanawiam się nad szkołą w Bytomiu i w Katowicach na Dąbrówki. Podobno w Katowicach jest dosyć wysoki poziom, ale logistycznie bardziej mi pasuje Bytom. Proszę o opinie mamy, których dzieci uczą się w tych szkołach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gfdgf
Sprawdź kiedy macie dni otwarte i idź spytaj. Przecież w każdej szkole jest inaczej a i zmienia się to na przestrzeni lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dzień otwartych drzwi jest 21 marca, sądzę jednak że nauczyciele w szkole nie powiedzą mi że mają niski poziom nauczania z przedmiotów ścisłych :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
chyba żadna mama nie ma dziecka w szkole muzycznej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moja córka chodziła przez 6 lat do Szkoły Muzycznej I stopnia Missio Musica w Warszawie. Uczyła się gry na pianinie i gitarze. Bardzo dobrze wspomina ten okres pomimo wielu wyrzeczeń, które ją spotkały w trakcie nauki (wiele godzin regularnych ćwiczeń, mało czasu wolnego). W pewnym momencie zdecydowaliśmy jednak że nie będzie kontynuowała nauki na II stopniu, ponieważ miała coraz więcej nauki w liceum. Szkoła, którą wspomniałam trzyma wysoki poziom a jednocześnie panuje tam przyjazna atmosfera. Polecam jeśli ktoś chce aby dziecko nauczyło się grać i nie nabawiło przy okazji nerwicy. Ich strona: http://mm.edu.pl/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×