Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość moze przyszla mamusia

GRUDNIÓWKI 2014

Polecane posty

Gość laktatorek
No to dalej... co do okresu to już miałam chyba z 3 razy a teraz zniknął ;) ale w ciąży nie zamierzam być :D więc pewnie się coś zatrzymało, bo ja z zajściem w ciążę zawsze problem miałam, więc nawet nie biorę do siebie sytuacji jakby miało być inaczej ;) Jak byłam w ciąży z córką to lekarz proponował mi test peppa i nawet zapisał w karcie, że proponował, ale mi nawet nie przeszło przez chwilę, żeby coś robić. Gdyby wyniki wyszły złe to na żadne zabiegi bym się nie zdecydowała, bo to była moja wymarzona ciąża i nie straciłabym jej na własne życzenie. Z chorym dzieckiem jest ciężko, ale nie mieć go w ogóle to jeszcze gorzej, więc na Twoje pytanie viola odpowiadam nie, nie ,nie i jeszcze raz nie. Nie wierzę, że są kobiety, które są w stanie o tym zapomnieć. Są różne przypadki i wiele chorób, ale też czasem słyszałam, że dziecko spisywało się na starty a rodziło się tylko z małą wadą i np zespół downa to nie uważam za jakieś straszne kalectwo, co innego jak dziecko rodzi się nie ze wszystkimi organami itd... ale to już każda kobieta decyduje, bo każda ma inną siłę walki, inny charakter... Viola ja z chęcią ryby przygarnę ;) A na jakich był rybach? Mój kiedyś wybrał się na dorsze i to mięsko normalnie jak kurczak. We wrześniu chyba jeszcze raz pojedzie, bo choć rzygał, bo jakiś mały kuter dostali i bujało masakrycznie to i tak chce jechać. Co do tego naszego forum to też się bardzo cieszę, że jesteście :) Ja trafiłam całkiem przypadkiem... piekłam biszkopt i mi się nudziło :) zaczęłam pisać jako gość, ale moje posty są charakterystyczne, bo zawsze prawie długie i prawie ciągle coś o kp było, więc jakbyście teraz się cofnęły to pewnie byście wiedziały które to moje ;) Pisałam jako gość, bo jakoś nie miałam ochoty zostawać na dłużej, ale za fajne się okazałyście i od porodu jestem laktatorek i nigdy już jako gość nie pisałam. Zaczynałam jak było chyba kilkanaście stron i tak najbardziej to weronikę z polski zapamiętałam, bo wtedy wydaje mi się, że dużo pisała. Kiedyś muszę się cofnąć i z ciekawości poczytać, ale na razie nie ma na to czasu. Jakby na to nie patrzeć to forum to coś w rodzaju pamiętnika.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość laktatorek
Dzisiaj miałam sytuację kiedy przeżyłam szok. W sypialni mamy wielkie łóżko i nad ranem zostawiamy tego mojego ssaka w środku nas i mąż rano jechał na zakupy i nas tak zostawił. Nagle budzi mnie taki płacz jak kaszlanie (mój taki płacz ma jak np ktoś go bierze a chce do mnie, czyli to nie ryk tylko taka oznaka niezadowolenia) otwieram oczy a go nie ma a znad łóżka wystaje czuprynka, patrzę a ten siedzi na panelach. Na szczęście mamy niskie łóżko, ale po sposobie w jaki siedział to na bank zjechał dupką w dół i usiadł, bo jakby się sturlał to na pewno by mocno płakał.... jak nic go nie dopilnowałam i nie ma się czym chwalić, ale pierwszą ucieczkę ma za sobą. Szkoda, że kamery w sypialce nie ma, bo jestem ciekawa jak to zrobił, bo on leży zwykle wtulony we mnie, na mojej połowie łóżka, więc pewnie sposobem raczkująco turlająco pełzającym się przemieścił a też jestem ciekawa swojej miny, kiedy nie zobaczyłam go obok siebie. Dzisiaj też za mocno szaleje, bo siedział mi na kolanach i go nie trzymałam, bo chyba jadłam a on złapał się oparcia łóżka i sam wstał a jaki był zadowolony. Teraz widzę, że co chwilę kombinuje aby wstawać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość laktatorek
Kasia i jak już na wakacjach? mikołajowa a jak Twój "mąż"? historyjki na mailu świetne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kaska_81
Kochana, my dopiero wczoraj zajechalismy, jestesmy pod Olsztynem. Mamy dom wynajety, 110m, wyjezdzamy 22 i do mojej babci pod Torun i 24 musimy byc na miejscu bo brat na wesele idzie i malutkiego moim zostawia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość exmikołajowa
hej hej:) luby się jakoś wylizał ale pobił samego siebie w spaniu....spał od piątku wieczorem do niedzieli rano z przerwami na wiadomo co...w zasadzie od popołudnia w sobotę to już tylko spał....za to w niedziele rano jak tylko wstał to zarządził śniadanie...kiełbasę z wody...i jak na wariatkę spojrzał, że mu śmiałam owsiankę proponować...oczywiście potem mu było trochę ciężko na żołądku ale kupiłam mu smectę i dzisiaj już jest spoko.. mnie z Sebą odpukać chyba ominęła ta "przyjemność"... Laktatorku na "pocieszenie" u nas też pierwsza gleba z łóżka zaliczona....tak jak u Ciebie, nie jest ono na szczęście zbyt wysokie ale i tak jestem o to wściekła...u nas młody się zrypał w biały dzień, w niedzielę..siedział na środku łóżka i się bawił...ja stałam w kuchni i spoglądałam na niego a luby był w tym samym pokoju...i tak go we dwoje pilnowaliśmy, że nagle bum...żeby było "lepiej" zdążyłam powiedzieć "widzę Cię, więc nie kombinuj" odwróciłam się do zlewu dosłownie na sekundę i sru..zleciał;( nic mu się nie stało nawet siniaka nie ma ale serce mi stanęło...chwila ciszy i zaraz płacz..podbiegłam wzięłam na ręce a ten banan i się cieszy....zrobiłam wstępne oględziny i całe szczęście, że nic mu nie jest...teraz nawet na sekundę go nie zostawiam..albo jak już muszę to sadzam na podłodze..tam ma trochę bliżej jakby chciał walnąć...bo tak jak moje dziecko nie chciało i nie lubiło się turlać tudzież leżeć na brzuchu tak teraz nadrabia z nawiązką i robi to błyskawicznie...ostatnio notorycznie jak zaczyna lament w łóżeczku, to jak przychodzę po niego, spotykam go na brzuchu leżącego i tylko głowa w górze... gdzie wcześniej to była jeszcze większa krzywda...no nic... też nie jestem z siebie, a raczej z nas dumna.. bo we dwoje daliśmy ciała...jedno szczęście, że nic się nie stało i mam nauczkę na przyszłość... chwilę później posadziłam go na kocyku w kuchni i kończyłam obiad...no dosłownie moment a ten mi już w miskach na półce przebierał...trochę się podturlał, trochę podczołgał..trochę nie wiadomo co.. i dotarł na swój sposób do swojej nowej perkusji... a dzisiaj sobie chyba karę wymyśliłam sama...kupiłam ostatnio w promocji papryki, bo uwielbiam takie jakby marynowane...przez połowę ciąży je jadłam, bo tak mi zasmakowały, że nie mogłam przestać....no ale...trzeba je najpierw zapiec w piekarniku a potem wrzucić do wora w celu obrania ze skórki...następnie tą skórkę właśnie obrać... z takiej upieczonej, obślizgłej, mokrej papryki.. a do tego wszędzie te pestki przyklejające się do palców i do tej papryki rzecz jasna.. potem się je w jakiejś miseczce układa cząstkami przekładając czosnkiem,solą, bazylią i oliwą.. rety ale klęłam pod nosem jak to robiłam...jutro pewnie już mi przejdzie ale dzisiaj cały czas kręcę nosem - co mnie napadło żeby tak się babrać...a no i oczywiście co chwila do tego bieganie żeby umyć ręce i dziecku cyca zapodać, bo przecież nie będzie to to spało normalnie...no ale koniec końców i tak polecam takie papryczki dla odważnych i cierpliwych, bo pachną niesamowicie a jeszcze lepiej smakują jak już przejdą tą... marynatą???;) w ten weekend jest ta cała rocznica teściów...zorganizowałam se to po swojemu i luby podjedzie w piątek ze znajomymi rodziców i se tam popiją, a ja z siostrą lubego dojedziemy autem w sobotę na dzień...na szczęście siostra lubego też nie pije i prawie mnie po rękach całowała za ten plan, bo też jej te nocowanki nie przypadły do gustu...także zadowoliłam chyba wszystkich...no pewnie oprócz młodej, bo ona pewnie już miała wizję, że będzie jako ulubiona ciocia Seby, całą noc siedziała i patrzyła jak śpi... czuwając, żeby być pierwsza jak się obudzi...;D tak coś czuję, że po całej tej sobocie z nimi spędzonej będę się tu musiała piśmiennie wyżyć...także szykujcie się na moje biadolenie:) żeby nie było, że nie ostrzegałam;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Monia___
Cześć dziewczyny, ciężki weekend za mną... w sobote poszliśmy do ciotki na grilla troche luby z wujkiem popil poszlismy potem na bilarda w którego uwielbiam grać i nadszedł czas żeby do domu wrócić. Stwierdziliśmy że Ostajemy w domu już nigdzie nie idziemy. No ale znajomi zadzwonili nas namowili no to Amelia mleko do spania babcia została a my w długą zanim babcia się rozmyśli ;) no i było na prawdę fajnie, w końcu się wybawilam, trochę napilam, wytanczylam aż kolki dostawalam (3 lata nie bylam w zadnym klubie na imprezie a tanczenie na weselu to nie to samo:P) no i koniec końców po 5 byliśmy w domu... gdzieś po drodze mieliśmy niezbyt ciekawą sytuację, 2 Ukraińców wyskoczyło na nas z nożem ale na szczescie wszystko skończyło się dobrze ale juz prawie plakalam ze strachu... Amelia miala dzisiaj debiut z waflem ryżowym i u nas hit Viola, gdyby nie Ty nie wpadlabym na to nawet :P potem może cos skrobne bo już zapomniałam połowy co chciałam napisać. A wiem, bardzo Wam współczuję tego strachu w ciąży ja może akurat w ciąży byłam spokojna, tylko tydzien przed porodem podejrzewali zbyt szybkie tętno płodu ale okazalo się ok no ale po porodzie to co przeżyłam nikomu nie życzę... rodzisz dziecko i nie możesz go nawet zobaczyć przytulic zabierają Ci je i mówią że ma problemy z oddychaniem i "miejmy nadzieje ze z tego wyjdzie"... koszmar. Przytulić dziecko 2 dni po porodzie dla mnie tragedia... i najgorsze ze dopiero po 5 dniach dowiedzialam sie mniej wiecej co sie stało... kazdego dnia kilka razy chodzic do dziecka przez caly oddzial ledwo sie ruszając, będąc z nią tylko chwile czasem tylko patrzac przez szybę... moja ciocia w ciąży była wszystko było idealnie w 6 miesiącu wody odeszły musiała urodzić... wszystko wskazywało że bedzie ok i co? Dziecko nagle zmarło... miesiąc starsze od mojej Amelii...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Laski a mojemu dziecku zębole górne idą. Na bank wyłania się chyba dwójka czy nawet trójka i chyba na tym nie koniec. Za bardzo ten mój Misiek do paszczy nie da se zaglądać. Wczoraj zasnął o 23.30. Kongo:-D a to co wczoraj wyczyniał to przechodzi ludzkie pojęcie. Wsadziłam go do jego więzienia(łóżeczka)i poszłam siusiu. Sorry za detale. No i ryk słyszę taki wymuszony pt weź mnie z tąd. Ale nagle cisza...i cisza. Wychodzę z toalety a partyzant stoi i patrzy się na mnie i się szarmancko uśmiecha. Dziewczyny! Uwziął się wczoraj i non stop wstawał. Tylko znalazł wczoraj pion przy sobie, łapał się i wstawał. Tak już sobie to wyćwiczył, że szok. Ja to nie wiem czy on sobie tak może stać. Chciałam Wam nagrać jak to sprytnie robi ale jak wstaje to ja go asekuruję żeby np w szczebelki od łóżeczka gwoździa głową nie wbił lub żeby się raptownie nie uwalił. I nawet wieczorem 23 a ten stoi mi. Uciekam bo już mnie za włosy ciągnie v:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dopiero teraz na maila zajrzalam piękne nasze dzieci są :) laktatorku sukienka wspaniała, Viola ja tych wafli nie widzialam ja tylko te duze takie przezroczysto zielone opakowanie i one w skladzie maja tylko ryż brązowy i Amelia je uwielbia :) widze zeMarcel też ma takie pulchne stópki jak Amelia, Viola z obuwiem jest problem? Bo ostatnio Amelii mierzylam takie jakby sandalki z zakrytymi palcami no i ta pyta nie chciała wejść bo za gruba :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a co tu tak cicho???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość exmikolajowa
Raz dwa trzy, próba mikrofonu:-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość laktatorek
O to widzę, że kafe chyba działa :) Marcel świetnie stoi - identyko jak mój. Córka na początku samodzielnego stawania w łóżeczku jak się puściła to leciała na prostych nogach do tyłu i musiałam mocno ją pilnować a ten łapie się szczebelek, podnosi i tak sobie stoi i stoi aż się znudzi i to mały cwaniak, bo normalnie zgina sobie nóżki i siada na dupce albo jak za bardzo zaczyna kombinować to nogę włoży między szczebelki i tak stoi na jednej a druga w powietrzu i zaczyna swoje piski "mama ratuj". Z tym stawaniem wolałabym, aby trochę poczekał, ale jak sam się podnosi to widocznie nóżki ma gotowe. Tak jak wrzuciłam na fotkach pierwszy aqua park mamy zaliczony i pewnie jeszcze niedługo się znowu wybierzemy. Mikołajowa Seba świetnie tą girkę na huśtawkę zarzucił ;) Lecę korzystać ze słońca :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Viola11122014
Ooo...działczy:-D do ? zobaczenia? usłyszenia?...poczytania później...teraz trzeba się dalej lansować w słońcu:-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość exmikołajowa
No w końcu bo już się chciałam poważnie zdenerwować;) No Seba na tej huśtawce takie akrobacje robi, że aż trudno uwierzyć, że takie toto pulchniutkie a takie gibkie;) co do spaceru to akurat maltretował gryzaka stąd ta mina jego "wesoła";) a ja jak robiłam zdjęcie, to guffno widziałam,za przeproszeniem, bo mi słońce świeciło w ekran telefonu..więc ma taką oto piękną fotkę z nad morza:P u nas bez zmian..nocki są wręcz dramatyczne...ostatnio było apogeum i młody caluśką noc tak wariował, żeśmy sobie prawie wcale nie pospali..nawet suszarka nie pomogła..nawet teraz...napisałam tylko tyle a już dwa razy musiałam do niego wstawać w między czasie...;/ luby pojechał na tą rocznicę..my z jego starszą siostrą dołączamy jutro...już mi słabo i niedobrze na samą myśl..w kółko sobie powtarzam jak mantrę "bądź asertywna" i mam nadzieje, że se to wbiję do tego swojego pustego łba i nie dam sobą pomiatać;) jak tu więcej nie napisze znaczy kogoś ukatrupiłam i we w pierdlu siedzę;) naprodukowałam się tu jak dzika jak była ta tajemnicza przerwa techniczna i jedyne co pamiętam, że pisałam Laktatorku abyś się do tej swojej opornej płodności aż tak nie przyzwyczajała..bo moja osobista ciocia 20 lat nie mogła w ciążę zajść, aż tu nagle w wieku 40 lat bum i ciąża..podejrzewam, ze już się wtedy nawet nie starali...ale nic to...bo ledwie po roku znowu ciąża, bez żadnych kombinacji, tak jej się nagle odblokowało..:P...także wiesz...nigdy nie mów nigdy;) kupiłam młodemu te chrupasy Viola i uwielbia je...no rewelacja u nas...za to raz mu dałam biszkopta z ciekawości to wzgardził...polizał, pomemłał chwilę i rączkami zmasakrował na miazgę ale jeść nie miał zamiaru...no i dobrze w sumie..ale zadziwia mnie to moje dziecko...to samo ze smoczkiem..nie mogę się napatrzeć jak (prawie wszystkie) dzieci to w paszczy trzymają, bo ja tego nie znam...przyznaję z czystym sumieniem, że oczywiście próbowałam licząc na więcej snu..ale za każdym razem smok szybował jak petarda wystrzelony...a teraz to czasem mu go daję do zabawy..to se go gryzie, obraca..wszystko z nim robi... tylko nie zgodnie z przeznaczeniem;) ok idę coś ogarniać, żeby nie myśleć o naszej jutrzejszej super wycieczce...na bank mi się tu jutro uleje jak wrócę, bo przez cały dzień mnie zdążą ukur*wić do czerwoności..już ja ich znam:P:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kaska_81
My dzis wycieczka do Szczytna, bo weekend dni miasta. Pelno wszystkiego. Wczoraj za to przed 22 przymusowy wyjazd do Olsztyna na Sor, Hanie w poludnie cos dziabnelo w srodstopie i wieczorem zaczelo mocno puchnac i siniec. Ogolnie obsluga beznadzieja, do tego te remonty...szkoda slow. Wrocilismy 23.30, a Hania 6.00 pobudka. Ogolnie spanie lasek na tych wakacjach to...szkoda slow. Marta np spi od 22-6.30. A dzis w nocy Kamilek mocno tez plakal. Dzis znowu noga Hani puchla, w Szczytnie pojechali do szpitala, a tam...nie maja ambulatorium, nie przyjmuja nikogo!!! Wyslali ich do przychodni, a tam obsluga extra. Wszyscy uprzejmi, biegali wokol nich, to samo w aptece.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość Agnieszka
Hej hej:) moje dziecko mnie dziś kompletnie rozbroiło. Cały dzień siedziała z babcią bo my z mężem w malinach. Wieczorem się wybawiłyśmy i ją próbuję uśpić. A ona co usnęła to za minutę płacz. No kompletnie nie wiadomo o co chodzi, najedzona to myślę może pampr a ja nie zauważyłam to kładę to dziecię moje na przewijak i sprawdzam bo może nos mnie zawodzi. Pampr suchy, zdążyłam zapiąć ledwo a ta myk na boczek, przytuliła się do przewijaka i śpi. No zamurowało mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama Mika
Hej dziewczyny:) Pisałam wcześniej ale i mój post też gdzieś wcięło i szybuje pewnie w przestrzeni internetów :D Już dokładnie nie pamiętam co tam pisałam nawet:) U nas trochę zmian. Mój mąż zaczął jeździć ciężarówką, więc jest z nami tylko na weekendy. Powiedział, że nie chce byc dalej mechanikiem, że to ciężka praca za marne pieniądze. Próbowałam go przekonać prośbą, groźbą i babskimi urokami, ale się uparł i ostatecznie musiałam się poddać. Na ten pierwszy tydzień co pojechał byłam u rodziców, bo jakoś nie chce za bardzo siedzieć sama w domu męża dziadków, a poza tym moja teściowa jest niebezpiecznie blisko, a ostatnio miałam z nią małą sprzeczkę, znaczy ja jej zwróciłam uwagę a ona się oburzyła. No i nie wiem co temu nieobliczalnemu człekowi może się uwidzić, więc na razie wolę jej unikać. No i byłam u rodziców, ale jakoś nie mogę się z mamą swoją dogadać za bardzo. Różnica charakterów, albo wręcz odwrotnie:/ Zaraz pomyślicie, że w ogóle ze mnie jakaś konfliktowa dziewczyna, ale mogę was zapewnić, że nie ma osoby która dogaduje się z moją teściową ze względu na alkoholizm i "cotonieja" i "jamamzawszeracje", a jeżeli chodzi o moją mamę to ona jest na prawdę dobrą kobietą, ale trochę ciężki ma charakter. A teraz jeszcze moja siostra wyjechała za granice na ponad miesiąc i swoją 3 letnią córkę zostawiła mojej mamie. I ona ma teraz zajęcie, bo biega za ta małą z obiadkami, kanapkami, zabawkami i w ogóle. A ta mała to wredna już jest, bo rozpieszczona przez wszystkich i jak czasami jej zwróciłam uwagę to ta płacz, a moja mama jak zwykle "nie słuchaj jej, to nie prawda", jej czyli mnie. Tak więc wyszło na koniec, że jestem zazdrosna, że mama nie ma czasu się zajmować Michałem. Więc na ten tydzień dystans między nami jest wskazany, więc muszę zostać tutaj. Nie wiem jak sobie poradzę bez męża u niego w domu, chyba będę non stop płakać. Co do Michała to strasznie dzisiaj marudzi przez te upały, z domu nie wychodzimy na razie dopiero koło 18 jak coś. Na razie u nas 34 stopnie nadal a dychać nie ma czym. Mamy jednego górnego ząbka, a na dole powoli prześwitują jedynki, ale jak ugryzie palec to czuć dość boleśnie :) postaram się też wysłać jakieś foty na maila jak coś wybiorę fajnego :) Mikołajkowa do boju! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama Mika
Monia zazdroszczę tego wypadu ze znajomymi. Zdrowo dla związku jest gdzieś się wybrać tylko we dwoje. A jeszcze jak się ma zaufaną osobę żeby została z dzieckiem to tym bardziej można się dobrze bawić. U nas w niedziele tydzień temu byli znajomi, z którymi się zaprzyjaźniliśmy na porodówce w szpitalu. W sumie w jednym czasie rodziłyśmy, mój Michał jest o 15 minut starszy. I od tamtej pory utrzymujemy kontakt z czego się bardzo ciesze. Ta moja koleżanka, też Monika, urodziła w 33 tyg. Dziecko ponad tydzień leżało w inkubatorze, ważyło 2300g. Teraz jest pół kg większy od mojego Michała, też karmiony piersią. Laktatorku i jak Twoja siostra? Moja karmi, ale od czasu do czasu daje też butelkę. Jej teściowa jest pokroju mojej mamy i też jej mówi :"dziecko głodne, trzeba dać butelkę". No bo po mm szybko usypia i nie marudzi. A ja mówię, że gdyby dziecko było głodne to by wyło w niebo-głosy , a nie marudziło. Ale ogólnie taka kruszynka! Mój Michał w chwili urodzenia miał ponad kg więcej, więc jak dla mnie szok takie małe maleństwo :) Na razie jej bardzo ładnie śpi w dzień, po trzy razy ok 3h, tylko w nocy rajcuje jak to mówi:) Kasia niestety takie są uroki wakacji z dziećmi. Człowiek zamiast wypocząć to się gorzej zmęczy. Ale nic się nie poradzi. Mam nadzieję, że już jest z Hanią lepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Widzę, że jest jedna wszak prawidłowa zależność...jak na dworze upały na kafe cienko...a jak tylko pogoda nie dopisuje to wszystkie jak te ptaszory do karmnika na kafe się zlatujemy:-D no i prawidłowo, jak napisałam...od rana do wieczora z dziećmi na dworze, a potem to i po całym dniu padamy na pyszczek, że już gryzdolić się nie chce...ale nadejdą długie, ciemne wieczory(bryyyy) i będzie przepychanka...a to, które dziecię już chodzi, a to które już nie na cycu...oj będzie się działo:-D my dziś rodzinnie Bałtyk oblegaliśmy a jutro na cały dzień do lasu do kumpeli na grillowanko:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kaska_81
Mamo Mika...dziekuje, wydaje sie, ze z nozka nieco lepiej. Choc juz trudno samemu ocenic. Pol dnia dalismy jej bajki, zeby oszczedzala ta nozke i nie robila nic, bo jak tak lezy to opuchlizna maleje. No i co chwila moczenia w wodzie z octem i smarowanie roznymi specyfikami od lekarzy. Niestety czerwone jest prawie cala stopa i podeszlo nad kostke ale chyba ten lzejszy dzien troche pomogl. Najprawdopodobniej robal ugryzl ja w tetnice i opuchlizna i 5dni moze sie utrzymac:/ Widze, ze u Was niezle upaly, u nas tez w miare ale wicher taki, ze szalu nie ma. Do tego burze i lalo ze 3razy. Najlepsze ze tu pelno bocianow, dzis lataly nad nasza dzialka, na wysokosci ok 2-2,5m. Szok, jakie to duze!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość laktatorek
Mika moja siostra się zawzięła i od jakiegoś tygodnia nic dodatkowo nie podała. To co ściągnie nawet nie chce dawać z butelki tylko zamraża, bo ma w planie dłuższe karmienie, więc finał taki, że średnio co drugi dzień siedzą prawie cały dzień na cycu a w nocy jest znośnie. Miała już kilka takich dni co mała się najadła i na jakieś trzy godziny zasnęła, więc jakoś tak niby z górki już jest, ale zależy od dnia. Dziewczyny tak na serio to jestem dumna z siostry, bo to co ja przechodziłam to widzę, że przy niej małe pikuś a przetrwała już miesiąc. Jak w piątek byliśmy wybierać jej sukienkę na wesele to mi powiedziała, że nigdy by się nie spodziewała, że to tak trudne. Ona myślała, że cyc to wygoda, ale tak na serio wygoda jest jak wszystko się unormuje i jak to ona stwierdziła to tylko dla wytrwałych. Zaczęliśmy się śmiać, bo ona przyznała się, że chyba już bzikuje, bo motywuje ją to, że wyciąga na stolik butelkę z mm (kupiła takie jednorazówki już przygotowane takie jak w szpitalu podają) i gada do tego mm, że go nie poda i udowodni, ze da radę. A teściowa też ją trochę wkurza, choć rozmawiałam z nią, że jakiekolwiek uwagi niech zachowa dla siebie, bo tak jej nie pomoże. A siostra do porodu gotowała obiady też w tygodniu dla teściów i teraz muszą sobie sami gotować i siostra podejrzewa, że to o to chodzi i nie może przeżyć, że siostra nic nie robi tylko karmi. Niby tym się nie przejmuje, ale zawsze na pewno to nie pomaga. Mąż za to jej powiedział, że ma jeść i karmić a on wszystko ogarnie, więc to już bardzo dużo, ze ma wsparcie od męża. On nigdy nie gotował a teraz zaczął i może sobie na to pozwolić, bo pracuje w szkole, więc teraz ma wolne. Jak tylko ma złe dni to do mnie dzwoni... no tak w praktyce to codziennie rozmawiamy i ja w kółko jej mówię to samo a ona dzwoni, żeby tylko to usłyszeć i cieszymy się z każdej dobrej sytuacji, która ją spotkała. Na topie jest brak bólu brodawek i to że były sytuacje, że mała przespała kilka godzin w dzień, więc zawsze muszę powołać się na jakiś mały sukces. Nawet jak tak gadamy a małej się uleje to się śmiejemy, że ulało się pewnie dlatego, że mleko jej nie leci albo, że zrobiła kupę z powietrza a nóżki ma coraz grubsze, bo się nie najada. Więc niby ok, ale jeszcze ciężko, choć widzę, że siostra coraz bardziej jest zdeterminowana i nabiera większej wiary i pewnie szkoda jej tego, że tak długo walczyła, żeby teraz się poddać ;) mówię jej, że niech pomyśli, że może jest dzień przed naprawieniem całej sytuacji a dzień przed poda mm i wszystko zepsuje... często tak jest, że człowiek rezygnuje tuż przed sukcesem. Tak na serio to każde podanie mm opóźnia polepszenie sytuacji. Myślę, że na jakiś czas zniknę, bo za tydzień bawimy się u siostry na weselu, więc przygotowania czas zacząć. Podjęłam się nagrać młodym taki filmik z podziękowaniem dla rodziców i kręcimy różne scenki... mam pietra czy wszystko dobrze wyjdzie, bo oczywiście mam to też zmontować w programie, który widzę pierwszy raz, ale kiedyś sporo robiłam pokazów zdjęć, więc nie widzą lepszej osoby... muszę się wykazać, bo filmik będą oglądali goście na weselu. Papa ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość exmikołajowa
no hej:) Viola Twoja teoria się chyba nie sprawdziła, bo pogoda zeszła na psy a tu cisza jak makiem zasiał;) ja wróciłam z tego wyjazdu nie tak uk*urwiona jak się spodziewałam..ale to dlatego, że po pierwsze postanowiłam się jednak nie nastawiać...wstałam z rana, puściłam jakąś energiczną muzę, spakowałam nas w ruchu tanecznym i wytłumaczyłam sama sobie, że jadę sobie na działkę i nikt mi kuźwa humoru nie zepsuje;) nie dam się sprowokować i już!!! a po drugie dlatego, że było więcej ludzi, więc nie mieli okazji się aż tak mnie czepiać..przy czym odkryłam, że oni tak do wszystkich...mają takie teksty buraczane, ze momentami na miejscu tych gości zebrałabym dupsko w troki i podziękowała za taką gościnę...generalnie połączenie chamskiej bezpośredniości i bezpodstawnym czepialstwem...w większości czepiają się słów, wg nich źle użytych....przykładu z tej imprezy nie pamiętam, bo było ich mnogo..ale zapamiętałam mój pierwszy raz;) też pojechałam z lubym na działkę aby dopiero poznać jego rodziców...troszkę wystraszona i stremowana, chciałam wiadomo wywrzeć jak najlepsze wrażenie..i opowiadając coś, użyłam sformułowania, że "strasznie lubię"...no i dostało mi się dłuuuugie kazanie (wręcz reprymenda) z niejaką pretensją w głosie, że tak się nie mówi..bo "strasznie" ma wydźwięk negatywny a "lubię" pozytywny...i można powiedzieć , że się coś bardzo lubi ale nie że strasznie i ble ble ble..dobrą chwilę to biadolenie trwało...no poczułam się masakrycznie niekomfortowo i miałam ochotę uciekać..ale miłość nie wybiera...no więc oni tak zawsze...ostatnio mi się dostało, bo powiedziałam w żartach "pechowa trzynastka" i zaraz padł monolog, że po co tak mówię, czy miałam kiedyś pecha jakiegoś trzynastego i td itp...nosz kuźwa lepiej się nie odzywać... przerażająco-pocieszający jest fakt, że nie tylko do mnie tak mają...ale nie dziwi mnie, że nie mają za wielu znajomych...a i Ci co są..raczej ich unikają... ;) no ale...oczywiście młoda musiała dać kilka popisów...pierwszy był na samym przyjeździe...młody spał w samochodzie...obudziłam go wyciągając z fotelika i za bardzo nie kleił jeszcze o co kaman a ta już łapska wyciąga i do mnie "daj mi go"...a ja do niej mówię na spokojnie, że niech poczeka chwilę, niech się dziecko dobudzi, bo będzie płakał...to na wielkiej obrazie poszedł jakiś komentarz który puściłam w eter, że u niej na pewno nie będzie płakał...zlałam ja cienkim sikiem i dziecka nie oddałam... chwilę później jak się dobudził to się jedna z cioć odezwała, że Sebę do wózka i niech młoda z nim idzie na wieś...no i tu już znowu było na fochu wykrzyczane!!! przez nią, że NIE MA!!! (już zdążyła bagażnik obczaić widocznie)..... tu przyznam, że przebiegle i z premedytacją tego wózka nie zabrałam, bo wiedziałam, że tak będzie..a wku*rwia mnie do granic możliwości fakt, że oni mają taką właśnie tendencję do dysponowania sobie moim dzieckiem...nikt mnie nie zapyta czy ona może, czy mam jakieś inne plany z nim związane, mnie tam rozumiecie nie ma!! a to dziecko nie ma matki...oni se zarządzili, że ona młodego zabiera na spacer i już...no ale nie poszła biedna bo nie miała wózka;D Potem było tylko "śmieszniej", bo w końcu się do niego dopadła i do stołu zostało jedzenie podane...więc ta sama mądra ciocia co ich na spacer wysyłała zjadła pierwsza, podeszła do młodej i mówi, żeby jej dała Sebę i też poszła zjeść...to prawie jej nie zabiła, bo ta kilka razy nalegała, że ona nie jest głodna i nie będzie jadła...z taką wściekłością, ze aż piszczała i kurczowo Sebastiana trzymała na rękach...no ale jak ja już zjadłam i tonem nie znoszącym sprzeciwu powiedziałam, że ma mi dziecko oddać, to poszła jednak do koryta..a potem obrażona do domu:D później zaś odwaliła focha na lubego, sama nie wiem nawet o co..ale tez już sobie nagrabiła grubo... a później znowu się dorwała do dziecka...przechodziła koło mnie z nim na rękach...ja go zagadałam a ten się pełną gębą roześmiał do mnie i teściowa mówi " no jednak nie ma jak mama.." a ta znowu ku*rwica w oczach i zaczęła się rzucać, że u Cioci też mu jet dobrze itd... co ja po raz kolejny puściłam w eter i przemilczałam jakby te słowa nigdy nie padły...taki mój nowy sposób na nią...pełna olewka i robię swoje...:) i w zasadzie uznałabym ten dzień za w miarę udany, gdyby nie tzw wisienka na torcie...a wisienka na torcie nastąpiła chwilę przed wyjazdem...ona zobaczyła z daleka, że coś jem z młodym na kolanach więc oczywiście przybiegła jak torpeda, że ona go potrzyma żebym zjadła w spokoju (jej nowa wymówka)...a ja, że w sumie już zjadłam, a i tak się zbieramy do domu..a ta do mnie, trybem rozkazującym!! że mam se pozbierać jego zabawki i rzeczy a ona mi go odda przed wyjazdem...spojrzałam jak na debila...ale pomyślałam sobie..są tutaj te wszystkie ciotunie i wujki..nie wiedzą jaka jest sytuacja...jak teraz ją opier*dolę to pomyślą, że jestem jakąś histeryczką... ale zaraz po powrocie w domu zakomunikowałam lubemu, że mnie to już nie interesuje, mogą się całą rodziną na mnie poobrażać ale gówniarę wyhamuję, bo chyba jej się coś pomyliło, ze ona mi będzie mówiła kiedy i czy ja mam coś zbierać a przede wszystkim kiedy mi odda moje dziecko...gdyby powiedziała to jeszcze normalnie...np. "to weź się teraz spakuj na spokojnie, a ja Ci go potrzymam..." lub coś w tym stylu...nie!! to był nakaz, rozkaz, przykaz....no ale odpuściłam, bo i tak mieliśmy już jechać do domu, a jak pisałam nie chciałam kręcić afery przy wszystkich.. ktoś tą Pannę musi chyba w końcu do pionu postawić, bo ja sobie nie pozwolę na takie rozwydrzone teksty i fochy gówniarskie..."na szczęście" lubego też ostro poddenerwowała chyba, bo nawet mi kibicuje teraz wręcz i mówi, że mam się nie wahać, bo faktycznie przesadza... a no i oczywiście chodziła jak zwykle krok w krok za każdym kto tylko Sebę wziął na ręce i mocno dbała żeby tylko na nią dziecko patrzyło...do tego leciały komentarze typu "u tej cioci i tak najlepiej nie??" mając na myśli oczywiście siebie...co tylko potwierdza moją teorię, że ta dziewczyna ma jakąś niezdrową obsesję na punkcie mojego dziecka i muszę ja trzymać z daleka.... oprócz tego musiałam w kółko pilnować, żeby nie dokarmiali mi dziecka czym popadnie, bo wszystkie ciocie mu chciały dać coś spróbować...a zawody wygrała moja teściowa, która powiedziała, że może mi przynieść lizaka dla młodego ale będę musiała go mu trzymać... MASAKRA...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosia grudniowa mamusia
Hej laseczki weszłam na pocztę usunęłam spam :D i nadrabiam jeszcze 3 strony do przeczytania mam i troszkę zdjęć do obejrzenia :D Po pierwsze Adaś cudne ma te zdjęcia Alvaro,w ogóle Laktatorku my też dla synka planowaliśmy sobie imię Adam i widzę,że tu powodzenie ma :) Mikołajkowa no kochanica nie za ładna taki mały golumek :) ale dzieciaczki potrafią bardzo wypięknieć więc :)a zdjęcie obrączek Monia super i Twoje obrączki Mikołajkowa to totalnie nie mój styl,ja jak już kiedyś coś może :D to chciałabym takie zwykłe grube najprostsze :D a zaręczynowy z dużym kamykiem i może być pokombinowany bo skromne mi się nie podobają :P Alicja też wszystko wymusza,jest w tym mistrzem,plus drapie i szczypie na potęgę :D i zjada wszystko a najpyszniejsze są metki :D za dużo na razie też nie je daje jej to co robię sama i hippa bio :) a lumpki to mój świat,zawsze mi szkoda pieniedzy na sklepowe co każdy może sobie kupić,my juz za granicą i mama dzisiaj mi mówi byłam na lumpku i właścicielka mówiła ze szkoda,że Cię nie ma bo zawsze tyle kupujesz :D a tutaj są sukienki bajeczne jak się trafi po 5 funtów i to nowiutkie bo widać :) ja cały czas czekam na ząbki Alicji,a co dopieczenia to super torty laktatoku ja nie lubię tych z masą chociaż ślicznie wyglądają i też w domu zawsze jestem od tortów :D Wiola Twój smyk to na pewno nie chudym mleku tak rośnie! :D i ja się opalam na buraka więc fajnie,że Wy brązowe! :D a u nas leje i leje troszkę słońca tylko,jak tak piszę po kilku stronach czytania to dużo mi z głowy już wyleciało więc kończę swój wywód i resztę zdjęć muszę obczaić i wyślę coś od siebie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama Mika
Gosia dawno Cię nie było:) Z ciekawości wróciłam postami do miesiąca "zero", bo miałam wrażenie, że było nas trochę więcej na początku. Pamiętacie naszą tabelkę?:) Laktatorku miał być Kubuś :p nick_______wiek__data porodu_____IMIE ___wymiary___sn/cc ewa________x____ 27.11.2014________?____2830/51 ___X ewema_____x____28.11.2014_____Tymon___3000/55___SN laktatorek__33l___05.12.2014_____ Kubuś____3800/56__SN Kaska_81 __33l.___10.12.2014_____Marta____3890/_____sn kinga______27l.___16.12.2014_____Wojtuś___3830/57___cc mikolajowa_29l.___17.12.2014____Sebastian__3900/58___sn Kadi86_____28l.___18.12.2014____ Ada_______3700/58___cc siasiula90__24 l.___20.12.2014____ Emilia_____3700/53___sn kajdek______33l.__25.12.2014_____ŁukaszZ____3360/56__sn mama Gosia_22l.___27.12.2014____Emilka ____3310/x____sn katlinka2931_29l.___27.12.2014____ Adaś_____3800/52___sn Monia_______21l.___29.12.2014___ Amelka____3740/56__cc mama Mika____22l.__01.01.2015___Michał_____4380/60__sn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość Agnieszka
Byliśmy dziś na szczepieniu.Zuzia ma 69 cm długości i waży 6 600. Kruszynka moja. Z racji tego że oboje z mężem w jej wieku nie sięgaliśmy nawet do 3 centyla a ona jak narazie od dłuższego czasu bez zmian się w nim mieści to mamy tylko obserwować i ważyć ją w domu. I za miesiąc kontrola u pediatry. Maliny letnie się skończyły więc mam jakieś dwa tyg odpoczynku aż zaczną się jesienne. Zaczęły się u nas już żniwa, wszelkie robactwo latające co siedziało w zbożu gryzie teraz i o spacerowaniu nie ma mowy. Dostałam uczulenia po pogryzieniu przez bąki. Wychodzimy często ale na parę minut tylko bo chmary się zlatują tego i żadne odstraszacze nie pomagają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Znam to. Byliśmy u kumpeli. Mieszka na skraju lasu wsród pól. Masakra! Wszędzie pszczoły, bąki, komary, meszki...opędzić się nie można...dym od grilla trochę je oszałamiał ale i tak wkółko latały...zwariować szło:-D No...Zuźka to kruszynka naprawdę...no ale taka jej uroda:-) ważyłam się w zeszłym tygodniu z mym synciem to na mej łazienkowej wadze waży 10,2kg:-) w łóżeczku to już nie tylko prężnie stoi ale i trzymając się barierek maszeruje wkoło...na podłodze raczkuje już powoli ale nie pozwalam mu jeszcze za bardzo bo boję się aby buźką nie uderzył się, bo on czasami prostuje nóżki i koci grzbiet robi, albo jak coś interesującego go zobaczy to chce szybko to mieć i wtedy nie raczkuje a rzuca się po to jak pingwin:-) z jedzeniem jakiś taki luz mam...niedawno się bałam, że to czy tamto mu zaszkodzi, że na to czy na tamto jest za mały...teraz próbuje wszystkiego na co ma ochotę...oczywiście na początek małe ilości ale daję mu smakować różne rzeczy...danonka zje, jogurt naturalny, twaróg, ser żółty, jajecznica na masełku, pomidorek...no na serio wszystko, wszystko...taką swobodę mam a mały się cieszy i wcina aż uszy mu się trzęsą:-) Gosia- mój Marcel za metkami przepada!:-D w żadnej z zabawek nie ma uciętej metki...jak dostaje zabawkę najpierw luka na metki a potem reszta go interesi...na swoim ulubionym Elmo ma chyba z 10 sztuk metek w jednym pęku i dlatego Elmo jest cool:-D(swoją drogą h&m ma bzika jakiegoś jeżeli chodzi o metki)...a lumpeksy też uwielbiam...mały ma połowę ciuchów z tych "butików":-D frajdę mi sprawia kupić coś z***biaszczego za grosze:-) v:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama Mika
Ja się śmieje, że chyba jestem uzależniona od chodzenia do ciucha. Mam dokładnie tak samo jak Ty Violu:) Coś dziewczyny zamilkły. Mikołajkowa przygotowuje sie pewnie do ślubu i wesela. To ma być 15 sierpnia czy mi się coś pomyliło? :) Ostatnio wszyscy znajomi wstawiają foty ze ślubów, bo przecież sezon weselny i stwierdzam o zgrozo, że wszyscy Panowie młodzi wyglądają tak samo, niebieski garnitur i muszka czerwona. No o gustach się nie dyskutuje, ale mi się to nie podoba. Fakt, jeszcze jakby to był jeden przypadek na ileś tam to można by rzec, że to tak oryginalnie, ale jak wszyscy wokoło... to nie. Ale ja chyba nie idę z modą w parze:) Będą jaja jak Mikołajkowej narzeczony idzie w niebieskim :D Mam nadzieję, ze się nikomu nie naraziłam :) Kinga a co tam u was? Jak po operacji Wojtek się czuje? Czekamy na wiadomości :) Jestem ciekawa czy pozostałe dziewczyny z "tabelki" nas czytają jeszcze. Odezwijcie się co tam u was :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość laktatorek
Ja tylko na chwilę, bo obejrzałam fotki i Gosia boziu jaka Ty laseczka jesteś a taka młodziutka :) U nas przygotowania do ślubu pełną parą - filmik nagrany i wyszedł nieskromnie powiem całkiem całkiem i ciekawa jestem jak rodzicom i gościom się spodoba, bo młodzi zachwyceni. A hit ostatnich dni jest taki, że krawcowa pomyliła daty (na umowie ma 25, ale jakoś zapamiętała, że do końca miesiąca ma czas) i myślała, że ma jeszcze tydzień i sukienka jeszcze nie gotowa, więc dzisiaj nockę zarywa... bidna, ale na własne życzenie, bo kto czeka na ostatnią chwilę z szyciem jak już miesiąc temu siostra była niby na ostatniej przymiarce... no ale wygląda bajecznie. Odezwę się w następnym tygodniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość Agnieszka
Zaliczyliśmy wczoraj ortopedę. Bioderka ok. Tylko ciemiączko nie zrasta się tak jak powinno i zwiększył ilość wit D. Praży niesamowicie. Zuzia zaczyna sadzana sama siedzieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×