Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

karmienie piersią czyli horror dnia codziennego

Polecane posty

Gość gość

za dwa miesiące rodzę swoje pierwsze planowane dziecko. bardzo chciałam karmić piersią, ale nasłuchałam się o tym, jakie to beznadziejne i bezsensowne. Nie chce dorabiać do tego jakiejś ideologii, ale jak tylko mówię,że bedę karmić to słyszę,że to bardzo bolesne, że dziecko wtedy jest cały czas przy cycu, że kobieta traci atrakcyjność, że nie ma się szans nawet na korzystanie z toalety i nie wolno praktycznie niczego jeść oprócz ryżu i kurczaka gotowanego bez przypraw. Czy u wszystkich mam własnie tak wyglądało karmienie piersią? Czy faktycznie jest to wręcz nieosiągalne?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To wyobraź sobie co robiły kobiety 30 a nawet 50 60 lat temu. Miały gospodarstwo, inne dzieci, franie, wodę że studni, nie było dań instant, musiały iść w kolejkę za komuny, itp. Karmily piersią i jakoś robiły te inne rzeczy. A nawet jak ci się trafi dziecko, które będzie chciało przy piersi tonchyba wytrzymasz. Mój jadł co ok 3 godziny, resztę spał. Miałam posprzatane, ugotowane i spalam razem z nim w dzień, czytałam książki. Normalnie wczasy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
22.05 to fakt tak bylo I byly to lepsze matki niz teraz sa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
p*********e od rzeczy, w komunie było norma, ze kobieta co ma dziecko nei pracuje. Wtedy bylo pod wieloma względami łatwiej jednak, wody nie odcinali, w pracy mozna sie było obijac, teraz zycie jest znacznie szybsze, wymagajace

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale co niby teraz rodzisz dziecko i siup z łóżka szpitalnego do roboty?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wifigdańsk
ale czemu słuchasz ideologii? rób tak jak uwazasz,jak chcesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gosc z 22.11, ale ty p*****ly saskie opowiadzasz. Ja jestem dzieckiem tzw komuny (w Polsce przez ponad 40 lat budowali socjalizm, nie komunizm, ale mniejsza z tym). Wsrod kolegow i kolezanek z mojej klasy byla JEDNA niepracujaca mama, niejakiej Moniki. W moim bloku (2 klatki schodowe po 30 mieszkan), nie pracowala tylko emerytka z 4 pietra. W calej mojej rodzinie pracowaly wszystkie kobiety, moja babcie prawie musieli wyrzucic na emeryture. Nie wiem gdzies ty mial te niepracujace kobiety. Ba, w czasach, kiedy moja babcia wchodzila w dorosle zycie, bylo cos takiego jak nakaz pracy, nie dalo sie nie pracowac, pojecie bezrobocia nie istnialo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie słuchaj gadania innych. Zaczniesz karmić. Zobaczysz jak będzie u ciebie. Najwyżej przejdziesz na butle. Ja karmilam długo ale uwazam że jak ktoś sie z tym meczy to sie mija z celem. Nieszczęśliwa i zmeczona matka to nnieszczęliwe dzi3cko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bkt
no bez jaj... autorko ja karmiłam piersią w sumie 5 lat i co??? boli na początku zanim piersi się przyzwyczają, dzieci wcale nie wiszą non stop na piersi:) maluchy mają 18 mc różnicy i nie miałam problemu z obiadem, spacerem czy zakupami:) do ubikacji też chodziłam normalne:P jadłam wszystko, oprócz kawy, gazowanych, alkoholu i wzdymających:) bardzo sobie to chwalę, jeśli pojawiła się jakaś choroba to nie bałam się że dziecko się odwodni bo nie chce jeść czy pić:) piersi nie odrzuciło żadne w takiej sytuacji:) jest wygodne i oszczędne:) jesli coś ci wypadnie nie ma paniki że butla już wypita i trzeba wracać:) jeździliśmy na całodniowe wycieczki z noworodkiem i nie było problemu:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja urodziłam 3 miesiące temu, córka nie dostała ani jednej butelki z mm... Io jestem z tego dumna.. pewnie za chwile zjadą mnie te co im karmienie nie wyszlo i teraz się tu wieszają po tych co chcą karmić naturalnie. Karmienie siedzi w głowie, ja już w ciąży wiedziałam że chce karmić i karmie do teraz... Na początku owszem uważałam na to co jem.. czyli tak jak piszesz ziemniaczki, marchewka i kurczaczek... na zmiane z rosołem i ryba na parze :P a teraz jem już wszystko... kotlety, czekoladę, pomidory itd. na co mam ochotę. mała przez dzień je co 2h a w nocy potrafi przespac od 20 do 3-4 nad ranem... to nie wiem co w tym męczącego ???? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W moim przypadku: - bolesne było, zwłaszcza na początku, w szpitalu nie miałam pomocy przy przystawianiu dziecka (je, więc jest ok), a skoro słyszałam że jest ok i ten ból jest "normalny" to później o pomoc nie prosiłam. Ten problem rozwiązały kapturki do karmienia. - jadłam wszystko na co miałam ochotę, bo mały nie miał żadnej alergii pokarmowej, nie przeszkadzały mu też intensywne smaki które mogłyby przenikać do mleka (cebula, czosnek), nie miał kolek więc się nie zamartwiałam czy to przez moją dietę. Ale to loteria totalna, sporo dzieci ma alergię teraz. - jadł regularnie, na palcach mogę policzyć dni kiedy faktycznie wisiał na piersi, myślę że m.in. dlatego że nie traktowałam piersi jak uspokajacza, i kiedy przestawał ssać albo przestawało lecieć mleko to pierś chowałam. Kiedy chciałam wyjść, to odciągałam mleko, tak samo kiedy chciałam dłużej przespać w nocy (na początku, szybkoprzesypiał noc). - czy traciłam na atrakcyjności? Zdaniem mojego męża- nie, co i mówił, i okazywał, zdanie innych na temat karmienia mnie nie interesowało. Tak więc całkiem bezproblemowe karmienie jest zupełnie realne. Natomiast problemy są często: zaburzenia laktacji- chociażby wynikające z nerwów, alergia u dziecka, kolki, zjadanie zbyt małych porcji, nieumiejętność picia z butelki (a więc odpada zostawianie odciągniętego mleka)... I chociaż wszyscy twierdzą że to "normalne" że nie można zjeść nawet domowej pizzy czy dania z czosnkiem, że to "normalne" że masz zakrwawione brodawki i "normalne" że dziecko je co godzinę przez 30 minut- dla mnie to nie było normalne. I przestałam karmić kiedy mały miał pół roku, po jakiś 2-3 tyg. po tym kiedy przestaliśmy być zgrani i karmienie było problemem. Gdyby nie było- karmiłabym dalej. Wybierałam rozwiązanie dobre i dla dziecka, i dla mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no bez jaj... autorko ja karmiłam piersią w sumie 5 lat i co??? boli na początku zanim piersi się przyzwyczają, dzieci wcale nie wiszą non stop na piersi x x O jezzu, czy ty zboczona jesteś?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wifigdańsk
22.27 pieknie napisane-karmienie siedzi w głowie chyba kupie ten tekst:) ja podobnie jak TY-juz wczesniej wiedzialam i uparłam się a było na poczatku ciezko. Mała od początku spala prawie całe noce.teraz juz karmię 11ty miesiąc-super. i obalam mity-nie jest to bolesne,owszem dziecko jest prawie cały czas przy cycu dlatego wszedzie ją zabieram,poprostu jestesmy cały cas razem,kobieta nie traci atrakcyjnosci-wrecz przeciwnie,mam czas na korzystanie z toalety,jem wszystko na co mam ochote a jest to głownie zdrowe jedzenie,pije kawe bo lubie i musze-mam niskie cisnienie,itd. Korzysci z karmienia dziecka sa bezcenne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wiem gdzies ty mial te niepracujace kobiety. Ba, w czasach, kiedy moja babcia wchodzila w dorosle zycie, bylo cos takiego jak nakaz pracy, nie dalo sie nie pracowac, pojecie bezrobocia nie istnialo. x x Ja tez zyłam w komunie, ale wtedy mentalnosc była inna. Uwazano, ze kobieta musi przez kilka pierwszych lat zycia byc z dzieckiem, były takie hasła, matka i dziecko, odsuwano facetów od zajmowania sie dziecmi w ogóle. Kiedys praktycznie nie dało sie zobaczyc faceta z wózkiem, teraz to norma. Takze tylko głównie kobiety robiły zakupy, z tego co widziałam. Obecnie coraz czesciej jak kobieta siedzi w domu, uwaza sie ja za pasozyta, kiedys to było "poswiecenie" sie dla rodziny. Przedszkola byly tez lepiej dostepne i chyba nawet darmowe... Oczywiscie ze był obowiazek pracy, ale ta praca to czesto było picie kawy cały dzien, ogólnei nic nie robiono w wieku wypadkach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dla mnie bylo bolesne, wiec karmilam tylko w szpitalu, w domu odciagalam i na zmiane z mm. A po 2 tygodniach zupelnie przeszlam na mm-wreszcie poczulam ze zycje, mialam tak, jak z twoich opowiesci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie jestem zboczona a ty jestem debilką co nie umie czytać:/ pisałam DZIECI a nie dziecko:/ x to co ty jestes jakas krowa rozpłodowa? nie masz pracy, zainteresowan? Ile masz tych dzieci , 6 czy 8??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bkt
3 mam dla twojej informacji:P nie wyglądam na krowę rozpłodową ale dla ciebie mogę nią być:P dla mnie życie to moje dzieci, nie mam ambicji do robienia kariery co nie znaczy że nie mam zainteresowań i planów ale jak ktoś jest ograniczony umysłowo to ciężko mu pojąć że są kobiety które spełniają się jako matki:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
5 lat kamienia piersia, współczuje... głupoty... Nie wiedziałam, ze sa takie okazy... Jak masz trójke to góra 1,5 roku to pownnno byc, nie wiem jak mozna tak zyc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wifigdańsk
dlaczego zboczona? moze urodzila dwojke dzieci w ciazgu 5 lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
co ty masz za kolezanki?! pierwsza corka wisiala non stop pierwsze 2 miesiace, druga: drugi i trzeci miesiac. W tym czasie i tak uczylysmy sie siebie, bylam zmeczona [mialam cc] i nie mialam ochoty nigdzie wychodzic, wiec co za roznica? kladlam sie z dzieciakiem i obu nam bylo dobrze... pierwsza corke karmilam 2 lata, druga karmie juz 10 miesiecy a czy bolesne? dla jednych tak (dfziecko zle chwyta), dla innych zero problemow to co w tej chwili mozesz zrobic dla wlasnego zdrowia psychicznego to przestac sluchac tych wszystkich zlotych rad - zaufaj naturze, ona wie co robi, gdyby to bylo takie straszne to butelki z modyfka roslyby na drzewach :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zapomnij o diecie matki karmiacej! ta dieta zwana jest dieta matki polki i nigdzie indziej niz w PL nie funkcjonuje... nie ma zadnego poparcia naukowego a mity o diecie sa siane nawet przez niektorych lekarzy :/ z obiema corkami jadlam co chcialam, raz nawet pomylilam miski (maz przyrzadzil dla mnie salatke i dla siebie, sobie dosypal mega duzo papryczki) i ja zjadlam nie te co trzeba.. no czulam ze ostra ale smak mialam chyba zaburzony bo ponoc byla mega ostra :D dziecko zachowywalo sie normalnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wifigdańsk
dokladnie-popieram ostanią wypowiedz, ja przewaznie jakos tak instynktownie nie tesknię za kapustą/bigosem-jakos nie mam ochoty a tez naczytałam się ze nie wolno jak się karmi i ze dziekco wtedy nie cche jesc bo czuje ta kapuste,takl samo czosnek,ze dziecko czuje tren czosnek,a ostatnio zachciało mi sie bigosu i wrąbałąm i dziecko tez jadło z piersi i nic nei wyczuło-jakdło jak zawsze,czosnku tez uzywam do miesa,tyle ze nie za duzo bo tak lubię i tez nic nie odrzuca-normalnie dziecko je, raz tez zjadłam grzybki marynowane bo naszła mnie ochota :) i tez nie było żadnej roznicy. nie wiem kto wymysla takie farmazony.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Blanka_1980
Zgadzam się z opinią, że karmienie piersią rodzi się w głowie. Jeśli będziesz chciała, to nic Cię przed tym nie powstrzyma i pokonasz wszelkie przeszkody wiedząc, że to dla dobra dziecka. Jeśli będziesz się bała czy wątpiła, że dasz radę, to przy pierwszym niepowodzeniu możesz się poddać. Z doświadczenia wiem, że problemy mogą być, ale z perspektywy czasu są błahe i naprawdę dają się pokonać. Ja wiedziałam, że chce karmić piersią i karmimy się już 7 miesiąc, ale od początku nie dopuszczałam do siebie nawet innego rozwiązania. Tak chciała natura i tak to zaplanowała - jest to naprawdę 'przemyślany' i doskonały mechanizm. A że na początku nie wychodzi, cóż, nie od razu Rzym zbudowano i zwyczajnie oboje z dzieckiem musicie się tego nauczyć. Trzymam kciuki!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Karmienie piersią to bardzo indywidualne subiektywne odczucie. Ja odkąd pamiętam zawsze marzyłam że jeśli będę mieć dziecko to będę karmić piersią. I wydaje mi się że takie podejście to już jest połowa sukcesu. Po urodzeniu co prawda nie było tak różowo, bo na początku po porodzie piersi są opuchnięte, organizm nie wie ile mleka produkować i mogą się robić nawały pokarmu, guzy i bolesność brodawek. I karmienie kojarzyło mi się z bólem ale tak bardzo chciałam karmić swojego dzidziusia że jakoś ciągłam dalej. Każdy dzień karmienia był walką na wagę złota. Po 1,5 miesiąca kiedy okres połogu minął wszystkie dolegliwości minęły jak ręką odjął. To chyba był wpływ hormonów. Wszystko się ustabilizowało, produkcja pokarmu dostosowała się do potrzeb, opuchlizna zeszła, bóle brodawek minęły. I od tamtej pory karmienie to już była czysta sielanka. Karmię już rok i uważam że są to chyba najpiękniejsze chwile z dzieckiem. Szkoda że już niedługo wyrośnie z tego okresu, ogarnia mnie nostalgia za upływającym czasem, chociaż potrafię docenić też zalety wynikające z tego faktu kiedy nie będę już karmić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
na początku bardzo bolało, bo dziecko faktycznie non stop wisiało na piersi i macerowało brodawkę, po 3 tygodniach było lżej, karmienia skróciły się do 1-2h na jeden raz, a po 6 tygodniach zrobiło się normalnie - laktacja się ustabilizowała, dziecko nauczyło się efektywnie ssać i karmienia trwają 7-10 minut. Karmię przeszło 8 miesięcy, ale na początku myślałam, że miesiąca nawet nie wytrzymam. Byłam bardzo zmęczona (mimo dużego zaangażowania męża po pracy, nocą i w weekendy), moje potrzeby kompletnie zeszły na drugi plan, siedziałam całe dnie przyspawana do fotela z dzieckiem przy piersi, jedliśmy to, co ugotowałam przed porodem i włożyłam do zamrażarki; dobrze że to były wakacje, ale i tak starsze dziecko było trochę zaniedbane :(. Dziś kp jest dla mnie wielką wygodą, ale początki wspominam jako bardzo trudny czas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
karmienie piersią to jedna z wspanialszych rzeczy, jakie miałam w życiu... trudności miałam tylko od ok. 3 doby - kilka dni - miałam mega dużo pokarmu (a cycki w rozmiarze xs ;) ) po prostu nawał! trza mieć laktator - ja miała reczny avent - bdb zanim przystawiłam małego sciągałam trochę pokarmu i potem dopiero mały ssał... to jest super! mega wygodne, karmisz gdzie chcesz (zawsze można znaleźć bardziej ustronne miejsce lub po prostu nakryć się chustą/pieluszką)...- zresztą to budzi bardzo pozytywne odczucia - wszyscy sie uśmiechali do mnie, gdy gdzieś na ławce tuliłam małego do piersi... w nocy nie musisz wstawać - siup i pierś... jedyny minus u mnie - mały był nałogowym ssakiem - od 4 m-cs do 10 m-ca budził się co godzinę :D tak mu się to podobało! ale nie ma zasady... ale to na prawdę super sprawa - polecam! co do diety - tak, czy srak warto sie odżywiać zdrowo, ale ja jadłam większośc rzeczy...tylko na początku pilnowałam się bardziej, aby było mega zdrowo... poza tym - kupę kasy zaoszczędzasz!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bkt
powinnam karmić góra półtora roku bo ty tak powiedziałaś:P??? żałosne... ja niestety nie należę do matek które karmia butelką bo boja się o swoje cycki i boja się uwiązania, nie należę do matek które non stop podrzucaja maluchy dziadkom albo koleżankom na noc, nie należę do matek które 2latkowi zamykają w nocy drzwi przed nosem po sypialnia to ich swiatynia a mały popłacze i sobie pójdzie:/ nie należę do matek które oddają dzieci do złobka choc nie muszą i lecą karierę robić:/ mam dzieci nie bo tak trzeba i nie dla tego że nie umiem sie zabezpieczać, mam dzieci bo kocham ten bajzel, zachodząc w 2 i 3 ciążę wiedziałam na co się piszę i dla mnie nie ma nic nie zwykłego w tym że życie wywraca się do góry nogami. chwilowa rezygnacja z siebie nie jest dla mnie czymś nienormalnym, po to urodziłam dzieci żeby się nimi zajmować i nie przegapić żadnego ważnego momentu, pierwszego słowa, kroku, każdy dzień jest zmęczeniem które miesza się ze szczęściem i radością i nie zamieniłabym tego na nic innego w świecie, ale to trzeba trochę inteligencji żeby zrozumieć cos takiego i nie głosić swoje pogiete poglady o zboczeniach, krowach rozpłodowych, głupocie:/ mnie nie trzeba twojego współczucia bo mi nie ma czego współczuć:P chcesz mi współczuc tego ze mam 3 zdrowych dzieci??? tego że jestem szczęśliwa??? tego że pomimo tego że od 3 lat życie moje i męża stało się nieprzewidywalne i pełne chaosu nadal się kochamy i jest między nami jak na poczatku??? jesli uważasz że to są powody żeby mi współczuć to chyba masz problem... DO AUTORKI:) jeśli obawiasz się bolących brodawek to inne mamy pisały że pomaga ich hartowanie troszkę bardziej szorstka gabką podczas mycia:) nic nie kosztuje a warto spróbować:) i nie nastawiaj się na horror:) bo to wszystko da się przejść a początkowy dyskomfort nie trwa wiecznie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pisałam już kiedyś w innym wątku. Ja nie chciałam karmić, odpuszczałam sobie zajęcia w szkole rodzenia w tym temacie, ale zawirowania po porodzie w szpitalu i takie podejście, że nie ma innej opcji jak karmienie piersią sprawiło, że zaczęłam to robić i robię już prawie rok. Nie będę rozpisywać się o zaletach czy wadach (bo też znalazłam), ale tylko o tym, że mimo że w głowie miałam myśl, że JA NIGDY to mleko płynęło ciurkiem. Aaa, i miałam cc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość To wyobraź sobie co robiły kobiety 30 a nawet 50 60 lat temu. Miały gospodarstwo, inne dzieci, franie, wodę że studni, nie było dań instant, musiały iść w kolejkę za komuny, itp. Karmily piersią i jakoś robiły te inne rzeczy. A nawet jak ci się trafi dziecko, które będzie chciało przy piersi tonchyba wytrzymasz. x Bo kiedyś kobiety były mądre i dziecko wychowywały a nie dawały się sterroryzować 2dniowemu podlotkowi ;) Nikt na żądanie nie karmił ;) A teraz? Znam mamusie, które nawet do kibla idą z dzieckiem przy cycku :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Justann
Wiem jak wygląda jedno i drugie, bo przez pewien okres karmiłam metodą "mieszaną" i zdecydowanie polecam karmienie piersią. 1. Mleko zawsze masz. Ciepłe, pod ręką, od razu, dziecko nie musi czekać, aż przygotujesz mieszankę (a na ogół jak jest głodne, to nie czeka w ciszy;) ) 2. Mycie i wyparzania butelek to według mnie pomyłka, dodatkowa rzecz na którą się traci czas, a niektóre dzieci potrafią być bardzo absorbujące. 3. Piersi mnie nie bolały poza dosłownie kilkoma sytuacjami, gdy laktacja się normowała i było za dużo pokarmu. 4. Sutków nie miałam ani pogryzionych, ani podrażnionych, ani popękanych. 5. Na diecie nie muszę być (choć na początku przez 3 tygodnie sprawdzałam czy nie ma alergii pokarmowej u Młodej i wtedy wykluczałam różne pokarmy). Jem wszystko na co mam ochotę. 6. To czy dziecko będzie cały czas przy cycu czy nie zależy od Ciebie i tego jak dziecko nauczysz. Dziecko karmione butelką też może zostać "mamincyckiem". To tyle z argumentów ode mnie. Takich racjonalnych, pozbawionych ideologii, choć z ideą karmienia piersią zdecydowanie się zgadzam;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×