Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

czy za ostro potraktowałam teściową?

Polecane posty

Gość gość

mieszkamy z mężem i trzymiesięcznym synem u teściowej, ale opłatami się dzielimy więc nie dokłada się na nasze utrzymanie. odkąd pojawiło się dziecko teściowa się zmieniła, zaczęła się nami bardzo mocno interesować. fajnie, że gotuje i robi mi czasem zakupy mimo iż jej o to nie prosiłam i gdyby się na tym skończyło (plus opieka nad dzieckiem kiedy ją poprosimy) to było by ekstra ale ona traktuje nas jak 10cio letnie dzieci. jak wychodzimy z domu to pyta się czy mamy klucze, czy mamy bilety, oczywiście gdzie idziemy lub gdzie byliśmy, z kim mąż jest na piwie, co to za kolega... ostatnio sprawdzałam rozkład jazdy autobusu mężowi to upewniła się czy na dobry dzień patrzyłam "bo to dziś sobota jest przecież". przychodzi do nas kilka razy dziennie pod byle pretekstem, a to pranie przyniesie (robiła tak jak byłam w ciąży ale wtedy do było potrzebne), a to obiad, a to sok świeżo wyciśnięty. teraz mąż miał mało inwazyjny zabieg w szpitalu to razem z nim pojechała do szpitala mimo iż on nie chciał bo mu wstyd że tak mama za nim wszędzie łazi i tak w kółko. i nie jest tu problemem to że coś jej się nie podoba, że coś źle robimy i nas poucza tylko to, że we wszystkim chce pomagać i wszystko chce wiedzieć, nie ma już nic w naszym związku co było by tylko naszą tajemnicą. opowiada mężowi jak wróci z pracy co się u mnie działo, a po tem jak chce mu coś powiedzieć to się okazuje że już wie, nawet jak położna do mnie przyszła to ona bez pytania wparowała do pokoju i o krwawieniu, szwach, antykoncepcji i seksie musiałam przy niej rozmawiać. w końcu przy jakiejś tego typu okazji zwróciłam jej grzecznie uwagę, że tego jest za dużo, żeby pozwoliła być nam samodzielnymi, że damy sobie rady, żeby nie robiła z nas idiotów i niedorozwojów bo naprawdę tak zaczynam się powoli czuć... i wydawało mi się że zrozumiała bo sama zaczęła się z siebie śmiać i mówiła że ona chce tylko pomóc ale wie że jej zachowanie może być denerwujące... jednak za dwie godziny znów wparowała do mnie z miską z praniem (i tekstem "tylko się nie denerwuj na mnie"), potem z obiadem, a jak mąż miał następnego dnia iść do szpitala na kontrolę to stwierdziła że oczywiście z nim pojedzie i zajmie się lekami i żeby jaj dać papiery ze szpitala to ona je schowa u siebie... i maż się zdenerwował a ja z dzieckiem wyszłam z pokoju bo nie chciałam tego słuchać. potem ona przyszła i powiedziała, że już mąż jest spokojny, że już go uspokoiła... ale ja dalej byłam nabuzowana i powiedziałam jej, że naprawdę przesadza z tą nadopiekuńczością, na co ona zasugerowała, że pewnie nie przeczytali byśmy nawet wypisu ze szpitala i tu czara goryczy się przelała i ja odpowiedziałam, że "oczywiście że byśmy przeczytali i że nie wiem jak ona sobie wyobraża nas (mnie i męża) kiedy jej już nie daj Bóg zabraknie, jak my wtedy bez niej sobie damy radę..." ale to olała, powiedziała że idzie na zakupy i spytała się czy coś nam kupić. potem jeszcze mąż do niej poszedł, żeby jeszcze raz jej wyjaśnić że nie chcemy jej skrzywdzić ale potrzebujemy tylko więcej swobody ale ta się już całkiem popłakała i już nie chciała gadać i się obraziła. teraz z mężem trochę gada ale do mnie się już nie odzywa. mąż mówi że trochę przesadziłam, ja chciała bym ją za to "trochę" przeprosić ale on uważa że nie powinnam bo wtedy ona może poczuć że ma rację. co wy o tym myślicie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
o Jezu, nie wiedziałam że tyle tego wyjdzie, sorry!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie, nie przesadziłaś. Ale najlepiej to się wyprowadźcie, bo to się nie skończy nigdy. Tacy ludzie się nie zmieniają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
przesadzasz. nie jest jakąś wredną, wścibską babą tylko sie troszczy. ja bym to doceniała i była zadowolona. no ale spoko... za wszelką cenę chcesz coś udowodnić jaka to ty dorosła. w tym wypadku jest tylko jedno rozwiązanie - wyprowadzka. tylko żebyś jeszcze nie żałowała jak się okaże że życie cie przerośnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
widzisz. ja jestem z facetem sama. tesciowa mieszka 300 km od nas, moja mama nie żyje. nawet nie doceniasz tego co masz w zyciu.. przkonałabyś się i doceniła gdybyś została sama i nie mogła na nikogo liczyć :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To sie wyprowadz od tesciowej jak sie tak bardzo meczycie z nia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niektóre osoby nie życzą sobie takiej pomocy i mają do niej prawo. To że wy lubicie jak was się niańkuje nie oznacza, że ona też musi. Teściowa powinna to uszanować i tyle, bo rzeczywiście traktuje ich jak dzieci. Nie powinno się uszczęśliwiać nikogo na siłę. Nie prosiła o pomoc, więc teściowa powinna sobie odpuść już po pierwszej rozmowie z nimi, skoro jej wytłumaczyli, że potrzebują więcej przestrzeni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
do ostatnich gości... hm... właśnie o to chodzi że ja ją naprawdę doceniam, dawno, dawno temu kiedy, nasze relacje były normalne umierali moi rodzice (dwa nowotwory jednocześnie, mama na szczęście wyszła z choroby), a ona jest emerytowaną pielęgniarką i bardzo mi pomagała przy nich bo wtedy naprawdę tego potrzebowałam. wtedy mówiła, że jestem bardzo dzielna i że fantastycznie sobie daję radę. a teraz jak wychodzę z małą na spacer to sprawdza czy aby na pewno wzięłam klucze i założyłam dziecku czapeczkę a mam 30 lat i chodź to zabrzmi dziwnie to więcej już zdążyłam przeżyć niż ona, naprawdę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a moze po prostu podświadomie uświadamiasz sobie, że ty od siebie nic jej nie dajesz ( procz kasy- ale nie o tym mowa ) i dlatego cie wkurza, bo ona tak o was dba, nawet pranie za was robi, a ty nic nie możesz jej dać? w niczym nie pomagasz... to cie gnębi? ja to bym chciała tak pod nos mieć wszystko i brzuchem do góry :D ale niestety trzeba z/a/p/i/e/r/d/a/l/a/ć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jedyne co masz do zarzucenia teściowej, to to, że się o WAS troszczy :( Musisz do niej pójść i przeprosić, bo zraniłaś jej uczucia. Źle to rozegrałaś dlatego musisz przeprosić a nie dlatego, że nie masz racji. Kup dobre ciasto, zrób kawę i zaproś ją na rozmowę, powiedz jej, że wiesz, że ma dobre intencje i że jest wam bardzo potrzebna, bo jest częścią rodziny, ale chcecie z mężem poczuć sie bardziej odpowiedzialni za swoje życie i żyć jak mąż i żona a nie jak dzieci jednej kochającej i troskliwej mamy, która za nich pomyśli o wszystkim :) Zapytaj się jej czy może uszanować to. I powiedz jej aby poczekała z pomocą dla was aż ją o to WYRAŹNIE poprosicie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ona was traktuje jak dzieci. Wcale sie nie dziwię, ze masz dość. Ale ciężko będzie ją "odstawić", bo najpierw ochoczo korzystałas z jej pomocy - chociazby przy własnych rodzicach - a teraz nie chcesz korzystać. A ona sie już do tego przyzwyczaiła, że ma was do pilnowania i zrobiła sobie z tego cel w zyciu. I jakich bys słów nie uzyła żeby jej powiedzieć, ze za bardzo ingeruje w wasze życie, to ona poczuje się skrzywdzona - chociaż masz pełne prawo do obrony granic swojej rodziny. Znajdź jej może jakieś zajęcie - klub seniora, chór kościelny - coś, zeby nie miała juz na wasze życie czasu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
daję! chata wielka (ponad 100 m2) ale tylko ja ją sprzątam bo ona nie umie i zawsze sie cieszy jak posprzątam. ponad to kiedyś też gotowałam ale ona tego co ja gotowałam nie chciała jeść (chociaż też lepiej niż ona gotuję, sama tak powiedziała) bo twierdziła, że ona se sama poradzi i ja mam się nią nie przejmować tylko myśleć o sobie i o mężu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jak ci zle to się wyprowadz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jedna takaaa synowaaa
AUTORKO niestety, ale wspólne mieszkanie z teściową musi miec jakieś przykre konsekwencje. Wiem dokładnie co czujesz, bo ja również mieszkam z teściową, chociaż moja jest mniej nadopiekuńcza, ale jednak zdarza się że chciała bym coś zrobic bez niej. U Ciebie problem jest taki, że Twoja teściowa cię nie docenia z tego co napisałaś. Chce po prostu rządzic, bo uważa że lepiej gotuje i że zrobi wszystko lepiej, a u mnie teściowa bardzo lubi kiedy ja gotuje i mnie bardzo również docenia. Faktycznie trochę źle to wtedy rozegrałaś, bo powiedziałaś to w emocjach, a twoja teściowa chce o was dbac, jak o dzieci... Tutaj masz dwa wyjścia. Albo szczera rozmowa, na spokojnie, aż poskutkuje, albo wyprowadzka. Nigdy, ale to nigdy w życiu nie będziesz miała życia takiego jakie chcesz, kiedy mieszkasz z teściową, zapamiętaj to. Jeżeli chcesz byc w pełni niezależna, samodzielna, żeby nikt nie wtrącał ci się do garów, czy prania, to się wyprowadz na swoje. Ja mieszkam z teściową, szanuje ją, choc też mam ją nie raz dosc, ale mam świadomosc, że tak właśnie wygląda życie z kimś pod jednym dachem, i musze nie raz ustąpic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×