Gość nick taki Napisano Marzec 19, 2014 Witam. Nie interesują mnie podziały na normalnosc i nienormalnosc, zboczencow i fetyszystow, hardcore´owcow i czy zwolennikow ´misjonarza´ - nie to jest przedmiotem sprawy, ktora zmotywowała mnie, by ten temat załozyc. Sprawy w sensie ´problemu´. Zmagam się z tym od paru lat, czekałem chyba, az samo przejdzie, ale zamiast tego, problem narasta. 32 lata na karku, totalne przygnębienie, depresja, frustracja (sam nie wiem ktore jest przyczyna a ktore skutkiem). Jedyna rzecza przynoszaca ukojenie jest sex. Totalny brak motywacji i checi do czegokolwiek, ograniczone do piepszenia zainteresowania, poczucie checi przezycia wiecej i wiecej i tylko w tym jednym zakresie (sex). Mam partnerkę i synka, kocham ich bardzo i jestem uczciwy. Nigdy nie zdradziłem i nawet o tym nie myslę, natomiast nie wydaje mi sie, bym mogł byc dobrym partnerem, ojcem, kiedy w głowie tylko d*****nie. Kobieta jest rozsadna, ale widze, ze i Ją to przerasta. Mimo wszystko deklaruje ze chce byc ze mna mimo wszystko. Domyslam sie, ze ciezko przedstawic to co w głowie, libido jest duze, fantazje jeszcze wieksze, ale najgorsze jest poczucie pustki i zmarnowanego czasu, zeby nie powiedziec lat na fantazjowanie i obsesyjne mysli o sexie. Partnerka wcale niedelikatnie sugeruje, ze ma przesyt, co wcale mnie nie zaskakuje. Staram sie juz za Nia nie latac cały dzien i nie obmacywac non stop, daję rade, ale to nic nie zmienia. Od ok. 6 miechow w pracy non stop siedze na tym forum i pomyslałem ze załoze temat. Nie sadze zebym dobrze naswietlił głebie problemu, obawiam sie tez, ze komentarzy z cyklu: ´stary, jestes zdrowy, nie ma problemu!´ Dla mnie jest na tyle duzy, ze ciezko skoncentrowac mi sie na zwykłej rozmowie, kazdej czynnosci towarzysza te mysli i to przytłoczenie. Dosłownie jakby spersonifikowany bol mnie obejmował niewidzialnymi ramionami. Co do skali fantazji to mysle ze zrobiłbym absolutnie wszystko w sexie. Jest ciagle mało i niszczy to mnie, partnerkę wcale nie mniej. Uprzedzam złosliwe pytania pokroju ´chwalisz sie, czy zalisz´. Raczej zalę. :) Ogolnie jestem sympatycznym, wysportowanym, lubianym kolesiem i chyba tylko partnerka na tyle na ile wyobraznia jej pozwala - rozumie skalę problemu. Temat załozyłem chyba po to, by przeczytac, ze ktos z tubylcow z tego wyszedł. Pozdrawiam. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach