brak natchnienia.

Zostało pół roku,a mi się nic nie chce. Mamy sale i zespół. Umowy podpisane. Wybrany mam też wystrój sali. Wybrałam kwiaty i wiem jak chce mieć zrobione włosy A tak to wszystko zamarło. Odechciało mi się wszystkiego nie wiem czemu;/. Z początkiem Kwietnia planuje przymierzać suknie ślubne, i wybrać coś na wzór co mi będzie pasować, do figury do twarzy i zlecić szycie. Chce też zacząć robić wszystkie formalności. I pozostaje tyle spraw... A tak się cieszyłam po 10 latach związku na te wesele.

może to po prostu stres? u mnie wesele za 2 miesiące, a ogarnia mnie przerażenie...

p********* babsztyle wam to nigdy nie dogodzi

Kurcze jak tak czytam o kobitkach przygotowujących się i ze nie maja weny i checi a do tego stres to tak jakos mi zal,bo ja w przeciwieństwie miałam ogromna energie,werwe,wene i wręcz nie mogłam się doczekać tego mego wymarzonego dnia,który był najwspanialszym i tak jest do dziś a minelo dopiero poltora roku a my dalej szczęśliwi,zakochani i z mega radoscia wracamy do tamtego dnia:) Kobitki glowa do góry:)

Może dlatego, że to właśnie 10 lat związku. Gdyby było 2 lata, to i pewnie natchnienie większe :P

u mnie jest tak samo tylko staż dłuższy 14 lat na poczatku bardzo sie cieszyłam ale z biegiem czasu nie mam wogole natchnienia ,najchętniej to bym wzieła ślub w cztery osoby, niewiem moze to stres a tu tyle do załatwiania.U mnie też zostało pół roku a ja wszystko odkładam na potem ale trzeba będzie sie wziąśc za to bo samo sie nie zrobi