Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Rodzic wdowiec a święta

Polecane posty

Gość gość

Witajcie. Piszę z chyba typowym w dzisiejszych czasach problemem ;) Mieszkamy z mężem z dala od naszych rodziców. Domy rodzinne dzieli jakieś 900km, my mieszkamy jakoś mniej więcej w równej odległości. Mamy niewielkie mieszkanie (odkładamy na budowę domu) więc zorganizowanie świąt u nas nie wchodzi w grę. Rzecz w tym, że nie wyobrażam sobie nie spędzić już nigdy świąt z moimi rodzicami ale mąż nie wyobraża sobie zostawienia mamy samej. Ja oczywiście to rozumiem ale mama NIE BYŁABYM SAMA tylko z siostrą męża (panną, mieszkającą z mamą - 33latką). Ja rozumiem, że u mnie w domu rodzinnym jest więcej osób - rodzice, siostra z mężem (szwagier nie ma już rodziców)... Ale to nie oznacza, że w ogóle nie zauważają mojego braku a ja nie tęsknię też do MOICH tradycji. Zaproszenie teściowej ze szwagierką do moich rodziców nie wchodzi w grę bo to za daleko, szwagierka pracuje w systemie zmianowym i nie ma jak wziąć tyle wolnego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
napisałam typowym bo początkowo napisałam "rodzic-rozwodnik"... W sumie nie wiem jak nazywać teściową bo się zdążyła rozwieść zanim jej ex-mąż zmarł.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No to po pierwsze - nie jest to sytuacja, że rana jest świeża i wtedy należałoby okazać dodatkowe wsparcie. Po pierwsze mąż były, więc i strata dla niej żadna. Poza tym do samotności zdążyła się przyzwyczaić. Wiadomo, że jak odległość duża, to trudno pogodzić odrębne chęci. I trzeba chyba ustalić co i jak. Do jednych na Wielkanoc, do drugich na Boże Narodzenie. Ustalić raz i tego się trzymać, bo inaczej 2x w roku będzie przepychanka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Sytuacja wygląda tak. Mieszkaliśmy razem przed ślubem, wiele lat byliśmy razem. Wtedy święta spędzaliśmy osobno. W te wakacje wzięliśmy ślub... No i oczywiste było, że pierwsze święta u teściowej, teraz wielkanoc i mąż znów twierdzi, że jedziemy do teściowej bo on mamy SAMEJ nie zostawi. Próbuję rozmawiać jak to będzie za rok to mówi, że wtedy będziemy się zastanawiać ;/ A ja wiem, że on nie ma zamiaru odpuścić. Nie jest maminsynkiem, nie dzwoni w kółko, nie jeździ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No tak... były mąż teściowej (ojciec męża) zmarł jakieś 15 lat temu, mąż nie mieszka w domu od 7 lat. Ale mąż twierdzi, że mama w święta byłaby zbyt samotna gdyby była tylko z córką... I, że ja tego nie rozumiem bo u mnie w domu jest dużo osób... No ale to nie znaczy, że nie mogę spędzić nigdy świąt z rodzicami ;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a kompromis jedne święta z teściową,drugie z twoimi rodzicami nie wchodzi w rachubę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
maz nie ma prawa ci ograniczac konktktu z wlasna rodzina pewnie swoja rodzine tez odwiedzasz tylko na swieta? serio najsprawiedliwszy bedzie uklad albo boze narodzenie u jednych wielkanoc u drugich, albo zamiana rok 1 wielkanoc u tesciow, bn u rodzicow, rok 2 wielkanoc u rodzicow, bn u tesciow bo tak bedziesz takie jazdy miec co swieta, bo przeciez ona zawsze bedzie samotna, a skoro od 15 lat wdowa, to raczej marne szanse zeby sobie koogs znalazla

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No właśnie nie wchodzą w rachubę bo jak to tak mamusię SAMĄ (z córką, podkreślę) zostawić? Mąż chyba myśli, że jak się pobudujemy to wtedy będziemy robić wielkie święta u nas... no niby ok tylko dlaczego zawsze mamy jeździć do jego matki? Ale dzięki - przynajmniej wiem, że dobrze rozumuję :) Bo tak to trochę mi mąż wjeżdża na sumienie, że ja bym swojego rodzica SAMEGO nie zostawiła i ja ulegam. To dosyc świeża sprawa bo małżeństwem jesteśmy krótko ;) Ale przed wyjazdem na święta przeprowadzę z mężem poważną rozmowę, i jeśli nie określi się jasno, że następne święta spędzamy u moich rodziców to pojadę bez niego i na tę Wielkanoc ;) żeby nie było - w innych sytuacjach jesteśmy bardzo zgodni, zresztą mąż jest bardzo "za mną" i często mi ustępuje. No ale w tej sprawie się zaparł ale ja tez odpuścić nie chcę. Przecież nie mówię, że każde święta mamy spędzać u moich rodziców no ale tak co drugie - czyli normalnie ;))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jakaś problemowa strasznie jesteś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dlaczego jestem problemowa? Możesz to jakoś uzasadnić? Chcę kompromisu - czyli ustalenia jakiegoś harmonogramu. Wybacz, że nie wyrzekłam się swojej rodziny po wejściu w związek małżeński... Gdzie tu jest problemowość? Bo nie kładę uszu po sobie i nie zgadzam się na coś co mi BARDZO nie pasuje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
szczerze? nie wiem czy juz w te swieta, ale jakby sie w boze narodzenie sprawa powtorzyla to bym powiedziala mezowi- nie spedzalam swiat z moja rodzina od 1,5 roku, 2 razy bylismy u twojej mamy, teraz ja jeade do moich rodzicow, a ty rob co chcesz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie no mi chodzi o to, żeby przed tymi świętami się okreslił ;) Jeśli się zgodzi na to, że następne święta u mnie to wtedy jadę bez problemu z nim ;) Jeśli będzie się migał, mówił "zobaczymy co będzie za pół roku" to jadę do siebie a on niech się zastanowi ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No nie dziwię Ci się, też by mnie szlag trafiał. Masz prawo spędzić święta z rodzicami i mężem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
do gory!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Skoro poprzednie święta obowiązkowo były z teściową, to postawiłabym veto i w ogóle nie dyskutowała z mężem. Jadę tym razem do swoich i tyle. Jak teraz ustąpisz, to za kolejnym razem znowu będzie to samo, możesz się założyć o wszystko, że będzie taka sama dyskusja, i tak w końcu jak potulna owieczka pojedziesz za mężem. Potwornym błędem często popełnianym na początku jest uleganie "dla dobra" wszystkich dookoła. Uczysz męża w ten sposób, ze twoje potrzeby są nieistotne, utwierdzasz w przekonaniu, że to ty będziesz się dostosowywać. Takie postępowanie "dla świętego spokoju" bardzo, ale to bardzo się potem mści.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W sumie mądrze powiedziane. Ja uległam bo uznałam, że po prostu możemy zacząć od świąt u jego mamy i myślałam, że LOGICZNE jest to, że następne będą u moich rodziców...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale nie mam zamiaru jak potulna owieczka jechać nigdzie za mężem! ;] Nie jestem jakąś cierpiętnicą żeby robić coś wbrew sobie. Tylko upewniam się, że to nie jest mój egoizm, czy przypadkiem mąż nie ma trochę racji :) Nigdy nie miałam takiej sytuacji (u mnie święta są duże i rodzinne). Tylko... moja babcia młodo owdowiała a miała tylko moją mamę (córkę swoją). A święta spędzaliśmy na zmianę u babć, po prostu jak wypadały święta u tej drugiej strony, to babcia-wdowa jechała do swojej siostry (tam też były zawsze duże rodzinne święta). A moja teściowa też ma rodzeństwo i to w sumie w tym samym mieście.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×