Kobiety bez pracy, zajmujące się domem

Rozumiem, że zajmowanie się domem i opieka nad dziećmi to praca na cały etat. W końcu wszystko wysprzątać, wyprać, ugotować i upilnować dzieci to tak naprawdę kupa roboty. Tylko jednego szczerze wam zazdroszczę, zaufania do męża i odwagi. Ja bym bała się siedzieć w domu, nie mieć zbyt wielkiego doświadczenia zawodowego a w razie rozwodu zostać w podartych majtkach na d***e, bo w końcu to on zarabia kasę i ma na lepszego adwokata... I źle czułabym się będąc uzależniona od kogoś finansowo. Jako nastolatka już miałam potrzebę pracowania, by mieć swoje pieniądze i nie być tylko na czyjejś łasce( tu akurat rodziców). Do tego to ciągłe siedzenie w domu. Jak wam to wszystko odpowiada?

To zalezy my tak sie umówiliśmy po złych doswiadczeniach z nianiami .Wole sama wszystko dopilnowac itp .Ale pracuje czasami i swoja kase na swoje konto wpłacam , więć nie zostanę w podartych majtach w razie co :)

Ja chętnie wrocila bym do szkoly ktorej nie ukonczylam przez ciążę ale czasu bym nie cofnela... mi to nie odpowiada ze nie moge nawet sama wyjsc po zakupy do sklepu tesciowie nie chca zajac sie malym nawet na czar kiedy chce zrobic prawo jazdy... jestem jak w więzieniu... a meza ciagle nie ma

Ja chętnie wrocila bym do szkoly ktorej nie ukonczylam przez ciążę ale czasu bym nie cofnela... mi to nie odpowiada ze nie moge nawet sama wyjsc po zakupy do sklepu tesciowie nie chca zajac sie malym nawet na czar kiedy chce zrobic prawo jazdy... jestem jak w więzieniu... a meza ciagle nie ma

11:49 to całkiem dobre rozwiązanie :) Wiem, że jak się kogoś kocha to się wierzy, ze zawsze będzie dobrze. Z drugiej strony facet też może zachorować, stracić pracę czy coś... I ta presja bycia na czyimś utrzymaniu. Widać, że mam bzika do pracy po matce hah.

To nie jest tak do końca że siedzę w domu i nic, tylko pranie, sprzątanie, gotowanie, dziecko, dresy, tłuste włosy i nic poza tym domem nie istnieje. Ja wychodzę sobie jak mam potrzebę, ubieram się dobrze, wyglądam dobrze, dbam o siebie. Mam małe dziecko którego do żłobka nie oddam. Finansowo jestem na macierzyńskim więc mam pieniądze, jak się skończą bo pójdę na wychowawczy. Pomagam mężowi w prowadzeniu firmy bo on pracuje też normalnie. Jak dziecko pójdzie do przedszkola wtedy pójdę do pracy. Kobiety będące w domu często też się uczą, podnoszą swoje kwalifikacje zawodowe.

Akurat jestem realistką i wiem że wiecznie nic nie trwa .Poprostu taki jest układ w naszym małzeństwie .Dla mnie ludzie moga mnie nazywać nierobem darmozjadem itp mnie to zwisa .Jak napisałam pracuję czasami i kasę swoją mam .Nie muszę się spinać że do gara nie mam co włozyć , mąz zarabia dużo .Przyjdzie taki moment a już jest bliski że pójdę normalnie do pracy na etat .By pomnozyć pieniadzę na koncie he he

nikt nie nazywa kobiet pracujacych w domu nieorbami, przeciez praca w domu to tez praca. chodzi raczej o to ze niektore sa uzaleznione finansowo od meza i to jest nieciekawe.

Oj sa tacy mało na kafe takich tematów . Mnie szkoda kobiet które sa zdane tylko na faceta

w domu jest zawsze mnostwo pracy jak tego nie wiesz, do zrob z zony krokodyla na salonach a sam zajmij sie domem

Widze, że wypowiedziały się tu dziewczyny z małymi dziećmi i z zamiarem powrotu do pracy. A są tu takie co siedzą w domu z większymi dziećmi?