Gość gość Napisano Kwiecień 9, 2014 Nie mogę się od tego uwolnić. Mieszkamy blisko siebie. Ja mam od dawna partnerkę, ona raczej nie ma nikogo. Uboga, głupiutka, ale śliczna i znacznie młodsza. Mijając się spoglądamy znacząco na siebie. Niby wiem, że nie jest to dobry materiał na żonę, ale nie wykluczam, że byłaby w stanie się naprawdę zakochać czemu towarzyszyłoby może absolutne oddanie. Pod względem fizycznym stanowi w zasadzie mój ideał. Z obecną od dawna mi się nie układa. Ciągłe przekrzykiwanie się kto więcej dla drugiej osoby zrobił. Nie interesuje mnie już czy mam z kobietą z którą żyję wspólne zainteresowania. Możemy się różnić pod każdym względem. Najważniejsza jest powierzchowna fascynacja, bo to jest coś co zawsze może odrodzić związek. Jestem w stanie zaryzykować, ale boję się, że się tylko ośmieszę. Jest młodsza o 7 lat i na pewno ma wielu adoratorów w swoim wieku. Czy to ma w ogóle sens? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach