Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość AZ MANKLAR

Czy jeszcze walczyć, czy jeszcze się łudzić

Polecane posty

Gość AZ MANKLAR

Witam, Jak każda inna tutaj osoba, mam problem z miłością. Pozwólcie, że wszystko tutaj opiszę... Zaczęło się 4 lata temu dziewczyna zerwała ze swoim pratnerem z którym była 4 lata w związku wtedy poznała mnie, zaczęliśmy kręcić ze sobą. Ja spokojny opanowany, chcący spokojnego związku. Ona o rok starsza rozrywkowa bardzo, 1000 myśli na minutę, imprezowiczka. W tamtym czasie pojawił się też pewien koleś typowy studencik, imprezowicz, nie zarabiający na siebie, mieszkający w akademiku. Ja miałem co weekend szkołę a w tygodniu pracę co wiązało się z brakiem czasu na imprezowanie. Wybrała tamtego studencika z którym była nie całe 3 lata. W tamtym roku po zerwaniu z tym studencikiem znowu zaczęliśmy ze sobą flirtować, spotykać. Po miesiącu przyjaźni ona wyjechała do Niemiec do pracy, gdzie rozmawialiśmy codziennie po 3 godziny na skypie. Ja przychodziłem z pracy i od razu przed komputer, wtedy wszystko wracało... Po przyjeździe z Niemiec wybraliśmy się na wspólny urlop do Turcji gdzie dogadywaliśmy się bardzo dobrze, nawet po 4 dniach powiedziała mi ze chce zemną być. Ja jestem osobą troszeczkę sceptyczną, pomyślałem ahhh z jednej strony dziwnie ale z drugiej jak mi zależy to dlaczego nie? Wróciliśmy ze wczasów i wszystko się super układało wspólne zdjęcia na fb ( też sceptycznie do tego podchodziłem ale okej). No i właśnie po 3 i pół miesiącach zaczęło się coś psuć. Ja zmieniłem pracę w której mam mniej obowiązków niż w poprzedniej, ale umowa o pracę i dużo lepszy zarobek. Jestem trenerem na siłowni. Ona również znalazła pracę (w banku) i zaczęły się wypominanki, że praca na siłowni nie jest przyszłościowa, że nie chcę iść na kopalnię czy zrobić jakichś kursów np. spawacza bo to dobrze zarobkowy zawód( jej bracia są górnikiem i spawaczem). Troszeczkę się przyznam, że z pewnego siebie faceta, dumnego z tego, ze pracuje na siłowni, kończę mgr wf, mam ułożone życie, zaczynało mnie to przygnębiać. Po prostu przestałem w Siebie wierzyć (niskosamoocena). Pojawiały się problemy związane z jej szkołą z narzekaniem, że ma wszystkiego dosyć. No i zaczęło się , 2 dni przed poważną rozmową dostałęm od niej czułego smsa" że się cieszy ze mnie ma, ze jestem dla niej kimś bardzo ważnym" trochę mnie to zadziwiło a zarazem utwierdziło, że jej zależy. No i za 2 dni, doszło do poważnej rozmowy, gdzie się bardzo załamałem. Ona sugerowała ze potrzebuje chyba starszego faceta, który ją ustawi, bardziej ogarniętego, z kim będzie mogła gdzieś wyjść, w wolny weekend. Postanowiliśmy sobie dać przerwę, czule się żegnając ze sobą. Podczas tej przerwy(tydzień) napisała mi że chyba to nie ma sensu, że wiele nas dzieli itd.. inne charaktery, tłumaczyłem, logicznie odpisywałem ze mi zależy na niej bardzo, i powiedziała ze się namyśli jeszcze. po tygodniu spotkaliśmy się, i powiedziała mi, że potrzebuje czasu... nie wie ile miesiąc, dwa ale potrzebuje, atmosfera była bardzo smutna, i emocjonalna. Ale dałem jej ten czas. Po 5 dniach wysłałęm jej szczery list a w nim wszystko to co do niej czuję, razem z kwiatami. Napisała mi wtedy" nie dajesz o sobie zapomnieć" i na tym się skończyło. po 4 dniach napisała mi smsa, że ma bardzo ważny egzamin przed sobą, że potrzebuje normalności i, że dziekuje za piękne kwiaty. Ja postanowiłem się nie odzywać. Po egzaminie napisala mi ze go zaliczyła, Ja jej pogratulowałem i na tym się kontakt urwał. Po 2 tygodniach męki postanowiłem pojechać do niej do domu, gdy dojechałem, okazało się, że jej dziadek zmarł... chciałem z nią wtedy szczerze pogadać no ale nic z tego nie wyszło. Dała mi znać kiedy jest pogrzeb więc postanowiłem pójść. Nie gadałem z nią w czasie tego pogrzebu, tylko wieczorem napisałem do niej z zapytaniem co z nami. Napisała mi ze nie brakuje jej mnie że nic z tym nie zrobimy. Napisałem jej smsa ze kochałem ją z całego serca, lecz nie będę dalej nalegał bo nie zasługuje na to .... odpisała mi "przykro mi ". Załamałem się wtedy i po 2 dniach do niej zadzwoniłem. Gadaliśmy normalnie pytała się co u mnie ja ją co u niej pytała się czy byłem gdzieś pracy szukać itd., na koniec zeszliśmy na temat nas, i powiedziała ze za dużo nas chyba rózni ze ona jeszcze nie wie, ale żebym sobie nadziei nie robil... pytala się jak długo będę na nią czekać, powiedziałem, że zasługuję żeby mi powiedziała, że to koniec jak będzie pewna , i żeby się odezwała czasem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Po 2 tygodniach odezwała się , pytała co u mnie, tłumaczyła i narzekała, że na nic nie ma czasu, że szkoła, praca, ledwo daje radę, współczułem jej... Pomyślałem wtedy, że to jakiś znak. Po 4 dniach postanowiłem do niej napisać, że co tam słychać nowego.... odpisała mi "że nie ma czasu pisać bo ma wiele rzeczy na głowie i nie ma czasu" napisałem ze spoko, oczywiście przykrość jaka mnie ogarnęła była ogromna, ale odpuściłem. Po 10 dniach nadeszły jej urodziny, wysłałem wieczorem krótkiego smsa z życzeniami, na którego mi odpisała, że bardzo dziękuje. Następnego dnia pytała się "czy jestem na meczu," zapytałem, że nie a dlaczego? napisała "ahh nic myślałam, że jesteś bo jechałam przez stadion i był oświetlony". Napisalem, że nie bo w pracy jestem. Znowu wyzwoliło to wemnie duże emocje... Bezpośrednio przed Świętami kumpel zadzwonił mi, że była w mojej byłej pracy na treningu z jakimś znajomym i, że pytała się o mnie jego i moje koleżanki czy nie wiedzą co u mnie słychać. Rozmawiając z moim kumplem ponoć była bardzo zestresowana, lecz znajomy nie chciał znią na ten temat gadać. Później pytała moją koleżankę czy się zemną kiedy widziała i też tłumaczyła dlaczego zerwaliśmy, mówiła, że " nie pasowaly nasze charaktery" że Ja to super chłopak ale nic na siłę. Przyznam się, że doprowadziło mnie to do euforii, że pyta moic h dobrych dobrych znajomych co u mnie słychać itd... Na drugi dzień otrzymałem od niej smsa, że chce bym jej dostarczył jej książki które trzymałem w szafie może przez mego kuzyna który jest naszym wspólnym znajomym albo "jakoś". Postanowiłem, że jej to zawiozę na drugi dzień. Podjechałem pod jej dom ona wyszła, porozmawialiśmy sobie, była uśmiechnięta, rozrywkowa, chwaliła się, że ze znajomymi na majówkę się wybiera ale poza tym, że dużo pracuje i się uczy, że nie ma czasu...( zawsze tak gadała). Na koniec rozmowy zapytałem się jej co się dzieję, że nie powiedziała mi nigdy tego ostatecznego nie... powiedziała z uśmiechem, Nie z nami koniec, nie pasujemy do siebie z charakteru,."Ja już mam kogoś" zdziwiło mnie to,bo tłumaczyła wcześniej, że potrzebuje czasu by sobie wszystko poukładać, a tutaj się okazało, że już po 2 miesiącach gdzie trzymala mnie w niepewności, dawała jakieś sygnały okazało się, że ma kogoś, podkreślając to, że miała dużo adoratorów przez ten czas. Zatkało mnie w tym momencie, ale pożyczyłem szczęścia i powiedziałem, że mi tego szkoda, odpowiedziała mi z uśmiechem, że mam nadzieję, że tez poznam fajną laskę... Na koniec chciała mi dać pewną książkę którą mi kupiła kiedyś a nie zdążyła przekazać, ale odmówiłem jej . Na pożegnanie powiedziała mi, że jakbym czegoś potrzebował to żebym się odezwał... Odpowiedziałem, że nie dzięki i że nasz kontakt powinien się urwać. Powiedziała hmm jak chcesz... Pojechałem wtedy, jakoś to przebolałem, wyrzuciłem wszelki kontakt fb, nr, zdjęcia wspólne. W Święta kuzyn napisał mi smsa, że ona już z kimś nowym w Kościele była, jakimś starszym się wydawało, ale ponoć nic przystojnym, co mnie lekko podbudowało... Mija 4 dzień od tej wiadomości i nie wiem co mam ze Sobą zrobić, ja ją jeszcze bardzo kocham, bardzo mi na niej zależy, chciałbym zrobić wszystko aby ją odzyskać.. ale co ja tak naprawdę jeszcze mogę... Byłem do niej za dobry, przejmowałem się jej problemami, liczyłem, że się nam ułoży ale teraz jestem w totalnej rozsypce, ona Piękna już kogoś ma a ja się pozbierać nie mogę.... Co radzicie? myśli ona o mnie czasem waszym zdaniem? czuje jeszcze coś do mnie?, zawsze się cieszyła, że mnie ma, mówiła, że mnie kocha... Poradzicie coś? jakaś nadzieja, jakieś wskazówki?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
przeczytałam pierwsza część na drugie wypociny nie mam juz ochoty ... lubisz panienki z dużym przebiegiem ? oboje jacys niedojrzali jesteście , gówniarstwo i tyle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
walnij sie chłpie w łeb ... jak ona teraz ma Cie w nosie to poslubie by latała za kazdym penisem ...żałosny koles jestes i bardzo niedojrzały

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Za dłuuuugie...... Toto facet pisał? A łyżka na to : niemożliweeeee ;):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przebrnęłam. Przykro mi ale sądzę, że to definitywny koniec i wszystkie ewentualne działania z twojej strony w kierunku odzyskania dziewczyny mogą przynieść odwrotny skutek. Zawsze jest jakoś tak głupio, że jednej stronie zależy bardziej. Padło na ciebie. Jedyna, bardzo nikła nadzieja, to odciąć się definitywnie od tej znajomości. Dać tym jasno do zrozumienia, że przyjąłeś do wiadomości że to koniec i akceptujesz to. Może z czasem dziewczyna zrozumie co straciła i zatęskni a wtedy ty mocno zastanów się czy warto ciągnąć to dalej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kot Bonifacy
Przeczytałam toto, ona Ci ze 100 razy powiedziała subtelne s********j, a Ty dalej łasiłeś się u jej stóp. No cóż może każdy w życiu musi przejść przez coś takiego, żeby zmądrzeć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×