Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość maciejewskiadam

Czy warto odbudować małżeństwo po 7 latach od rozwodu?

Polecane posty

Gość maciejewskiadam

Witam, nazywam się Adam, mam 46 lat. Z żoną rozwiodłem się 7 lat temu, mamy dorosłą córkę. Z żoną rozwiodłem się po kilkunastu latach małżeństwa- to ja wystąpiłem o rozwód, ponieważ nie byłem w stanie wytrzymać już dłużej psychicznie. Żona była osobą, która nieustannie doprowadzała do kłótni, była niezwykle krytyczna względem mnie, nie doceniała, że zajmowałem się domem, gdy sprzatałem zawsze zamiast słowa "dziękuję" słyszałem, że coś mogłem lepiej zrobić. Żona w towarzystwie nieustanie podkreślała swoją wyższość nade mną, krytykowała moje wybory sprzętów domowych. Po prostu od kilku lat przed rozwodem żyliśmy obok siebie, praktycznie każdego dnia kłócąc się, bo żona zawsze znalazła powód, by się doczepić do czegoś i wywołać awanturę. POdkreślała, że woli, jak mnie w domu nie ma, że wolałaby mężczyznę, który więcej zarobi itp. Dochodziło także z jej strony do rękoczynów już na końcu, potrafiła mnie uderzyć, poszarpać, ale nigdy jej nie oddałem, jako mężczyzna, starałem się ją uspokajać, choć agresywna była bardzo. W końcu doszło do rozwodu, którego ona nie chciała, błagała, bym został, ale moja psychika była wręcz zruinowana po tych kilkunastu latach, czułem, że jej już nie kocham- zostawiłem jej i córce mieszkanie i odszedłem. Po rozwodzie nikogo nie poznałem, więc moje relacje z byłą żoną poprawiły się i nawet byliśmy wspólnie zapraszani do jej i moich rodziców, choć mieszkaliśmy osobno. Rodziny bardzo dopingują, byśmy wrócili do siebie. Od czasu rozwodu spotykamy się regularnie, spędzamy wspólnie wakacje, weekendy u jej rodziny w górach i muszę przyznać, że od tamtej pory pokłóciliśmy się tylko dwa razy poważnie. Oczywiście, żona przez ten czas nigdy nie wspominała, bym się do niej z powrotem wprowadził, wszystko odbywa się na zasadzie randek i wspólnych wyjazdów. Jako że jestem rozwiedziony i mieszkam u rodziców, poznałem pół roku temu inną kobietę, z którą fantastycznie się rozumiemy, jest spokojna, dobra, szanuje mnie i bardzo kocha, ale ja nie wiem, co mam zrobić! Oczywiście darzę ją trochę uczuciem, przed większym zaangażowaniem się blokuję, ponieważ przez tyle lat utrzymuję kontakt z byłą żoną i szczerze mówiąc czekam, aż żona wreszcie zaproponuje mi powrót do domu, bo chcę się przekonać, czy jej zmiana jest zmianą trwałą, czy po ponownym zamieszkaniu razem wszystko wróci do dawnego stanu kłótni i poniżeń. Obecna przyjaciółka jest wspaniałą kobietą, do której coś czuję, której ufam, ale jednak przez sytuację z żoną nie jestem w stanie stworzyć nowego związku, bo wciąż mam w głowie fakt, że może się zmieniła i warto by spróbować wrócić po tych 7 latach do siebie. Przyjaciółka cierpi, ponieważ widzi to wszystko, czeka, aż to się wyjaśni, a ja jej nie mogę niczego obiecać, ponieważ sam nie wiem, na czym stoję. Żony już nie kocham od lat, fizycznie także mało mnie pociąga, ale przeżyliśmy prócz złych, także piękne chwile i wiele lat razem. Proszę o radę, jak rozwiązać tę sytuację? Czy warto zabiegać o ponowne zejście się z byłą żoną, zwarzywszy na fakt, że od 7 lat podczas naszych weekendów i spotkań nasze relacje były dobre, żona nie poniżała, nie powodowała kłótni, czy dać sobie szansę na nowy związek z kobietą, do której coś poczułem, która pociąga mnie fizycznie i ogólnie świetnie się rozumiemy? Czy w ogóle powrót do byłej żony- gdyby mi zaproponowała wspólne zamieszkanie ma sens, skoro jej nie kocham i czasem mam żal o tamte przykre lata? Proszę o radę, ponieważ jestem zagubiony, a była zona, odkąd dowiedziała się o przyjaciółce zabiega o mnie jeszcze bardziej, ja jednak troszkę się obawiam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Osiołkowi w żłoby dano: w jednym owies w drugim siano.... ;):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to nie jest męskie pisanie,to ten nowy nabytek pisze w imieniu misia... Jeśli jej nie kocha to po jakiego grzyba ma odbudowywać małżeństwo.Ma inną kobietę? ' Autorze! Dla mnie jesteś kawał s*******a. Albo rybka albo ...... Powiedz o niej byłej żonie..Wie o niej?Czekasz na zaproszenie do domu?Wywaliła cię?To ty nie sprawdziłeś się jako mąż i ojciec,skoro odszedłeś od rodziny. Jak widać,szybko umiesz się pocieszyć.Czarno to widzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maciejewskiadam
Rozwiodłem się z żoną, ponieważ nie szanowała mnie i poniżała. Po rozwodzie nasze relacje zmieniły się, od 7 lat się spotykamy, nie kłócimy, ale była żona nie wspomina o moim powrocie do domu, a jedynie spędza ze mną miło czas- weekendy, wakacje, imprezy rodzinne. Nie pocieszyłem się szybko po rozwodzie, bo przyjaciółkę poznałem dopiero pół roku temu, a rozwiedziony jestem od 7 lat. Szczerze mówiąć, przez wszystkie lata czekałem, aż żona zaproponuje mi powrót, bo nikogo nie miałem, a teraz pojawił się ktoś, do kogo coś poczułem, kto chce stworzyć ze mną związek, a ja czuję się, jakbym miał związane ręce, ponieważ relacje z byłą żoną mam jakie mam, tyle, że są to relacje nie pod jednym dachem- gdzie działy się nasze problemy w komunikacji, a miło spędzane chwile. Do żony mam sentyment, nie jest to miłość. Naprawdę, trudno mi cokolwiek postanowić, z obecną przyjaciółką wiem, że byłbym szczęśliwy, ale co z byłą żoną, co z naszymi relacjami? Bardzo chciałbym spróbować jeszcze raz życia u boku żony, ale decyzję o moim powrocie do domu musi podjąć ona sama, a przez 7 lat tego nie potrafiła mi zaproponować. Nie przeszkadzało mi to, czekałem, dopóki nie pojawiła się obecna przyjaciółka, z którą się żżyłem emocjonalnie i doprawdy, trudno jest mi jakąkolwiek decyzję podjąć. Jakiś impuls każe czekać na ponowne zejście z żoną, a z kolei inny impuls podpowiada, żeby zacząć tworzyć nowy związek z kimś, do kogo coś poczułem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Daj sobie spokój z byłą dlatego że nie zmienisz jej charakteru. Chyba że jesteś masochistą i chcesz mieć powrót do przeszłości. Jest dla Ciebie miła właśnie dlatego że nie jest Twoją żoną. Jeżeli masz dorosłe dziecko to daj sobie spokój z byłą i korzystaj z życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bardzo chciałbym spróbować jeszcze raz życia u boku żony, ale decyzję o moim powrocie do domu musi podjąć ona sama, a przez 7 lat tego nie potrafiła mi zaproponować." ' chciałbys spróbować ale po co skoro jej nie kochasz? gdybyś był moim byłym,porzuciłbyś rodzinę,wiedz,że nigdy nie zaproponowałabym ci powrotu do domu,bałabym się być ponownie zraniona to ty masz zabiegać,starać się przekonać byłą,ze zmieniłeś się na lepsze,zapewnić ją,że będziesz pracować, na pewno wasza córka marzy w skrytości o waszym zejściu się,marzy o bezpiecznym domu rodzinnym, teraz są gruz a nie dom,,czuje się przez ciebie oszukana,straciła grunt pod nogami,zawalcz dla córki,dla b.żony,dla siebie a ta nowa niech usunie się z twojego zycia,musisz wiedzieć,czego chcesz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maciejewskiadam
Opisałem tutaj swój przypadek, ponieważ zalezy mi najbardziej na ocenie sytuacji własnego powrotu do byłej żony. Czy w obecnej sytuacji, gdy nie kocham już jej od ponad 7 lat, ale spotykamy się, nie ma już między nami dawnych ostrych spięć, warto powalczyć o odbudowę tamtego związku, który kiedyś przysporzył mi sporo cierpień (ale jednak byliśmy małżeństwem kilkanaście lat, mamy 22 letnią córkę), czy po prostu lepiej zacząć nowy związek z przyjaciółką, która mnie pokochała i naprawdę rozumiemy się świetnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Znamy takiego *****cza,który psy wiesza na żonie,a tak naprawdę ciągle poza domem,beznadziejny mąż i ojciec, prowadzi podwójne życie , manipulant wybiela się,czysta herezja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maciejewskiadam
Opisałem tutaj swój przypadek, ponieważ zalezy mi najbardziej na ocenie sytuacji własnego powrotu do byłej żony. Czy w obecnej sytuacji, gdy nie kocham już jej od ponad 7 lat, ale spotykamy się, nie ma już między nami dawnych ostrych spięć, warto powalczyć o odbudowę tamtego związku, który kiedyś przysporzył mi sporo cierpień (ale jednak byliśmy małżeństwem kilkanaście lat, mamy 22 letnią córkę), czy po prostu lepiej zacząć nowy związek z przyjaciółką, która mnie pokochała i naprawdę rozumiemy się świetnie. Ja przed rozwodem walczyłem kilka lat o ten związek, proponowałem żonie nawet terapię małżeńską, ale nic nie przyniosło efektu i postanowiłem wystąpić o rozwód. Żona była niesamowicie apodyktyczna, lubiła poniżać, prowokować kłótnie, moje ustępstwa na nic się nie zdawały- to było przyczyną rozwodu. Po rozwodzie złagodniała, tylko nie wiem, czy to nie jest spowodowane tym, że nie mieszkamy razem i nie ma podstaw do kłótni pod jednym dachem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
myślę,ze twoja b.żona kocha ciebie,gdyby było inaczej,nie spotykałaby się z tobą, powiedz jej,ze jej nie kochasz lecz tą aktualną nie chciałabym mieć z tobą żadnego kontaktu na jej miejscu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dalej oszukujesz się,oszukujesz i jedną i drugą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Facet nie wybielaj się!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestem "rozwiedzioną żoną" od trzech lat, po ponad trzydziestu latach małżeństwa. To ja wniosłam o rozwód, powodem nie było nic spektakularnego. Nigdy, ani przedtem, ani potem, nie kłóciliśmy się, co oboj***ardzo sobie cenimy. Dziś każde z nas kogoś ma ( w tle rozwodu nie było nikogo trzeciego), ale...No właśnie. Wciąż łączą nas dzieci, wnuki, mnóstwo dobrych wspomnień, sentyment, przywiązanie. Oboje wiemy, że nic nie jest wykluczone. Oboje też mamy świadomość, że tylko absolutne zerwanie kontaktów spowodowałoby zaprzestanie rozważania możliwości powrotu. Masochistycznie rozdrapujemy wciąż tę ranę - bo jednak jeszcze boli, przecież zawsze rozwód stanowi rodzaj porażki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
K***a mać,były nie kocha ale chce wrócić...Nie,to jakieś chore.. Uważam ,ze właśnie kocha żonę i chce wrócić.A nowa laska niech przyjmie z pokorą jego decyzję.Nie jest w stanie zatrzymać go ponieważ łączy ich więcej niż z nią.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maciejewskiadam
Także podejrzewam, że była żona mnie kocha, dlatego myślę o odbudowaniu tego małżeństwa i daniu jej szansy. Broni mnie przed tym jedynie fakt, jak mnie traktowała przez lata małżeństwa i fakt pojawienia się po 6,5 roku innej kobiety w moim życiu. Myślę, że mógłbym na nowo pokochać żonę, ale czy charakter człowieka może ulec tak diametralnej zmianie i po powrocie moim do domu, żona znów nie zacznie mną pomiatać, awanturować się o wszystko- wizja przeszłości odstrasza mnie od tego powrotu do domu, bo nie wiem, czy można się aż tak zmienić. Żona od czasu rozwodu nie wspomniała ani słowem o swoich dawnych zachowaniach, za żadne także nie przeprosiła, temat rozwodu i powodów, przez które do niego doszło jest przez nią całkowicie przemilczany. Ja przeprosiłem za swoje błędy, ona nie zrobiła tego nigdy- po prostu przemilczała wszystko i o powodach rozwodu nie wspomina, o swoich zachowaniach także. Rozmawiamy o wszystkim, ale nie o tym najważniejszym, co spowodowało nasze rozstanie. Żopna po prostu nie znała nigdy słowa przepraszam i nigdy do żadnej winy się nie potrafiła przyznać- to akurat pozostało w niej niezmienione.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Skoro każde z was ma kogoś,to zapomnij o powrocie.Jaki powrót?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Odzyskuję wiarę w człowieka.Cieszę się,ze masz ludzkie,rodzinne odruchy.Ty znów o tej żonie.Siądźcie razem,porozmawiajcie jak przyjaciele,ustalcie granic;że ...tego nie można,,,Nie gniewaj się,ale przypominasz mi naszego znajomego,który cały czas opluwa swoją żonę.Ty robisz dokładnie to samo.A tak naprawdę,to każdy mu tej żony zazdrości.Konkretna,fajna,uczciwa babka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To pisze kobieta.Fagas chce wrocic do zony.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ojej,chyba pojechała do domu:):):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Maz rozwiódł sie ze mną rok temu . Dramat ,trauma bo po wielu latach. Na początku nie widziałam swojej winy , teraz bardziej obiektywnie patrzę na to. Teraz jest tak, ze nie zaufalabym mu bo dosc knuł z tym rozwodem ... Ale za 6 lat ? Nie wiem co bedzie za 6 lat. Teraz uczę sie zyc na nowo ,moze gdy będę szczęśliwa zechce wrócić ? Tylko ze nie wiem , czy ja będę chciała. Teraz on na pewno nie chce ja tez na pewno nie chce choć to wartościowy człowiek .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jaki ty jesteś wspaniałomyślny,myślisz o daniu jej szansy.Jej ? Nie sobie? Nie wam? Żałosny jesteś.Nie ufam ci.Współczuję żonie.I to bardzo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maciejewskiadam
Moje była zona nie była złą kobietą, dobrze dom prowadziła, dbała o rodzinę. Po prostu porózniły nas ciągłe kłótnie, jej zaczepki, chwilami agresja w postaci uderzenia mnie w twarz, gdy podniosłem głos podczas awantury, ona krzyczała praktycznie cały czas na mnie. Do rozwodu doprowadził brak porozumienia pomiędzy nami, to, że żona nigdy słuchać nie chciała, sama mówiła, a gdy ja chciałem powiedzieć coś od siebie zamykała się na klucz w pokoju. Mówiła, że jestem dla niej nikim, bo mało zarabiam i takie tam... Po latach takiego traktowania nie wytrzymałem po prostu! Pomijając to traktowanie mnie, nie mam jej nic innego do zarzucenia, więc nie opluwam jej, a tylko opisuję powód naszego rozwodu. Myślę też o obecnej przyjaciółce, która mnie pokochała, do której coś poczułem. Zranię ją odchodząc, a nie chcę tego, bo to naprawdę wartościowa i dobra osoba, która jakby nie było- wyciągnęła mnie z depresji, która mi towarzyszyła od czasu rozwodu, mimo kontaktów z byłą żoną. Przyjaciółka zrobiła dla mnie wiele dobrego, zawsze pomagała, dla mnie zmieniła prace i żeby być blisko mnie przeprowadziła się do mojego miasta. Trudno będzie mi jej powiedzieć, że chcę walczyć o swoją rodzinę, tym bardziej, że zrobiłem jej nadzieję na wspólne życie, a zbliżyła się do mnie tylko dlatego, że wiedziała, że jestem rozwiedziony i wolny (jednak nie do końca- jak się okazuje). Była żona zaprasza mnie znów w góry do rodzinnego domku, mam zamiar jechać, ale obawiam się, że sprawię tym cierpienie przyjaciółce, która poczuje się wykorzystana, poczuje się, jakby się nią pobawiono i porzucono, gdy zrobiła dla kogoś tak wiele dobrego, pomogła, gdy był w trudnej psychicznie sytuacji, zawsze wspierała, gdy jakiekolwiek problemy miałem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
babskie pisanie,naprawdę pisze to kochanka,znam się na takim pisaniu,ma pietra,ze kochanek myśli o powrocie tyle zółci na żonę wylewa,ale ona jest cacy..,taka wartościowa,ile zasług..????? szkoda,ze tak ciepło nie wypowiadasz się o jego żonie kręcisz i sama gubisz się w tych krętactwach,raz tak,raz tak za głupia jesteś ,jak widzę przypominasz mi taką zdzirę,ktora wpierd...się w małżeństwo naszej kol.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Po prostu porózniły nas ciągłe kłótnie, jej zaczepki, chwilami agresja w postaci uderzenia mnie w twarz, gdy podniosłem głos podczas awantury, ona krzyczała praktycznie cały czas na mnie ; ile ty masz lat? pieprzysz jak potłuczona kochanek odjechał do pracy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
hihihi w postaci uderzenia mnie w twarz.... specjalna szkoła jak mur!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
obawiam się, że sprawię tym cierpienie przyjaciółce, która poczuje się wykorzystana, poczuje się, jakby się nią pobawiono i porzucono, gdy zrobiła dla kogoś tak wiele dobrego, pomogła, gdy był w trudnej psychicznie sytuacji, zawsze wspierała, gdy jakiekolwiek problemy miałem. ; ja p******ę,czubek "("("("("("(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a do szpitala też ukradkiem latałaś? chora z urojenia!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ZZZzniecierpliwiony
Myślę ,że nikt nie jest w stanie udzielić Ci prawidłowej odpowiedzi. Sam musisz sobie odpowiedzieć. Przede wszystkim uczciwie. Być uczciwym w stosunku do siebie i innych. Trzeba sobie usiąść i wszystko na spokojnie przeanalizować. Jeżeli jednak tej kobiety nie kochasz , to nie wierzę w trwałość tego związku , zwłaszcza ponownego.Do tej samej rzeki , dwa razy się nie wchodzi.Masz przykre doświadczenia z tą kobietą i powinieneś wyciągnąć z tego wnioski. Ludzie się zmieniają ale nie o 180 stopni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gdyby nie miał d***** na boku,małżeństwo trwałoby do dziś,ale jest ona...i błaźni się

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
też myślę,że są to nieudolne wypociny kochanicy,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×