Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

nie umiem tak dalej żyć

Polecane posty

Gość gość

nie wiem juz co mam robić, to wszystko przerasta mnie na tyle, że nie widzę swojej przyszłości, przeraża mnie to, nie zabije się bo jestem wierząca, zresztą mam rodziców, siostre, z którą mam słaby kontakt tak jak po części z ojcem, ale i tak wiem, że mnie kochają..mam 22lata i z moim facetem(25l) juz nie mogę tak dłużej żyć.. niby to ja prowokuje kłótnie, ale też są one uzasadnione, tylko nigdy przez niego.. jak staram się być spokojna, ale przy jakiejś dyskusji obojętne czy związanej z polityką, czy z inną dziedziną to potrafi rozpętać się piekło, ponieważ mój chłop jest zarozumiały, ma kompleksy związane z wyglądem, ale jeśli chodzi o jego wiedze to jest alfą i omegą.. męczy mnie to, chłopak pali maryche, jest od niej uzależniony, mieszkamy razem, nie pracuje, studiuje zaocznie, ale co to zmienia , jak praktycznie go tam nie ma bo siedzi w domu przed kompem, owszem, potrafi być troskliwy,kochany jednak brakuje mu luzu, polotu .. ciągle depresyjny, albo przesadnie zadowolony nie wiadomo z czego.. że żyje z pieniędzy rodziców? ( dobrze, ja tez żyje,ale juz trzeci raz z rzędu podchodze do tematu,zeby w wakacje popracować za granicą, znam język on nie,ale bysmy dali rade) od tego roku bo jestesmy oboje na 3 roku , ja zamierzam podjąć pracę już nawet wiem jaką .. dotychczas dorabiałam na pokazach modowych czy innych g***ach, tak to nazywam bo płacili mi grosze, co chłopak nieraz potrafił w furii mi wypomnieć, że ile ja w życiu zarobiłam, a ile on, bo wcczesniej pracował jako promotor i na inwentaryzacje za gówniarza jeździł..ale tu nie chodzi o spieranie się, ja jestem ta obowiązkowa, mu wszystko lata koło d**y, jest notorycznym kłamcom wobec swoich rodziców, którzy go kochają nad życie, pomagają mu jak mogą ,a on nawet tego nie potrafi docenić, tak naprawdę od 3lat jak ze sobą mieszkamy non stop się wyzywamy, bijemy , on wychodzi z domu, ja za nim

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
.. praktycznie zawsze to ja go przepraszam bo wiem,ze on sie nie bedzie odzywac, a dla mnie to jest głupota, strata czasu, niepotrzebne utrudnianie sobie życia.. wiem, że często przeginam, ale jest to dla mnie przykre, kiedy o urodzinach nie tyle co zapomina, co nie ma kasy bo przejara, w koncu mi dał pieniądze na urodziny i podziękowałam , choć dał mi je przed urodzinami to potrafiłam mu kilka razy tymi 100zł rzucić,ze nie chce nic od niego , a dlaczego? a no dlatego, że się chłopak nawet nie postarał , nie poszedł mi czegoś sam wybrać, żebym miała od niego pamiątkę, cokolwiek.. jak on mial urodziny, to pytalam się koleżanek co by mu kupić, głowiłam się, patrzyłam czego mu brakuje i trafiałam z prezentem, bo chcialam zeby się cieszył.. uważam,ze dla faceta ciężej jest coś wybrać, a dla kobiety to jest po prostu łatwizna.. tym bardziej jeśli chciało się ją poznać na tyle, aby poznać jej gust.. ciągle kłótnie , mówi, że kocha, bo wiem , ze kocha,ale jak dla mnie jest baardzo agresywny.. nie ma znajomych, noo poza jednym przyjacielem i to fakt faktem porządnym , moze to i dobre ,ale oni są osobnych miastach, więc na co dzień nie ma z kim wyjść, pogadać .. może go męczę, choć wiem, że dogadujemy się czasem świetnie..ale ile można... nie chce mieć chłopa 25letniego bez ambicji, mówi mu co mnie boli , czemu nie moze tego zmienić.. ale chyba odbiera to jako atak, więc często zacisne zęby na pewne rzeczy... kiedyś mu odwaliłam bo spotykałam się z innym chłopakiem, w sumie to na samym początku będąc z nim co się w czasie przedłużyło, widywałam się z nim na imprezach tylko , ale wiadomo zdrada to zdrada nawet wtedy kiedy z nim nie spałam ... przyznałam się, bo sama nie wiedzialam czego chce.. mój facet był moim pierwszym chłopakiem,więc jest to związek który trwa jak dla mnie długo, zaczął się kiedy mialam prawie 19lat .. wyjechalam dla niego do innego miasta,zeby tam studiować, choć wcale nie chcialam tam, ale rozkochał mnie w sobie, jestem przylepa, jak mi chłopak odda kawał serca to ja naprawde to doceniam, ale nie może mnie skreślać juz po jednym wybryku , byłam gówniarą , niewiedzącą chyba do końca czym jest związek, że on o mnie poważnie myślał.. teraz potrafi to być jego atak na mnie , kiedy ja mam pretencje o to, ze pali , on sobie chyba niewiele z tego robi , bo w sumie i tak nadal jest to samo, trochę ograniczył ,ale wiadomo.. życie nie polega na ustępowaniu tylko na tym,aby dojść do porozumienia z drugą osobą, ja nie wymagam od niego odstawienia tego .. wiem, że by nie mógł, ale nie chce być z kimś kto nie przeprowadza mnie przez ten świat, albo przynajmniej nie chce ze mna go zobaczyć , dojść do czegoś.. w głębi jestem bardzo wrażliwa, uczuciowa,ale jak się wkurze to lecą wyzwiska również z mojej strony.. tylko boli mnie jedno.. że zawsze to ja się płaszcze, przepraszam, nawet wtedy kiedy wiem, że nie powinnam, nie potrafie się tak naprawdę zaciąć w sobie, po tych bijatykach , po siniakach, rozwalonej wardze.. po tym wszystkim nie potrafie od niego odejść.. nie wiem,czy to ma cos wspólnego z tym, że jako dziecko moja mama piła , ojciec był jaki był, ale nie mialam źle.. choć pedagog uznała, że jestem dorosłym dzieckiem alkoholika i powiedziala mi kiedys, ze jak zdam mature, to zebym się nie wiązała i nawet nie myslala o tym ,zeby zdobywać wykształcenie ,a zajęła się swoją psychiką, ponieważ mogę w życiu źle trafić i sobie zwyczajnie nie poradzić.. chodziło jej o sfery uczuciowe, bo jednak to jest ten wiek ,kiedy juz tam pierwsze przynajmniej u mnie podrygi były ... nie wzięłam sobie zbytnio tego do siebie, bo wiedzialam, ze nigdy nie pozwole nazywać siebie szmatą, że będzie mniej mój facet dobrze traktować, starać się ,a tymczasem jest na odwrót .. choć on uważa, że to ja jestem p******** emocjonalna , niezrównoważona i powinnam się leczyć.. moje pytanie brzmi, jak mam się zebrać w sobie i zakończyć ten chory , toksyczny związek, który i mnie i myślę, że również jego wykańcza? nie chce się męczyć , nie wiem, czy dam rade.. już na samą myśl cierpie, ale wiem,ze nie bede z nim szczęsliwa, nic mnie z nim nie czeka dobrego.. jest wielu czułych facetów, ale przeciez to nie jest wszystko co moje druga osoba od siebie dać.. widzę w nim duże dziecko kompletnie pozbawione ambicji i chęci do zdobywania jakiś szczebli w życiu ... przez niego, zaczynam się stawać taką samą osobą... a do tego mało zaradną, co mam zrobić , jak to sobie wytłumaczyć , że nie będziemy ze sobą szczęśliwi , muszę kogoś poznać kto naprawdę mnie pokocha, doceni i będzie szanować, a przede wszystkim słuchać .. a nie udawać, że mnie słucha .. i tu nie chodzi mi o rozkazy, lecz o wzięcie pewnych rzeczy, które mówie do siebie .. a nie odbierać je jako atak

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
z nim daleko nie zajedziesz, uciekaj, uciekaj.... skoro świt......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
szkoda życia, każdego dnia na takiego faceta. kobieto uwolnij się od niego bo zmarnujesz sobie życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja rozumiem, że mogą być tak poglądy, ale proszę o uzasadnienie jakieś od siebie, bo często chłopak mi wpiera, że ja wszystkie sytuacje opowiadam na swój sposób, że to ja jestem głównym prowokatorem .. i ja się z tym ZGADZAM ! ale kto , powiedzcie mnie kto by wytrzymał z osobą ,której się wiecznie nic nie chce, która myśli tylko o paleniu , jedzeniu i sraniu za przeproszeniem.. nigdy do takich osób nie należałam, a teraz mogę powiedzieć, że jestem równie wielkim leniem jak on, choć ja jeszcze staram się z tego wynurzać ... zdaje egzaminy w terminie, kończę pracę , choć on nie ma nawet porządnego planu , więc stwierdził, że zda we wrześniu.. miałam jakieś tam dorywcze roboty, w tym roku niewiele, ale były ... w zime na powietrzu 4h sterczałam, tu jakaś sesja zdjęciowa , ostatnio też mialam i 10 h mnie w domu nie było, wymęczyłam się cholernie i przyszłam juz z grypą do domu.. bo wiadomo, zimno było, a zdjęcia w plenerze nie należą do najprzyjemniejszych, ale oczywiście jestem dnem bo po co mi to, daje się tylko wykorzystywać, a mi chodzi o to,zeby mieć te pamiątki, wspomnienia, ruszyć d**e, gdzieś się pokazać .. coś spróbować w życiu .. mijamy się :( cholernie się mijamy, a ja nie potrafie od niego odejść, mimo tego jak mnie czasem potraktuje .. to ja lece za nim , nie odwrotnie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
powiedzcie mi* tam miało być

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
może o tych urodzinach opowiem dokładniej, przyjechał do mnie, dwa dni wczesniej przed urodzinami, bo był w naszym mieście rodzinnym.. no i pierwszy dzien był udany do wieczora,kiedy on robił jak zwykle prace zaległą (bo go facet nie chciał dopuścić przez jego nieobecności , ani razu nie był na jego zajęciach, no i mu pomagałam jak mogłam, zeby zrobić te projekty, do 3 w nocy z nim siedziałam z grypą na lekach... zrobiła mu kanapki i dalej robiłam jego jakies tam zadanie, ale nie skończyłam go, jednak sporo zrobiłam z niego, powiedzialam,ze głowa mnie zaczęła bolec i nie mam sił, on oczywiście wyrzut miał ,ze mu nie chce pomóc, to mu znowu zaczęłam pomagać, aż tu nagle pytanie padło z mojej storny, czy by mi cos jutro ugotował skoro jestem chora (dzien przed moimi urodzinami), że zawsze tylko mi tosty,albo frytki potrafi zrobić ( tu go też tak sprawdzałam przyszłościowo) , a on do mnie cytuje " nie lubie gotować i nie będę tego robić i tu zdrobniale powiedział nie jestem kurką domową" ... no to się wkurzyłam, rozpętało się piekło ,ale chwilowe, bo po 15minutach wyzywania juz się odwróciłam i zasnęłam, rano jak się obudziłam juz go nie było bo był oddać tą pracę, ale jak wrócił to ja zaczęłam wypytywać, jak mu poszło i zaczełam mówic o całej sytuacji, ponieważ nie lubie zamiatać czegoś pod dywan , a on na to, ze ja przez tą kurę domową tak strasznie zareagowałam bo powiedziałam , że kurę w domu w takim razie ma za swoją mamę, skoro tak podchodzi do sprawy i powiedziałam ,ze pięknie traktuje swoją mamę i między innymi moją , bo nazywając kogos kurą domową nie jest zbyt miłe, poza tym poprosiłam go o jakis obiad, bo chora byłam, czy to tak wiele.. on wychodzi z założenia, że do niego mogą należeć obowiążki typu pójscie do sklepu i wurzecenie śmieci.. nosz k****, a co ja jego żona jestem? ! ze mam dla nas gotować, tez sprzątam,zmywam, wyrzucam śmieci i co ? ! no i dobra.. w koncu się pogodzilismy i zaczęłam sobie szukać olejku do włosów , który jest dośc drogi bo 180zł on wstał i powiedział, ze nie wiedział co mi kupić, wiec się dołoży do tego prezentu i w sumie cieszył się ,ze mi się podoba itd.. zamówił mi.. jak dla mnie poszedł na łatwizne, bo to mialam kupic za kase jaką dostalam na urodziny od rodziców, a i tak nawet te pieniądze gdzieś mi się rozpłyneły na cuda niewidy .. w każdym bądz razie w dniu urodzin mial przyjechać jego kolega, zeby sobie zajarali, nie mialam nic przeciwko i tak bylam chora .. ale okazało sie,ze kumpel był na kacu ( to ten przyjaciel) i nie wie czy da radę przyjechać.. no a mój od rana chodził juz zły, nadąsany , śniadanie mi nawet zrobił w moje urodziny w postaci dwóch jajek na miękko i kromek ze szczypiorem, w sumie to co sobie "zamówiłam" .. to było miłe, gdyby nie ta złość wymalowana na jego twarzy, przez to,ze jego kolega od jarania nie przyjedzie.. no w*****ł mnie bo to były moje urodziny, to ja byłam chora, nie mogłam nigdzie wyjść .. a ten co? jeszcze go pocieszałam.. a potem i tak okazało się, ze ten kumpel przyjechał i sobie palili dwa kolejne dni..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wiem, że dużo piszę , ale już wole to dokładniej przedstawić, choć i tak to nie wszystko.. bo nie wiem juz jak na to spojrzeć..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
proszę niech mi ktoś pomoże .. bo właśnie się z nim pogodziłam, ale wiem, że nie na długo..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bkt
odejść... też kiedyś byłam z facetem który niezbyt dobrze mnie traktował, mijaliśmy się w każdym temacie i ogólnie byłam z nim nieszczęśliwa ale tak go kochałam że zrobiłabym dla niego wszystko:P nie potrafiłam bez niego żyć... to tak w skrócie:P aż pewnego dnia mnie olśniło i dałam szansę mojemu obecnemu mężowi:) i nie żałuję mimo że nie zawsze jest różowo:) a ty daj szansę sobie, jesteś młoda więc spakuj się i idź szukać szczęścia bo facet się nie zmieni... wyobraź sobie że ci się oświadcza:P skaczesz z radości czy przeraża cię reszta zycia z kimś takim? bo jak szczerze sobie odpowiesz czy chciałabyś by on był twoim mężem, ojcem twoich dzieci, nie w tej chwili ale kiedyś, to będziesz wiedziała.... u mnie to był przełom kiedy dotarło do mnie że mimo mojej wielkiej miłosci nie przyjęłabym jego zaręczyn i wtedy zrozumiałam że tracę czas i to wszystko bardzo szybko się skończyło:) na moje szczęście:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
autorko ty tez jesteś niedojrzałą niedorajdą, po twoim opisie mam w głowie tak zarysowaną twoja postać: opcja a)dziewczyna w spodniach z dziurami,kolczykami wszędzie,z rozpuszczonymi włosami i czapą na głowie i koszulą podkasaną do łokci, do tego glany opcja b)taka naiwna panienka,niedowartościowana,jarajaca się tym że ma faceta takiego "oodjechanego" latająca wszędzie za nim, będąca trochę jak wrzód na dooopie bo boi się że ten ją zostawi kobieto ty jesteś dorosła ale tylko metryczkowo a w rzeczywistości z ciebie to duże dziecko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przeczytałam do połowy, bo potem mnie znudziły te wypociny, głównie ze względu na fatalny styl i interpunkcję, więc może była tam odpowiedź na pytanie - dlaczego autorka dalej jest z kims takim? Nie doczytałam się ani jednego argumentu "za".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie, glanów nie noszę, kolczyków również nie posiadam, żadnych tatuaży , spokojna, delikatna uroda i również wnętrze mam takie... wrażliwa, może i zbyt, dużo analizuje i przejmuje się na zapas ... niedojrzała? możliwe , na pewno ten związek nie pozwala mi się zachowywać inaczej .. bo tylko z dojrzałym , pracowitym, ambitnym mężczyzną mogę być prawdziwą kobietą .. a póki co, ciągle się za niego wstydze, jest mi głupio bo ja nigdzie z nim nie wyjezdzam, nie wychodze, ciągle gierki, palenie i głupie dyskusje mające potwierdzić jaki to on nie jest inteligentny .. bo w końcu stale rywalizujemy o to ( on tak uważa) .. co do stylu w jaki to wszystko napisałam, owszem pozbawiony jest interpunkcji i akapitów, pisałam w pośpiechu w nerwach, więc i tak nawet mi to wyszło jak na mój wczorajszy stan.. czy są plusy bycia z nim? jak dla mnie są, ale może dlatego, że nigdy wcześniej nie byłam z nikim i wynajduje u niego te mocne strony wręcz na siłę.. jakie? no np. takie , że troszczy się o mnie, jest kochany , ale często wychodzi z niego psychol np. dziwi mnie to, że mowi do mnie " grzeczna dziewczynka" jak jestem spokojna... mówie do niego, że dziwnie to brzmi, bo nie jestem ani jego córką, ani młodszą siostrą .. ma do mnie pretensje, że gadałam ostatnio z naszym współlokatorem, a czym te pretensje uzasadnia? a no ty, że kiedys wspólokator jak mojego nie było, przyszedł do mnie do pokoju napity i zaczął się lekko mówiąc przystawiać , pogoniłam go na spokojnie, bo w koncu ze sobą mieszkamy, poza tym on jest policjantem, a mój jara ,więc też nie chce robić problemów.. no i mój stwierdził, że ten ch*j powinien się ode mnie trzymać z daleka, że jest fałszywy bo sam ma dziewczyne, a jak by tylko mógł to by się za mnie brał.. co jest nieprawdą... poza tym nie rozumiem jak można się do mnie wydzierać, za to, że gadam ze współlokatorem . jest mase takich sytuacji , wczoraj mi powiedział, żebym pozwoliła mu być wyżej o szczebel ode mnie, że jeśli ma się poczuć jak mężczyzna, to ja muszę być tą uległą, spokojną.. wychodzi na to, że nie powinnam mieć własnego zdania, ani oburzać się kiedy coś mnie urazi, bo to prowadzi do mega kłótni, które są spowodowane przeze mnie.. ja wiem, że nie pasujemy do siebie, ale moim problemem jest to, że nie widzę bez niego siebie, jak z nim żyje w zgodzie to znowu myślę , że chciałabym być z kimś innym bo on mnie nudzi, nie docenia, ale jak się pokłócimy tak naprawdę wtedy całą winę na siebie biore, to ja czuję się tą złą, tą nienormalną i chce go przepraszać, wtedy wydaje mi się, że nie mogę bez niego żyć.. nie wiem, może te jest karma za to, że przed trzema laty był ponad 2lata z inną dziewczyną, z którą mu się nie układało, ja byłam wtedy jego kumpelą z 4-letnim stażem.. aż się połączylismy.. ta dziewczyna nie dawała mu spokoju, płakała, zaraz wyzywała mnie i jego, wtedy tego nie rozumiałam, teraz ... chyba rozumiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×