Ukraińska armia bliska zwycięstwa na wschodzie

Siły pro-rosyjskich separatystów zostały odcięte od zaopatrzenia z zewnątrz i rozbite na mniejsze, odizolowane od siebie zgrupowania. Zostaną "wykrwawione" w ciągu tygodnia.

Z ogólnej liczby około 4000 pro-rosyjskich bojówkarzy walczących we wschodniej Ukrainie tydzień temu, zginęło już co najmniej 780.

Żebyście widzieli co się tutaj dzieje. Na wschód od Dniepru co kilka kilometrów punkty kontrolne - jedne czynne, inne zamknięte, z innych zostały tylko stosy spalonych opon. W rowach, na poboczach co pewien czas można zobaczyć spalone transportery opancerzone. Spalone tak, że niekiedy częściowo stopione. Mnóstwo łusek po nabojach kal. 5,45 x 39 mm. Na ulicach ani żywej duszy. Jak już ktoś się kręci, to w poszukiwaniu jedzenia. Laski dają szpary za konserwę z "Pirata" za 2,60 zł.

Nie wiem czy mi uwierzycie, ale zachodni foto-reporterzy płacą zarówno ukraińskim żołnierzom za "materiał". Za pieniądze (np. 50 USD od łebka) pozują z karabinami, strzelają, udają że prowadzą natarcie, nawet podpalają z powrotem stare wraki transporterów i ruiny żeby wyglądało że tutaj dopiero co były walki, chociaż w danym miejscu rosyjskiego separatysty nikt w życiu na oczy nie widział.

Na punktach kontrolnych chcą łapówki w zamian za puszczenie dalej. Do pro-rosyjskich separatystów dotrzeć się nie da - są okrążeni i pod ciągłym ostrzałem. W sytuacji gdy są odcięci od zaopatrzenia z Rosji (w rozumieniu zarówno dostaw sprzętu jak i wymiany personelu), ich los jest właściwie przesądzony. Po obu stronach najpopularniejszą bronią jest karabin AK-74M, zasilany amunicją kal. 5,45 x 39 mm. Ale te zniszczone transportery, to skutek trafień z granatników RPG-7. Zniszczyły je rakietowe granaty przeciwpancerne (takie jak te z panzerfausta).

W górę, bo ciekawe.