Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Strzebelka

Małżeństwo po latach. Co się Wam nadal podoba w mężu, żonie?

Polecane posty

Gość Strzebelka

Czy po wielu latach razem wciąż patrzycie na współmałżonka z czułością? Ja w swoim mężu podziwiam wiele cech, a fizycznie wciąż mi się podoba. Ma przepiękne dłonie, na które mogę patrzeć godzinami, podobnie stopy, palce u nóg. Jest bardzo czysty, zadbany, uwielbiam jego zapach. Dziś prasowałam jego koszulę, pachniała tak pięknie i świeżo, powiesiłam ją do szafy i rozmarzyłam się. Mąż jest kilka dni poza krajem, a ja tęsknię, wyobrażam sobie, jak ją włoży, jak będzie w niej wyglądał, jak ten zapach zmiesza się z jego kosmetykami, jego wodą, której używa. Uwielbiam to. Jesteśmy małżeństwem 20 lat. Bardzo go kocham, na poduszce ułożyłam jego piżamę, czekam aż wróci...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nic sie nie podoba

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój mąż jest bardzo dowcipny i to w nim lubię najbardziej. Uśmiech ma piękny, zdrowy i łobuzerski. Jesteśmy razem 14 lat. To dużo i niedużo jednocześnie. Przez lata przytył trochę, ja też, ale i tak jest bardzo przystojny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja tez 20 lat po slubie i sie zaczalem w koncu stawiac. A w żonie mnie wszystko wk....!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale nie o wk... jest ten topik.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
sorry. faktycznie. Lubie jak jej nie ma,albo jak ja wychodze do pracy. :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Po 19 latach :-) że jest wciąż tak czuły i delikatny dla mnie. Że jest taki uczynny. Że przy nim czuję się piękna. Ma piękne dłonie i kocham jego usta. Że dba o siebie, uprawia sport. Że jest cudowny w łóżku. Że nikt na świeci nie potrafi tak tulić jak on. Że tyle się napracował dla nas. Że interesowały się nim ładniejsze kobiety niż ja, a jednak wybrał mnie, choć widziałam że miał z tym problem, a jednak ja :-) że jest kochanym tatą dla dzieci. Że znosi moje chumory. Że ma ogromną intuicję, wiele rzeczy się sprawdziło. Że potrafił sobie wiele odmówić aby dać coś nam. Kocham jego gadatliwość i to że kiedy trzeba możemy posiedzieć w ciszy. Że coś mu się we mnie bardzo podoba, ale to zachowam dla siebie :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Strzebelka
:) Jak miło to przeczytać! Wiem, co czujesz i jak się czujesz! Ale na to wszystko trzeba pracować, także wyobraźnią, prawda? A przede wszystkim chyba - oprócz wszystkiego innego - lubić i szanować człowieka, z którym dzieli się noce i dnie. To niby takie proste, a takie trudne jednocześnie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
23 lat stażu,dorosły syn, mąż zawsze wspaniały, ale teraz jakby, chciał przeżywać na nowo miesiąc miodowy, czasami czuję wstyd jak syn nas przyłapie na przytulaniu, albo jak mąż wkłada rękę pod bluzkę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przecież to słodkie! :) Nie wstydź się, tylko ciesz, że wciąż budzisz w mężu takie uczucia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szeregowy czereśniak
Bardzo ładnie to opisujecie. Aż serce się cieszy. My jesteśmy 26 lat razem, i jeśli coś się zmieniło, to tylko na lepsze. Dzieci odrosły, w końcu mamy czas dla siebie. Uwielbiamy ze sobą przebywać. Te wspólne wekendy na rybach. Z dala od gwaru. Nawet cisza nudną niejest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zazdroszczę... :-) Miło Was czytać. Sorry za offtopa, ale mam pytanie, czy przez całe małżeństwo tak było? Czy nie miałyście wątpliwości, że dobrze wybrałyście? Bo my 3 lata po ślubie dopiero i w sumie już od samego dnia ślubu mam wątpliwości, nie wiem, czy go kocham i czy on kocha mnie, kręcą mnie inni faceci choć wcześniej rzadko się zdarzało. Gdy go widzę to od razu humor mi siada, robienie dla niego jedzenia to dla mnie przykry obowiązek, jak mi o czymś opowiada to wyłączam się mentalnie, często myślę, że lepiej by mi było bez niego, ale z drugiej strony jak wyjeżdża np. na weekend to już po pierwszych godzinach tęsknię, po każdym moim potknięciu widze jego cierpliwość i wyrozumiałość, a także mądrość, bo ostrzegał mnie, że tak to się skończy, czasem jak siedzimy w jakiejś odległości od siebie wśród ludzi to mam ogromną ochotę go przytulić, choć normalnie na codzień niezbyt. I choć wkurw mnie bierze, że np. siedzi co wieczór przed ekranikiem z nogami na stole i zostawia syf po sobie to czasem choc ma zajęty dzień pozmywa wszystkie naczynia, zrobi mi obiadek, przywiezie o co go poproszę. A najbardziej mnie wkurzają te jego czeste awantury o pierdoły, o które moim zdaniem nie ma sensu się kłócić (w ogóle moim zdaniem nie ma sensu się kłócić i ja żadnej kłótni nie zaczęłam), ale po czasie sama przed soba przyznaję, że troche racji jednak miał i mgł sie poczuć niefajnie w dany sposób potraktowany. No już sama nie wiem, docenię po latach? To małżeństwo ma sens?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szeregowy czereśniak
11.28. Ma sens. Jesteście jak na najlepszej drodze do długoletniego związku. Ja. I wiele, wiele innych związków taki okres przechodziły. Okres buntu i walki o wpływy, czyli czyje na wierzchu może trwać nawet i do 10ciu lat. Potem już mowa niepotrzebna, bo wystarczy na siebie popatrzeć i wiadomo o co chodzi. Po latach ta miłość i szacunek do drugiej osoby się potęguje. Przesiąkniecie sobą i będzie OK. Powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Strzebelka
3 lata, to wciąż okres docierania się. Postaraj się patrzeć na męża tak, jakbyś patrzyła na coś najcenniejszego na świecie. Doszukuj się w nim pozytywów, nie krzycz, nie złość się, naprawdę to pomaga. Każdy ma gorszy dzień. Chwal! Nie żartuję, jeśli zrobi coś dla Ciebie - pokaż mu, jaką Ci to sprawiło radość, że doceniasz, że Ci jest miło! Jest jeszcze jedna ważna moim zdaniem rzecz: dbaj o dom, o czystość. O atmosferę w Waszym domu. Na bieżąco, nie zostawiaj na potem. Mnie pomogła kiedyś rozmowa z koleżanką, która powiedziała coś, co mi otworzyło w pewnym sensie oczy: żebym każdą, nawet najdrobniejszą czynność wykonywała z ogromną uwagą i najlepiej, jak potrafię. Początkowo wydawało mi się to nieistotne, bo niby jak wielką uwagę trzeba mieć, żeby umyć talerze po kolacji? Ale jednak z czasem przekonałam się, że jest w tym głęboki sens! Wszystko, co robię robię tak, jakbym była ostatnią osobą na świecie, która w ogóle może to zrobić! :) Skupiam uwagę. I nagle proste, czy nudne czynności nabierają znaczenia! Mój mąż chyba nie wie, ile czasu poświęcam na pewne rzeczy, ale wie, że jest zadbany, wie, że ma poprzyszywane guziki, że jeśli sięgnie z zamkniętymi oczami do jakiejś szafki, to na pewno znajdzie to, czego szuka. Sądzę, że jest mu dobrze i wygodnie. Prowadzenie domu sprawia mi olbrzymią frajdę! Robię to dla niego i dla siebie. Dla nas. On ciężko pracuje, zarabia, staram się, by mógł odpocząć tak, jak lubi, nie zrzędzę i nie marudzę. Bardzo, bardzo go kocham. Dzięki jego pracy mamy wszystko, co jest nam potrzebne i ja to doceniam, a moim wkładem w małżeństwo jest właśnie ta cicha, ale systematyczna praca na rzecz dobrej, miłej atmosfery. Uważam, że to bardzo ważne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
11.28 po co ty wyszłaś za maz za człowieka, którego nie wiesz czy kochasz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosciowaq
W czerwcu minela nam 6 rocznica slubu i powiem Wam, ze jest coraz lepiej. Kocham swojego meza jak wariatka ;] Kocham go za to, ze: *wytrzymuje moje humory z ktorymi nawet ja sama nie moge wytrzymac [mam gigantyczne pms-y] *jest baaardzo przystojny i tez jak u kogos wyzej wybral mnie sposrod innych niezwykle pieknych kobiet *jest baaardzo zaradny i dzieki niemu nie musze pracowac i zyje jak ksiezniczka z reszta on sam mowi , ze urodzilam sie po to zeby mnie rozpieszczac ;] *sprawia, ze czuje sie najseksowniejsza kobieta swiata choc wczesniej bylam zakompleksiona. *jest bardzo dobrym ojcem , dzieci go uwielbiaja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zazdroszczę wam, dziewczyny, jeszcze nie mam męża, ani nawet narzeczonego, ale chciałabym tak jak wy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dzięki szeregowy czereśniak i Strzebelka :-) Też mam nadzieję, że jeszcze wszystko przed nami. Chciałabym, żeby u nas było tak jak u Was, mój też by tego na pewno chciał, a skoro po tylu latach tak ładnie z własnej nieprzymuszonej woli potraficie pisac o Waszych małżeństwach to pewnie może tak być!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Alicja Beata
Sama nie żyję w takim związku niestety, ale w najbliższej rodzinie mam przykład, że to możliwe. Mój dziadek i moja babcia są małżeństwem przeszło 50 lat. Kochają się i to widać! Dbają o siebie nawzajem, wciąż żartują, wciąż mają sobie mnóstwo do powiedzenia. Babcia uważa, że ma najprzystojniejszego chłopaka w mieście :D i jest o niego trochę zazdrosna. Razem przeszli bardzo wiele, umarło im 2 dzieci, spalił się dom, dziadek chorował bardzo ciężko, wydawało się, że to koniec. Ale to przeszłość. To, co napisała Strzebelka wydaje mi się też bardzo ważne i widzę to w domu dziadka i babci: bardzo to jest czysty i zadbany dom. Babcia mówi, że jeśli płożyłaby się spać w nieporządku, to miałaby koszmary! Wciąż kupują świeże kwiaty latem, ustawiają je w różnych miejscach. Dziadek amatorsko maluje, ale nie jakieś widoczki, tylko zwierzęta. Babcia oprawia te obrazy i wiesza na jednej ze ścian w salonie, bardzo ładnie to wygląda, choć widać, że to amatorskie malarstwo, ale ona się cieszy i podziwia. Nigdy nie słyszałam, żeby na siebie krzyczeli, naprawdę nigdy! Zawsze uprzejmi i chyba wciąż mają sekrety sypialniane. Czasem tak na siebie patrzą, że nic innego mi nie przychodzi do głowy, tylko, żeby już iść, bo oni chcą być sami :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hehe, a może to jest klucz do szczęscia? Ten porządek w domu? ;-) Nie no serio, u nas jest syf totalny non stop, jedynie na święta jest w miarę czysto lub z innej okazji, gdy mamy gości, a nie zdarza się to dość często niestety. I potem przez tydzień, dwa mieszkanie wygląda w miarę, ale dalej już po staremu. Nie ma kiedy sprzatać :-( Może faktycznie gdyby na bieżąco spróbować, bo potem to już nie wiadomo za co się zabrac najpierw, zwłaszcza, że nawet po paru godzinach nie widac efektu. Nie wiem kiedy Wy sprzatacie, ja się serio nie wyrabiam, rano śniadanie dla nas, czasem obiad, wyszykować się i do roboty, wieczorem po drodze z pracy zakupy, kolacja, czesto pranie i prasowanie, zmywanie naczyń po całym dniu, czasem obiad na następny dzień jeśli wymaga większego przygotowania typu ryba po grecku, późnym wieczorem cos razem w tv obejrzymy i lulu. Jedynie weekendy zostają, a wtedy człowiek tez chce sie pobyczyć trochę, posiedzieć w necie, pooglądac cos na kompie, spotkac się z ludźmi, z rodziną, grill itp. no i tak w kółko. Wstyd mi za to, jak nasze mieszkanie wygląda, ale nie wyrabiam się :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Strzebelka
Gościu (13.24). Sprzątanie na bieżąco, to cały sekret. Jeśli masz "syf", to najpierw musisz poświęcić kilka dni na gruntowne doprowadzenie domu do lśnienia, a potem naprawdę na bieżąco. Niczego nie odkładaj na potem, z czasem i to naprawdę niedługim, wejdzie Ci to w krew! Będziesz początkowo zmęczona samym pamiętaniem "co jeszcze?", ale naprawdę potem to działa z automatu. Jak prowadzenie samochodu - nie myślisz wciąż, że musisz zmienić bieg, prawda? Wszystko robisz automatycznie. Tak samo jest z domem. A wieczorem przejdź się po domu z jakimś koszyczkiem, przejrzyj każe pomieszczenie i zbierz do niego wszystko to, co widzisz, że nie leży na swoim miejscu, choćby to była najdrobniejsza rzecz. I poukładaj. A rano zobaczysz, jak miło się wstanie i pójdzie do kuchni na kawę. Po śniadaniu zaraz posprzątaj, to Ci zabierze nie więcej niż 5 minut, a satysfakcja ogromna! Ład wokół siebie wpływa na wszystko. Czujesz się spokojniejsza, niestraszni Ci niespodziewani goście, inaczej się oddycha. To naprawdę nie jest trudne. Ja postawiłam sobie dom za cel. Jest najważniejszy. I jako miejsce i jako instytucja. To mój dom, nasz dom, mamy się w nim czuć dobrze i bezpiecznie. I oczywiście nie chodzi o to, by wpaść w nerwicę, czy przegiąć w drugą stronę, chodzi tylko o to, by wyrobić w sobie pewne nawyki, zachęcić do tego samego rodzinę i... samo się układa! Spróbuj! Zrób sobie samej z tego zabawę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość porządnicka
O, to ja coś dodam :) Nauczyłam się tego od mojej teściowej jeszcze będąc młodziutką mężatką. I bardzo polecam: podczas gotowania obiadu zmywam na bieżąco. Tak, że kiedy cały obiad jest wstawiony już na gaz, sałatka w lodówce, ja nie mam ani jednej rzeczy do umycia. Kiedy patrzyłam, jak robi to matka mojego męża, wydawało mi się to strasznie męczące, ale szybko się przekonałam, że to czysta wygoda! Teraz jestem już dość wprawną gospodynią. Też nie zostawiam niczego na potem. Prasowanie? Nie składam wielkich kup, tylko prasuję to, co zdjęłam akurat ze sznura, kilka rzeczy i wieszam lub układam w szafie. Od razu. Im więcej brudów w domu, tym bardziej się nie chce nic robić, wiem o tym dobrze, dlatego staram się w ogóle do takiej sytuacji nie dopuszczać. Codziennie odkurzam, a wieczorem zmywam podłogę w kuchni i przedpokoju. Rzeczywiście rano inaczej rozpoczyna się dzień, jeśli masz wszystko poukładane i pod kontrolą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zakochana Gosia
U nas to mąż jest tym, który bardziej dba o wszystko. I to w nim kocham. Wspaniale gotuje, a mnie wyznacza rolę podkuchennej :) Ale lubię to! Jeśli coś się robi razem, to inaczej smakuje. Mogę mu obierać marchewki i myć ziemniaki, wtedy rozmawiamy o wszystkim i o niczym. Mamy 2 dzieci, nastolatków, czasem pomagają, czasem nie, ale też lubią być z nami. Kochamy się i nasza rodzina jest dla nas wszystkim! Porządek raz jest mniejszy, raz większy, to nie jest tak istotne dla nas, mąż i tak nie dopuści do jakiegoś totalnego zagracenia czy zakurzenia. Codziennie słyszę od niego wiele miłych słów, wiem, że mnie kocha. Nasz sex jest taki bliski i domowy, taki nasz, tylko nasz. To scala i wiąże nas bardzo. Koledzy i koleżanki naszych dzieci podobno bardzo lubią u nas przebywać. Czy może być lepsza pochwała?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
przykre Najpierw miłość, szaleństwo, a po latach "nic". Smutne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I podobno nie ma normalnych kochających się małżeństw. Trochę rozumu trzeba do tego mieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to pomylka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
czytam szczebelkę i myślę sobie że ona z tą swoją obsesją robienia wszystkiego na sto procent dla męża byłaby totalnie zdruzgotana gdyby nagle się okazało że on odchodzi lub ją zdradza.... nie wiem taka postawa jest zdrowa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wdowa od 13
To samo pomyślałam, ale może Strzebelka w ogóle nie dopuszcza do siebie takiej możliwości? Po co, skoro jest szczęśliwa? Może trzeba umieć nie myśleć o takich sprawach, nie drążyć, nie zatruwać, robić swoje z miłością i myślą o tym, kogo się kocha? Jestem już wdową i niezmiernie żałuję, że nie dawałam mężowi do zrozumienia, jak jest dla mnie ważny, tylko trułam podejrzeniami. Po co mi to było? Nie żyje i nie wie, że był całym moim światem. Nawet w szpitalu nie stać mnie było na otworzenie się. Teraz czytam Strzebelkę i inne szczęśliwe kobiety i myślę, że to one mają rację. Ja nie miałam. Najbliższy mi człowiek odszedł przekonany, że byłam z nim z obowiązku. A to nieprawda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wdowo, myślę że mąż wiedział że jest dla Ciebie ważny inaczej tak panicznie nie bałabyś się życia bez niego.... zazdrość wynika ze strachu że się daną osobę straci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×