Czy powinnam sie martwic?

Witam. Mam 14 lat. Przez ostatni rok przytyłam prawie 10 kilo. Od początku grudnia ćwiczyłam brzuszki, potem zaczęłam ćwiczyć pompki. Ładnie wyrzeźbiłam sobie brzuch, zaczęłam trzymać dietę. Schudłam około 3 kilogramów, czyli ważyłam 46 kilo. Niestety po 2 miesiącach przestałam trzymać dietę i przybrałam na wadze sporo, bo zaczęłam ważyć 52 kilo. Mam 154 cm wzrostu. Moje BMI wskazuje nadwagę, ale chodzi o to, że moim zdaniem wcale nie wyglądam grubo. Mam ładny brzuch, ręce, łydki, może mi trochę w udach przybyło, ale staram się tym nie przejmować, zaczęłam robić ćwiczenia na uda i myślę, że będzie dobrze. Od wakacji zaczęłam znów trzymać dietę. Ale z ćwiczeniami gorzej, bo po 8 miesiącach ćwiczenia przestałam. Robię sobie przerwę, bo po prostu nie potrafię się zmusić, źle znoszę tę wakacyjną pogodę. Schudłam od początku wakacji pół kilo (nawet nie wiecie, jaka byłam z siebie dumna! Byłam bardzo dumna, że mogłam zrzucić chociaż tyle..), a gdy wróciłam z 3-dniowego wyjazdu (na którym nie miałam wyboru, i musiałam jeść to, co mi dawano) przytyłam znowu kilogram.. Jestem załamana. Zawsze byłam chudzielcem, mogłam jeść co mi się podobało. Ale rok temu to się skończyło i przybrałam na wadze. Wcale nie wyglądam grubo. Chodzi o cyfry na wadze. Wiem, że jeśli chcę schudnąć, to do diety muszę dołączyć ćwiczenia, ale ta pogoda mnie wykańcza i nie mam na nic siły. Jak myślicie, powinnam się przejmować wagą? Bo moim zdaniem wyglądam w porządku. PS. Przepraszam za taką niespójną wypowiedź, mam 1000 myśli na minutę i mogę gubić się w tym, co piszę :P Mam nadzieję, że w miarę rozumiecie mój problem, liczę na waszą opinię. Powinnam schudnąć czy po prostu to zaakceptować?