Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Rasputia63

Straciłam maleństwo w 37 tyg.

Polecane posty

Jestem ze swoim narzeczonym 5 lat mieszkamy razem od dwoch, nie staraliśmy się o dzidziusia, ja mam 21 lat a on 25. W moim wieku zazwyczaj nie myśli się o roli mamy powaznie .. jednak ja bardzo chciałam miec swoje malenstwo, dwie moje siostry maja dzieci i po urodzeniu pierwszego odezwal sie we mnie matczyny instynkt zapragnelam miec dzieciatko ale wciaz bylo za wczesnie chociaz narzeczony namawial mnie na starania, postanowilismy - zajde w ciaze to zajde nie to nie. Odstawilam antykoncepcję. Po dwoch miesiacach zaszlam w ciaze. Nie mialam wątpliwosci - to najpiekniejsze co mnie w zyciu spotkalo. Przez pierwsze 4 miesiace okropnie sie meczylam, wymiotowalam schudlam 5 kg. pozniej bylo lzej, ale wiadomo brzuszek coraz wiekszy waga coraz wieksza, ciezko bylo sie ruszac, tak strasznie chcialam juz zobaczyc swoje malenstwo... moja coreczke - Maję. Wyobrazalam sobie juz ja snila mi sie, widzialam we snie jej buzke, gdy ja zobaczylam nie moglam uwierzyc... to byla buzka z mojego snu... Reagowala na moj glos kiedy mowilam ona sie uspokajala kiedy przestalam znow szalala, byla bardzo aktywna przez cala ciaze. Pod koniec ciąży (mamy to wiedzą) ruchy maleństwa są mniej odczuwalne na zasadzie wystawienia raczki lub nozki i przytrzymania na kilka sekund. Ciąza przebiegala idealnie, morfologia mocz wszystkie badania idealne. Rano dzien przed porodem zaczelam miec skurcze, dziwne nieregularne co 30-40 minut trawjace tez roznie lecz niebolesne. Na szkole rodzenia mowili zeby do szpitala isc ze skurczami co 4-5 minut, wiec czekalam, zadzwonilam na porodowke po opisaniu sytuacji polozna powiedziala mi zebym wziela cieply prysznic skurcze powinny ustac, i zeczywiscie ich czestotliwosc sie zmniejszyla przyszedl wieczor i polozylam sie spac, w nocy mialam moze 2-3 skurcze. O 6 rano wstalam do toalety wtedy skurcze sie wznowily i byly ogromnie bolesne co 3-4 minuty wiec pojechalismy z naczeczonym do szpitala przeogromnie szczesliwi i podekscytowani ze juz niedlugo zobaczymy nasze malenstwo nasza mala coreczke. Pierwsza czynnosc po przyjeciu w szpitalu - sluchanie serduszka lecz bylo glucho... polozna zapewnila mnie ze sprzet jest stary lecz ja juz wiedzialam co sie stalo poniewaz kilkanaście godzin przed porodem poczułam coś dziwnego, jakby więzi pomiedzy mną a moim dzieciatkiem sie zerwały, poczulam ogromny smutek i zal, tlumaczylam to sobie wariacja hormonow. Poszlam wiec na badanie drugim sprzetem rowniez glucho i trzecim i czwartym to bylo okropne. W koncu polozna zabrala mnie do gabinetu lekarskiego gdzie lekarz prowadzacy moja ciaze wykonal USG - potwierdzilo sie. Serduszko nie biło... zaczelam sie trzasc i okropnie plakac nie wierzylam ze to dzieje sie naprawde. Przedemna byla okropna rzecz, musialam powiedziec czekajacemu przed gabinetem narzeczonemu ze nasza coreczka nie zyje. Padł na kolana i blagal zebym nie mowila prawdy zebym powiedziala ze to sie nie dzieje naprawde, caly zalany lzami podniosl sie i pomogl wejsc mi na fotel, lekarz mnie zbadal, mialam 5 cm. rozwarcia. Musialam urodzic swoja martwa juz coreczke. Na porodowce dostalam osobny pokoj, polozna ktora sie mna zajmowala byla bardzo ciepla i zyczliwa za co jestem jej wdzieczna bo wiem ze w tym zawodzie niestety takich przypadkow jest mnostwo a pracownicy musza sie uodpornic na takie rzeczy poniewaz peklo by im serce. Moj ukochany byl przy mnie od poczatku do konca niesamowicie mnie wspieral i staral sie nie pokazywac mi jak ogromnie cierpi zebym mogla jakos przez to przejsc chociaz bylo to dla niego bardzo trudne. Nie tak to sobie wyobrazalam. To mialo byc najpiekniejsze przezycie pelne radosci mimo bolu lecz bylo najwiekszym koszmarem. Po ponad dwoch godzinach skurczow mialam rozwarcie na 10 cm. i zaczelam przeć. Cały porod meczylam sie z mysla dlaczego? jaka była przyczyna smierci mojego dziecka ? po wyparciu głowki stalo sie jasne - pepowina owinela sie na szyjce i bardzo mocno zacisnela. Moj aniol byl przy mnie, wspieral mnie byl strasznie dzielny. Po 6 minutach zobaczylam swoje malenstwo... juz umyte i zawiniete w przescieradelko trafilo na moja piers... byla taka piekna, idealnie taka jak mi sie snila... wloski miala mojego koloru poniewaz narzeczony jest blondynem ja szatynka. Caly czas myslalam ze zacznie plakac caly czas mialam nadzieje ze otworzy oczka ale tak sie nie stalo... trzymalam ja przytulona do siebie i patrzylam na nia.. tak ogromnie cierpialam, a najokropniejszy byl widok malenstwa na rekach mojego narzeczonego tego nie moglam zniesc... po godzinie musialam oddac swoja coreczke za nic w swiecie nie chcialam tego robic. Narzeczony wzial ja ode mnie i razem z polozna wyszli z pokoju... Po trzech dniach odbyl sie pogrzeb. Wtedy widzialam nasza coreczke poraz ostatni choc sni mi sie co noc... Dzis mija miesiac od naszej tragedii i musze powiedziec ze bol w sercu jest okropny lecz staramy sie jakos zyc.. Nie zamknelismy sie w domu i zyjemy jak dawniej tyle ze codziennosc jest duzo trudniejsza. Musze zyc normalnie i starac sie nie zalamac, po 3-4 miesiaczkach moge zaczac starania o drugie malenstwo, choc wiem ze bedzie to ogromny stres to takiej traumie. Dlatego musze wyprostowac moja psychike dla drugiego malenstwa. Wiem, ze takich przypadkow jak moj jest wiele dlatego piszcie, opowiadajcie jesli macie ochote podzielcie sie swoja historia mi to pomaga kiedy o tym rozmawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak mi przykro..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jestem wrózka, nastepny bedzie syn za 2 lata...pozdrawiam akima

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jejku jak mi przykro :( ja staram sie o maleństwo...aż mam świeczki w oczach chyba się zaraz rozpłacze jesteś bardzo dzielna i żecze ci z całego serca żebyś jak najszybciej zaszła w ciąże i urodziła zrowe maleństwo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
pozdrawiam mamę aniołka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
boże czytam i płacze. tak mi przykro. życzę ci abyś zaznała jeszcze szczęscia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Znajdz temat ,,porod martwego dziecka w 36 tc. " tam niestety dużo aniolkowych mam. Znajdziesz wsparcie, dziewczyny cie zrozumieja jak nikt inny!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bardzo mi przykro. Ja straciłam w ciągu ostatniego roku córeczkę w 23 tyg ciąży i synka na przełomie 24/25 tyg. Tyle że ja miałam fatalną opiekę przy obu porodach mimo specjalistycznego szpitala. Córki lekarze nawet nie próbowali ratować od razu ją przekreślili mimo że urodziła się żywa i kilka minut żyla po porodzie, syna wyrywali ze mnie na siłę bo cesarki nie chcieli zrobić choć położenie było miednicowe i nie przeżył porodu choć 5 minu wcześniej na usg serduszko biło, udusił się podczas porodu. Chciałabym być mama dziecka ziemskiego ale nawet nie mogę się starać o kolejną ciążę bo mam niewydolność szyjki i znów niedonoszę ciąży bez specjalnego szwu. Jestem emocjonalnym wrakiem człowieka. tobie autorko zyczę jak najlepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jestem w 30 tyg ciazy, poplakalam sie... jakby mi sie to przytrafilo nie zaszlabym juz w ciaze ze strachu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kobieto w 30 tygodniu po co czytasz wogole takie tematy i sie wypowiadasz? Po co? Jak ja byłam w ciazy to takie tematy szerokim łukiem omijalam. Współczuje autorko bardzo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jesteś bardzo dzielną kobietą, rzecz która ci się przytrafiła nigdy nie powinna się zdarzyć. Twój aniolek teraz patrzy na cb z góry i podtrzymuje cię na duchu. Kochanie pamiętaj że nie masz tu wsparcie nas_matek...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja stracilam córke w 39 tc, rozumiem Cię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jestem w 36tygodniu i zaluje, ze to przeczytalam.. serce az mnie boli.. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja jestem mamą dwójki wspaniałych dzieci ale też niewiele brakowało żeby się to tragicznie zakończyło dlatego współczuje Ci ogromnie i Bogu dziękuje że miał nas w swojej opiece...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bardzo Ci współczuję i wiem co czujesz. Straciłam swoją córkę 5 tygodni temu w 36 tc. Życzę Ci dużo siły...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to jest kara za grzech przedmałżeński i może jeszcze inne to nie bóg każę ale konsekwencje grzechu są okrutne od zdrady po pogardę i śmierć a tylko bóg moze uchronic od konsekwencji naszych czynów w spowiedzi i w modlitwie a szczególnie odpust on uwalna od konsekwencji naszych czynów

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a to nie wszystko jezeli będziesz dobrze zyła to sie spotkacie w niebie pisał o tym chłopiec który był w niebie i spotkał swoja siostre którą umarła w brzuchu nawet powstał film i książka niebo istnieje na prawdę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Katolu idz do kosciola gowno rozumiesz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziękuję, że tyle osob przeczytało moja historie.. dziekuje za cieple slowa :) Drogie kobietki w ciazy rzeczywiscie, jak juz pewna pani napisala, takich tematow bedac w ciazy trzeba unikac ja rowniez to robilam. NIE TRACE WIARY ! tak jak napisalam musze wyprostowac swoja psychike dla kolejnego dziecka. :) Wiem, ze jestem silna widze to na kazdym kroku a powiedzenie co cie nie zabije to cie wzmocni jest prawdziwe.. a jako 21 latka mozna powiedziec ze juz przed porodem dostalam kilka kopków w tylek.. Moja lekarz prowadzaca ciaze i odbierajaca porod na wizycie po 2 tyg. powiedziala mi, ze taka sytuacja nie ma prawa sie przytrafic juz drugi raz .. odebrala mnostwo takich porodow i nigdy nie zdarzylo sie to pod rzad.. lecz od 20 paru lat rok w rok czerwiec lipiec i sierpien sa straszne mowila ze byc moze to przez to cisnienie i upaly zdarzaja sie minimum 3 takie przypadki oczywiscie w innych miesiacach tez ale malo nieregularnie a te 3 miesiace zawsze... Jeszcze raz pieknie dziekuje za slowa !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
kochana przeczytałam Twoją historię i się popłakałam... To co Cie spotkało to najgorsza rzecz dla rodzica - utrata swojego maleństwa :( Sama jestem mamą, urodziłam jak miałam 22 lata, poród miałam wzorowy, ale po porodzie niestety wyszły pewne komplikacje zdrowotne. Mała trafiła na stół operacyjny. Kiedy musiałam się z nią pożegnać przed blokiem operacyjnym załamały mi się nogi z przerażenia. Byłam roztrzęsiona i błagałam Boga o pomoc. Razem z mężem nie spaliśmy całą noc, siedzieliśmy i płakaliśmy. Rano wyszedł do nas lekarz i powiedział, że dziecko będzie zdrowe, że operacja się udała i że zaraz przywiozą nam dziecko na salę. Wtedy po raz kolejny się rozpłakałam, ale tym razem ze szczęścia. Dziękowałam Bogu za to co dla nas zrobił. Dzisiaj moja córka ma rok, nie mamy żadnych problemów i komplikacji, jeszcze kilka wizyt kontrolnych nas czeka, ale wszystko idzie dobrym torem. Napisałam to, bo wiem co to znaczy martwić się o dziecko. Ciebie niestety Bóg wystawił na dużo gorsza próbę i utratę córki. To coś strasznego i nawet nie potrafię sobie wyobrazić co możesz czuć. Dobrze, że o tym mówisz, że się nie zamykasz w sobie, w domu... myślę, że ta wspaniała córeczka czuwa teraz nad Tobą i czeka na Ciebie w niebie :) Myślę, że wstawi się przed Bogiem za Twoje następne maleństwo i urodzisz zdrowe dzieciątko. Przesyłam Ci dużo wsparcia, miłości i wytrwałości. Trzymaj się :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ewela2021
rasputia poradzisz sobie, u mnie mineło 9 miesiecy od śmierci córeczki, najgorsze były pierwzse 3 miesiace- ja mialam jeszcze cesarkę córeczkę próbowano ratować ale zmarła.. ból jest przeogromny, ale jak to mówią co nie zabije to wzmocni.. ja po cesarce muszę jeszcze odczekać swoje żeby się rana zagoiła. strasznie tęsknie za swoją maleńką :((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
autorko mimo tak młodego wieku jesteś bardzo mądrą i dzielną kobietą nigdy w to nie wątp i daj sobie odpocząć przed kolejną ciążą ..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rasputia63
Dziekuje za piekne slowa ... naprawde mi to pomaga ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja straciłam synka dwa miesiace temu w 37 tygodniu. Wszystko było idealnie, aż do feralnej wizyty u lekarza, gdy akcja serca zanikła. Rodziłam sama, bez męża. A w sali obok tego samego dnia, moja siostra urodziła swoją córeczkę. Doskonale Cie rozumiem. nie ma nic gorszego na świecie jak taka tragedia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lolusia x3
O, to smutne, że los jest dla nas tak okrutny. Ja mam 17 lat, nie w głowie mi jeszcze dzieci, chociaż uwielbiam je. Gdyby nie komplikacje miałabym teraz brata Tomka i miałby 15 lat :( Moja mama po tym, jak straciła Tomka nie zdecydowała się na więcej dzieci. Naprawdę, nie życzę nikomu takich strat!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kochana Autorko! Bardzo Ci współczuję...po tym co napisałaś, po tych wszystkich emocjach jakie tam odczytałam, wiem, że jesteś dobrym i wrażliwym człowiekiem. Bóg Ci to wynagrodzi, zobaczysz! Będziesz mięć swoje upragnione maleństwo!, tego Ci życzę z całego serca:*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aniolkowa2014
Autorko współczuję. Dzis minęło 4msc od smierci mojego synka gdyby bylo wszystko ok pewnue bym byla juz na porodowce albo szykowala sie do jego przyjscia na swiat. Niestety pospieszyl sie. W 3dni nasze życie leglo w gruzach. . Niestety w szpitalu traktowali mnie jak intruza tyle dobrze ze maz cały czas przy mnie. Porod ponad 40h wyrwali go ze mnie.... teraz czekam na 2 kreski boje sie bardzo co będzie dalej boje sie 3straty. Ale nie wyobrazam sobie życia bez dziecka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
witaj, u nas gdyby się lekarze nie zmienili, mogłabym stracić swoje Maleństwo w 35tc, przyszłam z podwyższonym ciśnieniem i cukrem w moczu... lekarka stwierdziła, że po co leże... potem przyszła prowadząca-zobaczyła moje pomiary ciśnienia i powiedziała od razu, że jeśli się zgodzę to szuka mi miejsca w innym szpitalu-z wcześniakami. w drugim szpitalu byłam po niecałych 3h-ok 22. o 3:00 miałam cesarkę i urodziłam. Następnym razem jedź od razu do szpitala z najmniejszą pierdółką.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
,,gość 2014.07.27 to jest kara za grzech przedmałżeński i może jeszcze inne to nie bóg każę ale konsekwencje grzechu są okrutne ....'' co za człowiek wypisuje takie rzeczy do matki która straciła dziecko !!!!! Współczuję Ci, zobaczysz doczekasz się jeszcze dziecka i to nie jednego. Teraz masz aniołka który nad tobą czuwa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×