Moje dziecko połknęło bref

Nie wiem skąd moje dziecko dorwało wczoraj w łazience bref w żelu do dezynfekcji, otwarte opakowanie, odkręcona buteleczka, dziurka na duży palec i włożyło to sobie do buzi. Zdębiałam momentalnie i wyrwałam mu z ręki, przerażona kazałam mu wszystko wypluć, trochę zwymiotował. Ma dopiero 21 mc, działo się to za moimi plecami gdy wiązałam włosy. Zadzwoniłam na pogotowie, przyjechali, obejrzeli dziecko i na szczęście lekarz stwierdził, że żrące to nie było, w ustach nie ma śladu po tej substancji, i mało prawdopodobne, że coś połknął, a jeśli to zwymiotował to. Całą noc nie spałam tylko obserwowałam małego. Boże kto zostawia otwarty Bref Duo activ, no kto, ano moja teściowa, która wlewała go sobie do spłuczki od toalety. Mieszkamy z nimi, więc każdy powinien po sobie odkładać niebezpieczne rzeczy z dala od zasięgu dziecka, a ja, jak ja mogłam tego nie dostrzec przed nim. Na szczęście nie poniosło to dalszych konsekwencji, ale strachu się najadłam.

pić mu się chciało. Nic wielkiego, zdarza się.

Dziecko wypiło bref. Ty sie strachu najadłaś. A biedna teściowa z pustym brzuszkiem. Oj nie ładnie.

z dzieckiem w domu trzeba mieć oczy dookoła głowy... czasami nie da się upilnować tak na prawdę chociaż masz rację, że teściowa powinna zakręcić przynajmniej butelkę... dobrze, że nic się nie stało. Moja jest niejadkiem, nigdy nic do buzi nie brała, ale ja profilaktycznie wszelką chemię trzymam wysoko. Staram się jak mogę jej pilnować, uważać, dziecko ma czasami niesamowite pomysły. A wczoraj np. moja córka zaczepiła się o własne nogi, jakoś tak niefortunnie jej się poplątały, że upadła jak długa na twarz ;-( masakra jakaś, w szoku byłam, krew z nosa, czoło jeden wielki siniak ;-( ma 3,5 roku, ale czasami jakieś takie niezdarne i niezrozumiałe zachowania... Z teściową zamień słowo, bo mogło się skończyć dramatycznie a synkowi też tłumacz, że nic nie wolno brać do buzi. To duży chłopczyk, musi zrozumieć. Moich sąsiadów mała zerwała wilcze jagody, zjadła i przyniosła jedną mamie. Koleżanka od razu pojechała z nią do szpitala, płukanie żołądka, kroplówki, leżały ponad tydzień, mała jak cień wyszła... lekarz powiedział, że po kilku godzinach zmarłaby, pewnie gdyby nie przyniosła mamie jednej to nie wiedzieliby nawet od czego... dlatego dziecku trzeba tłumaczyć - nic do buzi nie brać poza tym co podane przez dorosłego na posiłek.

jeżeli mieszkasz u teściowej to powinnaś to szanować i sama zerkać czy nic złego nie zostało w zasięgu ręki.... To TWOJA wina i nie zwalaj na teściową, to TY nie sprawdziłaś, czy w miejscu w którym bawi się Twoje dziecko jest bezpiecznie, to TY spuściłaś je z oczu. Nie zwalaj na teściową bo wina jest TYLKO I WYŁĄCZNIE TWOJA.

Ja tam swojej ciągle tłumacze a i tak co chwile jakieś głupie pomysły ma. W tym roku nam czeremcha od sąsiadów się przeniosła na podwórko. Nie mogę doprosić męża żeby wyciął wiec stałam przy krzaku z dzieckiem i tłumaczyłam długo. Ledwo się odwróciłam a ta już próbuje polizać owoc. A ma 3,5 roku wiec rozumie dużo. tylko w życiu takich małych dzieci zwykle jeszcze się nic złego nie wydarza wiec nie obejmują tego wyobraźnią swoją. A koleżanka kiedyś wywaliła niedokręconą butelkę od domestosa do śmieci. Syn prawie 4letni wyciągnął butelkę z kosza i się napił tej resztki która została. W życiu by nie wpadła że może mieć w tym wieku takie pomysły. Poparzył gardło i trochę się namęczył w szpitalu ale mogło być gorzej.