Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Mama z Pomorza

kiedy gościmy u kogoś z dzieckiem...

Polecane posty

Gość Mama z Pomorza

hej. ciekawa jestem Waszego zdania... od ponad roku (syn ma 18 m-cy) umawialiśmy się z kuzynem męża, że ich odwiedzimy (mieszkają w Gdańsku, my w mniejszym mieście). Wiecie, takie "może się uda w święta/urodziny/kiedyś tam. Oni też mają syna, rocznego. No i pojechaliśmy. Specjalnie późnym popołudniem wyjechaliśmy, żeby mały przespał podróż. W związku z tym nie było przystanków w restauracji itp. Na wynos też za dużo nie brałam(kaszka "w razie czego"), bo po pierwsze w tę pogodę to kiepski pomysł, a po drugie byłam pewna, że to trochę niegrzeczne wpadać ze swoim chlebem i twarogiem... Na miejscu okazało się, że nie mamy co liczyć na kolację, my to my, ale syn był już głodny i wieczór spędziliśmy na szukaniu restauracji. Poszliśmy tam wszyscy razem, rachunek za 6 osób opłaciliśmy my. Czy nie sądzicie, że jak ktoś od miesięcy nalega na spotkanie i zaprasza do siebie ("Wam łatwiej do nas, bo macie już starsze dziecko i lepiej zniesie podróż") to powinien zadbać chociaż o to, żeby dziecko miało kanapkę czy serek do przegryzienia?? Ani picia, ani nic. Kaszkę traktujemy jako fastfood, zresztą syn nie lubi pić, lubi kanapkę czy twarożek z pomidorem, coś "normalnego". Ich syn nie je generalnie nic, parówkę na 2 raty. Nie wiem jak reagować na tego kuzyna, bo trochę głupio że gdzie nie szliśmy to płaciliśmy i nie mieli nic przeciwko żebyśmy robili zakupy spożywcze. Obiadu w dniu odjazdu też nie postawili, śniadania nie zrobili "bo oni jedzą jak są głodni". Co sądzicie o takim podejściu??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
chore to.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak ja zpraszam gosci to maja postawiony pod nos obiad,sniadanie i kolacje.a jak nie chce mi sie gotowac to idziemy do knajpy i oczywiacie my z mezem placimy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A moze padly slowa czujcie sie jak u siebie? Moze liczylas na to ze cie beda obslugiwali? Wiedzialas gdzie jest lodowka, skoro oni sami mowia ze jedza kiedy sa glodni moze liczyli ze wy tak samo do tego podejdziecie. Co do placenia rachunkow to rzeczywiscie troche nie halo zebyscie caly czas placili za nich. Co innego raz pni raz my. A najlepiej niech kazda rodzina placi za siebie. A nie bylo tak ze sie wprosiliscie kiedy oni aktualnie pracowali, albo nawet mieli urlop, ale nie mieli ochote na gosci? Pewnie zadzwonilas i zapytalas czy mozemy lrzyjechac w sobote. Ja kocham takie wizyty - wtedy tez nie obsluguje gosci, mowie ze lodowka jest tam:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a długo tam byliście? Ja pamiętam, że jak byliśmy u ciotki nad morzem (zapraszali nas cały rok) to też nam nie gotowała. Moja mama może raz obiad zrobiła, ale my jadaliśmy na mieście, sami, bo oni pracowali. I bylismy szczęśliwi, że nie musimy płacić za pobyt (oni prowadzą pensjonat wiec mielismy za darmo pobyt). Dla nas atrakcją był pobyt nad morzem a nie zamartwianie się staniem przy garach:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
my bylismy ostatnio z dzieckiem u siostry męża. ogólnie jedzenie oni nam sponsorowali, nam było po prostu głupia i raz przymusilismy ich do tego ze zaplacimy rachunek w restauracji na co krecili nosem i drugi raz zamówiliśmy pizze tez na nasz koszt tez uparlismy się ze my stawiamy. glupio nam było ale no cóż gdyby do mnie przyjechali tez bym nie chętnie godziła się na to zeby za jedzenie ponosili koszty więc mam nadzieję ze i do nas przyjadą i będę mogla się odwdzięczyć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No gościnnością się nie popisali. Jak kogoś zapraszam do siebie to dbam o to żeby czuł się dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość larysa29
Nie zrozumialam z tego opisu czy w ogóle uprzedziłaś,że jedziecie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to wasza wina, skoro widziałaś jak jest, to zamiast wieczorem do knajpy, trzeba było wyskoczyć do Biedronki i kupić chleb i szynkę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja też jem jak jestem głodna, nie gotuje typowych obiadów i w ogóle. Jak jak przyjeżdżają do mnie goście, to gotuje zawsze. A jak idziemy na miasto, to każdy płaci za siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja kiedy zapraszam do siebie gości to zawsze dbam żeby byly posilki. Nie wyobrazam sobie ze ktoś przyjeżdża do mnie, jest kilka godzin w podróży a ja nie zrobię obiadu czy kolacji. A co do "czujcie się jak u siebie" to może być dla niektórych krepujace, bo ja np nie lubię grzebać nawet rodzinie w szafce w poszukiwaniu czegoś. Zawsze przygotowuje posilki, pytam na co goście maja ochotę czy w tej chwili czy może trochę później, bo każdy ma inne przyzwyczajenia. A ja wychodze z zalozenia ze jeśli zapraszam to trzeba zachować kulture, wylozyc trochę więcej pieniędzy, żeby goście czuli się dobrze. A zwlaszcza kiedy ktoś przyjeżdża z dzieckiem to nie wyobrazam sobie sytuacji "a dobra przyjechali i niech sobie radzą".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama z Pomorza
taa, już sobie sama napisałaś scenariusz :) już Ci mówię. Było tak, że mój mąż miał tydz. temu urodziny - zadzwonili z życzeniami, no i "to kiedy nas w końcu odwiedzicie? może przyszły poniedziałek, akurat zaczynamy urlop." Wzięliśmy z mężem 3 dni urlopu specjalnie na tę okazję, bo już nam głupio że ciągle odmawiamy albo przekładamy. Również słowa o tym ,żebyśmy czuli się swobodnie nie padły. Kiedy zrobiłam te zakupy w markecie, żebyśmy z głodu nie padli i wiecznie po restauracjach nie chodzili to zapytałam czy mogę schować część produktów do lodówki. Wtedy usłyszałam, "daj ja schowam", tak jakbym nawet tam zajrzeć nie miała. Jak chciałam coś sięgnąć to pytałam czy może mi podać żona tego kuzyna lub mówiłam, że "pozwolę sobie sięgnąć". Uważam, że to niekulturalne bez pozwolenia się rządzić. Dlatego jestem zaskoczona. To, o czym piszesz-że oni nie jedzą, ok, ale zaprosili gości, o których należy zadbać chyba tak? Jestem zniesmaczona na maxa. Tym bardziej, że jak oni nas odwiedzili kiedyś i ta laska była w ciąży - to miała do dyspozycji i owoce, i zdrowy obiad, i ciasto domowe- bo w ciąży, to starałam się zadbać żeby się dobrze czuli u nas. I to przez 2-3 godz., a nie 3 dni. Przykro :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ktoś napisał, że się cieszył z darmowego lokum nad morzem - ok, tylko że taniej by nas wyszło (i, nie ukrywajmy, radośniej) gdybyśmy wynajęli sobie pokój gościnny u obcej osoby i tyle...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja mieszkam za granicą i często ktoś przyjeżdża i zawsze ale zawsze za jedzenie płacimy my. zawsze przygotowuje posiłek na powitanie bo wiem ze kazdy z podróży głodny, resztę posiłkow jak ktoś chce pomóc ok ale kupować i płacić nie ma mowy. wyjatek stanowi jakieś mleko mm dla dziecka bo nie wiem kto jakie pije no i McDonald's jesli ktos np mój brat powie, chodzcie pójdziemy z nudow ja stawiam to ok zgodzę się. tak samo dla dzieci zawsze kupuje pieluchy, husteczki, serki, słodycze itd

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość skąd ja to znam
w tym roku przeżyłam to samo:O Tylko, że ja pewnie wyszlam na niegościnną kuzynkę. Mieszkamy w atrakcyjnym miejscu a więc często ktoś nam się chce pchać z wizytą. Odmawiamy zazwyczaj, bo mamy swoje obowiązki. To, że ktos mieszka nad wodą nie oznacza ze lezy całymi dniami na plaży:O Umowiliśmy się z moją kuzynką, że z mężem i córką przyjada do nas na tydzień, ja miałam mieć wtedy w pracy 4 dni wolnego więc ok, mogłabym ich oprowadzić, pokazać coś, spędzić czas. Niestety okazało się że nie dostanę tych dni wolnego, dopiero po urlopie, a urlop mieliśmy brać pozniej. Zadzwonilam wiec, przeprosiłam, ale oni się uparli. To nic, że my pracujemy, to nic ze okolicy nie znają, jezyka (mieszkamy za granica) a zeby sie ruszyc gdzies to trzeba miec samochod. Oni jada i juz. I też im obiadów nie gotowałam bo kiedy? Śniadań też nie robiłam, bo ja z mężem jadłam gdy oni jszcze spali. W efekcie czego zobaczyli mało, rodzinie powiedzieli ze jestesmy niegoscinni, bo ja przychodziłam po 17 i dopiero na 20 kolacje robilam, a oni glodni. Oczywiscie lodowka była zaopatrywana więc ugotować coś mogli albo zjeść. Noale skoro pod nosek nikt nie podstawił to po co? I żeby nie było nie wstydzili się, bo słodycze, chipsy, chleb jedli, ale żal mieli, że nic im ja nie gotuję:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chamstwo. My zawsze gdy kogoś zapraszamy, zwłaszcza jeśli są to osoby, z którymi rzadko się widzimy, to przygotowujemy posiłek, przekąski itp. Często goście jeszcze coś przynoszą, ale to gospodarzowi kultura nakazuje ugościć przyjezdnych. Ja na Waszym miejscu więcej bym po prostu ich nie odwiedziła i tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NudaWpracy
Ale lipa ;o ja jak mi sie goście zapowiadają to szykuje albo jakiś dobry obiad - nic wyszukanego bo mistrzem w kuchni nie jestem ale dewolaje czy polędwiczki moge zrobić a jak przyjeżdżają późnym popołudniem to szykuje kolacje, własnoręcznie robione pasty rybne, dwa rodzaje pieczywa, warzywka, sery albo pieke pizzę lub jakaś tartę, kupuje winko i staram sie upiec ciasto zeby pozniej do kawy wypić. Co innego jak goście przyjeżdżają niezapowiedziani , wtedy kawa i delicje ewentualnie jakaś kanapka jak ktoś sie upomni bo po prostu nie kupuje jedzenia na zapas, idzie u nas pół chleba dziennie a czasem i to nie, mam blisko sklepik i zawsze wieczorem kupuje na następny dzień jedzenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gdy zapraszam gości to dla mnie jest zrozumiałe ze dbam o posiłki. Chyba ze z jakiegoś powodu nie mogę tego zapewnić np choroba praca itp to uprzedzam grzecznie o sytuacji i znajdujemy zawsze rozwiązanie w końcu są mi to bliskie osoby albo przyjaciele wiec nigdy nie ma nieporozumien.jestem w 9 miesiącu mieszkam na południu Europy wiadomo piękne plaże słońce znajomi przyjeżdżają z polski i wiedzą że nie mogą za bardzo liczyć na mnie bo w takie upały nie wychodzę i w każdej chwili mogę urodzić ale to nie jest żaden problem ani dla nich ani dla mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jak ktos jest naiwniakem niepotrafiacym jadaczki otworzyc to tak ma. Przyjechala w gosci, kawalka chleba ani szklanki wody nie dostala a ta jeszcze do restauracji ich zabiera, funduje kolacje i jeszcze lodowke po brzegi wypchala a potem pytala czy laskawie moze cos z niej wyjac hahaha zenada. Skoro oni jedli tylko jak byli glodni to trzeba bylo sobie samemu gotowac zajebiste dania, ze im by slina z japy od razu pociekla. Co to za tekst w ogole, jak chca to niech sobie nawet raz na tydzien jedza, ale gosci obsluzyc wypada a nawet nalezy. Skoro tego nie robili to nie wiem po kiego im jeszcze sponsorowac wyzere. Widac, ze zalosne, skape matoly. My nie jemy, my nie jestesmy glodni wiec wam nie przygotowalismy, ale na darmowa kolacje w restauracji biegli tak, ze sie za nimi kurzylo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Oczywiscie lodowka była zaopatrywana więc ugotować coś mogli albo zjeść. Noale skoro pod nosek nikt nie podstawił to po co? I żeby nie było nie wstydzili się, bo słodycze, chipsy, chleb jedli, ale żal mieli, że nic im ja nie gotujępechowiec.gif x skoro nie potrafisz sie z kims dogadac to potem tak wychodzi. Lodowki im na klucz nikt nie zamknal i uprzedzeni ze ty pracujesz tez byli, wiec do kogo pretensje? Jak juz im tak na tym wlasnie terminie zalezalo i na obsludze to mogli pokoj w hotelu wynajac, bo jak widac bardziej im zalezalo na samym wyjezdzie za granice, niz na tym zeby z toba spedzac czas i nie chcieli czekac do twojego urlopu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak pojechałam w odwiedziny do kolezanki którą poznałam w szpitalu zabrałam ze sobą ciasto i prezent dla jej małego, bo uważałam, że z pustą ręką się nie idzie. Ona zrobiła obiad - pierogi z paczki. Najadłyśmy się, pożartowałyśmy, poratowała mnie chusteczkami dla malucha, bo mi się skończyły i było super. Potem oni przyjechali do nas. Przywieźli dobrą kawę i prezent dla naszego synka. Ja lubię gotować, więc zrobiłam dobry obiad, upiekłam ciasto, potem poszliśmy na spacer na miasto i było fajnie. Autorko Twój kuzyn i jego żona nie umieii się zachować, ale wy nie lepsi. mogliście odwiedzić jakiś sklep jak dojeżdżaliście i coś kupić na tą kolację, skoro wiedzieliście, że jedziecie na kilka dni a nie na kilka godzin, mogliście kupić coś do kawy, prezent dla ich dziecka a nie wpadną tacy i wołają gdzie żarcie? jesteście siebie warci i tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość skąd ja to znam
ja się nie potrafię dogadać? Chyba nie skoro chciałam wizytę odwołać, a gdy oni nie chcieli to uprzedziłam jak będzie. Z lodówki im nie broniłam korzystać i robili to bo kanapki jedli, ale mimo, iż uprzedzałam jak będzie, mimo, iż pytałam czy jakies mięso im kupić to oni i tak strzelili focha, bo od rana do wieczora siedzieli sami i nikt im nie gotował!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama z Pomorza
Ależ ja dałam na dzień dobry prezent dla ich dziecka, a dodatkowo dwa worki fajnych ciuchów, z których mój syn albo wyrosł, albo nie zdążył założyć... Kupiłam kilka zabawek, żeby mój syn dał kuzynowi, o to się zawsze miło wspomina. Ale że chleb Twoim zdaniem mam kupić do kogoś kto wręcz był już obrażony, że zwlekamy z odwiedzinami... to na to bym nie wpadła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wypadało chociaż przysłowiowe ciastka wziąć, bez przesady głupie kokosanki by się nie zepsuły - po prostu chamstwo za chamstwo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to aż brzmi niewiarygodnie, zupełnie jakby im nie na rękę była ta wizyta, ale skoro sami zapraszali to sa to straszne buce. no chyba ze oni was tak zapraszali do wlasnego miasta a niekoniecznie zebyscie nocowali u nich w domu? czy jest mozliwosc ze w tym wzgledzie sie nie dogadaliscie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale niektore z was pazerne na prezety.ja z domu wynioslam ze jezeli kogos zapraszam do siebie to jest oczywiste ze w tym czasie jest ugoszczony zeby dobrze sie czul i nie traktuje ich inaczej tylko dlatego ze przyjechali z pustymi rekami.nie miesci mi sie w glowie zeby moi goscie ktorzy prxyjada na 3 dni lub tydzien zeby mnie i moja rodzine przez ten czas karmili

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mamo z Pomorza, troche rzeczywiscie przesadzili, tak jakby wcale nie cheli waszej wizyty :-) Moze ja opowiem o moich doswiadczeniach. Mieszam we Włoszech, w bardzo turystycznym regionie i ciagle ktos mnie chce odwiedzac. W tym roku mialam juz gosci zima (10 dni) i latem (10 dni). Nie twierdze, ze ich nie ugoscze, ale bez przesady, zebym miala nad nimi skakac. To jest drogi region i oni w sumie przyjezdzaja do mnie, ale najbardziej zalezy im na zwiedzaniu. Jakbym mieszkala w koziej wolce to by raczej nie przyjezdzali. Nie mam chceci wszystkich goscic ze sniadaniem, obiadem, kolacja, organizowac wycieczki i nie wiadomo co jeszcze. Pomimo, ze to moja rodzina czy bliscy znajomi to przeciez korona im z glowy nie spadnie jak czasami cos kupia i ugotuja. Byla u mnie ostatnio moja siostra, w sumie 4 osoby, palcem nie ruszyli, wpadali po nartach i sie pytali co na kolacje, nie interesowalo ich czy cos pomoc, tylko pili winko, opowiadali jak u nas drogo i sie zajadali. Z kasa nie stoja zle. Zyczyli sobie codziennie miesne obiady, bo na obiad jadali kanapki, zeby bylo taniej. Mi nikt wakacji nie sponsoruje, jak do kogos jade, to zawsze zakupy jakies zrobie, zaprosze do restauracji, albo cos ugotuje. Takie wpadanie z workiem zabawek po synku (jak moja siostra) na krzywy ryj troche to jest ponad moje sily.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kiepsko postąpili, ale Gdańsk to nie wiocha i sklep spożywczy jest na każdym rogu. Trzeba było skoczyć po zakupy i zrobić kolację. Ew jeśli czułaś się u nich źle, to na drugi dzień wrócić do domu. Życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Po 3, 5h podróży zapie dalać po zakupy i jeszcze gotowac?? Ja sie zle wyrazilam chyba. Z pustymi rekoma nie pojechalam, dalismy jacka danielsa i my akurat-nowe zabawki i ciuchy w ilosci hurtowej. Nie oczekiwalam kawioru i szampana rocznik 28. Jakis chleb z serem i herbate moze. A w ramach odwdzięki zaprosilismy do siebie ale chyba nie dojdzie do rewanzu bo byloby przykro. Polacy sa dziwni. Przeciez jakies podstawy dobrego zachowania istnieja... nocowanie wyrazie z naciskiem na "mamy przeciez dwie kanapy dodatkowe to zostancie ile chcecie!" ;) nigdy wiecej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×