Gość snajper07 Napisano Sierpień 10, 2014 Nie chciałam z nim być, bo dzieliłoby nas 350 km. Po kilku miesiącach spróbowałam z "tutejszym". Nie wyszło. Bo nie był tamtym... Powoli dochodziłam do siebie, układałam sobie wszystko w głowie. Z czasem zbliżyliśmy się jeszcze bardziej i bardziej... aż oświadczył mi, że zaczął z kimś poważnie randkować :( Pluję sobie w brodę, że byłam taka głupia, taka bezmyślna i beznadziejna... :( Myślałam, że skoro prawi mi komplementy, troszczy się o mnie, zaczepia, cieszy moimi sukcesami... że skoro chce mnie poznawać, rozmawiać... że mu na mnie w jakiś sposób zależy... że chce mi dać chwilę na otrząśnięcie z poprzedniej relacji - i że poczeka... że to powolne zbliżanie się do mnie ma skończyć się związkiem... ale widać nie :( Jak mi teraz źle nawet sobie nie wyobrażacie... Po co więc to wszystko? Dlaczego był dla mnie taki dobry?? No po co...? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach