Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość111

Moda na ślub?

Polecane posty

Gość gość111

Zauważyłam ostatnio, że u b. młodych ludzi ok. 20 lat modne są zaręczyny i zawarcie małżeństwa. Szczerze jako 28 latka żyjąca w konkubinacie (kwestie finansowe) czuje się, jak dinozaur. Ciekawi mnie skąd w tak młodym wieku pęd do ołtarza? Kiedy miałam 19-20 lat, to mimo, że dostałam niezłą lekcję od życia to nie myślałam, by się z taki i sprawami spieszyć. Uznałam, że najpierw to coś w życiu osiągnę, a później będę zakładać rodzinę. Poza tym młodego chłopaka w wieku 20 lat to aż strach nazywać mężczyzną. Najczęściej to wypieszczone przez mamuśki podlotki, które w domu nie musiały nic robić, co najwyżej odrobić lekcje, a później w wieku 30 lat dowiadują się do czego służy pralka, żelazko i jak ugotować rosół. To akurat chyba wina starszego pokolenia, gdzie te mamuśki uznały, że to kobieta nadal będzie siedzieć i ogarniać dom, a facet ma zarabiać, to po co ona go będzie zmuszała do domowych robótek. No niestety czasy się zmieniły i mamy tego efekty. Niezaradni życiowo mężczyźni i kobiety szukające grubego portfela. Odbiegłam trochę od meritum. Wracając do sprawy to sobie myślę ok młoda para około 20 lat kocha się to postanawia sformalizować związek, tylko czy oni myślą perspektywicznie? Przecież psychicznie człowiek jeszcze się kształtuje (wzrasta samoświadomość, zmienia się postawa wobec pracy, siebie i innych ludzi), najczęściej nie jest zdolny do osiągnięcia całkowitej niezależności finansowej, nie wspominając już o imprezach weselnych za kilkadziesiąt tys. (tak jakby przeciętny Kowalski zarabiał przed ukończeniem studiów 5 tys. Netto na rękę). Od razu mówię, że nie jestem zazdrosna, bo z żadną 20-latką nie zamieniłabym się miejscem. Tylko nie wiem skąd bierze się pęd do zmian statusu na fejsbuku i wszechobecnym chwaleniem się samą ceremonią, jakby to był ich cel życiowy, a nie początek wspólnej drogi? Czy wy też macie podobne odczucia, spostrzeżenia? A współcześni rodzice tych 20 latków biernie się przyglądając.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w czerwonej sukience
nie zauważyłam tego co Ty. pierwszy z moich znajomych się zaręczył i hajta mój znajomy 24 letni z rok starszą dziewczyną. ja mam 21 lat i oświadczył mi się mój facet 23letni. jesteśmy ze sobą 4 lata, ale ze ślubem się nie spieszymy. czy jest to wzgląd tego, że jest parcie moda na rodzine. hmmm...nie? dzieci nie chce mieć przez co najmiej 10lat jak wgl będę chciała mieć. mój facet mi się oświadczył, kocham go i tak wiem, że z nim spędzę życie bo go kocham najbardziej i najmocniej, więc przyjęłam go, a oświadczył się bardzo pięknie. na facebooku się staram swoim życiem nie dzielić, znajomi wiedzą co się u mnie dzieję reszta świata nie musi. a na panią domu się nie nadaję. :P tyle Twoich tez do mnie nie pasuje, ale i tak będę z Twojego punktu widzenia głupia i będziesz twierdzić że w tym wieku nie mam pojęcia czy faktycznie to wielka miłość czy inne bzdury wymyślisz :P. trochę mi przypominasz moją kuzynkę spojrzeniem na świat, tyle że ona chłopa nie ma. :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a mnie zastanawia autorko twoje stwierdzenie że żyjesz w konkubinacie ze względów finansowych, co to znaczy? Nie masz na wesele czy co? Idziesz do urzędu, płacisz za papierek niecałe 100 czy 200 zł i już po ślubie. Gdzie tu są potrzebne jakieś pieniądze?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a może autorka jest wierząca i ślub kościelny kosztuje już ok. 1000zł. Może autorka i jej partner mają duże rodziny (kilkoro rodzeństwa z żonami, narzeczonymi, dziećmi) i zwyczajnie nie wypada powiedzieć po ceremonii - pa! Może autorka chce mieć duże wesele (albo jakiekolwiek), chce cieszyć się z całą rodziną z tego dnia, a nie brać ślub po cichu w USC jak jakiś przestępca. A na to potrzebne są pieniądze. Mnie też obecnie nie stać na wesele, a jestem w wieku autorki. Mój facet oświadczył mi się 2 m-ce temu i ok. 2-3 lat będziemy musieli zbierać na wesele, choćby najskromniejsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
i tak, zauważyłam, że coraz więcej dzieciaków bierze ślub, a potem lament, że facet nie sprząta po sobie (bo mamusia robiła wszystko za niego), a kobieta wydaje całą kasę na ciuchy i kosmetyki (bo nikt nie nauczył jej gospodarowania pieniędzmi). Znam 2 takie pary - miłości licealne. Jedna już jest po unieważnieniu ślubu kościelnego, druga para zastanawia się nad rozejściem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość111
Partner jest wierzący zatem koszta ślubu są nieco wyższe. Nie będę kupować kiecki za parę tysięcy, czy welonu za 300zł, ale zależy nam na ugoszczeniu w restauracji ok.20-30 osób (małe, skromne przyjęcie) i dlatego na chwilę obecną zaczynamy zbierać na te wszelkie wydatki. Zawsze myślałam, że oświadczyny są oznaką konkretnego planowania zaślubin, a nie jedynie aktem wyznania miłości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Partner jest wierzący, dlatego żyje w konkubinacie? ;) Nie trzyma się kupy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
autorka napisała kilka słów prawdy o bawieniu się dzieci w dom i już się te dzieci zleciały z krytyką. no cóż, ja mam lat 30, mój partner właśnie się do mnie wprowadza, oboje jesteśmy niereligijni i żadnego kościelnego ślubu nie będzie, jedynie cywilny, kiedyś. więc tak, żyję w konkubinacie i jest mi w nim cudnie, bo żyję z mężczyzną, którego wybrałam jako świadoma, dorosła kobieta, osoba, która już coś w życiu widziała, przeżyła i wie, co czym grozić może. mam ukształtowany charakter, wiem, czego oczekuję prywatnie i zawodowo, tak samo, jak mój partner. i jest nam ze sobą zajebiście po drodze, w przeciwieństwie do tych 20-latków, którzy za 3-5 lat zmienią się i już nie będą razem koegzystować w zgodzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Akurat ja (wypowiedź z 13:40) jestem dobrze po 30-tce a staż małżeński mam dwucyfrowy ;) Weszłam tu z ciekawości, bo byłyście w "aktualnych" gdy otwierałam Kafe. Nie spodziewałam się filozoficznych dysput na tym dziale ;) O miłości napisano tony książek, ale prawda jest bardzo prosta; jeśli wyznajecie ten sam system wartości i, co ważniejsze, macie świadomość tego, że miłość to codzienna praca, dacie radę stworzyć dobry związek - w jakimkolwiek wieku byście nie byli. I odwrotnie - jeśli patrzycie, jak by tu partnera "pod siebie" dostosować, i oczekujecie nieustannych fontann emocjonalnych "ot, tak" to nawet pobierając się w wieku lat 50-ciu nie jesteście wystarczająco dojrzali. My pobraliśmy się w wieku 21/22, i dla nas to się okazał właściwy wiek. Ale gdybym spotkała Małża będąc w wieku obecnym, to też byłby właściwy. Człowiek dojrzewa przez całe życie (life-span psychology już wiele lat temu pokazało, że niegdysiejsze założenia o "ostatecznym ukształtowaniu" człowieka były błędne), a są sprawy, do których dany osobnik i tak nigdy nie dojrzeje. Ale po co zaprzątać tym sobie głowę? Póki cudze rozwody nie wpływają na Waszą kieszeń (a śluby przecież wręcz nakręcają koniunkturę ;) ) to czy jest co roztrząsać, jeżeli jest się autentycznie przekonanym do tego, że samemu wybrało się dobrze..?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Było miło
Wyszłam za mąż w wieku 19 lat. Skończyłam studia, urodziłam dwoje dzieci (są już dorosłe).Wybudowaliśmy dom; przeżyliśmy wspólnie szczęśliwie blisko 45 lat. Od 2 lat jestem wdową. Widzę że teraz czasy się zmieniły.Co z tego że ślub w młodym wieku, skoro po roku rozwodzą się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość111
Wiem wierzący w konkubinacie brzmi, jak oksymoron. Ale moze to nieco wyjaśnię. Partner wierzy w Boga, w coś co gdzieś tam istnieje i na nas patrzy itp., ale nie zgadza się z pewnymi zasadami Kościoła, czyli organizacji ludzi, którzy w przeszłości ustalili jakieś zasady np. nie jedzenie mięsa w piątek, unikanie pracy/wysiłku w niedziele/naturalna antykoncpecja (zakaz prezerwatyw, które przecież chronią nie tylko przed zapłodnieniem). Po prostu on ma swój rozum i stara się postępować dobrze wobec siebie i innych tyle, że nie zgadza się z pewnymi wymysłami. Pewnie zaraz wszyscy uznają, że "jaki to z niego wierzący pff żaden". Może i żaden, może to tylko wiara w coś wyższego i zachowanie tradycji kultywowanej przez rodzine. Po prostu szanuję to, że chce przysięgać przed Bogiem i chce dzieci w tej wierze wychowywać. Ja nie mam nic przeciw. Będę go wspierać i nie utrudniać mu, mimo że osobiście wolałabym jedynie cywilny. Jednakże kocham partnera, a miłość to kompromis. Pewnie teraz 99% państwo młodych, co to zw. małżeńśki zawiera w Kościele, nawet do Kościoła nie uczęszcza, stosuje antykoncpecje, sypia ze sobą.... i ich rodzice robili dokładnie to samo. Tyle, że się utarło to branie tzw. kościelnego. Po prostu świat się zmienia i nie da się nawet na 80% żyć według wszystkich zasad Kościoła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
:)po co w ogole wychodzic za maz jezeli i tak sie to rozwodem skonczy a jak nie skonczy sie rozwodem to widac ze gorzej bedzie no kurcze ja nie rozumiem i nie wiem no 555 www.youtube.com/watch?v=IDWSBRwgnMc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ależ da się, tyle, że jest to trudne. Mam ogromny szacunek do tych, którym się to udaje. Szczęśliwie, nie żyjemy (jeszcze) w państwie muzułmańskim i nie ma obowiązku przynależności do żadnej grupy wyznaniowej ;) i jeżeli komuś nie odpowiada choćby 1% nauki danej religii, może zrezygnować albo wybrać sobie inną. A jedną z miar dojrzałości jest właśnie wewnętrzna koherencja - umiejętność życia wg wyznawanych przez siebie wartości bez kłaniania się naciskom osób trzecich. Autorko, nic do Ciebie nie mam, ale zapodając taki temat po prostu wystawiasz się na tego rodzaju oceny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A do pani Było Miło: gratuluje, nadal nieczęsto się zdarza, aby pani w wieku prawie 70 lat (66, o ile dobrze liczę) odnajdywała się na forach internetowych i tak akuratnie wstrzelała w dyskusję ;) Tak trzymać! ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość brązibeż
Myślę, że prawdziwa miłość zawsze przetrwa. Nie ważne kiedy się pojawi. Są ludzie którzy wzięli ślub w teoretycznie bardziej dojrzałym wieku a się rozwodzą. Myślę, że nie ma na to reguły. Nawet śmiem twierdzić, że takie młode małżeństwa przeżywając wspólnie pierwsze trudy dorosłego życia zbliżają się do siebie i scalają. Ludziom już ustawionym i niezależnym łatwiej jest stawiać wysokie wymagania i w razie czego powiedzieć baj baj. W swoim otoczeniu mam wiele par, które pobrały się w stosunkowo młodym wieku a są ze sobą już szczęśliwi kilkanaście lat :-) sami mówią, że na początku tyle przeszli że teraz już nic nie jest w stanie ich rozdzielić. sama jeśli wszystko się uda wyjdę za mąż przed 25 r. życia ;-) Ale może moje zdanie wynika z romantycznego podejścia :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×