Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość dreamerK

Ratunku, nie radzę sobie z dziećmi, pomóżcie:(

Polecane posty

Gość dreamerK

Hej, dziewczyny, potrzebna mi interwencja kryzysowa... Dziś czuję, że po prostu nie radzę sobie z dziećmi... Mam 3- miesięcznego maluszka i 3- letnią przedszkolaczkę, oboje to dość charakterne przypadki. Oboje z dużym refluksem. Oboje nie śpią w nocy za dobrze- córka miewa niewiadomego pochodzenia nocne pobudki do dziś ( a co nam dała za niemowlaka, to legendy już krążą), a synek, oprócz normalnych nocnych karmień co 2,5 godz, od 3- 4 zaczyna przez sen marudzić. Leczę lekami, tulę, i patrzę w kalendarz- może jak skończy pół roku, to przejdzie? Tak samo czekałam na 3 miesiące, miało być lepiej, a nie jest- do tego wstrętnego, nieleczącego się refluksu doszły kolki, bardzo późno, w wieku 2,5 mies- u którejś z Was też tak było? A wieczory są niekiedy jednym wielkim maratonem płaczu... Malucha, bo córcia jest naprawdę dzielna, tyle że coraz bardziej się ode mnie odsuwa- spędzamy razem czas, kochamy się, dzielę się sobą na pół dla obojga, starsza dostaje nawet więcej uwagi, niż to wynika z prostych rachunków- w końcu to pierworodna- ale nasz dom jest wywrócony do góry nogami. A synio, jak ma dobry czas- zwykle rano i wczesnym popołudniem, zasypia grzecznie w leżaczku (co prawda na 15 min, bo zaraz wybudza Go refluks, ale chodzi mi o to, że nie jest uzależniony od rączek), uśmiecha się, guga ze mną, ale w nieunikniony sposób to się kończy, bo mały cierpi. Leżeliśmy już 3 razy w szpitalu, teraz wróciłam właśnie z dyżuru podczas 4 pobytu (moja Mama chwilowo jest w Polsce i chyba matczynym sercem wyczuła, że jestem na skraju, bo kazała jechać do domu na noc i się wyspać- Boże, jaki cudowny dar... nie pamiętam, kiedy ostatnio spałam ciągiem kilka godz) i obserwowałam, jak zachowują się inne dzieci- kurde, tak jak nigdy nikomu nie zazdroszczę, to wtedy miałam takie brzydkie myśli, czemu to nam przydarzyły się te refluksy i nie wiadomo, co jeszcze. Bo to najgorsze- nie wiadomo do końca, co małemu jest. Ale wystarczy sam refluks. Ulewanie po posiłku to pikuś, normalna sprawa, ale Jego męczy przez cały czas! I właśnie im dalej od jedzenia, tym gorzej! Zjada małe porcje i wiecznie płacze- a to, bo chyba głodny, a to, bo mimo małej ilośc***ewnie podchodzi mu do gardła. Dziś po prostu omal nie oszalałam, a w dodatku córcia nie chciała ze mną rozmawiać przez tel (jest u Dziadków, bo ja się nie spodziewałam, że wrócę dziś do domu, a mąż ma jutro sprawę w sądzie- jest prawnikiem- i zarobiony po pachy). Normalnie jestem twarda, opanowana, żadnych ciągot do depresji, ale ostatnio po prostu chyba mnie to wszystko przerasta. Dość powiedzieć, że jak na forum medycznym jakaś laska wygarnęła mi, że jestem nienormalna matką, która widzi przyjemność w ściąganiu na siebie uwagi i kręci ją choroba dzieci (jej zdaniem używałam egzaltowanych słów, z tego wyciągnęła wniosek, że jestem nie do końca normalna- grrrr), to się omal nie rozpłakałam- oczywiście normalnie bym ją olała i może odpowiedziała jakąś szpilą. To przez te ciągłe niewyspanie, stres matki, która nie może pomóc dziecku, nerwy spiłowane na ciągłym płaczu, wyrzuty sumienia, że się nie rozerwę... Powiedzcie mi coś, w stylu: tez tak miałam, aż tu nagle pewnego dnia dobra wróżka zaczarowała moje dzieci i przestały cierpieć... Wiem, że to idiotyzm, ale może któraś z Was też to przeszła (nie mówię o mamach spokojnych, śpiących dzieci, bo tego nie da się zrozumieć, jak się nie przeżyło) i powie coś na poprawę humoru? Tylko proszę, nie piszcie: ciesz się, durna kwoko, że nie mają mózgowego porażenia albo nowotworu, bo cieszę się, ale zwyczajnie tranzystory mi się przepalają. Aha, nie pytajcie, co robi tata, bo to krótka odpowiedź- pracuje, a poza tym ma gorszego doła ode mnie. Niestety, mimo próśb, gróźb, prób rozmów, zapowiedzi separacji i terapii, nie pomaga mi właściwie wcale (zawsze się zżymam na to "pomaga"- jakby chodziło o otwieranie kobiecie drzwi lub całowanie w rękę, a nie zasr....y obowiązek!) Mam nadzieje, że jeszcze się spionizuje, bo kocham Go, a poza tym i tak na razie nie miałabym gdzie mieszkać. Ale to już inny temat... Pocieszcie, proszę:((((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
omg wspólczuje nie doczytałam co prawda bo konca ale i tak wspolczuje moj aniolek spi grzecznie w łozeczku co prawda dzis bez kolacji padla i obudzi sie na flache no ale trudno .... ale jak ty kobito funkconujesz na dluzsza mete podziwiam i siły zycze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pamiętam jak dobijało mnie ulewanie dziecka :) nawet nie refluks, a zwykłe ulewanie, które zaczęło się od 3 m.ż a skończyło chwilę po 6 m.ż Wolę sobie nie wyobrażać jak Twój maluszek cierpi z tego powodu i jak ty musisz się czuć z tym wszystkim w zasadzie sama :( Współczuję ci i życzę dużo siły. Macierzyństwo to nie bułka z masłem. Dla np. mnie bywa trudne i psychicznie i fizycznie. Mam w domu absorbującego i jęczącego roczniaka, ale widzę, że z każdym dniem jest lepiej. Też cały rok odliczałam- skończy 3m będzie lepiej, potem pół roku itd. Teraz czekam na 3 lata :D hehe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I właśnie dlatego nie mam dzieci i tego błędu na pewno nie popełnię w przyszłości. Współczuję, ale masz coś chciała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam jedno i nie zdecyduje sie na drugie! Rok czasu ledwo chodzilam zywa, refluks, gazy, bezsenne noce. Podziwiam autorke, ze zdecydowala sie na 2 zwlaszcza, ze z corka miala ciezko . Ja dopiero jak corka skonczyla rok ODZYLAM!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dreamerK
Wiesz, chyba nie można powiedzieć, że mam, co chciałam- większość dzieci owszem, daje się we znaki, ale w sumie da się wytrzymać (ale to brzmi, heh), i to właśnie chyba mnie dziś dobiło- leżący z nami na sali, 4- miesięczny aniołek- dziecinka jest sama, bez rodziców, a uśmiecha się, gaworzy, wyciaga rączki do zabawek, zawieszonych na bandażu, zasypia bez walki- no cud dziecko. A mój bączek, wykochany, przytulany, zadbany- i wyje. Może Bóg w jakiejś swojej mądrości daje te aniołki tym rodzinom, w których krzykacz trafiłby do beczki w ogródku... Do dns: faktycznie, jak kończą 2- 3 lata, jest łatwiej, polecam żłobek, dla nas uczynił cuda, dziecko z małego dzikusa stało się prawdziwą pociechą- chyba że to ja już cieszę się z małych rzeczy po tym wszystkim:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
moja corka miala refluks, taki wlasnie ze kwasy jej podchodzily, miala nieraz takie ataki zgagi ze az sie robila bordowa i darla sie wtedy w nieboglosy..... lekarze mowili ze do roku powinno przejsc, a jak nie to po roku badania w szpitalu......i dzieki Bogu przeszlo ostatecznie w 9 miesiącu :) glowa do gory, z czasem bedzie lepiej zobaczysz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
aa i do tego refluksu zapomnialam dodac miala jakies bole brzuszka, bo brala dosc dlugo debridat (chwala za ten wynalazek bo faktycznie pomagal na kolki )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko napisze Ci pare słów tylko nie myśl ze jakaś p******a albo wyrodna jestem :( mam 3,5 letniego synka ale mam tez 3 miesięczne blizniaczki dwujajowe. Maz pracuje 9-5 . Jak sie małe urodziły to wziął 2 tyg wolnego i jak wrócił do pracy to od tej pory w zasadzie jestem cały dzien z nimi sama. A teraz historia roku. Z synkiem nie staliśmy do 10 miesiaca( okropny refluks i pobudki co 20 minut nawet) ale nauczyliśmy go spać troszkę ignorując. Udało sie i do dzisiaj spi jak człowiek powinien. Jest bardzo bardzo grzecznym pomocnym chlopczykiem,rozumie bardzo wiele i jak proszę Go " daj smoczek" to on to robi. Przytula maluchy, całuje itp. Nie wymaga ode mnie zabawiania go i czeka nawet na jedzenie kiedy ja naprawdę nie mam jak mu podać,po prostu kochany Dzieciaczek. Blizniaczki... Jedna jest nad wyraz grzecznym niemowlakiem( nie znam takich) nie płacze prawie wogole, zasypia sama, je raz w nocy od samego poczatku. Do dzisiaj przesypia około 18 godzin w czym 13 w nocy z jedna pobudka na mleczko. Natomiast druga dziewczynka jest kompletnym jej przeciwieństwem. Ma oczywiscie bardzo ostry refluks,kolki od 2 tygodnia, jest non stop noszona, nie ulezy sama nawet chwili,wyje z byle powodu i zaczynam szczerze nienawidzic jej za to jaki ma charakterek. Bo ja rozumiem choroby itp ale to co ona odp*****la to sie w głowie nie mieści. Nie widziałam ani nie znałam ani nawet nie słyszałam o aż tak absorbujacym dziecku / niemowlaku. Po prostu ja widzę kiedy płacz jest z bólu a jest bardzo bardzo rzadko a kiedy wyje bo jej coś juz nie pasi,bo nie jest noszona bo costam jeszcze. Płacze przez nią dzien w dzien. Wpadam powoli w bardzo depresyjne zachowania zwłaszcza z samego rana kiedy maz wychodzi. A wszystko przez to jedno dziecko. Kawę dopijam około 13 juz prawie mrozona bo ona non stop coś.przytylam od porodu 3 kilo bo zjadam dwa razy dziennie w dużych ilościach na zapas bo wiem ze nie będę miała jak pózniej nawet cokolwiek ugotować sobie, bo staram sie coś tam wieczorem przygotować synkowi. Jak wychodzę na spacer to siedzi cicho a ja wtedy odZywam bo nie słyszę jej steku. Synek pyta czemu mamusia placzesz a ja juz mu raz odpowiedziałem ze wyje bo se dzieci narobilam i juz ich nie chce. Szok wiem ale w takich sytuacjach to juz nie myśle racjonalnie. To dziecko mnie wykończyć a jest coraz gorsza. Tez czekałam aż 3 miesiace będzie miała a jest coraz gorzej. Pozostałe dzieci sa przez to bardziej zaniedbane a ja jeszcze bardziej zdolowana ze czasem nie mam nawet jak zając sie druga córeczka czy ja chociaż na rączki wziąć i przytulić. Ale przysięgam sobie ze jak skończy 6 mies. To skończy sie noszenie jej i traktowanie jak pępek. Mam tez inne dzieci a w końcu one nie zrozumieją dlaczego mama nie dzieli czasu miedzy wszystkich. To sa tylko dzieci. No znowu mi sie płakać chce jak sobie pomyśle o tym małym wyrzywaczu.nie chce mi sie czytać i błędów poprawiać pisze ze slownikiem wiec przepraszam za błędy wszelakie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mogę Ci powiedzieć, że miałam to samo. Starsza córa refluks, młodsza również. Starsza płakała całymi dniami i nocami do 4 miesiąca. Późnej zaczęło się wszystko normowac. Do tej pory ma dolegliwości refluksowe ale jest dzielna i się nie skarży. Chociaż z drugiej strony często jest rozdrażniona i możliwe, że to właśnie refluks jest winowajca. Młodsza córcia (6 miesiecy) dużo płakała do końca 5 miesiąca. Aktualnie często marudzi, duuuużo ulewa (i ja i ona przebierać się po kilka razy dziennie) i prawie cały dzień jest na rękach. Tez zazdroszczę ludziom grzecznych dzieci, przesłanych nocy i spokojnych spacerów z dzieckiem w wózku. Zaciskam zęby i czekam na lepsze czasy :) Kocham je nad życie i podziwiam je ze mimo bólu potrafią uśmiechać się od ucha do ucha. Jest ciężko ale będzie lepiej...musi być :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak czytam co piszcie i wiecie co...do d**y mamy te czasy, Dawniej kobiety sobie pomagały ...babki ciocie i kobieta nigdy nie byla sama z dzieckiem .Teraz wiele tych problemow bierze sie z samotności i przemęczenia .Ojciec w pracy a mama sama z dziećmi i ten ciężar ,zmeczenie ja przytłacza:( Mam nadzieje ze z czasem bedzie wam duzo lżej .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dreamerK
Oj, dziewczyny, nie zrozumcie mnie źle, bo współczuję Wam tak, jak Wy mi, ale jak to dobrze nie być samą... No właśnie, moja starsza córcia była właśnie takim potworkiem, jak koleżanki od bliźniaków- dokładnie, co z choroby, to z choroby, ale co parszywy charakterek, to już inna sprawa... Po młodym widzę, że płacze, bo się wkurza i męczy, ale Ona to nam po prostu zatruła życie, bo ma taką osobowość. A raczej miała- teraz wyszły z Niej te lepsze cechy i naprawdę Ją kocham (wcześniej kochałam z obowiązku- tak, straszne) Tez tresowałam do samodzielnego zasypiania (do dziś mnie ciary przechodzą na wspomnienie), karmienie do dziś jest udręką, a wyegzekwowanie poleceń u 3- latka ogólnie nie jest łatwe- ale mimo to wolę te wychowawcze problemy, niż tamten koszmar refluksu niemowlęcego i wstawania w nocy co 10- 20 min CODZIENNIE- dobrze, że wtedy była jeszcze moja Mama i dzielnie pomagała, bo chyba znalazłabym śliski kocyk... Ehhh, pierdzielę głupoty, chociaż wiem, że rozumiecie, o co mi chodzi. Na pocieszenie mamom tych młodszych- to naprawdę przechodzi. Sama to wiem,a mimo wszystko postanowiłam założyć ten watek- wiem, ile lat dodała mi córka, ile lat synek, a ile lat problemy małżeńskie... Może takie wygadanie się na forum trochę nam wszystkim pomoże? Mi na pewno. Dzięki za wszystkie miłe słowa:***

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
autorko, no właśnie powoli zaczynam rozglądać się za żłobkami w okolicy :) ten mój jęczący stworek lubi jak coś się dzieje, więc wiem, że z dziećmi będzie mu lepiej :) Osobiście podziwiam wszystkie kobiety, które się decydują na więcej dzieci - małą różnicą wieku (do 3-4 lat) To jest wyzwanie :) Podglądałam czasem sąsiadkę jak się biedna mordowała z półtoraroczniakiem i 4l córką :) jedno ledwo szło, a drugie uciekało gdzie pieprz rośnie :) zwykłe wyjście do sklepu to było wyzwanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pomyślcie jeszcze, że dzieciaki i tak lepiej znoszą wszelkie choroby niż nie jeden dorosły. W sytuacji kiedy niemowlę płacze z bólu i szuka ukojenia w ramionach matki dorosły byłby już w drodze do szpitala w celu wyblagania najsilniejszych środków przeciwbólowych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ktoś mi kiedyś powiedział, że absorbujace dzieci szybciej rozwijają się ruchowo. Zgadzacie się z tym?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czy ruchowo? nie wiem, co prawda moja absorbująca roczna córka ma znakomitą formę fizyczną, od początku dużo chciała być na brzuszku itp teraz skacze po sofie jak trzylatek :) i rzuca się na poduchy- to jej ulubione zajęcie, ale w wieku 12m jeszcze sama nie chodzi :) tylko przy meblach Za to zauważyłam, że intelektualnie mnie bardziej zaskakuje jak na ten wiek :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dreamerK
Dziewczyny, wydaje mi się, że te miotające się wkrzaskuny mogą się szybciej rozwijać, bo przecież po pierwsze poświęca się im więcej uwagi, a po drugie ciągły krzyk i napinanie ciałka to duża aktywność fizyczna. Moja córka fizycznie zaczęła rozwijać się źle przez refluks- mając niemal 6 miesięcy nie przewracała się na brzuch, bo wówczas dokuczały Jej dolegliwości- więc proste, omijała to. Ale rehabilitacja metodą Bobath załatwiła sprawę w 3 tyg:) Natomiast intelektualnie obecnie kasuje większość dzieci w swoim wieku- choć są rzeczy, których nie robi, np. niespecjalnie interesuje Ją rysowanie- ot, pobazgrze po kartce 2 min i rzuca. Ale rozmawia, jak kilkulatek, momentalnie uczy się na pamięć wierszy, nawet długich, interesują ją różne złożone aktywności. I taka mała kombinatorka rośnie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Witajcie. Mi moj syn tez dal czadu jak jasna cholera. Moj maz czesto ma wyjazdy z pracy. Przez pierwsze 4 miesiace moj maz mi pomagal po pracy caly czas sie nim zajmowal zebym ja mogla odpoczac bo mialam problemy ze zdrowiem po porodzie. Jak maly mial 5 miesiecy wyjechal na 6 tygodni maly dostal wtedy zapalenia jelita mozecie mi wierzyc lub nie ale spalam 1.5-2 godziny na dobe maly darl sie non stop wstawal mi o 4 rano i wyl do 7.00! Myslalam ze go rozszarpie plakalam dzien w dzien bardzo mnie bolaly komentarze rodziny ze przesadzam nikt nie chcial mi pomoc moj maz tez sie nie popisal jak dzwonilam sie wyplakac to mnie osadzal ze sie chorym niemowlakiem zajac nie umiem. Po tych 6 tygodniach jak wrocil skonczylo sie tak ze ogromnie nasilila mi sie moja nerwica (mam od wielu lat) i musialam korzystac z pomocy lekarza. Wtedy do wszystkich dotarlo jak ja mialam doslownie p********e! Jezeli macie babcie prababcie korzystajcie! Nie udawajcie ze jest super pomarudzcie niech Wam pomoga w miare mozliwosci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bujda Pierwszy syn byl absorbujacy, nic nie umial zrobic na czas. Ani siedziec ani raczkowac, ani biegac. Do dzisaj boi sie placow zabaw Drugi synek taka kluseczka usmiechnieta, zadnych problemow,I dokladnie to samo ruchowo opozniony. Za to sa dosyc madre :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość samotnamm
witaj autorko , może to małe pocieszenie ale moje dziecko oprócz tego że refluks powodował u niej ból to również ogromne wymioty przez 7 ddddłłuugiiiiiich miesięcy więc trzeba było ja pilnować przez 24/h bo zwyczajnie się krztusiła wymiotami ślady refluksu są do dziś pozatym nie sypiała przez 3 lata więc pocieszę cię autorko że jeśli starsza ma te 3 latka to będzie lepiej już .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dreamerK
samotnam (wychowujesz sama?), znam to, mój mały już 2 razy miał bezdech, taki totalny, wracałam ze spaceru na miękkich nogach... Obyś miała rację

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Tak czytam co piszcie i wiecie co...do d**y mamy te czasy, Dawniej kobiety sobie pomagały ...babki ciocie i kobieta nigdy nie byla sama z dzieckiem .Teraz wiele tych problemow bierze sie z samotności i przemęczenia .Ojciec w pracy a mama sama z dziećmi i ten ciężar ,zmeczenie ja przytłaczasmutas.gif Mam nadzieje ze z czasem bedzie wam duzo lżej ." amen. niestety :( jesteście bardzo dzielne. ten, kto tego nie doświadczył, nie zrozumie. mocno trzymam za was kciuki, żebyście wytrwały. żeby maluchy były zdrowe. Buziaki!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
oj, dokladnie, kto nie przezył kolek czy refluksu, nie wie co to hardcore macierzynstwa;) u nas na szczeście po póltora miesiąca wrzasków udało się dostać debridat na kolki, a raczej na rozluxnienie jelitek i przeszło jak reka odjał. Chociaz jedno.. synek za to nie spał w dzien dłuzej niz 20 minut, z dwa trzy razy w dzien, w nocy przez 11 miesięcy pobudki co 2h na karmienie... Ale co miesiąc stopniowo było lepiej, zaczal dluzej spac w nocy jak przenieslismy łozeczko do osobnego pokoju. jedno co prawda to że absorbujące dzieci szybciej się rozwijają - głownie te ktore mało spią - mają po prostu więcej czasu na zbieranie doswiadczen:) Takze te dużo noszone.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość na szybko be zloginu
autorko no ale co ty chcesz OD SIEBIE jako matki? zle się dzecmi zajmujesz? bijesz je, zaniedbujesz? nie sadze jeśli tak nie jest to jesteś normalna mama, nie oczekuj od siebie perfekcjonizmu , bo wtedy ciebie to przerasta twoje ambicje idealność .Nikt nie powiedział ze opieka nad dziećmi to pestka Ja tez mase bledow popelnilam, uczlam się na wlasnych bleach ,ale dawalm sobieprwo do omylności i slabosci , jestem człowiekiem który doświadczenia nabiera ,trzeba zacisnąć zęby i przeżyć najgorsze SZCZERZE? jak ja nacierpiałam własnych dzieci do 2.5 lat, nie rz myslalam ze wolałabym pracować akordowo na linii i tam bym nie bla wypomponawa emocjonalnie ,im starsze, bardziej samoobsługowe ,zaradne tym lepoej bylo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie chcę się tu ani nad sobą ani nad Tobą Autorko użalać ale dużo rzeczy mamy podobnych. Mogę Ci powiedzieć że ojciec moich dzieci też jest prawnikiem i wiem że czasem ani on ani ja nie mamy dużo czasu. Jednak mogło być dużo dużo gorzej ;) pierwsze dziecko urodziłam mając 19 lat, a mój związek się palił i walił. Teraz mój syn ma 17 lat :) i oprócz niego mamy jeszcze 3 dzieci :) :) tylko najmłodsza miała refluks ( obecnie ma 3 latka)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dreamerK
No właśnie, ta robota... Kiedyś też robiłam piękną karierę (co prawda pracowałam przez to po kilkanaście godz na dobę, co nie było rozsądne, ale właśnie zabierałam się za doktorat i byłam tym strasznie zajarana, bo fajny temat), a teraz dupa z cyckami... Kariera padła:( Ach, te dzieci, czego się dla nich nie zrobiło... Teraz inaczej patrzę na trud mojej Mamy- miałam 4 lata, a siostra 1 miesiąc, kiedy zmarł Tata. Na szczęście ponoć byłyśmy bezstresowe i samoobsługowe- jak pomyślę, że mogłaby mieć takie niemowlaki, jak moje, zimno mi się robi- siostra jak nic skończyłaby z chorobą sierocą, czy co tam się dziecku dzieje, jak płacze, płacze i nikt nie zaspokoi jego potrzeby

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość2929
Przeczytałam topic od a do z i was PODZIWIAM. Nie tylko dlatego, że pomimo wszystko dajecie sobie radę z takimi"diabełkami", tylko że jesteście w tym szczere i prawdziwe! Tego mi brakuje w matkach z krwi i kości. Osobiście mam dość fałszywego słuchania o tym która to ma najzdolniejsze dziecko,super grzeczne i tym podobne najczęściej wyssane z palca pierdoły. A najbardziej drażni mnie jak taka "idealna"mamuśka krytykuje inne matki,wyolbrzymia wady,albo sama je kreuje... Przez takie kobiety z bliskiego otoczenia wpadłam w depresję, byłam 2 lata na lekach. Nie żartuję. A było tak tylko dlatego, że czułam się potwornie samotna i gorsza w świecie zakłamanych ideałów, a ideałów niema. Tak naprawdę idealizm i perfekcjonizm na pokaz i tym samym dogryzanie innym jeszcze to tylko maska- pod nią kryją się kompleksy, niepewność własnej osoby i przekonań i niska samoocena. Szkoda,że tak późno to odkryłam, bo zaoszczędziłabym sobie cierpień. Jeśli ktoś kiedyś wam z ironicznym uśmieszkiem wytknie nieproszony, że sobie nie radzicie itp... to już wiecie z kim macie do czynienia. Takiej osobie tylko współczuć, bo być może jeszcze gorzej sobie radzi,a to sprawia z kolei, że nie czujemy się same, gorsze i jedyne na świecie jak to nam próbują wmówić. U mnie było podobnie, z tym że starsze dziecko wykazywało cechy ADHD od najmłodszych lat,a było odbierane jak niewychowany dziki "bachor". Obcy ludzie potrafili mnie pouczać,jak dziecko wyrywało mi się i biegło w kierunku ulicy, albo jak wierzgało nogami w kościele o rodzinie już nie wspomnę. Plac zabaw koszmar inne dzieci obsypywane z góry do dołu piachem i awantury z mamuśkami. Niewybredne komentarze (powszechnie bicie dzieci to dno,ale spotkałam się z komentarzami,że moje dziecko bić najwyraźniej należy i to żeby równo puchło) Wyjście gdziekolwiek to jeden wielki stres, a w domu? Pilnowanie non stop, żeby sobie krzywdy nie zrobił podczas lekko mówiąc "brojenia". Byłam wyrodną bezstresową mamuśką, która nie umie wychować dziecka. Tak bardzo się starałam,ale starania nie były doceniane, bo przecież tylko efekt końcowy się liczy...a skoro nie ma efektu to pewnie to olewam i nie robię nic z tym. MUR! Prawie oszalałam!!! Diagnoza u neurologa i psychiatry to było ukojenie dla mnie, nie dlatego, żeby obnosić się z papierkiem o ADHD i nic z tym nie robić bo przecież tylko drogowskaz jak mam postępować z własnym dzieckiem i nauczyć się go rozumieć i kochać na nowo. Wcześniej tylko ból rozczarowanie dzieckiem, brak zaufania...i potworne wyrzuty sumienia,że nie wytrzymałam i darłam się na niego w furii. Żałuję też,że dałam sobie wmówić,że jestem nieudolna wychowawczo. Jedna czy druga idealna mamuśka po godzinie z moim dzieckiem waliłaby głową w ścianę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dreamerK
Dziewczyny czy Wasze dzidzie też miały tak, że w nocy ( w naszym przypadku zaczyna się ok 4 -5 rano) zaczynały przez sen wiercić się, brzęczeć i co chwila wypluwać smoka, a potem szukać? Nie ma to raczej związku z głodem, to po prostu taka pora. Jeśli tak, wyrosły? Co to może być?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dreamerK
2929, współczuję i ogromnie podziwiam, że dajesz radę... Wiecie, co? Tylko sobie nie pomyślcie, ale czasem wydaje mi się, że w pewnym sensie lepiej mieć chore fizycznie, ale spokojne, uśmiechnięte dziecko, niż zdrowego potworka, który ani otoczeniu nie daje chwili wytchnienia, ani sam nie jest w stanie cieszyć się i żyć w symbiozie ze światem, przez co nieuchronnie jest w końcu odrzucany i przez rodzinę, i przez kolegów... Może grzeszę tym, że tak mówię, tym bardziej, że moje dziec***ewnie wyrosną ze swoich napadów szału, ale tak mi się nasunęło po wypowiedzi koleżanki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No taka karma matek, jedne mają dzieci które nie wymagają praktycznie interwencji oprócz standardowego karmienia i utulenia do snu, Inne zaś będą absorbowały cały czas i nie dadzą spokoju przez 20 h na dobę. Ja do 6 miesiąca chodziłam w nocnej koszuli po domu, bo niestety nie miałam czasu za przeproszeniem spokojnie iść do łazienki, po kolkach dziecka i płaczach i dziwnych odr****ch główką. Po konsultacji z neurologiem http://neurologwroclaw.com/ wyszło, że to prawdopodobnie napady migrenowe, wię już w ogóle masakra, ale teraz już jest lepiej. Młoda ma 14 miesięcy i odpukać jakoś leczenie i ogólnie rozwój jest w dobrym i spokojniejszym kierunku…

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×