Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Biurwa83

Czy Wy też tak zdychacie w robocie?

Polecane posty

Gość Biurwa83

Jak wyżej. Pracuję w firmie, w biurze. Kasa przeciętna, 8 godzin dziennie od poniedziałku do piątku. Tyram już prawie rok i dosłownie nie wyrabiam psychicznie - rzygać mi się chce za biurkiem. Niby mam czasem jakieś ciekawsze projekty do zrobienia, ale większość z nich to typowa firmowa "sztuka dla sztuki" - bezsensowny wysiłek który idzie do kosza - jak w komiksach z Dilbertem. Opieprzam się, ekran komputera wypala mi mózg, czas wlecze się niemiłosiernie, czasem godzinami nie mam nic do zrobienia, ale muszę siedzieć na d***e i udawać że coś robię. Do tego współpracownicy bez przerwy słuchają koszmarnego radia z popowymi przebojami - nie da się od tej otumaniającej muzyki uciec. Mam słuchawki przy swoim kompie i kiedy mogę, zagłuszam sobie otoczenie własną muzą, ale jak długo można w ogóle słuchać muzyki?! Bolą mnie uszy, głowa, dusza, niedobrze mi się robi od tego wszystkiego. Jestem na co dzień tak otępiała od tej roboty, że nie mam już siły na żadną bardziej inteligentną rozrywkę - nie czytam książek bo mam kłopoty z koncentracją, nie oglądam ambitnych filmów jak kiedyś - bo już nie mam ochoty, tracę własne zainteresowania, chęć do życia. Tylko żarcie, jakaś gra komputerowa, impreza w piątek. Kierat jest KOSZMARNY, praca hańbi, wyniszcza i ogłupia. Czy jest ktoś jeszcze kto nie skacze ze szczęścia że ma robotę? Czy jest tu ktoś kto czuje się tak, jak ja?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja się tak czuję , niestety... samopoczucie fatalne, zrobiłam badania, ale są ok..i stwierdzam, że to biurko i komputer wysysa ze mnie siły witalne...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ciesz się, że masz pracę :P Co ja mam powiedzieć, 3 lata pracy w call center, bo takie realia po studiach. Ale żyć z czegoś trzeba

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ciesz się że masz robotę, ci którzy jej nei mają wcale nie czują się lepiej do ciebie ty przynajmniej masz na rachunki, jesteś w obiegu wśród ludzi a nie jak ci bezrobotni z fobiami dziczeją we własnym domu poczytaj sobie tematy zakładane przez mamuśki siedzące w domu na macierzyńskim a przekonasz się że lepiej jest w pracy niż bezproduktywnie i monotnnie w domu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak ludzie mówią - ciesz się że masz pracę. Ale mnie jest trudno tak na to spojrzeć. Nie mam rodziny na utrzymaniu, więc żadna wielka odpowiedzialność mnie na razie nie zmusza do tyrania w kieracie. Jedynie zdrowa obawa o własny byt. Myślimy z facetem o wyjeździe za granicę. Szczerze - nie wiem, czy nie byłabym szczęśliwsza gdzieś tam, wykonując jakąś prostą fizyczną robotę, niż tu w tym otępiającym biurze, które lasuje mi codziennie mózg. Jestem niezłą kucharką - co Wy o tym myślicie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćexbiurwa
zalezy ile zarabiasz i czy ci te zarobki cos zalatwiaja. Dlugo tam pracujesz? ps. w jakimś procencie popieram wypowiedzi pt.ciesz sie, ze masz prace

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja też się nudzę, pracuję przy biurku i czekam na klientów których jest jak na razie bardzo mało ;/ zdarza się, że mam jednego w ciągu 8 godzin... pracuję tak od 2,5 miesiąca. Na dodatek prawie nie mam z kim pogadać, bo siedzę sama :( tylko czasem ktoś zagada ze sklepów obok. Już kilka tygodni temu miałam kryzys, płakać mi się chciało, pocieszam się choć trochę tym, że mam pracę, ale chciałabym pracować w swoim zawodzie a nie mogę nic znaleźć bo takich fachowców nie potrzebują w moim mieście ;/ codziennie przeglądam oferty, żeby znaleźć coś innego, chociaż żeby z ludźmi siedzieć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćexbiurwa
wiesz, jakby była mozliwosc to w takiej pracy mozna np.pisac doktorat. Tylko trzeba miec go w toku, no i materialy miec zebrane a tu tylko to przepisujesz do plikow ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeżeli masz możliwości wyjechać, to jak najbardziej, bo na pewno kasa lepsza za granicą. I odpoczniesz od biurowego charakteru pracy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Odpowiadając na pytania wyżej - pracuję prawie rok, zarabiam średnią krajową. Nieźle, ale przecież mieszkania sobie za to nie kupię ani świata nie zwiedzę (marzenie życia - podróże). Musiałabym wziąć kredyty, a tego robić absolutnie nie chcę, zwłaszcza jeśli nie czuję się zbyt dobrze w tej sytuacji życiowej. Mieszkam z facetem, w wynajmowanym pokoju. Planujemy życie razem, ale tutaj - po prostu ciężko. Ja się duszę w kieracie, a mój facet dobrze zarabia w Norwegii - jeździ na zlecenia, nie jest tam non stop. No i myślimy o wyjeździe razem, już na stałe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćexbiurwa
to zbieraj pieniadze na wyjazd. A po godzinach sobie dorabiaj pod katem zebrania funduszy. Siedzisz 8godz czy nigdy nie wiesz, kiedy wyjdziesz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Biurwa83
Siedzę 8 h. Kasę na wyjazd będę miała - całkiem sporo własnych oszczędności. Plus mój facet ma tam zajęcie od razu. Tylko niestety ja nie wiem, co będę tam robić, jak mam pracować. Norweską biurwą nie będę, tam angielski przecież nie wystarczy. Myślę że chciałabym pracować w restauracji, na kuchni. Bardzo lubię gotować. Ale z drugiej strony - nie znam realiów tej pracy. Nie wiem czy będzie tak fajnie w praktyce, jak w teorii w głowie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mieszkam i pracuje w Norwegii ( w biurze) i robota wszedzie taka sama ale nie mozna patrzyc cigle w ciemnych barwach raz jest lepiej raz gorzej. Tez siedze na tylku 8 godzin przez 5 dni w tygodniu, muzyka gra, czasem niie mam nic do roboty, czasem mam az za duzo ale wtedy przypominam sobie jak na poczatku tu przyjechalismy i musialam sprzatac i plakalam po nocach tak mnie wszystko bolalo od tego, tyle staralam sie o ta robote co teraz ja mam i ciesze sie, jestem z siebie dumna ale czasem tez nie mam ochoty ale to jest normalne, to jest zycie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćexbiurwa
plus tej pracy jest taki, ze leci c***ensja a minus taki, ze szkoda tego zostawic. Skoro lubisz prace w kuchni to szukaj takiej, poza tym taka praca na kuchni to chociz nie jest gnicie na miejscu. Od tego siedzenia to i plecy i oczy bola i czlowiek jest zgnusnialy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Biurwa83
Do gość wyżej - fajnie, że Ci się udało w Norwegii. Ja wiem, że tak życie wygląda, że raz jest gorzej a raz lepiej, ale mam wrażenie, że można jednak coś z tym zrobić, żeby to częściej zależało od nas :) A mówisz po norwesku? Czy znajomość angielskiego wystarczy? Do gośćexbiurwa - no właśnie, ja mam wrażenie, że za tym biurkiem gniję i od głowy i od nóg. Z drugiej strony - szkoda zostawić pracy, która jest przyzwoicie płatna, choć odmóżdżająca. Taki dylemat. W przyszłym roku i tak wyjedziemy, teraz muszę przetrwać jeszcze jesień i zimę w tej robocie. I to mnie po prostu na co dzień męczy jak cholera. Cóż, pożalić się chciałam, bo dziś wyjątkowo kiepsko się czuję. Czas mi się wlecze potwornie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćexbiurwa
skoro masz kogoś, kto jakoś siedzi w realiach tamtego kraju a tu nie trzyma cie nawet wlasne mieszkanie to mysl pod katem wyjazdu. Tu w Polsce naprawde trudno jest znalezc prace za pieniadze, za ktore czegos sie dorbisz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Biurwa83
Gośćexbiurwa - wiem, już to sama zauważyłam. Przez kilka lat po studiach tyrałam jak wariatka - nieraz nocami w korpo - na umowach o dzieło. Później zmieniłam firmę i teraz mam te 8 h, niby kasę na rękę średnią krajową, ale tak naprawdę to umowę o pracę na czas określony i na papierze płacę minimalną. Resztę wypłacają mi "na dzieło". I tak się w Polsce nawet pensje przeciętne dzieli by oszczędzić na ludziach. Żeby chociaż tyrać tak z pasji - robić coś co się lubi, ale gnić w biurze? Wiem, że mam na tle innych ludzi w Polsce całkiem komfortową sytuację, ale to wcale mi nie poprawia samopoczucia, że inni mają gorzej. Chcę wyjechać z facetem w przyszłym roku, mam nadzieję że się uda i jakoś poukłada.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćexbiurwa
norweskiego sie ucz ;) na exchangelanguages mozna chyba ;) Jak czlowiek sam sobie kompletuje material do nauki to to bardzo angazuje..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Biurwa83
gośćexbiurwa - już nawet zaczęłam od prostego słownictwa :) Jakoś to będzie. W każdym razie dziękuję za dobre słowa. Troszkę mi już lepiej. Muszę jasno patrzeć w przyszłość, a w chwili teraźniejszej jeszcze pozaciskać zęby.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×