pretensje

Ludzie maja pretensje, ze ktos ich ignoruje nie zwarzajac uwagi na to, ze sami zachowuja sie tak wobec nas. Jak tu dojsc do ladu skladu? Jak ktos traktuje cie jak powietrze, to niech potem nie udaje, ze jest pragnacy twojego towarzystwa i zwala wine na ciebie, tylko po to zeby wyjsc z sytuacji z godnoscia i nadal byc tym sympatycznym i altruistycznym. Nie lepiej powiedziec i okazac brak zainteresowania mowiac komus wprost, ze sie nie lubi z kims przebywac i nie lubi jego towarzystwa? Po co mydlic ludziom oczy? Nie rozumiem.. Dla mnie szczerosc to podstawa w relacjach miedzyludzkich, jak kogos nie lubie to go nie lubie, nie przebywam w jego towarzystwie i nie udaje do kogos ze go lubie, oczywiscie nie obgaduje go, poprostu mowie wprost ze ktos nie przypadl mi do gustu, kazdy ma inny charakter i tyle.

Ameryka tu nie została odkryta.

Ludzie sa jacys tacy dwulicowi...tylko po co? Siedza z toba, chca sie wywiedziec jak najwiecej informacji, udaja jaki ty to jestes och ach i wgl, a potem ci obrobia tylek na prawo i lewo do pierwszej napotkanej znajomej osoby. Tylko po co tak grac? Nie lubi sie kogos to sie z kims nie koleguje, co nie znaczy, ze sie ma go obgadywac do kogos innego? Po co? Zeby podniesc swoja wartosc, ze sie kogos poobgadywalo? Tylko co tej osobie ktora obgaduje to da? Jak to mowia, ani jej nic nie przybedzie ani nie ubedzie...ludzie sa czasami jak dzieci.

Wiem, ze sie ameryki nie odkrylo. Ale to jest wkurzajce...ciagle wszedzie jest obluda, brak szczerosci. Po co grac dobrodusznosc jak sie nie jest dobrodusznym?