Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

trace zmysły albo sens życia

Polecane posty

Gość gość
chciałabym wrócić do pracy, wtedy przynajmniej zachowuję pozory życia, bo teraz to masakra jest a jak człowiek całymi tygodniami jest w biegu i pracuje w stresie po 10-12 h na dobę to jak już wpada do domu to nie ma czasu na egzystencjalne rozkminy czuję jednak że nawet praca nie daje mi już takiej radości, nie angażuję się w pomoc ludziom jak kiedyś i to też mnie boli, że wszytsko jest takie bez sensu. Ludzie przychodza do mnie po pomoc, ja pomagam zgodnie z wykształceniem, ale myślę sobie po co oni to robią, po co wydają kasę na to, jakie ma to znaczenie czy im pomogę czy nie, pzreciez i tak za 80-100 lat nie będzie to miało dla nich żadnego znaczenia ba to nawet za 5 lat już nie bedzie miało znaczenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Myślę Autorko, że mogą to być początki depresji spowodowanej samotnością. Nie zrozum mnie źle, w byciu samotnikiem nie ma nic złego,to porostu jeden z wielu typów ludzkich osobowości. Ja tez Lubie posiedzieć sama w domu, spacerowac, wręcz uwielbiam samotne wycieczki rowerowe (tego wszystkiego mi ostatnio bardzo w życiu brakuje ) babskie zakupy- tylko sama, sporo znajomych kiedyś straciłam, czego teraz zaluje. Ale wiesz, że w życiu żadne skrajności z reguły nie prowadzą do niczego dobrego, również samotniczy tryb życia. Zadzwon do tych znajomych,którym ostatnio odmówiłas, spotkaj się z nimi, nawet jesli nie będziesz się dobrze bawić, to z przyjemnością wrócisz do domu , a to już jakąś mala radość, prawda? Nie odrzucaj tez myśli o związku, kochać i być kochana to wspaniała sprawa, a przecież nie wszystkie związki muszą podlegać jednemu schematówi. Nie musisz z facetem mieszkac, prac mu gaci ani podawać obiadkow, jestem pewna, że na świecie jest całe mnóstwo fajnych mężczyzn, którzy też nie chcą żyć według schematu większośc***ar. Otwórz się nieco na to, co wrogie w Twoim mniemaniu i sama sprawdź, co z tego wyniknie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a moze w takim razie jest to wypalenie zawodowe ? Zwyczajnie praca "pozarla " cala ciebie po czubki wlosow .Nie pisalas wczesniej na czym polega twoja praca tzn . pomoc ludziom .Bo moze to byc przyczyna , a depresja skutkiem :-( Elena .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
hmmm...też tak kiedyś miałam, cały tydzień laby, innego życia, w sensie nic nie robienia jak zawsze, po prostu mój organizm się tego domagał. byłam zmęczona ludźmi, tą wieczną pogonią za sukcesem, za tym by przed innymi być pogodną, wygadaną, zadbaną, służyć innym pomocą, kiedy sama czułam się jak w czarnej dziurze...to siedzenie w domu z powodu przeziębienia dało mi popalić bo jestem z natury osobą energiczną, a wtedy poruszałam się po domu w piżamie, jadłam niewiele, myłam się tylko wtedy, kiedy sobie przypomniałam, i co....do jakich wniosków po tym tygodniu doszłam: siedzenie w domu, i zajmowanie się głupotami, a więc internetem, spaniem, nic nie robieniem, kręceniem się z kąta w kąt, myśleniem o sensie życia...tak mnie przytłoczyło, że ucieszyło mnie to, że po tygodniu tego przebywania wyłącznie ze sobą mogę pójść do pracy i porozmawiać z tymi nienormalnymi kolegami i koleżankami.;) od tego czasu wiem na pewno, że nie wolno mi doprowadzić do takiej sytuacji bo to zabija, nic więcej. życie jest poza mieszkaniem i teraz częściej wychodzę z domu, nawet po to by przejść się po parku, czy przyjrzeć się zachmurzonemu niebu. nie wegetuj kobieto, wyjdź z domu 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja wziąłem te leki bo to czego doświadczyłem kompletnie mnie rozbiło wewnętrznie to była konieczność zdradzę Tobie tajemnicę tak naprawdę nic nie ma sensu sens nadajemy my sami dlatego dla jednego sensem może być np. gra w piłkę nożną a dla innych sklejanie modeli z tektury zachwyca mnie czasami to jakimi pierdołami ludzie się zajmują jak wyniszczają siebie nawzajem w imię czego? ludzkość jest powiedzmy sobie szczerze i delikatnie wyjątkowo głupia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wypalenie to raczej nie jest. To deprecha i samotność. Pomoc jest jej potrzebna. Introwertyk, samotnik z depresja jest cholernie trudnym pezypadkiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wyjdę juz w poniedziałek, niby sie cieszę, bo brakuje mi siebie wykąpanej, umalowanej, uczesanej, uśmiechniętej - nawet jeśli ten uśmiech nie jest do końca prosto z serca, ale jednak czuję też, że tego nie chcę, ze wolałabym zostać w domu, nie musieć z nikim rozmawiać itp. i zgnić tutaj. ktoś wyżej proponował wyjście ze znajomymi, wiesz ja niemal od zawsze traktowałam takei wyjścia i spotkania nie na zasadzie relasku i czasu dla siebie tylko właśnie przykrego obowiązku który trzeba spełnic bo coś tam. nie mam w sobei potzreby przebywanai z ludźmi, najlepiej czuję się sama ze sobą, ale teraz widzę, że to tez nie prowadzi do niczego dobrego. nie umówię się z nikim, bo nie mam na to najmniejszej ochoty i tak traktuje takie spotkania jak kolejny obowiązek do odhaczenia w kalendarzu, by mieć spokój na jakiś czas, co oczywiście nie oznacza, ze tych ludzi nie lubię, bo lubie, ale jest mi to obojętne czy sa w moim życiu czy nie, a teraz nawet bardziej mnie męczy że są i muszę się z nimi umawiać albo sie przed nimi tłumaczyć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
rokokowa panna dziś to akurat szczera prawda :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Autorko czytam tak co piszesz, i stwierdzam że mam identycznie. Też widzę, ze wszystko jest bez sensu, dokladnie każda jedna rzecz. Tylko mi to przechodzi, jest całkiem neutralnie potem znowu dopada i tak w kółko. Na pocieszenie mogę napisać, że Tobie z pewnością też przejdzie, ale nie będzie tak fajnie tylko właśnie neutralnie. Ty piszesz, że nie potrzebujesz wielu rzeczy, przyjaciół, kontaktów z rodziną itd. A ja Ci napiszę, że rób to wbrew sobie, a z pewnością powoli zaczniesz widzieć sens i będzie lepiej. Nawet jeśli teraz piszesz że nie potrzebujesz, to wiedz,że potrzebujesz ale jesteś negatywnie nastawiona bo to problem psychiczny. A psychiki tak łatwo nie jest oszukać. Rób na odwrót, czyli jak nie masz checi spotykać się ze znajomymi to sie zmuś i spotkaj. Jedź na te wakacje skoro tak bardzo nie chcesz, nie lubisz gotować więc gotuj. Itd. Ja tam się w sumie nie znam, ale wiem że jak się nie zmusisz to wpadniesz w ten dół jeszcze bardziej i później może być naprawdę nieciekawie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś szczerze? oboje mamy przerąbane chyba jesteś tego świadoma, że nasze podejście w gruncie rzeczy jest destrukcyjne?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
żadna terapia mi nie pomoze, bo jak już pisałam jestem niezwykle odporna na sugestie i naciski i im bardziej ktos mi coś wmawia i namawia do czegoś tym bardziej ja tego nie chcę i nie zrobię zwłaszcza, ze wszytsko we mnie mówi NIE i żadna siła mnie nie zmusi. tak jak kolega wyżej napisał, psycholog jedynie moze nam wskazac drogę, ale niczego za nas nie zrobi. ja wiem jak pracują psycholodzy, mam z nimi kontakt w pracy i wiem, zę to jest dobre dla ludzi nieświadomych swoich ułomnosci, czekających aż ktoś im wskaże drogę i pokaże palcem co maja robić, a takze takich podatnych na sugestie, ja zupełnie taka nie jestem, poza tym znam wiele tajników i trików, mechanizmów psychologicznych, wiem jak zaradzać , wspierać i pomagać ludziom, ale sobie nie umiem pomóc i tak właśnie działa 99 procent psychologów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tak czuję że to jest destrukcyjne, ze nie ma z tego ucieczki i dlatego widzę tylko jedno rozwiązanie, takie które skończyłoby już tę farsę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja też nie jestem podatny na sugestie co gorsza wszystkim się przejmuje i denerwuje zaburzenia nerwicowe :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie , nie zmusze się do spotkania, bo nie mam na to ochoty wystarczy że na co dzień muszę chodzić do pracy i udawać że wszystko jets ok, nie mam ochoty się z nimi spotykac, gadac o d***e maryni i tracić czas na bezsensowne spotkania. po prostu tego nie lubię

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
też byłem na tym etapie ale wiem, że skrzywdził bym swoich rodziców nie chce tego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to ja nie ja sie własnie nie przejmuję, w pracy baby mnie obgadują, jedna przychodzi gada co druga na mnie powiedziała, a ja mam to wszytsko w d***e, sorry za wyrażenie mam w nosie to, co obce babska o mnie myślą i mówią. nie przejmuję się juz prawie niczym... nawet zdrowiem swoich rodziców i to jest straszne...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
autorko z tego co czytam, to ty sama siebie nie lubisz. i nie wierzysz, że ktoś mógłby polubić ciebie. a pokochać to już w ogóle.. mylę się? czemu jesz w pośpiechu and umywalką? bo nie widzisz potrzeby, żeby dla siebie samej ugotować coś dobrego, usiąść w spokoju, cieszyć się jedzeniem. albo wyjść na dwór i cieszyć się powietrzem, słońcem albo wieczornym światłem latarni. no i masz jakiś problem z relacjami międzyludzkimi. 2 nieudane związki? no błagam... przez całe życie to żadna ilość. i o niczym nie świadczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
druga sprawa - czemu jak jesteś sama w domu i nie wychodzisz, to nie czujesz potrzeby mycia się itp.? czyżbyś WSZYSTKO robiła dla innych ludzi, a dla siebie nic? X czy nie potrzebujesz czuć się dobrze sama ze sobą? mówisz, że jesteś samotniczką, a mi się wydaje, że jedyną motywacją do robienia czegoś są inni ludzie. skąd ten paradoks?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a czy przypadkiem nie masz na imię Anna? to wiele by mi wyjaśniło

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam 31 lat też jestem sam, podobnie jak Ty autorko mam fajną pracę, ustabilizowałem sobie życie materialne, ale też poczucie jakiegoś braku i bezsensu wszystkiego, bo i po co to wszystko. Wcześniej wmawiałem sobie, że trzeba założyć rodzinę, ale po przemyśleniu ciągle stwierdzałem, że to nie dla mnie, ale tylko to przychodziło mi do głowy na poprawę sytuacji. Tak naprawdę to nie rodziny mi się chce, ale poczucia, że jestem komuś potrzebny, dlatego praca też zawsze stawiała mnie na nogi. Bo ciągle ktoś coś chce i pomimo, że czasem ludzie mnie denerwują to mnie to cieszy:p Sama praca to jednak za mało, bo daje tylko namiastkę tego czego potrzebuję. Nie da się szybko poukładać tego wszystkiego, ale człowiek sam musi sobie zdać sprawę z tego czego potrzebuje. U mnie jest o tyle łatwiej, że jestem wierzący i troszkę pozastanawiałem się nad życiem duchowym i odnalazłem głębszy sens tego wszystkiego. Nie jest to proste, ale odnajduję w tym logikę i wiem, że ten stan bezsensu sprawił, że zacząłem szukać czegoś więcej. Pomimo, że jestem samotnikiem, to wiem, że drugi człowiek może mi pomóc, choć ja mu pomagam w sensie np. materialnym, czy doradzam, to tak naprawdę czerpię wiele pozytywnej energii dla siebie. Na początku trudno się przełamać, ale to co trudne nadaje sens. Wiara na pewno pomaga, ale to długa droga:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
autorko z tego co czytam, to ty sama siebie nie lubisz. i nie wierzysz, że ktoś mógłby polubić ciebie. a pokochać to już w ogóle.. mylę się? tak, mylisz się. lubie siebie i właśnie dlatgeo żyję tak jak mam na to ochotę i nie zmuszam się np. do związku skoro wiem, ze się duszę z drugim człowiekiem i że tego po prostu nie chce. wiem że można mnie lubić, bo jestem lubiana, znajomi nadal chcą się spotykac , dzwonią, piszą mimo że ja nigdy pierwsza sie do nich nei odzywam, bo nei mam takiej potzreby i przeważnie odkładam spotkania lub odmawiam. wiem, ze można mnie pokochać, bo kochało mnie ze2 wspaniałych facetów, ale ja się do tego nie nadaję. zresztą co mi z tych sympatii, 'miłości' wszystko to jest nic nie warte, ulotne i chwilowe tylko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
AlicjaDonnikova dziś to rodzaj obojętności robisz coś tylko gdy musisz jeśli jest sama to nie musi się starać dobrze wyglądać gdy pozostaje w domu, no bo jakie to ma znaczenie? mam podobnie weekendy olewam, w tygodniu jak idę do pracy jako tako doprowadzam siebie do ładu choć i tak wiele rzeczy zaniedbuje już od wielu lat często sobie obiecuje, że muszę coś zmienić. że od jutra że od nowego roku, że od teraz... sam siebie okłamuje, nie jestem w stanie zmienić na dłuższą metę cokolwiek teraz czekam na wygraną w lotto :D jak myślicie, uda mi się? :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tyle produktu mozna tera kupic w polsce trzeba sie speszyc bo za komuny tego nie bylo 333 www.youtube.com/watch?v=aNC-LLh2dn4

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jem nad umywalką, bo nie chce mi się robić cyrku, brudzic talerzy, łyżek, noży, zeby zjeśc bułkę, albo kilka łyżek jakiegoś ulepka jem bardzo niezdrowo i wiem, z eto też ma wpływa na to że czuję się tak beznadziejnie, z enie czuję kontroli nad swoim życiem i mam jeden wielki rozp*****lnik umysłowy, fizyczny i emocjonalny, jednak mimo że TO WIEM i WIEM wiele innych rzeczy, które na mnie negatywnie wpłwyają, to jednak NIE UMIEM/ NIE POTRAFIĘ/NIE CHCE palcem kiwnąć, bo PO CO, jaki to ma sens

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
własnie, masz rację to jest OBOJĘTNOSĆ i nie sposób nic z siebie wykrzesać dlatego napisałam, ze gdyby nie praca to zarosłabym i zgniła sama w domu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie ma żadnego sensu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
też tak miałam, pomogły antydepresanty

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×