Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

trace zmysły albo sens życia

Polecane posty

Gość gość
widzisz na Twoim przypadku już rozumiem słowa z pisma świętego, że trzeba zaprzeć się samego siebie:p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
znana prawda, że dobrobyt i pełne bezpieczeństwo materialne degeneruje mózgownicę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przestań usprawiedliwiać swoją niemoc. Zacznij działać i nie odkładaj tego na później. Im prędzej zaczniesz działać tym szybciej odnajdziesz sens, Najtrudniejszy pierwszy krok!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gdybym miałam dziecko to juz w ogóle bym była stracona jak posiadania dziecka nie widze tak jak wy, ot jest, trza nakarmić, pzrebrac, pogugać, potem do pzredszkola, do szkoły i fruu z domu ja czuję ogromną presję, aby być wzorem idealnym dla dziecka, łacznie z idealnym związkiem, którego przeciez nawet nie chce... dziecko to ogromna odpowiedzialnosć, bo to ja bym kształtowała jego poglądy, myślenie, musiałabym być w każdym calu idealna dla niego, ale co znacZY być idealnym/ czy umiałabym odpoiwdnio pokierowac jego rozwojem, zdolnosciami, czy umiejętnie poszerzałabym jego horyzonty myślowe czy nie byłabym niesprawiedliwa... poza tym zycie jest cierpieniem, ja kocham swoje nienarodzone dziecko tak bardzo, ze nigdy w zyciu nie skażę go na życie na ziemi, na cierpienie i śmierć tylko dlatego że mam ochote pobawić się w mamusię i paradowac z wózeczkiem jak 99procent kobiet

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mój sens powiedział, że mnie nie kocha ile zatem sensów życia chodzi po świecie? mam pytać każdą? a może losować jak w lotto? miłość sensem życia? to dlaczego tak wielu jest nieszczęśliwych z tego powodu? jaki w tym sens rozwodów coraz więcej zresztą skąd pewność czy to prawdziwa miłość bo tylko taka ma znaczenie autorka pisała, że jest sama i nie zmieni tego stanu czytajcie co się do was pisze autorko ja też uwielbiam góry i też odmawiam sobie przyjemności zresztą już sam nie wiem co mi sprawia przyjemność dopiero od jakiegoś czasu pozwalam sobie na kilka dni urlopu w roku i spędzam je własnie w górach, no może to nie są wielkie góry, ale dla mnie Karkonosze wystarczą... jadę sam, wracam sam, zawsze sam... czasami mi to przeszkadza, a czasami cieszy... najważniejsze, że widzę moje góry... zamieszkać tam i móc każdego dnia na nie spoglądać... iść na szlak i zaczerpnąć tego powietrza... mieć trawnik, móc palić w kominku, odgarniać śnieg z podjazdu... praca nadaje rytm naszemu życiu gdy nie ma rodziny cóż nam pozostaje? albo to, albo nicość czasami zastanawiam się co się stanie może któregoś dnia skończę na ulicy w końcu co za różnica kto się tym zmartwi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
co cie tak szokuje oczywiście że mówię o sobie, a o kim mam mówić, o tobie/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja jeżdżę przeważnie do karpacza do spa, lubie cały dzień chodzić i chodzić po górach wtedy czuję się wspaniale. chociaż jeżdżę do za duże słowo, w myślach jestem tam ze 2 razy w miesiącu i jakoś brak kopa żeby zjawić się realnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No właśnie po to jest potrzebny ten drugi człowiek żeby dał tego kopa mobilizującego:p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
chciałabyś być idealna a tymczasem wylądowałas na drugiej stronie skali - to co dostalas najcenniejszego, czyli swoje zycie pozostawiasz ledwie ociosanym klocem zamiast pracować nad uczynieniem z tego pięknej rzeżby

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dokładnie, to jest wątek autorki i przedstawia nam swoja wizje rzeczywistości, która zresztą coraz bardziej mnie przeraża bo jesteśmy bardzo podobni... :o ja uwielbiam dzieci mojej siostry, ale sam nie chciał bym być ojcem z wielu względów, przekazał bym im moje geny, które uznaje za dość felerne i przede wszystkim skazał bym dziecko na życie w tej nędznej rzeczywistości z marnymi perspektywami... wiesz autorko, to jest tak zwany perfekcjonizm - też tak mam - jeśli coś w naszym mniemaniu nie będzie przez nas samych wykonane w wystarczający sposób, czytaj w sposób idealny, to po prostu z tego rezygnujemy.... czasami jak coś robię to mógłbym przez wiele godzin doprowadzać coś do niemal idealnej formy i w końcu i tak pewnie nie sprostał bym swoim własnym oczekiwaniom.... hmm... że tez istnieją inni tacy jak ja nie wiem co mam teraz o tym myśleć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie, u mnie by to się nie sprawdziło im bardziej ktoś by mnie do czegoś namawiał tym bardziej bym była na nie a już w ogóle jak ktoś by próbował coś na mnie wymusić, to już pozamiatane ja sama musze w sobie to czuć, ze chcę, żadna inna siła mnie nie zmusi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
te, perfekcjonista z 22:58, może dopracuj zasady pisowni ojczystego języka na początek...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
widać że pojęcia zielonego nie masz, nawet nie podejrzewasz czym jest prawdziwa milosc i jak bardzo sie wowczas "chce" - i wcale nie chodzi o wywoeranie presji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dokładnie ja tez tak mam kocham dzieci mojego brata, sa cudowne, przewspaniałe, uwielbiam je, ale jak pomyślę jaka to jest odpowiedzialnosć [i nie mam na mysli dbania by się nie skaleczyło] to dziękuję losowi, ze ja nie muszę być na miejscu ich rodziców, ze jestem wolna od tej cięzkiej pracy, od kształtowania nowego człowieka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
23;01 przestań, skad wiesz że jesteś taka sama jak ja i ja jestem taka jak ty, czy dasz mi gwarancje, ze bedzie mi sie wtedy 'chciało' nie dasz mi takiej gwarancji mało tego, ja znam siebie i wiem, ze wszelkie niepowodzenia wychowawcze, potkniecia i błedy widziałabym u siebie an każdym kroku i to już by gwarantowało moją depresję

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ej... ja już 2 lata z rzędu zaczynam od Karpacza (Śnieżka) i kończę na Szklarskiej Porębie :P Zazwyczaj pierwszego dnia wspinam się na Śnieżkę czerwonym szlakiem i potem wracam i udaje się na 2 dni do Szklarskiej gdzie nocuję. W tym roku widziałem kobietę na czerwonym szlaku, szła sama. Dość wysoka, szczupła, dobrze ubrana, z tego co wiem na czarno, chyba w markowe rzeczy. Wyprzedziłem ją.... może to byłaś Ty. :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
masz rację, że to jest w dużej mierze perfekcjonizm,a le u mnie jest to nieudolny prefekcjonizm bo ja np. najlepiej się czuję, kiedy mam błysk w domu i to taki, ze wszytsko w kosteczkę, w każdej szufladzie i w każdym kącie musi być idealny porządek, jesli w jednym się coś sypie to od razu tracę zapał, zeby dbać o resztę, a że nie mam natchnienia żeby cokolwiek zrobić, to żyję w syfie, bo pzreraża mnie ogrom sprzątania, a tak naprawdę powinnam tylko wynieśc śmieci i odkurzyc i byłoby ok, ale nie dla mnie, ja widze syf ogromny, bo wiem, ze w szufladzie mam bałagan i stos papierów do poyukłądania, bałagan w dokumentach, w rachunkach... chociaż tego nie widać, to ja czuję że mam bałagan.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś nie chce mi się, w końcu tu i tak nikt się nie stara to kwestia tego jak podchodzimy do pewnych dziedzin naszego życia niektóre traktujemy poważnie inne nie Internet to nie jest coś co uznaje za wartościową formę komunikacji olewam zatem pewne zasady pomijam już sam fakt, że pora nie ta i poprawiam pewne zdania 3 razy, bo popełniam masę literówek pisząc o tej godzinie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
moze hahaha ale ja byłam w marcu a Ty kiedy/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
daj spokój, nie musisz sie tłumaczyć zobacz ile ja literówek robie i co z tego a analfabetką chyba nie ejstem, kazdy jak chce odczytać to poskłada sobie literki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś mam identycznie, ale jak już się zmobilizuje to wszystko chce zrobić na błysk... tylko, że zazwyczaj jak już wspomniałem efekt i tak mnie nie zadowala.... dlatego sporadycznie mobilizuje się do działania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie mówię pzrecież o lieterówkach, a o uporczywie powtarzanym błedzie językowym, świadczącym o ortograficznej ignorancji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a to nie, bo ja w lipcu :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wydaje mi się, że to wszystko z lęku. Bo z jednej strony wiemy, co powinniśmy zrobić, a z drugiej nie chcemy tego, bo myślimy, że zadowolimy się byle czym i ominie nas coś lepszego. Tylko może się to skończyć jak w tej historii, gdzie facet rozbił się na morzu i woła Boga o pomoc. Nagle podpływa jakaś łódź, a facet nie korzysta, bo czeka aż Bóg go uratuje. Podpływa drugi statek, a facet znowu odmawia, bo czeka na pomoc Boga, w końcu facet umiera i pyta Boga dlaczego go nie wyratował, a Bóg mu odpowiada, głuptasie przecież wysłałem po Ciebie dwie łodzie! Tak to chyba jest. Nie korzystamy z tego co przed nami, bo czekamy cięgla na coś innego, a życie ucieka nam przed oczami...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja przewaznie nocuję w karpaczu a po innych miejscowościach tylko jeżdżę za dnia. uwielbiam jeden hotel w karpaczu, gdzie mam widok na śnieżke i tam przeważnie jestem, lubię pływac w basenie i przez oszklone okna patrzeć na góry, doliny... hotel jest dośc drogi i jest mało ludzi i ldatego tak go lubię

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Każdy ma swoje wady i zalety. Skoro pouczasz mnie odnośnie pisowni sam zacznij pisać poprawnie, pełnymi zdaniami, używając znaków interpunkcyjnych. Zresztą czy ja jestem na jakimś egzaminie? :) Jeśli tak, to mogę dostarczyć odpowiednie zaświadczenie. :P :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
23;16 tak masz rację, ja zdaję sobie doskonale sprawę z tego, ze życie przecieka mi przez palce, czuję i widzę jak ten czas zapiernicza, jest piątek i zanim sie obejrzę znowu jest piatek i znowu i koljeny, a ja ze swoimi pragnieniami, chęciami, samą sobą ciągle stoję w miejscu bo nie mam kiedy się ruszyć, a jak mam kiedy to czuję bezsilnosc totalną i bezsens, ze właściwie to po co to. dawniej miałam tyle marzeń, tyle chęci, tyle zapału, tyle rzecyz do zrobienia, ale w końcu zaczeło mnie to przytłaczać, ze po co to wszytsko skoro i tak życia mi nei starczy, zeby zrobić ułamek tego, o cyzm myslę i marzę, więc już wolę nie robić nic, bo skoro nie moge przeczytać wszystkich książek i wiem, ze nie zdązę ich przeczytać, to w ogóle odpuszczam sobei czytanie czegokolwiek. ja wiem że to jest chore i głupie, ale piszę co czuję

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do autorki wątku.... Przeczytałam pierwszą stronę wypowiedź i dalej nie dałam rady. Za dużo sprzecznych wpisów, zaa dużo różnorodnych informacji które nijak mają się do tematu i tego tego, co napisałaś na początku. Przepraszam że pomijam większość osób które tu napisały. Nie olewam was. Po prostu dla mnie, wiele z nich nie odzwierciedla moich odczuć o których napisała autorka. A więc.... mam podobnie. Mało tego. Mam męża który świata poza mną nie widzi. Kochanego syna który jest super, nigdy nie przysparzającym absolutnie żadnych kłopotów wychowawczych i jest empatycznym młodym mężczyzną. W moim życiu są osoby oddane, wierne w przyjaźni i chętne do dalszej kultywacji ale....ja nie odczuwam potrzeby tego wszystkiego. Czasami odnoszę wrażenie jakby wszystko działo się poza szklaną ścianą. Funkcjonuję ale...zarazem jestem jakby nieobecna... ale jestem. Nie, nie mam schorzeń. Nie cierpię na choroby umysłowe. Ba! byłam nawet u psychologa aby dowiedzieć się czy ze mną jest coś "nie teges" :-) Okazało się że nie. Myślę że należysz do tego rodzaju osób które naprawdę najlepiej czują się same ze sobą. Dodatkowy chaos w formie znajomych czy wykonywanej pracy, jest właśnie i tylko chaosem. Myślę że osiągnęłaś w swoim życiu to, co chciałaś i tylko dlatego teraz, odczuwasz jakiś brak, nie potrafiąc go określić. Ja się czuję spełniona zawodowo, finansowo i nawet w życiu prywatnym. To tak, jak bym osiągnęła zenit swoich marzeń i zachcianek. Potrzebowałam "czegoś", tylko nie widziałem czego. Jakkolwiek to dla Ciebie (czy innych) zabrzmi... mi pomogła adopcja psa. Dla mnie jest to osoba (tak, osoba a nie rzecz) która nie wymaga ode mnie żadnych wytłumaczeń z moich uczuć bądź czynów. Przy tym, nauczyłam się że jest ktoś (nie coś!) , o kogo trzeba dbać nie tylko pod finansowymm kątem, ale i emocjonalnym, a zarazem... nie wymaga ode mnie "nad-ludzkich" wyczynów. Dbanie i opieka nad psem, pomogła mi zrozumieć potrzeby mojej rodziny (mąża i dziecka). Większość ludzi tutaj na pewno mnie nie zrozumie co chcę przekazać. Nie potrafię tego ubrać w słowa. Może Ty, autorko mnie zrozumiesz? Myślę że skoro czujesz się że osiągnęłaś pułap, to może jesteś w stanie zaadoptować jakiegoś zwierzaka? Pozdrawiam i życzę Ci powodzenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przeczytałam pierwszą stronę wypowiedź i dalej nie dałam rady. Za dużo sprzecznych wpisów, zaa dużo różnorodnych informacji które nijak mają się do tematu i tego tego, co napisałaś na początku. wybacz , rozbawiłaś mnie ty naprawdę liczyłas na jakis uporządkowany, skategoryzowany wywód z mojej storny, który będzie miał sens... przeciez to strumień świadomości ze mnei wypływa, sama się dziwię, ze w ogóle zdania sa w miare sensowne, bo w mojej głowie takie nie sa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rozumiem Cię, ale sama wiesz, że przez to się ograniczasz jeszcze bardziej i stąd właśnie to poczucie bezsensu. Sama tak naprawdę wiesz co masz zrobić, potrzebujesz tylko więcej odwagi i wiary w to, że się uda, może nie 100% tego, ale lepiej wykonać plan w 60% niż w ogóle. Pozbyć się tego uczucia możesz tylko wtedy, gdy się z tym pogodzisz, a myślę, że satysfakcję będziesz miała nawet z 40% ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×