Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

malinka373

Rozstanie... Tęsknota... Nadzieja... Powrót?

Polecane posty

Dziewczyny ciągle piszecie, że tęsknimy za iluzją. Ok, pewnie tak. Ale za tymi fajnymi chwilami, które przecież były. Pisałyście, że zachowuje się jak uzależniona. Ale jak o tym teraz myślę, że nawet mnie to nie dziwi. On mnie zostawił, kiedy ja akurat byłam w stanie zakochania. A to jak wiadomo-stan w mózgu chemicznie bliski zażywaniu substancji psychoaktywnych. Głód wtedy jest nie do wytrzymania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciaobambino
Ja nie. A tez przezywalam. Dobrze, ze mam sasiadke.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciaobambino
I teraz sie usmiecham :) bo muzyka leci. Walne sobie cwiczenia aby nozki sie dobrze poczuly. Wysylam pozytywne wibracje w kosmos by mi pomogl zatrzymac stan w ktorym jestem madra, spokojna i kreatywna czyli taka jaka siebie kocham :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciaobambino
Dobranoc Skora

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciaobambino
Zadoscuczynienie, zal za grzechy i mocne postanowienie poprawy to lekarstwo. Tak sie wyrzuca grzechy z sumienia :) A potem "zyj i daj zyc innym" :) Ej, moj kolega kontaktuje sie ze mna co 2-3 dni. Umawia sie na spotkanie po czym wymiguje sie (to juz 3 raz). Nie nalegam i nie proponuje tych spotkan, sam to robi. Kiedy mnie olewa czuje najpierw smutek przez pierwsza godzine po czym czuje, ze oto czas sie radowac bo znowu pocwicze character :) Z mojej inicjatywy wynikl tylko jeden telefon, jeden SMS, dwie krociutkie rozmowy na fb. Kiedy juz sie godze z tym, ze po prostu go urazilam i chce mi dopiec, kiedy nie nastawiam sie juz na nic, wtedy on przypomina o sobie. I mowi pieknie i proponuje te spotkania. Niektore odmawiam bo np nie chce sie tluc metrem z dzieckiem pozna noca. A te, ktore mi pasuja on po prostu w ostatniej chwili odwoluje. Coz... Nie wiem ale zaczyna mnie bawic ta zabawa. Nie wiem o co mu chodzi. Dziewczyny jak myslicie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Spytaj jego nie nas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Malinka te wyrzuty sumienia to z tego powodu, że niby ja to wszystko zespułam. Że go zniechęciłam i zaczęłam wkurzać. Łyknęłam to mocno. Codziennie rano się z tym budzę. Przypominają mi się te dobre chwile i trudno mi wierzyć,że to była tylko gra z jego strony. A skoro nie była-tzn. że ja jestem taka beznadziejna. Chciałabym, żeby ten młyn w mojej głowie już się skończył.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
skóra, wina zwykle leży pośrodku, więc niekoniecznie to była gra z jego strony

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Skóra,było mu wygodnie,rasował sobie ego,młodsza kobieta świrująca na jego punkcie-oczywiście,że to gra była. Oboje macie wg mnie deficyty uczuć-on swoje zaspokajał Tobą,(i zapewne innymi kobietami w tym samym czasie)Ty już nie mogłaś dostać poza slowami nic więcej,bo były inne priorytety u Was. On sobie żyje a Ty się zadręczasz,logiczne to? Pzdr.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bo ja w ogóle mam patologiczną skłonność do obarczania się poczuciem winy i brania na siebie odpowiedzialności. W końcu mnie to wykończy. :( Trudno mi uwierzyć, że te wszystkie emocje, uczucia i jego starania były udawane. tak, wiem, ze wina leży po środku. Zgadzam się z tym,że bywałam marudna i trochę histeryczna. Ale staram się sobie tłumaczyć, że on też nie dał mi szansy, żeby to zmienić, nie odpowiedział na moje potrzeby (żeby czuła się bezpiecznie) mimo że wiele razy o tym rozmawialiśmy. I nie docenił zmiany mojego zachowania. Sorry, będę wam tu marudzić pewnie przez jakiś czas bo gryzie mnie to strasznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Boleczka1
Dokladnie Skora. On zyje i ma sie dobrze. Ty przezywasz, obwiniasz sie i zadreczasz. A on jest na swoj sposob szczesliwy. Nieodzywanie idzie Ci dobrze, to juz tydzien, prawda? Gdybys wczesniej puscila te wspomnienia za kims kogo juz nie ma, ten bol juz by byl mniejszy. A Ty dopiero teraz zaczynasz "leczenie". I nie, Ty nie leczysz sie z faceta jako osoby. Leczysz sie z tych emocji jakie on Ci dostarczal. Za jakis czas bedziesz umiala byc szczesliwa bez niego. Tylko wytrwaj

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Trafiłaś w sedno Boleczka, z emocji się leczę. Ale z faceta trochę też. Może z rozczarowania, że nie okazał się taki, jak się wydawał. Jak to w końcu przyjmę to poczuje się lepiej. Żałuję, że go nie wypieprzyłam z życia po pierwszym jego wyskoku. Wyjechał kiedyś na kilkudniowe szkolenie, jeszcze było w miarę ok ale mocno się wtedy kłóciliśmy. I wtedy jakby przestał się odzywać. Tzn.jakiś zdawkowy kontakt. Dobrze wiedział że mnie to zaboli. Ja myślałam, że mnie zostawił, niemal rzygałam wtedy pierwszy raz ze stresu a on po powrocie powiedział mi, że "nie myślałem o nas, ani jak się czujesz. chciałem odpocząć od kłótni, myślałem o sobie"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciaobambino
Hej Skora. Czas zadbac o siebie. Po co ci ten stres? Nie traktuj tego tak smiertelnie powaznie. Moze obroc to w zart? Kolejny powod do posmiania sie :) Dawaj, pomoge :) Jestem szowinistka! I potrafie obrzydzic kazdego faceta :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ciao, próbowałam wiele razy, z koleżankami. Pomaga na chwile a potem wraca. Nawet sobie spisałam kiedyś wszystkie oczekiwania jakie miał wobec mnie (zupełnie ze sobą sprzeczne) i z humorem właśnie. Jak znajdę to Wam napiszę. Ale pomysł jest dobry, jak chcesz coś dorzucić od siebie w sensie jakiegoś obśmiania po tym wszystkim co tu wypisałam-to dawaj :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
skóra Tobie można mówić sto razy a Ty dalej swoje mądrości ciągniesz...jeszcze raz Ci powtarzam że Ty tęsknisz za jakimś wyimaginowanym ideałem, którym ten facet nigdy dla Ciebie nie był. skoro juz tak wyliczasz to co robił źle, to powiedz w takim razie, co takiego robił dobrze? jak się starał o Ciebie i ile to trwało? mysle, ze bedziesz miec problem z wypisaniem chociaz pięciu takich rzeczy, podczas gdy tych złych wypisałaś nam już kilkanaście

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciaobambino
No np mi sie rzucilo w pamiec takie cos: koles zaplanowal sobie plan na Ciebie od A do Z. Masz byc taka, robic tak, wtedy on zrobi tak i tak. Geniusz zbrodni normalnie. A tu zonk :D Skora nie jest marionetka. Wow! Co on teraz zrobi? Jak on z tego wybrnie? Czy on ma plan B? No i zaczyna sie cala zabawa. Mysli sobie "chociaz ja podoluje troche". Nie zmieniaj sie Skora dla nikogo. Jesli juz to dla siebie. Ale co mozesz zmienic? Swojej osobowosci sie nie da. Jedynie nawyki i podejscie. Jeszcze sie zakochasz- przygotuj sie na prawdziwa milosc :) Zadbaj o siebie. I smiej sie z niego bo smiech to zdrowie! Chociaz tyle pozytku z tej znajomosci..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tak tylko że zmiany są ok ale nazywają się one KOMPROMISAMI, związek to zderzenie ze sobą dwóch osobowości, często sprzecznych ze sobą, z różnymi nawykami i kwestią dotarcia się jest pójscie czasem na ustępstwa, ale nie zmienianie całkowite drugiej osoby. a on chciał skórę całkowicie zmienić i co gorsze, podporządkować sobie w 100% a to już jest despotyzm.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Boleczka1
Sa czasami takie osoby, ktorym nie dogodzisz chociazby czlowiek sie staral. Nie chodzi by gostka zmieszac z blotem, ale moze to wlasnie taki niezadowolony z niczego przypadek? Znalam przypadek gdzie kobitka byla tak nastawiona na swoje widzimisie, ze nie chciala przyjac do wiadomosci zadnych rozwiazan na jej problem. Lubila byc nieszczesliwa i tym swoim nieszczesciem obdarzala innych. Dochodzilo do sytuacji ze jak sie podsuwalo rozwiazanie problem to potrafila fukna ze czemu to ona ma zawsze ustepowac, dostosowywac sie. Ciezki przypadek i kompletnie nie do uratowania. Znam taki jeden, ale moze koles to kolejny? Nie wazne jakbys sie Skora zachowala, zawsze bylby niezadowolony. Pisze o tym, bo to moze pomoze Ci zrozumiec ze nie masz sie co obwiniac. Nie twierdze ze jestes idealna bo kto jest, ale czasem ta druga osoba na ten kompromis isc zwyczajnie nie chce i mozesz niebo przychylic, i tak by nie wyszlo. Przestan sie wiec obwiniac, posluchaj co on do Ciebie mowi (czyli nic bo sie tez nie odzywa) i zacznij go olewac powolusiu. Mysle, ze musisz duzo sobie tlumaczyc, sama sobie, w kolko i kiedys przestaniesz, bo juz to bedziesz czula. Ze nie ma za kim plakac;) Z tym placzem po kims to Ci wytlumacze jak jest. To prosty mechanism niestety pozbawiony romantyzmu. Jest gosc ktory za przeproszeniem "smierdzi" jak Ty lubisz. I takiego smrodka dopuszczasz blizej. Czysta chemia. On swoim zachowaniem, poprzez ten smrodek, generuje w Tobie emocje, ktore robia Ci "dobrze". Kolejna chemia. Gdy zamkniesz oczy i na miejscu faceta postawisz innego z tak samo przyjemnym dla ciebie smrodkiem, on przez swoje zachowanie wygeneruje to samo, identyczne uczucie przyjemnosci. To nie facet, nie oczy, nie nos, tylko ten pierdzielony smrodek;) Ktory po okolo 2latach przestaje miec znaczenie, bo sie czlowiek do niego przyzwyczaja. Jesli pomiedzy partnerami nie wywiazala sie nic porozumienia to zwiazek upada a ludzie ida kazde w inna strone. I znajduja kolejnego odpowiednio "smierdzacego" partnera;) Ok, uproscilam, ale mniej wiecej na tym to polega;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziewczyny,skrócę to do minimum,bo niepotrzebnie analizujecie i rozkminiacie każde słowo,gest,itd: moim zdaniem w przypadku Skóry gość był sobą,nie udawał.Tyle,że on nie był zainteresowany żadnem zwiazkiem tylko jakąś niezobowiazująca znajomością. Poniewaz Skóra dawała mu nie raz czy dwa do pieca,to zaczął sie juz na samym poczatku ewakuować,stad te jego milczenia.On chce mieć tzw.święty spokój i już!! Skóra też ma swoje za uszami(zabiegała,napierała,marudziła,żebrała niemal,itp)więc gość to wykorzystał i gadał to,co ona chciała słyszeć. Tu nie było związku więc on nie zamierzał się dla niej zmieniać,zabiegać,itp. Poza tym b.szybko się ta znajomość zaczęła sypać. Pardon Was(jestem po rozwodzie,trochę wiem jak to jest),kto by się chciał pakować w zobowiazujące zwiazki?samą mnie nie interesują.Tylko bliskie relacje,seksik,zaprzyjaznienie się i facio ma iść do swojego domu,bez zobowiązań.Żadne kapcie,niby miłości po małżeńskich perypetiach.Tak to wygląda ze strony osoby po przejsciach.Osoby z silną osobowoscią,bo słaby będzie szukał następnego związku by się na kimś następnym 'uwiesić'. Pzdr.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
skóra zachowywała się jak każda dziewczyna na początku znajomości, wiadomo ze wtedy hormony buzują, są "motylki" i każda liczy, że facet to odwzajemni, a on chyba robił problemy nawet wtedy gdy skóra chciała się do niego przytulić, więc gdzie tu jej wina? to że on ewidentnie nie chciał związku to jest jedno, ale nie wińmy skóry za to, że na początku związku była zakochana i chciała by również gość pokochał ją, to się nie zdarzyło i ok, bywa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
kto tu wini zakochaną skóre?!wyluzuj gosciu.Pisze na podstawie tego,co od kilku m-cy pisze skóra i bodaj ostatniego z dziś jej wpisu. Poczytaj,przemysl i pisz,nie w odwrotnej kolejnosci,tak powstaja plotki i niedomówienia:( Pzdr.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość skóra
Dzięki Dziewczyny. Ale (to do ostatniego Gościa) ja się nie starałam żeby on mnie pokochał. To on o to bardzo zabiegał. Bał się, że nei spełni moich oczekiwań. ja go trzymałam na dystans i oczy przecierałam ze zdumienia, jaki jest fajny i jak mu zalezy. Bo chciał spędzac ze mna każdą wolna chwilę. Dzwonił jak głupi przez pół dnia. Przywoził mnie z pracy. Liczył się z moim zdaniem. Razem urządzaliśyjego mieskzanie. Spędzał ze mną godziny na zakupach jak szukałam pewnej rzeczy. Robił niespodzianki. I jeszcze kilka innych rzeczy by się znalazło. Więc mnie w końcu do siebie przekonał i się zakochałam. A potem jakby powolutku.... Pytałam o co chodzi to się wkurzał. A potem coraz bardziej i bardziej, o coraz większe bzdury. Niestety, z jego strony kompromisu żadnego. Ja się starałam odpuszczałam, brałam winę na siebie, nauczyłam się milczeć o wielu rzeczach, wytrzymywałam, w końcu zaczęłam łykać antydepresanty i czekałam, az w końcu będzie jak dawniej-bo ciagle mi to obiecywał przecież. No w końcu niedawno zrozumiałam, ze się nie doczekam nigdy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość skóra
Aha no i oczywiście zapewniał mnie od początku, ze myśli o mnie pwoaznie, nie wchodzi w związki dla zabawy, ze nigdy nie przesatanie się starac i nie chce mnie stracic. ja nie jestem pierwsza naiwną ale on się naprawdę zachowywał, jakby mu zależało. Czasem myslę, że on, mając jakies doświadczenia z kobietami, szukał kogos podobnego. A ja się okazałam inna (co mi zreszta mówił wiele razy) i on nie chciał tego zaakceptować. Miałam wrażenei, ze ciagle muszę się dostosowywać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość skóra
Kilka osób, które mnie długo nie widziało, powiedziało mi że przez tą znajomość bardzo się z zmieniłam. Z roześmianej, zdecydowanej, gadatliwej dziewczyny stałam się cicha, chwiejna emocjonalnie i jakaś taka wycofana. I moje cięte poczucie humoru tez jakby gdzieś zniknął. To chyba naprawdę mnie nie służyło, czas wróćić do siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ej dziewczyny,po ile wy macie lat ze przez kilkaset wpisow analizujecie w kolo macieju dwumiesieczna znajomosc,bo potem bylo juz tylko zle i trudno myslec ze to byl zwiazek. Facet i jego zachowania to inny watek,tu mowa o zachowaniach obronnych czyli dawaj dyla gdy raz a potem drugi i kolejny ktos cie robi w trabe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Szkoda Waszego ble ble.Wygadać się to jedno a realnie pomóc to drugie.I nie mozna wszystkiego zganiać na stan zakochania.Pomysl czy gdyby było na dworze minus 20 stopni to wyjdziesz w bluzce z krótkim rękawem?Nie,bo masz rozum i mechanizm obronny w postaci ciepłej odzieży. To samo z zachowaniami:dlaczego względem mężczyzn lecicie jak ćma do swiatła,bo cos ..ktoś..kiedys..powiedział a zachowuje sie dokładnie odwrotnie proporcjonalnie czyli zero czynów za slowami. Rownowaga emocjonalna,jest takie pojecie,trzeba uczyć się ją opanowac w stopniu użytecznym,by nie dać się stłamsić,by stan zakochania nie był cierpieniem a gdy tak jest to natychmiastowa deportacja od obiektu ślepych uczuć. Pzdr.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×