Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość racjonalnie przerażona mama

Wyczekiwana ciąża i brak instynktu?

Polecane posty

Gość racjonalnie przerażona mama

Witam serdecznie, Jestem w 23 tygodniu ciąży o którą staraliśmy się z mężem przez przeszło 2 lata. Kiedyś miałam ogromny instynkt macierzyński. Każdy okres był ogromną rozpaczą, każde malutkie dziecko w wózeczku ukłuciem w sercu, ciuszki dziecięce na sklepowych wieszakach przyprawiały mnie o drżenie rąk. Później obsesja wygasała, ale pragnienie dziecka pozostało. No i się udało. Myślałam, że ujrzenie dwóch kresek będzie najszczęśliwszą chwilą w życiu. Owszem była euforyczna radość, ale i równie silny strach. Czy dam sobie radę? Tak jest do teraz. Z tym, że im bliżej końca ciąży tym strach silniejszy. Paniczny, kończący się histerią? Wiotka główka, maleńkie ciałko, karmienie piersią, przebieranie, podnoszenie z łóżeczka... to wszystko mnie przeraża. Dzieci mnie nie rozczulają. Niedawno urodziła moja koleżanka. Widok 5 dniowego maleństwa mnie przeraził do łez... takie to dziecko malutkie, takie te zabiegi przy nim skomplikowane. Ciuszki? Nie mam ochoty latać po sklepach i ich kupować. Ciuszek to ciuszek, w coś dziecko ubrać trzeba. Białe, różowe, niebieskie, w motylki, samochodziki. Wszystko jedno byle dziecku ciepło było i było czyste. Próbuję nawiązać więź z moim maluszkiem w brzuchu. Mówię do niego, puszczam mu muzykę, martwię się o jego zdrowie i rozwój, ale czy coś więcej?Pierwsze bicie serca- nic wielkiego. Znaczy, że dziecko żyje. Zwykła funkcja fizjologiczna. Pierwszy kopniak mnie nie wzruszył. Zaakceptowałam spokojnie kolejny etap jego rozwoju itp. Coś ze mną nie tak? Moje podejście jest zbyt racjonalne?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość racjonalnie przerażona mama
nie widzę swojego tematu na forum.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wiesz, nie sztuką jest piszczeć na widok śpiochów. Masz instynkt. Zamartwiasz się, chcesz, żeby wszystko było dobrze, zastanawiasz się, jak to będzie, boisz. Myslę, że tyle scenariuszy przerobiłaś w swojej głowie, że teraz rozum przede wszystkim. A czas na wariactwo nadejdzie, chociaz moim zdaniem to raczej rola dziadków. Ty będziesz miała przede wszystkim obowiązki :) Ps. Jak mój synek się urodził, to zamiast tej najszczęśliwszej chwili w życiu zastanawiałam się, jak on się we mnie w ogóle zmieścił! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja przezywam to samo, tzn moze podobnie....ciaza nieplanowana ale gdy ujrzalam dwie kreski byla ogromna radosc do czasu gdy nie odkrylam klamstw partnera potem jego jakies chore szantaze zaczelam zalowac i plakac jak to sie moglo stac. Mialam tak poukladane zycie a tu taki cios, taki upadek. Myslalam nawet aby usunac ale tego bym nie przezyla czemu ta istota jest winna? Ona chce byc tylko kochana. Jestem w 27 tyg powoli wszystko kupione ale bez radosci zdjecia z usg no jak zdjecia mala jest sliczna. Wiem, ze w momencie porodu wszystko sie zmieni, bede ja kochac tak mocno jak to mozliwe chcac dac jej wszystko to co najlepsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
My z mezem staralismy sie rok,i kiedy ujrzalam dwie kreski na tescie to przyjelam to ze spokojem nawet powiem ze obojetnie,przez cala ciaze dbalam o siebie ale nie mowilam do brzucha czy jakos specjalnie rozczulalam,poki nie zobaczylam pierwszy raz mojej coreczki,plakalam ze szczescia jak bobr,od razu pokochalam moja coreczke z calego serca

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość racjonalnie przerażona mama
gościu z dziś mimo, że sytuacje zupełnie do siebie nie podobne, to jednak wiele nas łączy. Myślę, że fakt, że straciłaś coś tak ważnego jak wsparcie partnera spowodował, że podobnie jak ja porostu się martwisz tym, co przyziemne, a jednak podstawowe w macierzyństwie. Stąd brak wzniosłych emocji i trzymanie się gruntu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dokladnie. Wydaje mi sie czasem, ze nie ma powodow do radosci, nie sadzilam chociazby ze jego sytuacja materialna jest tak beznadziejna. Zawsze chcialam z dzieckiem byc w domu dopluki nie pojdzie do przedszkola a tu ojazuje sie ze po roku musze wracac do pracy bo na niego nie moge liczyc! Niestety mala na tym uvcierpi ale musze zadbac o nasza przyszlosc! Wierz mi ze z momentem otrzymania malenstwa na rece wszystko sie w Tobie obudzi! Wszystko inne przestanie sie liczyc a za dziecko oddasz zycie! A wszystkie czynnosci dotyczace opieki nad dzieckiem obudza sie w Tobie sama. Wyciagaj z tego co najlepsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×