Gość malwina1980 Napisano Listopad 4, 2014 Jestem w dołku i szukam porady. Moje życie w ciągu kilku miesięcy legło w gruzach. Moje, męża i naszego małego synka. Ale po kolei: wspólnik męża oszukał go. Tak sprytnie, że zostaliśmy z niczym. Firma i dom [były w jednym budynku, tak to urządziliśmy] nie należą dziś do nas. Sprawa w sądzie trwa, ale pociągnie się latami, tak uważa adwokat. A my? Mieszkamy katem u rodziców. Co dalej? Ja nabawiłam się depresji, nic mnie nie cieszy. Żyję tylko dzięki lekom od psychiatry. Mąż snuje się jak cień, próbuje ratować co się da z dawnego majątku, ale nie może tam nawet wchodzić. Wczoraj powiedział, że chce się wyprowadzić stąd, z tej miejscowości. Mieszkamy tu 10 lat- tyle ja, mąż całe życie, bo to jego rodzinna miejscowość. Mówi, że ma dość, że stracił wszystko i nie może patrzeć na nasz dawny dom i firmę w rękach byłego wspólnika. Powiedziałam mu: Tu mamy rodzinę, przyjaciół, gdzie chcesz uciekać? Z czym? To nie Ty jesteś oszustem, ale XXX twój wspólnik. A on: Nie chcę, żeby mnie ludzie mieli całe życie za ofiarę i litowali się nade mną. Chcę od nowa ułożyć sobie życie i zapomnieć. Rozpłakałam się. Kocham to miejsce, mam tu rodzinę przyjaciół, cały świat. Mam to zostawić? Mąż ma rację, czy to ból przez Niego przemawia? A może czas zacząć wszystko od nowa, zamiast czekać latami na sprawiedliwość w sądzie i mijać codziennie nasz były dom, który już nie jest nasz? Kawał życia, wspomnienia... Co byście zrobili? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach