Miśdzwiedź 0 Napisano Listopad 4, 2014 Cześć! Opowiem Wam moją historię miłosną. Trochę tu słów wypisałem, starałem się umieścić jak najwięcej informacji. Proszę o wytrwałość w czytaniu. :) Chciałbym otrzymać od Was forumowicze jakiejś rady, czy mam próbować coś jeszcze, czy już się z tym pogodzić, dać sobie spokój. Rok 2013. Pod koniec wakacji znalazłem w internecie dziewczynę, bardzo mi się spodobała wiec napisałem do niej. Wszystko potoczyło się bardzo szybko, bo po jakimś tygodniu znajomości, na trzecim spotkaniu byliśmy już parą. Może to za sprawą wspólnych znajomych. Parą byliśmy do grudnia, w którym wszystko powoli zaczęło się psuć, głownie przeze mnie, przez to ze stałem się obojętny i mało czuły. Święta bożego narodzenia jak i sylwestra spędziliśmy osobno. Ten sylwester spędzony osobno okazał się być największym błędem jaki w życiu popełniłem i daje mi popalić do tej pory, po ponad roku. Ja, spędziłem go w swoim mieście, ona u koleżanki w mieście w którym się też uczyła. Na tym sylwestrze poznała pewnego faceta, mieszkał on ponad 200 km od tej miejscowości, ja mieszkałem w odległości jakichś 40 km. W nowym roku docierało do mnie coraz to bardziej jak bardzo mi jej brak. W końcu uzbierało się tego na tyle, aż zrozumiałem ze nie mogę bez niej żyć. Postanowiłem ja odzyskać i wtedy się dowiedziałem o tym facecie. Nie poddawałem się i próbowałem walczyć. Z rozmów przez internet słabo to wychodziło, wiec postanowiłem do niej pojechać do domu, porozmawiać. Wcześniej napisałem list. Wręczyłem jej go, czytała, płakała. Po przeczytaniu nie byłem w stanie za wiele dodać słownie, byłem zbyt roztrzęsiony. Pytała dlaczego po takim czasie, aż w końcu powiedziała mi, ze jest inny i ze mną już nie chce być. Wróciła do domu, a ja wtedy zrujnowany czekałem na jej klatce kilka godzin na pociąg do domu. W drodze jak i po dotarciu do domu, cały czas myślałem. Postanowiłem, ze nie poddam się i będę walczył dalej o nią, o jej miłość. We Wtorek, czyli parę dni później wybrałem się do miejscowości w której się uczy. Od godziny jakoś 9 do 14, czaiłem się gdzieś tam pod szkołą, aż skończy lekcje i z niej wyjdzie. Gdy jej lekcje się skończyły, a ona wracała do internatu (bo mieszkała tam od pn do pt) zastała mnie przed samym wejściem, stającego wraz z bukietem kwiatów. Teraz już postanowiłem się zebrać i nie marnować słów. Powiedziałem jej wszystko co czuje, jak bardzo kocham, że przepraszam, ze wiem jakie błędy popełniłem i obiecałem poprawę. Bała się bo nie wiedziała co ma zrobić z tym drugim, ale udało się, przyjęła mnie z powrotem do swojego serca. Bynajmniej tak myślałem, bo ten dzień jak i następny spędziliśmy cudownie. Dzień trzeci nie okazał się być już tak kolorowy, nie trudno było zauważyć ze coś ją gryzie, ze jest smutna, zakłopotana, nieszczęśliwa. Chodziło o tego drugiego. Miał przyjechać dnia 4-tego i chciał usłyszeć od niej prosto w oczy ze go nie chce i kocha mnie. Tego dnia umówiliśmy się, ze w czwarty dzień znów nie pójdę do szkoły, przyjadę do niej, a zaraz po szkole zabierze kilka rzeczy z internatu i wrócimy razem do domu. Nastał wiec dzień czwarty. Czekałem przed wejściem do szkoły, aż skończy lekcje i wtedy pojawił się też ON. Gdy mnie zobaczył podszedł i jak nie trudno się domyśleć nie było to miłe powitanie. Dużo nie brakowało a doszłoby do ostrej szarpaniny, ale wcześniej obiecując dziewczynie, że nie ma co się martwić o jakąś bójkę, wszedłem do środka szkoły i resztę czasu do dzwonka spędziłem tam, on postanowił poczekać przed szkołą wraz ze swoim kolegą. Zadzwonił dzwonek, przywitaliśmy się, chciałem od razu wyjść z tej szkoły i iść wprost na stacje PKP. Ona wiedziała ze ON stoi przed szkołą, postanowiła zatrzymać się, posiedzieć chwile w środku. Nie trwało to długo gdyż ON zobaczył nas siedzących, podszedł i wszyscy postanowiliśmy wyjść na boisko, wytłumaczyć to raz, a dobrze. Ja widziałem scenariusz tylko jeden, powie mu co miała powiedzieć i wrócimy razem do domu. Wierzyłem w to, że mnie kocha, więc spodziewałem się szybkiego obrotu spraw. Okazało się zupełnie inaczej. Staliśmy w zimnie na tym boisku dobrą godzinę, pociąg już oczywiście odjechał, a następny był za jakieś 4h. Sytuacja potoczyła się tak, że ON nie usłyszał słów brzmiących „nie kocham cię, chce być z nim (ze mną)“ lecz to ja usłyszałem, że ona jednak chce spróbować z nim, że ja swoją szanse już zmarnowałem. Nie mogłem w to uwierzyć. Dodała, ze jeśli chce, poczeka ze mną na stacji do kolejnego pociągu. Do końca jeszcze nie kontaktując oczywiście się zgodziłem. Idąc z nią w kierunku stacji czułem, jakby ziemia zapalała mi się pod nogami. Nie docierało do mnie to co się stało. Siedzieliśmy, na stacji, czekaliśmy, rozmawialiśmy. Wybiła godzina przyjazdu pociągu, odprowadziła mnie jeszcze pod same drzwi pociągu. Zostało kilkanaście sekund do odjazdu, z zaskoczenia przytuliłem się do niej, chcąc poczuć jej bliskość ten ostatni raz, nie stawiała oporów. Odjechałem, a to, że wypadał własnie weekend, ona została w tym mieście nocując u koleżanki i spędzając te dni z nim. Po powrocie do domu totalnie nie mogłem się z tym pogodzić, próbowałem z nią jeszcze rozmawiać, ale to na nic. Zdecydowałem się podjąć ostatecznej próby. Chciałem porozmawiać z jej mamą, gdyż byłem przez nią lubiany i poradzić się czy mogę jakoś jeszcze do niej dotrzeć. Miałem zamiar zrobić to w piątek, parę godzin przed jej powrotem do domu ze szkoły, abym mógł z nią jeszcze jakoś porozmawiać. W środę wieczorem, czyli dwa dni przed ostateczną próbą, dostałem od niej wiadomość. Napisała mi, że popełniła za dużo błędów, że żałuje tego co się wydarzyło, że gdy spędzała z nim czas w ten weekend, była myślami ciągle ze mną, że jemu już wszystko powiedziała. Było to dla mnie zbyt piękne, nie byłem pewny czy na pewno dobrze wszystko czytam, lecz okazało się być to prawdą. Spotkaliśmy się w Piątek, od razu rzuciliśmy się sobie w ramiona i tak minęło kolejnych 8 miesięcy będąc razem. W czasie wakacji, które były właściwie moimi ostatnimi bo skończyłem edukacje, a dla niej najdłuższe bo wybierała się na Studia. Mieszkaliśmy u mnie w domu i jeździliśmy razem pracować na plantacje borówki. W tym czasie znów się coś zaczęło sypać, żaliła mi się między innymi, że za dużo bawię się elektroniką (smartphone), zamiast poświęcić więcej czasu jej. Posypało się znowu i nie byliśmy już parą. Mimo to dalej jeździliśmy pracować, tyle że ona dojeżdżała ze swojego miasta, ja swojego. Pomimo, że nie byliśmy już parą, czułości w pracy nie brakowało. Pocałunki, przytulanie się. To Ona zerwała, lecz powiedziała mi, że był to błąd i żałuje. Chciała, abym do 10 września dał jej odpowiedź, czy chcę z nią jeszcze być. Spotkaliśmy się tego dnia, było to ostatnie spotkanie. Nie mogłem powiedzieć tego, że jej nie chce. Wiedziałem, że ją kocham ale nie byłem pewny czy nasz związek będzie się układać. Chciałem jeszcze pomyśleć. Od 10 września do końca miesiąca ciągle rozmawialiśmy przez internet. Ona w połowie miesiąca wyjechała do miasta gdzie miała studiować. Już na początku związku było wiadomym, że studiować będzie daleko od domu. Mieliśmy tam jechać razem, ona się uczyć, ja pracować. Ona ciągle chciała żebym przyjechał, ja wciąż się zastanawiałem nad związkiem. Wszystko to było jak toczące się błędne koło. Podjąłem decyzje, lecz w czasie gdy ona zwątpiła. Potem znów ja zwątpiłem, a ona znów chciała. Ostatecznie wyszło tak że ja bezdyskusyjnie pewny chciałem przyjechać, lecz ona już mnie nie chciała. I tak jest do teraz, na dodatek tego, aby odpocząć trochę od studiów pojechała do koleżanki, tej u której kiedyś była na sylwestra. Był też tam ON i tak odnowili swoja znajomość. Są teraz parą. Pomocy. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Kludia939 Napisano Listopad 4, 2014 Co za dziewczyna, zmienna, nie wie czego chce, raz spotyka się z Tobą, raz z innym, wydaje mi się, że ona chce to czego nie ma czyli jak jest z Tobą to chce jego a jak jest z nim to chce Ciebie i tak w kółko. Olej ją a zobaczysz, że jeszcze przybiegnie, a tak w ogóle to na Twoim miejscu nie chciałabym mieć z nią nic wspólnego, poszukaj sobie innej dziewczyny, zdecydowanej i pewnej swoich uczuć Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość gość Napisano Listopad 4, 2014 z gory podziwiam długodystansowców, którzy to przeczytają. Ja nie dałam rady. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość gość Napisano Listopad 5, 2014 Dwa koguty jedna kura. Dwa pytongi jedna dziura. To może zamieszkajcie we trójkę - łatwiej jej będzie przeskakiwać z jednego na drugiego. W połowie seansu na przykład ;) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość gość Napisano Listopad 5, 2014 oboje jestescie niedojrzali nie nie gotowi na stały zwiazek. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość gość Napisano Listopad 5, 2014 odpuść sobie związki. ani Ty ani ona nie jesteście dojrzali. potrzebujecie czasu żeby dorosnąc i związać się z kimś na poważnie. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach