Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość przyszła emigrantka

Z kraju za chlebem dla 30plus bez języka

Polecane posty

Gość przyszła emigrantka

Zakładam temat dla osób, które nie widzą dla siebie przyszłości w tym kraju, a mimo, że ich perspektywy nie są tak dobre, jak "młodych" z komunikatywnym angielskim, chcą spędzić pozostałą część życia godnie, nie martwiąc się o emeryturę i nie odmawiając sobie wszystkiego. Górnej granicy wieku nie określam. Słyszałam o 60-latkach, którzy odważyli się wyjechać "za chlebem" i są zadowoleni z decyzji. Proszę o: 1. Uprzejmość i kulturę 2. Dobre rady 3. Wzajemne wsparcie 4. Motywujące historie osób, którym się udało

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przyszła emigrantka
Teraz może się przedstawię. Mam 36 lat, 4 zawody (po technikum, szkole policealnej i po studiach wraz ze specjalnością pedagogiczną). Pracowałam w 2óch z tych zawodów oraz w kilku innych, w których ważne były umiejętności, a nie papierek. Nigdy nie miałam dobrej pracy, nigdy tak naprawdę nie byłam doceniana. Zaraz po stażu miałam dość dobrze płatną pracę, niestety bardzo wyczerpującą psychicznie i fizycznie. Obecnie od kilku lat pracuję dorywczo (umowa zlecenie, umowa o dzieło, praca na czarno, dorabianie na Allegro itd.) - nie mogę znaleźć godnej pracy. Jestem też przerażona stosunkiem polskich pracodawców do pracowników. Gdyby nie moja słaba znajomość języka angielskiego i obawy przed wyjazdem do pracy "w ciemno" w nieznanym kraju, dawno by mnie tu nie było. Obecnie uczę się języka angielskiego. Czuję się jak osoba początkująca, mam duże opory przed mówieniem. Wg testów, które rozwiązałam, mój poziom to B1. Mam nadzieję, że do lata przyszłego roku się poprawi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Porywasz sie z motyka na slonce. Pozdrawiam z Uk, 33l.,komunikatywnie spikajaca po ang.a mimo to obecnie bezrobotna bo oferty pracy nie spelniaja mych wymagan, na wiosne przenosze sie do Niemiec i pd 2moes.przypominam sobie ten jezyk. Zadam Ci proste pytanie: jak sie porozumiesz z przelozonym, jak znajdziesz co chcesz w sklepie? Wg mnie nie masz szans.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przyszła emigrantka
Nie rozumiem tego pytania. Po pierwsze, w sklepie już teraz większość rzeczy kupię (przynajmniej, jeśli chodzi o spożywkę). Znam podstawy angielskiego. Może nie wszystko będę w stanie powiedzieć dokładnie czy dopytać się o bardziej skomplikowane rzeczy, ale mam jeszcze ok. 7 miesięcy na naukę. Poza tym istnieją przecież markety, gdzie można zdjąć produkt z półki i zapłacić tyle, ile wybito na wyświetlaczu. Po drugie, mam nadzieję, że przez te 7 miesięcy mój poziom angielskiego znacząco się poprawi. Nie wyjeżdżam przecież jutro. Po trzecie, o ile wiem, w Anglii są całe osiedla osób mówiących po polsku. Nawet policjanci uczą się tego języka. Myślałam o pracy w fabryce, nie w call center. Mam nadzieję, że moje podstawy pozwolą na porozumienie się z potencjalnym pracodawcą i że wybaczy mi on popełnione błędy językowe. Po czwarte - ja chyba nie mam innego wyjścia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przyszła emigrantka
Dziękuję, otulona snem. "33l.,komunikatywnie spikajaca po ang." - Ty jesteś w innej sytuacji - napisałaś, że "oferty pracy nie spełniają Twoich wymagań", co nie znaczy, że nie możesz znaleźć pracy w U.K. - nie możesz znaleźć dobrej pracy. Tak, jak ja w Polsce. Tylko, że ja w Polsce nie będę miała lepszych perspektyw, jeśli przepracuję kilka miesięcy za pensję na granicy przeżycia, a w Anglii mogę w tym czasie poduczyć się języka, o ile będę pracować z Anglikami, co może stać się schodkiem na drodze do czegoś lepszego. Poza tym jeśli nie uda mi się w 2014r. zaczepić za granicą, to będę dalej tu pracowała za frustrujące pieniądze i dalej uczyła się języka - po 2 latach nauki myślę, że będzie wystarczający na początek...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość z UKi
autorko, ja jestem osobą, która wyjechała do uk po 30-tce. Masz jeszcze te 7 miesięcy więc ucz się angielskiego ale tak na maksa. Jesli masz kasę to dobrym wyjsciem jest native speaker. Takie tradycyjne kursy gdzie się wkuwa gramatykę niewiele dają. Nie twierdzę, że gramatyka jest niepotrzebna ale skoncentruj się na rozumieniu i mówieniu. Są takie strony, gdzie możesz znaleźć kogoś z kim możesz popisać po angielsku na gg, wchodź na anglojęzyczne czaty, oglądaj programy angielskie, bardzo dużo oglądaj (ale brytyjskie a nie amerykańskie) bys osłuchała się z akcentem. W UK nie patrza na wiek, nawet się go nei wpisuje w cv. Masz szanse znaleźć pracę ale już teraz się przygotuj no i zbieraj kasę na wyjazd. Jak ja przyjechałam do UK to po trzech dniach sama znalazłam pracę przez agencję w fabryce. Można Ale też postu osoby która cię stopowała trochę nie odbieraj tak negatywnie. Nie możesz liczyć na to że ktoś tam ci pomoże i dogadasz się po polsku. To jest UK i to ty masz mówić po angielsku a nie oni po polsku. Fajnie, że jesteś optymistką ale bądź też realistką.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czy jestem optymistką? Raczej nie, chyba realistką. Mam do wykonania plan i go realizuję. Niestety nie mam pieniędzy, ale uczę się w miarę swoich możliwości. Zarejestrowałam się na stronie, gdzie prowadzi się bloga w języku którego chcesz się nauczyć i poprawia go native speaker, natomiast ty poprawiasz temu, kto chce poznać język Twojego kraju. Tłumaczę fragmenty książki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pulaski-Milwaukee, dolar na farta. Stare adidasy i kurtka wytarta. W portfelu magiczna "zielona karta". bez języka naprawdę niewiele warta. Oto Ameryka, droga otwarta. Gazeta w łapie, na pracę polowanie. Wynajęte tanie, byle jakie mieszkanie. Kakrocie na ścianie, za nią Meksykanie. Głośne stękanie, noce nieprzespane. Telefony do domu godziny przegadane. Listy i zdjęcia, oczy zapłakane, trudne pytania. Ciągle te same - jak mi tu jest, wrócę czy zostanę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość z UKi
autorko a podaj jakieś konkrety. Do jakiego miasta chcesz jechać, czy masz tam kogoś znajomego, jak znajdziesz pokój, ile funtów weźmiesz ze sobą. Musisz się też praktycznie przygotować, nie tylko język jest ważny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przyszła emigrantka
Nigdzie nie mam żadnych dobrych znajomych, tj. takich, których mogłabym prosić o pomoc. Zamierzam szukać pracy jeszcze w Polsce, przez biura pośrednictwa pracy i na portalach dla Polonii, chyba, że Wy doradzicie mi coś lepszego. O ile wiem, biura pośrednictwa pracy załatwiają mieszkanie. Praca jest niskopłatna, ale nie mam innych pomysłów na początek. W tym czasie będę rozglądać się za czymś na miejscu, szkoląc język. Mieszkania szukałabym na Gumtree. Jest mi obojętne, gdzie wyjadę, byle byłoby można się tam porozumieć po angielsku. Raczej na którąś z wysp brytyjskich, w miejsce, gdzie używa się w miarę czystej angielszczyzny, a nie np. walijskiego, bo się nie dogadam. Jeśli chodzi o USA, mogą pojawić się pewne problemy z uzyskaniem wizy, a jeśli o Australię - trzeba mieć spory kapitał na start. Poza tym odległość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przyszła emigrantka
I jeszcze jedno: proszę nie piszcie dołujących tekstów tylko i wyłącznie po to, aby zniechęcać! Jeśli sami mieszkacie już za granicą i widzicie, że coś może być problemem, to proszę w tym miejscu o konstruktywne rady, pomysły, jak rozwiązać tę sytuację. Ja nikogo nie pytam, czy mam wyjechać. Ja wyjadę - co najwyżej może się to odwlec w czasie. W Polsce żadnych szans nie widzę. Próbowałam już zwiększyć swoje szanse przez kursy, szkolenia - żaden pracodawca tego nie docenił. Próbowałam być "pracownikiem roku" - dostawałam pochwały od klientów - ale nie przełożyło się to ani na lepszą pensje, ani na propozycje pracy. Jestem coraz starsza. Polska to nie kraj przyjazny do życia. Ciekawa jestem też, czy ktoś w podobnej sytuacji też ma takie plany i co robicie, aby je zrealizować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
o Australii i USA zapomnij, tylko wykwalifikowani pracownicy (np. inżynierowie itp) mają szansę się tam dostać. Jeśli szukasz kraju anglojęzycznego to tylko UK, no ewentualnie Irlandia. Z tym walijskim nie przesadzaj, nie jest tak źle, na początku tylko trzeba się przestawić, podobnie jak ze szkockim. Co do mieszkań to agencje pracy w UK nie załatwiaja mieszkania. Nigdy. Noclegi to jedynie załatwiają w Holandii czy Niemczech w jakiś barakach. W UK nikt ci nie załatwi. Musisz mieć prawo jazdy, jak nie będziesz miec prawka to też cienko to widzę, jest to przeważnie wymóg w agencjach bo fabryki umiejscowione są na totalnych pipidówach 20-40 mil od miast. Jeśli chodzi o szukanie mieszkania to nie masz żadnych szans znaleźć mieszkania jak bez pracy i referencji od poprzedniego landlorda. Pokój znajdziesz raczej bez problemu ale z powodu braku pracy i referencji będziesz pewnie musiała zapłacić wyższy depozyt.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przyszła emigrantka
Pokoj na poczatek najzupelniej wystarczy, zwlaszcza dobrze byloby mieszkac z osobami anglojezycznymi. Prawa jazdy nie mam niestety, ale moze znajdzie sie pokoj "w pipidowie". Zreszta w Polsce dojezdzalam do pracy 40km - moze tam sa lepsze polaczenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Powiem ci ze ja mam 18 lat i tak jak ty chce wyjechac. Nie widze swojej przyszlosci w polsce. A wiadomo ze za granica kazda praca jest lepiej platna niz w polsce, jak to za granica, wszystko lepsze. Niestety nie mam funduszy aby moc wyjechac od tak i znalezc cos na miejscu, dlatego jesli juz jechac to jakos na wiosne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czy do wyjazdu do Australii potrzebna jest wiza? Jakich dokładnie potrzebuja tam specjalistów? W jakich dziedzinach? Wiek sie liczy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przyszła emigrantka
Ja byłam na spotkaniu w sprawie emigracji do Australii i co jest niezbędne: 1. wiza 2. "zaklepana" praca 3. kilka tysięcy na przelot 4. odłożone pieniądze (nie pamiętam sumy, ale musi być deklaracja majątkowa, że masz kilka tysięcy odłożonych - to ich zabezpieczenie przed tym, że pozostaniesz tam bez pieniędzy) 5. komunikatywny angielski Do USA też, o ile wiem, potrzebna jest wiza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przyszła emigrantka
Wygooglaj sobie listę CSOL (zawodów poszukiwanych)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość she30
Przyszla emigrantko, jestem w bardzo podobnej sytuacji do Ciebie mam 30 lat i nie widze dla siebie perspektyw w Polsce. Pracuje od 4 lat na umowe zlecenie, na pol etatu i zarabiam tyle, ze mam na podstawowe potrzeby, ale to za malo, aby godnie zyc. 8 lat temu wyjechałam do Stanow, niestety mialam wtedy problemy osobiste, zaburzenia odzywiania i po 8 miesiacach wrocilam. Zaluje tego do dzisiaj, ale wiem, ze nie moge sie ogladac na przeszlosc, stracone szanse, tylko musze myslec o przyszlosci. Powodem dla ktorego jeszcze nie wyjechalam jest fakt, ze tak naprawde nie wiem jak zaczac od zera w obcym panstwie. Jak wynajac pokoj jesli nie zna sie super jezyka? Ja angielskiego uczylam sie bardzo dlugo, ale co innego znac super gramatyke, czytac ksiazki, a uzywac jezyka czynnie, na zywo. Nastepna sprawa, to jak znalezc prace? Przyznaje, ze nie wyobrazam sobie pracowac ciezko fizycznie w jakiejs fabryce - wykonczylabym sie psychicznie i nie dalabym rady fizycznie. Chetnie zaczelabym od pracy w sklepie, ale jak taka znalezc bez doswiadczenia w UK czy Irlandii? Mam odlozone pieniadze, dzieki ktorym moglabym sobie pozwolic na przezycie 2/3 miesiecy bez pracy, ale co jak pozbede sie wszystkich oszczednosci i pracy nie znajde? Duzo osob wyjezdza za granice nawet bez znajomosci jezyka, ale prawda jest taka, ze maja oni jakis punkt zaczepienia, zazwyczaj kogos z rodziny, znajomego, ktory im jakos pomaga, ja nie mam nikogo:( A Ty autorko nie masz takich watpliwosci?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przyszła emigrantka
Mam, oczywiście, że mam mnóstwo wątpliwości i obaw, ale wolę się skupiać na rozwiązaniu tych problemów niż nad nieustannym rozpamiętywaniem tego, co się nie udało. Przyznam, że Cię nie rozumiem. Znasz gramatykę, czytujesz książki w oryginale, to o wiele więcej niż ja! W dodatku pracowałaś już w USA. Sama mam obawy przed rozmowami po angielsku, ale wiem, że muszę się przełamać. Może z początku mogłabym w niektórych wypadkach pisać, jak robią to głuchoniemi? Co do pracy, ja, jak widzisz, mam na początek małe wymagania. Praca w fabryce niekoniecznie jest ciężka, raczej nudna i powtarzalna. Ale można pomarzyć o niebieskich migdałach :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×