Co zrobić z taką sąiadką ?

Mieszkamy w bloku z cieniutkimi ścianami. Wychowujemy 2 nastoletnich chłopców . Szczególnie jeden jest strasznie buntowniczy i praktycznie codziennie trzeba ryknąć by cokolwiek zrobił. Jak by mało było kłopotów sąsiadce z naprzeciwka nie podobają się nasze metody wychowawcze. Ostatnio napisała karteczkę i nakleiła na drzwiach ze jak nie skończą się krzyki to zgłosi na policje i do opieki. Jak jej dobitnie wytłumaczyć ze życie to "trudne sprawy "z telewizji i żeby się nie wtrącała ?

Proponuje wyciszyc sciany i wychowywac dzieci konsekwencja a nie zaklocaniem spokoju

Tylko dlaczego ktoś ma mi zarzucać jak mam wychowywać dzieci? Krzywda im się nie dzieje.

Ciekawe czy ktoś z was wychowuje nastolatka i nigdy na niego nie nakrzyczał?

Czy naprawdę nie był w takiej sytuacji by sąsiadka narzucała mu swoje poglądy i metody wychowawcze ?

Ja mam dokladnie taka sama sasiadke jak Ty, co chwila krzyki na dzieciaki... mysle, ze sasiadka ma dosc wrzaskow a nie, ze narzuca Ci swoje metody wychowawcze...

ale to z toba jest problem a nie z sąsiadką....

wyslij jej swoj****chory na wychowanie i usun sie w cien jesli sie koaze ze mozna to zrobic bez darcia ryja 24/24